James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie wiem, Frannie, nie wiem, jak to się stało. Miał skręcony kark. Pewnie próbował wskoczyć do płytkiej wody. Dobrze się czujesz? Nie, oczywiście, że nie. Tak jak biedna Barb. To takie straszne.

I rozszlochałyśmy się w swoich objęciach.

Gillian jest pracownikiem badawczym w szpitalu komunalnym w Boulder i wspaniałym człowiekiem. Jako prawdziwy geniusz, może sobie pozwolić na zachowanie godne buntownika bez powodu i ciągle wojuje ze szpitalnymi urzędasami, szakalami i osłami z administracji. Poza tym jest wdową i ma małego synka, Michaela, którego po prostu ubóstwiam.

Gillian miała na sobie szpitalne ciuchy i kitel, z przypiętą plakietką z nazwiskiem. Przyszła prosto z pracy. To musiał być dla niej długi, straszny dzień. Jak dla nas wszystkich.

– Muszę zobaczyć się z Barb – powiedziałam. – Gdzie ona jest, Gil?

– Chodź, zaprowadzę cię do niej. Trzymaj się mnie.

Weszłam za Gillian do dobrze mi znanego domu, w którym teraz było mroczno i cicho jak nigdy. Barb siedziała w kuchni razem z Gildą Haranzo. Gilda jest pielęgniarką na oddziale pediatrii w szpitalu. Należy do naszego grona.

– Och, Barb, tak mi przykro. Tak mi przykro – wyszeptałam. W takich chwilach trudno znaleźć odpowiednie słowa.

Padłyśmy sobie w objęcia.

– Wiesz, kiedy David odszedł, nie rozumiałam tego, co czułaś. Naprawdę nie rozumiałam. – Barb szlochała, wtulona w moją pierś. – Powinnam wtedy bardziej ci pomóc.

– Byłaś dla mnie wspaniała. Kocham cię. Bardzo cię kocham. – Mówiłam szczerą prawdę. Czułam się, jakbym to ja straciła najbliższą mi osobę.

Potem zaczęłyśmy się ściskać i pocieszać, jak najlepiej potrafiłyśmy. Wydawało się, że jeszcze nie tak dawno wszystkie miałyśmy mężów i spotykałyśmy się na grillach, imprezach dobroczynnych, pluskałyśmy się wesoło w basenie, czy po prostu rozmawiałyśmy godzinami.

Barb wreszcie oderwała się od nas i otworzyła kredens nad zlewem. Stamtąd wyciągnęła butelkę crown royal i nalała whisky do czterech dużych szklanek.

Wyjrzałam przez okno. W ogródku, wokół basenu stało kilku ludzi ze szpitala komunalnego w Boulder. Był tam Rich Pollett, główny radca prawny szpitala, a zarazem bliski przyjaciel Franka, z którym często jeździł na ryby.

Potem zauważyłam Henricha Kronera, dyrektora szpitala. Przyjaciele mówili na niego „Rick”. Henrich był snobem i uważał, że jego ograniczone horyzonty umysłowe czyniły go kimś niezwykłym; nie zdawał sobie sprawy, że było wręcz przeciwnie. Zdziwiłam się nieco na jego widok; pewnie zjawił się tu tylko dlatego, że dom państwa McDonough znajdował się blisko szpitala. Z drugiej strony, wszyscy bardzo lubili Franka.

Nagle w mojej pamięci odżyło wspomnienie, które jak nóż przeszyło mi serce. Kilka lat temu wybraliśmy się z Davidem, z Frankiem i Barbarą na spływ tratwą po spienionej rzece. Na koniec poszliśmy popływać. Frank doskonale czuł się w wodzie.

Jak to możliwe, by utopił się w basenie?

Jak to możliwe, by i Frank, i David, już nie żyli?

Sącząc orzeźwiającą whisky bezskutecznie usiłowałam znaleźć odpowiedzi na te pytania. Czułam się jak wirujący bąk, który nie może się zatrzymać. Wypiłam następnego drinka, potem jeszcze jednego, aż wreszcie popadłam w stan całkowitego odrętwienia.

Gillian zdawała się niepokoić o mnie w równym stopniu, co o Barbarę. Opiekowała się mną od śmierci Davida, a zwłaszcza od czasu, kiedy zaczęłam prowadzić moje prywatne śledztwo. Zupełnie jakbym była jej adoptowanym dzieckiem. Gillian zawsze przypominała mi Emmę Thompson, jak ją sobie wyobrażałam – inteligentna, ale wrażliwa, rozważna, a do tego zabawna.

– Przenocuj dzisiaj u mnie. Proszę, Frannie – powiedziała z błagalną miną. – Napalę w kominku. Będziemy rozmawiać, dopóki nie padniemy.

