James Patterson - Podmuchy Wiatru
Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Podmuchy Wiatru
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
ROZDZIAŁ 110
Twarz Kita była niemiłosiernie poobijana i poraniona. Z rozciętej górnej wargi płynęła krew. Nos także krwawił i prawdopodobnie był złamany. Kit został pobity, wręcz skatowany. Posłużył za worek treningowy komuś, kto tego dnia naprawdę solidnie przyłożył się do ćwiczeń.
– Co ci się stało? Co się stało, Kit?
– Nie chciałem mówić – wybełkotał. Próbował uśmiechnąć się, co, zważywszy na jego napuchniętą wargę, nie było łatwe. Mimo to, prawie mu się udało.
Usiadłam obok niego na łóżku. Żałowałam, że nie mam ze sobą apteczki. Delikatnie dotknęłam jednego z sińców i Kit skrzywił się z bólu.
– Nic mi nie jest – powiedział. – Nie pierwszy raz dostałem w zęby.
Był strasznie wkurzony, niczym zmaltretowane zwierzę wsadzone do klatki. Nade wszystko pragnął zemsty, a ja podziwiałam jego siłę ducha. Nigdy się nie poddawał. Opowiedział mi o swojej rozmowie z wujkiem Thomasem. Potem ja przekazałam mu wszystko, czego dowiedziałam się od Gillian.
Kit objął mnie i jęknął. Oparłam głowę na jego ramieniu i przez kilka minut siedzieliśmy w milczeniu.
– Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem – wyszeptał Kit z twarzą wtuloną w mój policzek.
Miałam wrażenie, że się uśmiecha. Słyszałam to w jego głosie.
– Wtedy, kiedy kazałam ci się wynosić? Spakować się i wyjechać? Ty powiedziałeś: „Umowa to umowa”.
Kit skinął głową.
– Bo wyznaję taką zasadę. Twierdzę też, że uścisk dłoni wystarcza do przypieczętowania umowy. Ty wydałaś mi się dzielna, mądra, nie bałaś się ryzyka i byłaś krzykliwa jak skurczybyk. A do tego niesamowicie piękna.
– Jasne, pamiętam, jak olśniewająco wyglądałam. Byłam cała umazana krwią łani.
– Zgadza się. Krew na bluzie, ogień w oczach. Boże, wyglądałaś cudownie. Jesteś naprawdę piękna. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego cało, Frannie. Nie bardzo jednak widzę, jak mogą puścić nas wolno. Jesteśmy świadkami wszystkiego, co robili.
– Nasz ostatni dzień na ziemi – westchnęłam i zamyśliłam się na chwilę nad moimi słowami. – Ależ to dziwne. Czy żałujesz czegoś w swoim życiu? Czy jest coś, czego nie zrobiłeś, a chciałbyś? Co zrobiłbyś teraz, gdybyś mógł?
– Chciałbym polatać z Max – odparł Kit bez wahania. Westchnął. – Chciałbym pożegnać się z Kim i moimi synkami. Boli mnie, że nie było mi to dane… Chciałbym pojechać z aparatem na safari do parku Serengeti i Masai Mara. Może spędzić parę miesięcy w Tybecie, mimo tego filmu z Bradem Pittem. Pojechać do Florencji na miesiąc, dwa.
– Tak, pstryk i jesteśmy we Florencji – powiedziałam. Nie wiem, czemu gawędziliśmy ze sobą w tak nieodpowiedniej chwili, dziwnie spokojni i nieco podochoceni. Cóż, nic na to nie mogliśmy poradzić. Ja najbardziej chyba żałowałam tego, że nie będziemy razem. Między mną a Kitem coś się zaczynało – i wkrótce miało się gwałtownie skończyć. To wydawało mi się takie niesprawiedliwe.
– Nie mógłbym umrzeć, gdybym tego nie zrobił – szepnął Kit i, mimo że rozcięta warga musiała go boleć, pocałował mnie, delikatnie, w usta. To było cudowne. Ten facet ciągle czymś mnie zaskakiwał.
– Ja też chciałam to zrobić – szepnęłam – naprawdę. Od chwili, kiedy cię zobaczyłam.
– Dobrze to ukrywałaś – odparł Kit. – Co jeszcze chciałaś zrobić?
– Zaraz ci pokażę. Chodź do mnie.
Pocałowaliśmy się znowu, delikatnie, ale niecierpliwie. Przywarliśmy do siebie. Co jeszcze chciałam zrobić? Chciałam rozebrać go powoli, z namaszczeniem, i chciałam, by on zrobił to samo ze mną. Mieliśmy mało czasu i doskonale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. To wszystko zmieniało, sprawiało, że to, co dotychczas wydawało się ważne, przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie. Zresztą, kto wie, może dzięki temu po raz pierwszy uzmysłowiliśmy sobie, co naprawdę jest najważniejsze.
