Sędzia, kobieta tuż po pięćdziesiątce, wyprostowała się w krześle.
– Pański wniosek o niewypuszczenie za kaucją jest rażący – skarciła młodzianka.
– Wysoki Sądzie, naszym zdaniem panna Diaz dysponuje nader pokaźnymi środkami i ma bardzo dobre powody, aby uciec przed wymiarem prawa.
– Co pan plecie?! – wściekła się Hester Crimstein.
– Ofiara morderstwa, pan Haid, wyjął niedawno z banku dwieście tysięcy dolarów w gotówce. Pieniądze te znikły z jego mieszkania. Logika podpowiada, że zabrano je po dokonaniu zbrodni…
– Jaka logika?! – krzyknęła Hester. – Wysoki Sądzie, co za nonsens!
– Obrona wspomniała, że pani Diaz ma przyjaciół w społeczności – ciągnął młodzianek. – Niektórzy z nich są na tej sali, w tym jej pracodawca Myron Bolitar. – Wskazał Myrona. – Z naszych ustaleń wynika, że pana Bolitara przez co najmniej tydzień nie było w kraju. Podobno bawił na Karaibach, być może nawet na Kajmanach.
– I co z tego?! – krzyknęła Hester. – Jeżeli to przestępstwo, aresztujcie go! Ale młodzianek nie popuścił.
– Obok niego siedzi przyjaciel pani Diaz, Windsor Lockwood z firmy Lock – Horne Securities. Win, na którego zwróciły się oczy wszystkich, skinął głową i wykonał nieznaczny majestatyczny gest ręką.
– Pan Lockwood, jako doradca finansowy ofiary morderstwa, zawiadywał kontem, z którego wyjęto rzeczone dwieście tysięcy dolarów.
– Więc aresztujcie również jego! – zagrzmiała Hester. – Wysoki Sądzie, z moją klientką ma to wspólnego tylko tyle, że być może dowodzi jej niewinności. Pani Diaz, pracowita kobieta latynoskiego pochodzenia, przebiła się przez wieczorowe studia prawnicze, nie jest notowana i powinna natychmiast wyjść z aresztu. Krótko mówiąc, ma prawo zostać zwolniona za rozsądną kaucją.
– Wysoki Sądzie, w tej sprawie w grę wchodzi dużo gotówki – zaripostował młodzianek. – Dwieście tysięcy brakujących dolarów. Możliwe powiązanie pani Diaz z panem Bolitarem i, oczywiście, z panem Lockwoodem, należącym do jednej z najbogatszych rodzin w naszym regionie…
– Chwileczkę, Wysoki Sądzie. Po pierwsze, prokurator okręgowy posądza panią Diaz o kradzież i ukrycie domniemanej zaginionej kwoty, której, jego zdaniem, pani Diaz użyje po to, żeby zbiec. Imputuje również, że zwróci się ona do pana Lockwooda, będącego li tylko jej doradcą finansowym, z prośbą o fundusze. Jedno z dwojga. Dlaczego w chwili gdy prokuratura okręgowa trudzi się nad sfabrykowaniem tezy o przestępczej zmowie w kwestii pieniędzy, jeden z najbogatszych ludzi w kraju uznaje za stosowne wejść w taką zmowę z biedną Latynoską, by rzeczone pieniądze ukraść? Skończony absurd! Oskarżenie, nie mając żadnych podstaw do postawienia zarzutów, wystąpiło z bajdą o pieniądzach, tak wiarygodną, jak wieść o pojawieniu się Ehdsa…
– Wystarczy – przerwała adwokatce sędzia, usiadła prosto, zabębniła palcami w wielki blat, spojrzała krótko na Wina, a potem znów na stół obrony. – Niepokoi mnie sprawa zaginionych pieniędzy.
– Wysoki Sądzie, zapewniam, że moja klientka nie wie nic o żadnych pieniądzach.
– Zdziwiłoby mnie pani odmienne zdanie, pani Crimstein. Ale fakty przedstawione przez oskarżenie budzą uzasadniony niepokój. Oddalam wniosek o zwolnienie za kaucją.
Hester Crimstein zrobiła wielkie oczy.
– Wysoki Sądzie, to pogwałcenie…
– Obrona nie musi podnosić głosu. Słyszę dobrze.
– Z całą mocą protestuję…
– Proszę zostawić to dla kamer, pani Crimstein. – Sędzia uderzyła młotkiem. – Następna sprawa! Podniósł się stłumiony szum. Wielka Cyndi uderzyła w lament niczym wojenna wdowa w kronice filmowej. Hester Crimstein przyłożyła usta do ucha Esperanzy i coś szepnęła. Esperanza skinęła głową, ale chyba nie słuchała. Strażnicy powiedli ją do drzwi. Myron znów spróbował pochwycić jej wzrok, lecz nie spojrzała na niego. Może nie chciała.
