James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zza domu wyłonił się helikopter ze „złymi ludźmi”. Oni nie mają prawa uciec, pomyślała Max. Nie wolno im latać.

Pochyliła się i runęła niemal pionowo w dół.

Pędziła już chyba niemal setką. Za szybko, o wiele za szybko. Przerażające uczucie. Zupełnie jakby stała na głowie.

Kierowała się prosto na przednią szybą startującego czarnego helikoptera. Nie mogła pozwolić tym ludziom uciec.

Nie mają prawa latać.

Nie wolno im uciec.

I wtedy spomiędzy jodeł wystrzelił jakiś kształt i rzucił się z dużą prędkością w stronę wznoszącego się helikoptera. Cóż za cudowna niespodzianka. Nigdy jeszcze nie widziała nic równie pięknego.

– Matthew! – krzyknęła.

ROZDZIAŁ 119

Carole O’Neill biwakowała ze swoimi córkami, Meredith i Brigid, nad szerokim, bulgoczącym strumieniem, przepływającym przez rezerwat Gunnison. Na wyprawę zabrały ze sobą mały telewizorek sony. W tej chwili wpatrywały się w o wiele za mały ekran i wytężały słuch, by cokolwiek usłyszeć, mimo iż dźwięk ustawiony był na cały regulator.

– To Max! O, i ciocia Frannie! – pisnęła Brigid. – Mamo, co się dzieje? Rozumiesz coś z tego?

– Ciszej. Ciszej. – Carole starała się przekrzyczeć telewizor i córkę. – Chcę to usłyszeć. Ciii, dziewczęta.

Carole błyskawicznie przejrzała kilkanaście kanałów. Wszędzie te same wstrząsające, niesamowite obrazy. Coś niezwykłego działo się przed domem Gillian Puris. O co w tym wszystkim chodziło? Carole nie wierzyła własnym oczom, jak niemal bez przerwy przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny.

Max w stylu pilota kamikadze leciała lotem nurkowym prosto na helikopter. Lada chwila miała na niego wpaść. Carole zmrużyła oczy i wstrzymała oddech.

Co się działo?

Frannie okładała pięściami Gillian Puris. Czy to możliwe? Dlaczego jej siostra miałaby bić Gillian?

O mój Boże! Wyglądało na to, że Kit jest ranny. Leżał na ziemi. Nie ruszał się. Wszędzie roiło się od ludzi uzbrojonych w karabiny.

Na ekranach setek tysięcy telewizorów w gęsto zaludnionym okręgu Denver widać było te same obrazy, z komentarzem spikera. Kolejne telewizory włączały się w miarę, jak roznosiły się wiadomości o niezwykłych wydarzeniach. Całe rodziny zasiadały przed ekranami. Śpiochów wyciągano z łóżek, by zobaczyli, co się dzieje. Ludzie gromadzili się przed telewizorami w hotelach, kawiarniach, knajpach dla rannych ptaszków, biurowcach.

W ciągu kilku minut wielkie sieci telewizyjne zaczęły transmitować na żywo obrazy z lokalnych stacji telewizyjnych w Denver. Podekscytowani spikerzy wydzierali się do mikrofonów, albo przekazywali wieści pełnym napięcia półszeptem.

Niezwykłe, cudowne zdjęcia latającej dziewczynki błyskawicznie obiegły świat, trafiając na każdy kontynent, do każdego kraju, do wielkich miast i małych wsi. Niektórzy upatrywali w jej pojawieniu się treści religijnych. „Anioł”, „budzący bojaźń”, „nadprzyrodzone zjawisko”, „tylko raz w życiu”, „cud” – takie sformułowania padały z ust ludzi próbujących opisać to, co widzieli i co czuli. Dla tych, którzy zobaczyli ją po raz pierwszy, był to widok niezapomniany, poruszający najczulsze struny w duszy każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka.

– Nastała nowa era – oznajmił jeden z brytyjskich dziennikarzy. – A dowód tego macie państwo na ekranach swoich telewizorów.

ROZDZIAŁ 120

Tymczasem ja znajdowałam się w centrum wydarzeń. Podbiegłam do rannego Kita, by mu pomóc i dodać otuchy. Został trafiony pod obojczykiem i krew ściekała mu na koszulę. Upierał się, że rana jest niegroźna. Nie dałam się przekonać. Trzęsłam się ze strachu.

– Sprowadziła pomoc – powiedział cicho. – Bystra dziewczynka.