Delikatnie dotknęłam jego twarzy. Pocałowałam rany. Posmakowałam krew z rozciętej wargi. Starałam się zapamiętać go jak najdokładniej, tak, by nigdy niczego nie zapomnieć. Nic innego nie mogliśmy robić w tej chwili; tylko to miało sens. Na pewno było przyjemniejsze od umartwiania się, zrzucania na siebie nawzajem winy za błędy, i od walenia do drzwi i wydzierania się na cały głos.
Zaczęłam niezgrabnie ciągnąć jego szeroki skórzany pas. Wciąż czułam się dość niepewnie. Kiedy uświadomiłam sobie, że wstyd w tej chwili nie ma sensu, jednym gwałtownym ruchem ręki wyszarpnęłam pasek ze spodni Kita. Wszystko stało się tak szybko, ale cieszyłam się, że w ogóle się stało. Był najseksowniejszym, najlepszym mężczyzną, jakiego znałam. Wiedziałam to na pewno.
Sekundy płynęły powoli. Chciałam, by tak było. Nie mieliśmy dokąd iść, nie istniało w tej chwili dla nas lepsze miejsce. Trochę kręciło mi się w głowie; tak dawno nie byłam z mężczyzną. Nie miałam jednak wyrzutów sumienia; już nie.
Kit nachylił się nade mną. Delikatnie ujął w palce mój podbródek, a następnie pocałował mnie najpierw w usta, potem w policzki, w nos, oczy. Przez cały ten czas nie odrywał płonącego wzroku od mojej twarzy.
Nie pamiętałam, by wcześniej ktokolwiek całował mnie po oczach. Po chwili Kit musnął ustami moją szyję. To było cudowne uczucie; każde jego dotknięcie dawało mi rozkosz. Może nie powinniśmy w naszej sytuacji robić czegoś takiego, ale nie mogłam się powstrzymać, nie chciałam.
To, że byliśmy razem, wydawało się takie niesamowite. Mój oddech stał się płytki, przyspieszony, pierś mi falowała. Tak bardzo pragnęłam Kita. Przejechałam dłońmi po jego twardych plecach, ramionach, po wewnętrznej stronie umięśnionych ud. Był niezwykle podniecony; świadomość, że mnie pożąda, sprawiała mi niewypowiedzianą radość. Ja też go pożądałam.
Ogień rozniecony w mojej duszy bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Kit wszedł we mnie i zaczęliśmy powoli się kołysać, potem coraz szybciej i szybciej. Nasze ciała znalazły wspólny, cudowny rytm. Wydawało mi się, że lecimy i tak właśnie miało być.
ROZDZIAŁ 111
Max zapadła w drzemkę. Na prawdziwy sen nie mogła sobie pozwolić. Po raz kolejny zmieniła kryjówkę. Teraz zaszyła się na szczycie niedużej góry, na której było pełno głazów i osik. Schowała się w głębokiej, wąskiej szczelinie, pod wilgotnymi liśćmi i kruchymi, starymi gałęziami.
Po mniej więcej godzinie dostała się do stojącego w pobliżu domku letniskowego w poszukiwaniu jedzenia i wody. Latanie wymagało ogromnej ilości energii.
Zbyt łapczywie rzuciła się na jedzenie, za bardzo się objadła i teraz było jej niedobrze. Miała skurcze żołądka i ogarniały ją mdłości; czuła się po prostu fatalnie. Mimo wszystko nadszedł czas, by wyruszyć w dalszą drogę, poszaleć, posmakować życia i zapewne umrzeć.
Nie jest to przyjemna perspektywa, ale mówi się trudno, myślała Max. Przynajmniej na pewien czas zakosztowała wolności. Mogła sobie polatać i zobaczyć choć kawałek świata. Większość ludzi nigdy tego nie doświadczyła. Nie tak, jak ona.
Słońce wyłaniało się zza horyzontu i Max była szczęśliwa, że może raz jeszcze je zobaczyć. Miała ochotę polecieć ku niemu, stopić się z tą wielką pomarańczowożółtą kulą. Czuła, że z całym wszechświatem łączy ją nierozerwalna więź. Czy to miało sens – czy była bliższa natury niż większość ludzi? Tak jej się wydawało. Może to dlatego, że potrafiła latać.
Boże, była cała obolała. Marzyła o gorącym prysznicu, i żeby Frannie rozczesała jej włosy, wygładziła pióra. Max chciała znów znaleźć się wśród swoich przyjaciół, z dala od wszystkich innych ludzi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.