Za to Hester Crimstein rzuciła mu tak niemiłe spojrzenie, że o mało nie zrobił uniku. Podeszła, starając się zachować neutralną minę.
– Pokój siedem – powiedziała ledwo poruszając ustami i nie patrząc na niego. – Korytarzem i w lewo. Niech pan z nikim nie rozmawia.
Myron nawet nie skinął głową.
Adwokatka ruszyła szybkim krokiem, już przed drzwiami intonując mantrę „bez komentarzy”. Win westchnął, wyjął z marynarki kartkę, pióro i zaczął pisać.
– Co robisz? – spytał Myron.
– Zobaczysz.
Niebawem podeszli do nich dwaj policjanci w cywilu, z pewnością z wydziału zabójstw. Towarzyszył im odór taniej wody kolońskiej.
– Jesteśmy aresztowani? – spytał Win, nim zdążyli się przedstawić. To ich speszyło.
– Nie – odparł jeden po chwili. Win uśmiechnął się i podał mu kartkę.
– A to co?
– Numer telefonu naszego adwokata – odparł Win, wstał i poprowadził Myrona do drzwi. – Życzę udanego dnia.
W pokoju obrony, do którego dotarli przed sakramentalnymi pięcioma minutami, nie zastali nikogo.
– Clu wyjął gotówkę? – spytał Myron.
– Tak.
– Wiedziałeś o tym?
– Oczywiście.
– Ile?
– Prokurator powiedział, że dwieście tysięcy. A ja nie mam podstaw kwestionować tej sumy.
– Pozwoliłeś mu na to?
– Słucham?
– Pozwoliłeś Clu wyjąć dwieście tysięcy?
– Jego własne pieniądze.
– Ale aż tyle w gotówce?
– Jego sprawa.
– Przecież go znałeś. Te pieniądze mogły być na narkotyki, hazard albo…
– Pewnie były – odparł Win. – Ale jestem tylko doradcą finansowym. Pouczałem go, w co inwestować. Kropka. Nie byłem jego sumieniem, mamą, nianią… ani nawet jego agentem. Zabolało. Nie czas na analizę. Myron raz jeszcze stłumił poczucie winy i rozważył możliwe wyjaśnienia.
– Clu zgodził się, żebyśmy mieli wgląd w jego rachunki, tak?
Win skinął głową. Agencja RepSport MB nalegała, żeby jej klienci korzystali z usług Wina i spotykali się z nim osobiście co najmniej raz na kwartał, aby omówić stan ich kont. Zabezpieczano w ten sposób ich interesy, ponieważ zdarzało się, i to nierzadko, że nieuczciwi agenci żerowali na niewiedzy sportowców. Jednakże w większości klienci Myrona przysyłali mu kopie rozliczeń finansowych, aby mógł śledzić ich wpływy i wydatki, automatycznie regulować opłaty itp.
– A więc tak duża wypłata z konta musiała się pojawić w naszych komputerach – ciągnął Myron.
– Tak.
– Esperanza musiała o niej wiedzieć.
– Jeszcze raz tak. Myron zmarszczył czoło.
– Dla prokuratora to kolejny motyw morderstwa. Wiedziała o gotówce Clu.
– Oczywiście. Myron spojrzał na Wina.
– Co Clu zrobił z tymi pieniędzmi? Win wzruszył ramionami.
– Może Bonnie wie.
– Wątpię – odparł Win. – Przecież się rozstali.
– Wielkie rzeczy. Stale darli koty, ale zawsze przyjmowała go z powrotem.
– Owszem. Lecz tym razem załatwiła w sądzie separację.
Myrona ta wieść zaskoczyła. Bonnie posunęła się do tego po raz pierwszy. Cykliczne zawirowania w stadle Haidów przebiegały według stałego scenariusza: Clu popełniał głupstwo, dochodziło do ostrego starcia, Bonnie wyrzucała go na kilka nocy z domu, przyjmowała z powrotem, Clu na jakiś czas porządniał, strzelał głupstwo i cykl się powtarzał.
– Wzięła adwokata i złożyła papiery?
– Według Clu.
– Powiedział ci to?
– Tak, Myronie. To właśnie znaczą słowa „według Clu”.
– Kiedy ci to powiedział?
– W zeszłym tygodniu. Po wyjęciu gotówki. Wyjawił, że Bonnie wszczęła kroki rozwodowe.
Читать дальше