James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kit został zoperowany przez drugi zespół chirurgów, w składzie którego znaleźli się najlepsi specjaliści ze szpitala. Nieszczęśnik był podłączony do tak wielu aparatów, że nie dało się określić, gdzie kończy się człowiek, a zaczynają przewody.

Według karty chorobowej, miał złamany obojczyk i dwa żebra, przebite płuco oraz zapalenie opłucnej. Przetaczano mu krew, został naszpikowany antybiotykami, a wszystkie objawy czynności życiowych były monitorowane. W odróżnieniu od Max, u Kita wskazania przyrządów były w normie.

Podsunęłam fotel do jego łóżka i dosłownie padłam ze zmęczenia. Długo siedziałam w bezruchu, jak w transie, patrząc na Kita. W końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Łzy płynęły mi po policzkach, a ja nie mogłam ich powstrzymać.

Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie, przed „Zwierzyńcem”, kiedy ten jeszcze istniał. A potem tę magiczną chwilę, kiedy Kit tak pięknie zaśpiewał dla mnie w „Villa Vittoria”. A także naszą „ostatnią noc na ziemi” w podziemiach domu Gillian. Tak wiele się wydarzyło w tak krótkim czasie. Tyle razem przeszliśmy.

– Kocham cię, Kit Tom, kimkolwiek jesteś – szepnęłam. – Tak bardzo cię kocham.

Zdaje się, że potem zapadłam w drzemkę. Nie wiem, na jak długo. Nagle poczułam, że Kit delikatnie gładzi mnie po włosach.

– Och, Kit – powiedziałam, gdy zobaczyłam, że odzyskał przytomność.

Pocałowałam go w policzek najdelikatniej, jak to możliwe, a on uśmiechnął się promiennie.

– Co z nią? – spytał.

– Jest w stanie krytycznym. Nie wiem, czy z tego wyjdzie. To była pierwsza operacja tego rodzaju w dziejach medycyny.

Siedziałam w pokoju Kita przez kilka dłużących się w nieskończoność godzin. I tak nie miałam już domu, do którego mogłabym wrócić.

Potem poszłam na górą, by zobaczyć, co dzieje się z Max. Powinna już wyjść z narkozy.

Wchodząc po schodach z drugiego na czwarte piętro, zmówiłam w duchu kilka modlitw. Byłam zatopiona w myślach; snułam rozważania o Bogu i zastanawiałam się, jak te ostatnie odkrycia naukowe pasują do ogólnego porządku rzeczy, jeśli taki w ogóle istniał. Nie dawało mi spokoju jedno sformułowanie – „wszystkie Boże stworzenia”. Ciekawa byłam, jakiego znaczenia teraz nabrało.

Myślałam: Nie pozwól Max umrzeć. To dobre, wyjątkowe dziecko. Proszę, nie pozwól jej umrzeć. Słuchasz mnie, Panie?

Kiedy weszłam do jej pokoju, Max jeszcze spała. Wyglądała jak bezbronna, niewinna istotka. Patrząc na nią czułam się, jakbym obserwowała spadającą gwiazdę.

Usiadłam przy niej.

Nie pozwól Max umrzeć.

Nie pozwól tej dziewczynce umrzeć.

Wczesnym rankiem nareszcie otworzyła oczy. Kiedy spojrzała na mnie, myślałam, że serce mi pęknie.

– Cześć, Max. Cześć, kochanie.

– Cześć. Gdzie ja jestem? – wyszeptała.

– W bezpiecznym miejscu. W szpitalu w Boulder. Jestem przy tobie.

– Słyszałam, jak do mnie mówiłaś. W czasie operacji, Frannie – powiedziała. Mówiła tak cicho, że musiałam wytężyć słuch, by ją usłyszeć.

Delikatnie pocałowałam ją w policzek, potem w czoło i drugi policzek. Nie pozwól tej dziewczynce umrzeć, powtarzałam w duchu. Trzęsłam się ze strachu.

Uśmiechnęła się łagodnie.

– Tęskniłaś za mną? – szepnęła.

– Wszyscy bardzo za tobą tęskniliśmy. Gdzie byłaś, kochanie?

– Och. Latałam. Ale tak naprawdę.

Max zamilkła. Ciężko oddychała. Przez następnych kilka minut nie odzywała się, a ja trzymałam ją za rękę. Pogładziłam ją po mokrym czole, po włosach. Raz po razie całowałam jej ciepły policzek.

– To naprawdę jest jak latanie. Bardzo przyjemne. Podoba mi się tam, Frannie – wyszeptała.

A potem Max leciutko, leciutko ścisnęła mnie za rękę.

Zamknęła oczy.

I zasnęła.

