James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nagle Ikar otrzymał potężny cios. Jeden ze strażników uderzył go w głowę. Rąbnął tego małego chłopczyka pięścią. Biedny Ikar bezwładnie runął na ziemię. Nie ruszał się.

Tego już było dla Kita za wiele. Uderzył strażnika prosto w szczękę. Dwaj pozostali, klnąc głośno, rzucili się na Kita, zasypując go gradem ciosów. Potem wymierzyli w niego karabiny, ale on się nie uspokoił. Wydzierał się na nich. Dzieci też krzyczały.

Tymczasem ja uklękłam przy biednym Ikarze. Bałam się, że mogło mu się coś stać, ale jego nie widzące oczy na szczęście były otwarte. Wyglądało na to, że już doszedł do siebie.

– Bezmózg – rzucił do strażnika, dając upust złości. Prawdziwy mały wojownik. – I to miał być cios?

– Zuch z ciebie, Ikarze – powiedziałam. – Ale uspokój się trochę.

– Nie wolno latać! – huknął strażnik, patrząc znacząco na Ikara. Mężczyzna był czerwony na twarzy; żyły napęczniały mu na karku. – Znacie przepisy. Latanie jest zabronione. Powtarzaliśmy wam to tysiące razy.

– Przepisy się zmieniły – warknął Ikar.

Nie zamierzał ustąpić. Przygarnęłam malca do siebie, pragnąc zasłonić go przed kolejnymi ciosami. Instynkt macierzyński rozbudził się we mnie ze zdwojoną siłą.

Gillian szła szybkim krokiem w moim kierunku.

– Nie powinno do tego dojść – rzuciła w moją stronę. – Przykro mi, Frannie.

– Jasne. To kwestia wyczucia – odburknęłam i zdałam sobie sprawę, że jestem wściekła. – Niestety, David i Frank McDonough zawiedli. Zabrakło im wyczucia i tyle.

Miałam ochotę krzyczeć na Gillian i na strasznego potwora zwanego wujkiem Thomasem, ale zmusiłam się, by zachować spokój i nie okazywać złości. Sytuacja była zbyt niebezpieczna. Wokół nas stali uzbrojeni strażnicy. Zdawali się tylko czekać na okazję, by sobie postrzelać.

– Cześć, ciociu Frannie! – usłyszałam z dołu.

Michael objął mnie za nogi i mocno się przytulił. Był pięknym małym chłopcem. Zawsze go ubóstwiałam i nie mogłam się nachwalić, ale w tej chwili, szczerze mówiąc, trochę się go bałam. Wszystko mnie przerażało. A najbardziej Gillian. Moja tak zwana przyjaciółka okazała się bezdusznym potworem.

Nic nie było tym, czym się wydawało; co za koszmar!

Michael to Adam.

Bóg jeden wie, kim jest Adam.

A Gillian nie była moją przyjaciółką. Tyle razy rozmawiałyśmy ze sobą, śmiałyśmy się i płakałyśmy razem. I pomyśleć, że przez cały ten czas miałam tuż obok wroga, najgorszego z nich. Może nawet przyszło jej do głowy, by mnie zabić?

Pochyliłam się i pocałowałam Michaela w policzek.

– Czyli Peter i Wendy są twoimi przyjaciółmi? – spytałam.

– Najlepszymi – oznajmił.

Gillian przerwała naszą rozmowę.

– Masz pójść do swojego pokoju i nie wychodzić, dopóki ci nie pozwolę – powiedziała surowym tonem. Nie znałam jej od tej strony. – Idź już, Michael. Natychmiast!

Chłopiec podniósł oczy na swoją matkę. Biologiczną matkę? – pomyślałam. Wydawał się zdezorientowany i zraniony, i nie można go było za to winić.

– Mamusiu – spytał najzupełniej niewinnie – czy chcesz ich uśpić? Proszę, nie rób tego. To moi przyjaciele. Oni będą grzeczni!

I wtedy chłopczyk zaczął płakać gorzkimi łzami. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło. On naprawdę bał się o swoich przyjaciół. Gillian jak gdyby nieco zmiękła. Wreszcie zauważyłam w niej cień osoby, którą znałam. Po chwili jednak wyciągnęła rękę w stronę domu.