– Co nastąpiłoby błyskawicznie. Gil, nie mogę. – Potrząsnęłam głową. – Rano mają mi przywieźć rannego owczarka collie. A „Zwierzyniec” pęka już w szwach.

Gillian przewróciła oczami, ale po chwili uśmiechnęła się.

– No to przyjedź do mnie w najbliższy weekend. Tylko się nie wykręcaj. Będę czekała.

– Przyjadę. Słowo.

Pomogłam ułożyć Barbarę do snu; pocałowałam Gillian i Gildę na pożegnanie; potem wyruszyłam w drogę powrotną do domu.

ROZDZIAŁ 14

Z niebieskawoszarej mgły wyłonił się znajomo wyglądający znak: BEAR BLUFF: NASTĘPNY ZAKRĘT. Włączyłam prawy kierunkowskaz, zjechałam rampą na dół i poczułam, jak samochód podskakuje na dwóch poprzecznych garbach w drodze.

Potem skręciłam na Fourth of July Mine amp; Run Road, wąską dwupasmówkę wiodącą przez las do Bear Bluff. Bluff to mieścina, w której z reguły jest się tylko przejazdem. Znajduje się tu stacja benzynowa, sklep, wypożyczalnia kaset wideo, no i ja. Wszyscy po zmroku zwijamy interesy. Miejscowi mawiają: „Szczęściem jest zobaczyć Bear Bluff w lusterku wstecznym, ale długo się nie napatrzysz”.

Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie znajdę się z powrotem w domu. Pragnęłam uciec w szczęśliwy sen. Czułam się nieobecna duchem, wszystko wokół wydawało się nierzeczywiste. No i za dużo wypiłam.

Nie oświetlona droga omijała szerokim łukiem skały wznoszące się ponad drzewami. Światła mojego wozu omiatały gęste zarośla, pośród których wiła się wąska nitka jezdni.

Zmniejszyłam nieco prędkość i skupiłam się na tym, by dotrzeć do domu w jednym kawałku.

W każdej chwili spomiędzy drzew mógł wyskoczyć jeleń czy inne stworzenie, a mój stan raczej nie pozwalał na podejmowanie decyzji w ułamku sekundy.

Nagle zauważyłam coś dziwnego, biały błysk w zaroślach po prawej stronie.

Delikatnie wcisnęłam hamulec. Zwolniłam jeszcze bardziej. Wbiłam wzrok w spowite mrokiem zarośla.

Miałam nadzieję, że się mylę, ale ten biały błysk przypominał nieco biegnącą dziewczynkę. O tej porze dzieci nie powinny kręcić się po lesie.

Zatrzymałam wóz. Jeśli dziewczynka zabłądziła, mogłam ją podwieźć do domu. Coś się tu jednak nie zgadzało. Może ktoś ją gonił?

Nie wyłączając silnika, wysiadłam z samochodu. Mgła podniosła się nieco, więc weszłam parę metrów w głąb lasu. Czułam się dość niepewnie.

Stój.

Patrz.

Słuchaj.

– Halo! – krzyknęłam. – Jest tam kto? Nazywam się Frannie O’Neill. Doktor O’Neill. Jestem weterynarzem.

Wtedy znów dojrzałam tę białą smugę; tym razem wyłoniła się zza wysokiego świerku. Przyjrzałam jej się dokładnie, wytężyłam wzrok, zmrużyłam oczy.

To rzeczywiście była dziewczynka!

Wyglądała na jedenaście-dwanaście lat, miała długie jasne włosy i ubrana była w luźną, poszarpaną i poplamioną sukienkę. Czy coś jej się stało? Z tej odległości nie wyglądała najlepiej.

Na pewno usłyszała moje wołanie i zobaczyła mnie. Zaczęła uciekać. Sprawiała wrażenie wystraszonej, jakby zrobiła coś złego i bała się, że spotka ją za to sroga kara. Nie widziałam jej wyraźnie. Mgła znów zaczęła opadać ku ziemi.

– Zaczekaj! – krzyknęłam. – Nie powinnaś tu być sama. Co robisz? Proszę, zaczekaj.

Nie posłuchała mnie. Przyspieszyła kroku, potknęła się o przewrócone drzewo, upadła na kolano. Coś krzyknęła, ale z tej odległości nie mogłam jej usłyszeć.

Serce zaczęło mi bić mocniej. Coś tu się nie zgadzało. Zaczęłam biec w stronę dziewczynki. Myślałam, że jest ranna. A może czegoś się naćpała? To miałoby sens. Może była starsza, niż się wydawało z tej odległości. W tej mgle niewiele mogłam zauważyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x