Epilog

Anioły

ROZDZIAŁ 126

Czasem, późnym wieczorem, gdy zapadnie już zmrok, siadam na huśtawce stojącej przed domem. Wznoszę się wyżej i wyżej, w nadziei, że kiedyś oderwę się od ziemi i polecę w niebo. Wspominam to, co się stało, i próbuję odnaleźć w tym jakiś sens. Wiem, że jest wielu innych, którzy robią dokładnie to samo.

Opowiem wam, co się stało po wydarzeniach w domu Gillian. Kilka tygodni później, Kit i ja zrobiliśmy to, co uznaliśmy za słuszne – zniknęliśmy razem z dziećmi: Matthew, Ozem, Ikarem, bliźniakami i Max.

Nie powiem wam, gdzie stoi nasz dom, na razie jesteśmy bezpieczni. Wiemy, że to tylko tymczasowe schronienie, ale całkiem nam tu dobrze. Rząd po prostu nie miał pojęcia, co począć ze skrzydlatymi dziećmi, że o Kicie i o mnie nie wspomnę, i z tym wszystkim, czego się dowiedzieliśmy. Z drugiej strony, my sami nie czuliśmy się zbyt pewnie pod okiem rządu. Komu mieliśmy ufać? Kogo się bać?

Grupa pozbawionych sumienia naukowców, wspierana przez co najmniej kilku wpływowych ludzi z Waszyngtonu oraz chciwych członków zarządu pewnych bardzo ważnych firm z branży biotechnologicznej, dopuściła się niewyobrażalnych zbrodni. Peyser i jego współpracownicy zamordowali wielu ludzi, w tym mojego męża, Davida. Prowadzili też eksperymenty na ludziach.

Kilku członków z owej grupy już nie żyje. Nie ma też wśród nas Gillian, czy raczej doktor Susan Parkhill oraz jej syna, Michaela, który miał żyć dwieście lat, zginął zaś w wieku lat czterech. W wypadku samochodowym niedaleko własnego domu w Kolorado życie stracił także doktor Anthony Peyser.

W związku z tą tajemniczą sprawą nastąpił istny wysyp najprzeróżniejszych teorii. Nie ulega wątpliwości, że rząd przymykał oko na działalność Peysera, ale jak wiele o niej tak naprawdę wiedział – tego nie da się ustalić. Być może nigdy nie stanie się to jasne. W każdym razie, w Bear Bluff byli żołnierze, a jak dotąd nikt nie powiedział nam, w jakim celu tam się zjawili. W tę brudną sprawę było zamieszanych także kilku agentów FBI. Wielkie koncerny chciały zapłacić ogromne sumy za pierwsze zakazane owoce rewolucji biotechnologicznej.

Ewa żyje. Przebywa w tajnej bazie wojskowej w Karolinie Północnej. Opinia publiczna nic nie wie o istnieniu tej dziewczynki. Być może nawet nie ma prawa wiedzieć.

Niedawno w „New York Times” został zamieszczony artykuł o potomkach trzech młodych kobiet w ciąży, które widzieliśmy w domu Gillian. Według autora, dzieci przyszły na świat pozbawione twarzy. Tak zostały zaprojektowane przez doktora Peysera i jego ludzi. Eksperymentalne dzieci miały być źródłem „części zapasowych”.

A my siedzimy sobie, w sercu lasu. Jesteśmy daleko, bardzo daleko od cywilizacji. Czujemy się trochę tak, jakbyśmy zostali objęci programem ochrony świadków, tyle że w warunkach, o jakich zwykli jego beneficjenci mogliby tylko marzyć.

Dzieciaki uwielbiają to miejsce, zresztą Kit i ja również. Świeże powietrze, błękitne niebo, jeziorko, w którym pływamy, cudowny pejzaż i wolność, absolutna wolność, świadomość, że możemy być sobą nie czując niczyjego bata. Nie ma nic lepszego.

Ale w końcu ktoś nas odnalazł.

ROZDZIAŁ 127

Pewnego słonecznego, sobotniego popołudnia, przyjechaliśmy do bazy wojskowej w Karolinie Północnej, gdzie trzymano wszystkie żyjące „eksperymentalne” dzieci. Baza rozciągała się na ponad czterdziestu tysiącach akrów lasów, przez co idealnie nadawała się do ćwiczeń wojskowych oraz schowania dzieci przed dziennikarzami oraz innymi wścibskimi ludźmi.

Na miejsce dotarliśmy o godzinie dwunastej, a w kwaterze generała mieliśmy zjawić się o czternastej. Wszyscy byli dla nas niezwykle uprzejmi; i żandarmi, i adiutant generała – podpułkownik James Dwyer – a także sami żołnierze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x