A do tego z takim wdziękiem płynęła w powietrzu. Byłam dumna z Max, ale bardzo się o nią bałam. Przelatywała zbyt blisko wirujących śmigieł helikopterów – że o karabinach nie wspomnę. Nie znała uczucia lęku.

Hałas rozlegający się w górze wszystko zagłuszał i wprowadzał mnóstwo zamieszania. Z trudem wypatrzyłam litery na kabinach helikopterów.

Ekipy reporterskie lokalnych stacji telewizyjnych transmitowały całe zdarzenie na żywo. Taką właśnie pomoc sprowadziła nam Max.

Kamery filmowały zdumione twarze Gillian i reszty drani, z jej mężem włącznie. Może teraz to, co zrobili, nie ujdzie im na sucho. Ich ohydne sekrety ujrzą światło dzienne. I to w telewizji. Taką przynajmniej miałam nadzieję.

Max nagle rzuciła się w prawo. Powiedzieć, że była nieustraszona, to za mało; w tej chwili wykazała się prawdziwą brawurą. Leciała prosto na czarny helikopter bell jet ranger, wyłaniający się zza domu. Próbowała przeszkodzić mu w starcie. Nie chciała, żeby ci ludzie uciekli.

Nagle spomiędzy jodeł wystrzelił Matthew i dołączył do siostry. Jezu, co za widok. Brat i siostra, po długiej rozłące, znów razem. Teraz chcieli się zemścić, odpłacić swoim oprawcom za to, co przez nich wycierpieli.

– Uwaga! – krzyknęłam. Wstałam i zaczęłam gwałtownie wymachiwać rękami. – Max, wracaj na dół. Max, nie!

Ale mój głos zginął w warkocie wiszących na niebie helikopterów. Max była zdecydowanie za blisko wznoszącej się maszyny. Ta mała robiła to z rozmysłem.

Za blisko. Zbyt niebezpiecznie.

Wyglądało na to, że zderzyła się z helikopterem w powietrzu. To stało się tak szybko, że nie byłam pewna, czy na pewno do tego doszło, a jeśli tak, to jak Max zniosła tę kolizję?

Na moich oczach runęła w dół. Och, Max, tylko nie to. Nie spadnij na ziemię. Proszę, Max.

Helikopter szarpnął się ku górze, by uniknąć kolizji, ale nadaremnie; po zderzeniu z Max zachybotał się groźnie i zaczął się obracać dookoła swej osi. Pilot nie potrafił zapanować nad sterami i maszyna gwałtownie traciła wysokość. Śmigła obracały się coraz wolniej. Widziałam siedzących w kabinie ludzi, wyglądających przez okna, przerażonych, bliskich paniki.

Matthew szybował jak liść nad spadającym helikopterem. Obserwował go z bliskiej odległości. Wydawało się, że jest to dla niego jakaś gra, że chce zostać wciągnięty w wir powietrza.

Zostawiłam Kita na chwilę. Pomyślałam, że nic mu nie będzie; modliłam się o to. Kiedy zaczęłam biec w stronę Max, ziemią wstrząsnęła potężna eksplozja.

Helikopter runął na drzewa. Powietrze przeszył ogłuszający zgrzyt metalu. Maszyna spadła na ziemię i stanęła w płomieniach, które wystrzeliły wysoko ponad czubki jodeł. Z wraku uniosła się chmura dymu, czarnego jak węgiel. Wszyscy na pokładzie helikoptera musieli zginąć na miejscu.

Znów byłam świadkiem. Nie chciałam tego. Pragnęłam wrócić do mojego dawnego życia.

Zauważyłam Max, usiłującą wydostać się z chmury gęstego czarnego dymu. Dziewczynka miała skrzydła i twarz umorusane popiołem i sadzą. Wciąż utrzymywała się w powietrzu, ale wyglądała na wyczerpaną. Próbowała walczyć ze zmęczeniem i wydawało się to ponad jej siły.

Pozostałe dzieci jedno po drugim wyfrunęły ze swoich kryjówek w lesie. Zagwizdały na Ikara, a on podążył za nimi. Dołączyły do Max, która sprowadziła je na faliste, zielone trawniki przy domu.

Ledwie wylądowała, a już razem z Matthew rzuciła się do biegu. Ich wytrzymałość była wręcz niesamowita. Razem wzbili się w powietrze, prosto ku sypiącemu świetlistym pyłem słońcu.

Domyśliłam się ich zamiaru, a przynajmniej tak mi się wydawało. Lecieli w ślad za szarym mercedesem, pędzącym z dużą szybkością po piaszczystej drodze okrążającej budynek i znikającej w lesie. Parę razy zdarzyło mi się tamtędy jechać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x