James Patterson - Podmuchy Wiatru
Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Podmuchy Wiatru
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Chciał poznać odpowiedzi na parę pytań, a może po prostu pragnął usłyszeć znajomy głos. Zadzwonił więc do waszyngtońskiego biura Petera Strickera. Wiedział, że niełatwo będzie uzyskać pomoc ze strony FBI, ale miał nadzieję, że mimo wszystko się uda.
Peter Stricker był szefem północno-wschodniego oddziału FBI. Kit wciąż uważał go za swojego przyjaciela. Jeszcze dwa i pół roku temu Peter był jego podwładnym.
Potem, kiedy świat Kita legł w gruzach, ich role się odwróciły. Przed tygodniem Peter ostrzegł go, że jeśli nie podporządkuje się ustaleniom FBI, wyleci z pracy. W dodatku wręczył mu to na piśmie.
Zresztą już wcześniej dawało się zauważyć, że coś jest nie w porządku. Po wypadku w 1994 roku Kit nie otrzymał zapowiadanego awansu – choć Bóg jeden wie, czy tragedia, jaka go spotkała, była jedyną tego przyczyną. Wydaje się, że zawinił raczej jego upór i niesubordynacja. A do tego dochodziła jeszcze obsesja na punkcie spraw, które go fascynowały albo przyprawiały o dreszcz przerażenia. Jak ta, z powodu której przyjechał do Kolorado. Dostrzegał obiecujące tropy, poważne problemy, możliwe rozwiązania, gdzie inni nie widzieli niczego.
Zawsze był „niekonwencjonalnym” agentem FBI. Zresztą, jak twierdzili jego przełożeni, właśnie dlatego został zwerbowany po ukończeniu studiów prawniczych na uniwersytecie w Nowym Jorku. W czasie rozmów kwalifikacyjnych powiedziano mu, że FBI stało się zbyt skostniałe i konserwatywne, a przez to przewidywalne. Kit miał być przykładem nowego typu agenta. I tak się stało! Przynajmniej przez pewien czas.
Przełożeni gorąco przekonywali go, że chcą zerwać z konwencjonalnym sposobem działania; ale kiedy Kit wreszcie został zatrudniony, odkrył, że FBI tak naprawdę nie chce się zmieniać. Prawdę mówiąc, to jego próbowano zmienić. A kiedy nie ugiął się pod naciskiem, jego przełożonym cholernie się to nie spodobało. Jeden z nich powiedział: „To nie my przyłączyliśmy się do ciebie, Tom. Ty dołączyłeś do nas. Może więc przestaniesz zgrywać primadonnę i zaczniesz tyrać jak inni?”
Wszystko przez to, że był inny. A przecież miał być inny. Taką zawarł umowę – a umów należy przestrzegać.
Tyle że ludzie z FBI tego nie robili.
Drażniły ich sztruksowe kurtki, czapki z daszkiem bez żadnego logo, dżinsy, trampki, w których uparcie przychodził do pracy i to nie tylko w piątki, kiedy obowiązywał strój nieformalny. No i nie mogli zrozumieć, czemu czytywał „poważne” książki takie jak Underworld i Mason amp; Ducon, oraz wszystko, co wychodziło spod pióra Toni Morrison. I dlaczego czasami przyjeżdżał do biura w Bostonie na rowerze wyścigowym marki Cannondale.
Kłuły ich w oczy jego przydługie włosy i dwudniowy zarost, a także lekko zawadiacki krok, który nie był przejawem arogancji; Kit po prostu zawsze chodził w rytm grającej mu w głowie muzyki.
Jednak w oczach funkcjonariuszy FBI najgorsze było to, iż okazywał, że lekceważy dyscyplinę. Od samego początku nazywano go wolnym strzelcem.
Co gorsza, prawdopodobnie nim był. Zarówno wtedy, gdy boksował w wadze średniej w Bostonie, jak i podczas studiów w Holy Cross, a potem na uniwersytecie w Nowym Jorku. Do licha, przecież był synem kierowcy autobusu, jednym z pięciu. Uniwersytet w Nowym Jorku czy nawet Holy Cross to nie miejsca dla niego. Dlaczegóż więc nie miałby mówić tego, co myśli?
W szkole uchodziło mu to płazem, ale w FBI już nie. Tam wolni strzelcy nie byli mile widziani. Nawet tacy, którzy w ciągu ostatnich pięciu lat wykryli sprawców co najmniej dwóch „nierozwiązywalnych” morderstw.
Och, przestań pieprzyć, powiedział sobie w duchu. Źródłem jego kłopotów była sprawa „eksperymentów na ludziach”, którą zajmował się przez ostatnie półtora roku, wbrew swoim przełożonym. Nagminnie sprzeciwiał się rozkazom, nawet tym, które płynęły z samej góry. Ciągle był nieposłuszny, a teraz jego sytuacja wyglądała jeszcze gorzej.
– Mówi Tom Brennan. Chciałbym rozmawiać z agentem Strickerem – powiedział, kiedy usłyszał w słuchawce głos przesadnie uprzejmej asystentki Strickera. – Jak się masz, Cindy? Jest Peter?
– Och, cieszę się, że cię słyszę, Tom. Zaczekaj chwileczkę. – Cindy jak zawsze była wyjątkowo miła. – Muszę sprawdzić, czy jest w swoim gabinecie. Zaraz wracam.
O dziwo, Stricker od razu podniósł słuchawkę. Mówił szeptem – jak zawsze. To zmuszało do uważnego słuchania. Charakterystyczny strickerowski syk.
– Tom. Fajnie, że dzwonisz. Co tam słychać w raju? Dobrze się bawisz w Nantucket? Powinieneś żeglować, uprawiać surfing, siedzieć na plaży, a nie zabawiać się telefonem.
– Dzwonię z plaży – Kit zmusił się, by wybuchnąć wesołym, rubasznym śmiechem. – Prawdę mówiąc, dość dobrze siebie traktuję. Jeszcze trochę, a zostanę mistrzem świata w leniuchowaniu. Jest tylko jeden mały problem.
– Jak zwykle. Zawsze jest jakaś drobnostka, coś, co nie daje ci spokoju. Tom, miałeś przestać się przejmować drobnostkami – pouczył go Stricker, jak zawsze łagodnym tonem. – Tak się umawialiśmy, prawda?
– Wiem, wiem. Masz rację. I cieszę się, że mogę tu parę tygodni posiedzieć w spokoju. Tyle że… dziś rano buszowałem po internecie. Rzuciła mi się w oczy wiadomość, że wczoraj w Kolorado utopił się niejaki doktor Frank McDonough. Trochę mnie to poruszyło. Słyszałeś coś o tym, Peter?
Stricker nie mógł już dłużej ukrywać swojej irytacji. Jego szept stał się nieco głośniejszy.
– Tom, proszę cię, odpuść sobie tę urojoną sprawę. Zapomnij choć na jakiś czas o internecie. Chryste, stary. Nie niszcz swojej kariery.
– Nie ma czego niszczyć. Tak czy inaczej, w grupie naukowców pracujących na Berkeley, o której ci opowiadałem, był jakiś McDonough. Jestem tego pewien. Mógłbyś poprosić kogoś, żeby to sprawdził? Może Michaela Fescoe? Albo Manny’ego Patino? Ot tak, żebym mógł spać spokojnie. Niech zobaczą, czy chodzi o tego samego McDonougha.
Czuł, że Strickerowi zdecydowanie nie podoba się ta rozmowa.
– Dobrze, Tom. Tyle mogę dla ciebie zrobić. Sprawdzę tego denata. Doktor Frank McDonough, zgadza się? Ty tam dalej walcz ze swoimi demonami. I opalaj się. Znajdź sobie jakąś miłą miejscową panienkę do zabawy. Czyń miłość, nie wojnę.
– Jeśli to ten sam McDonough, to mamy czwartego trupa, Peter. Doktorzy Kim, Heekin, Mekin, McDonough.
– Znam tę sprawę, Tom. Wiem, że widzisz gdzieś jakieś brakujące ogniwo, chociaż chłopaki z Quantico nie zgadzają się z tobą. Przejmuję pałeczkę. Ty wracaj na słońce i do morza.
– Dzięki za pomoc, Peter. Jesteś super. Zadzwonię jeszcze w sprawie McDonougha. Może jutro?
W słuchawce rozległo się ciężkie westchnienie Strickera. Choć wydawało się to niemożliwe, zaczął mówić jeszcze ciszej.
– Daj mi numer, pod którym można cię złapać. Zadzwonię, kiedy będę coś wiedział.
– Nie, nie ma sprawy. Ja zadzwonię. To naprawdę żaden problem. Zgłoszę się do ciebie jutro. No dobrze, słońce i morze wzywają mnie. Wiesz, nawet poznałem taką jedną dziewczynę. Niezła jest. Jeszcze raz dzięki, Peter.
Musiał mocno wytężyć słuch, żeby dosłyszeć odpowiedź Strickera.
– Żaden problem. Spróbuj się wyluzować. Obiecaj mi to, Tom. Nie musisz się już przejmować tą sprawą. Nie szalej. Tak się umawialiśmy. Zdobędę dla ciebie informacje na temat doktora McDonougha. Robię to przez wzgląd na naszą przyjaźń.
Kit odwiesił słuchawkę automatu i odetchnął głęboko. Fatalnie się czuł okłamując Petera – a ostatnimi czasy było to jego głównym zajęciem. Życie stało się pasmem kłamstw.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.