– Powiedziałam, żebyś poszedł do swojego pokoju, więc zrób to. No, już! – krzyknęła. – To rozkaz.

Podążyłam spojrzeniem za jej wyciągniętą ręką i z wrażenia zaparło mi dech.

– Och, Gillian, nie – jęknęłam.

Na ganku stało kolejne małe dziecko. Tym razem była to dziewczynka. Wyglądała niemal identycznie, jak Michael. To zapewne Ewa. W mojej pamięci odżyło wspomnienie umierających w „Szkole” dzieci. Nieudanych eksperymentów. Wadliwych egzemplarzy. I jakby tego wszystkiego było mało, teraz ujrzałam to dziecko.

Koszmar nie zakończył się na tym. Po jednym szokującym odkryciu następowało kolejne. Ku swojemu zdumieniu, rozpoznałam człowieka stojącego w drzwiach za plecami Ewy. Był to doktor Carl Puris, mąż Gillian! Ale to niemożliwe! Carl Puris zmarł przed dwoma laty na chorobę serca.

Usłyszałam głos Kita.

– To Anthony Peyser – powiedział. – Doktor Peyser żyje i ma się doskonale. Wreszcie znalazłem tego sukinsyna.

ROZDZIAŁ 105

Maximum. Maximum. Idź na całość. Pędź szybko jak wiatr. Nawet szybciej!

Zmagając się z ogarniającym ją strachem, Max rozpostarła skrzydła i rzuciła się w dół między dwiema wysokimi jodłami. Zagłębiała się dalej i dalej w las, dopóki nie uznała, że jest na tyle bezpieczna, by wylądować.

Dopiero wtedy się obejrzała.

Nikogo nie zobaczyła.

Znów była sama. Prawdą mówiąc, nie poprawiło jej to nastroju. Ani trochę. Instynkt ostrzegał ją, żeby uciekła stąd, odleciała tak szybko, jak tylko potrafi.

Musiała jakoś uzyskać pomoc, ale nie miała pojęcia, jak to zrobić. Do kogo miała się zwrócić, teraz, gdy nie mogła liczyć na dobre rady Frannie i Kita? Czy kiedykolwiek powiedzieli jej coś, co teraz mogłoby okazać się pomocne? Jakie nauki wyciągnęła ze swoich doświadczeń? W jej umyśle kłębiły się dziesiątki pytań, na które nie znała odpowiedzi.

Max nie wiedziała dokładnie, jakie stosunki panowały w „Szkole”, ale była bystra i lubiła węszyć. Wyczuła, że Adam jest wyjątkowy. Wcześniej myślała, iż został uśpiony, ale tak się jednak nie stało. Adam mieszkał w tym dużym domu w górach. Razem z przyjaciółką Frannie. Czy to oznaczało, że Frannie też jest w to zamieszana? A Kit? Komu Max mogła zaufać? Skąd uzyskać pomoc? Skąd, skąd, skąd? Myśl, myśl, myśl, dziewczyno!

Ale jak na złość nic nie przychodziło jej do głowy. Miała w niej zupełną pustkę. Wreszcie postanowiła się pomodlić.

– Drogi Boże, Ojcze, proszę, pomóż mi i moim przyjaciołom. Modlimy się do Ciebie co dzień, ale nic dobrego nas jeszcze nie spotkało. Nie chcę narzekać, ale może to odpowiednia chwila, by wreszcie coś się zmieniło. W porządku?

Wiele o Bogu słyszała i bardzo lubiła wyobrażać sobie, że ktoś taki jak On naprawdę istnieje. Od wielu lat co niedziela chodziła do kościoła – telewizyjnego. Teraz potrzebowała dowodu na istnienie Boga. Chciała, by jej modlitwy choć raz zostały wysłuchane; była przekonana, że na to zasługuje. Wszystkie dzieci ze „Szkoły” na to zasługiwały. Od zawsze.

Nagle przypomniała sobie coś, co powiedział jej wujek Thomas. Często to powtarzał, jak wiele innych swoich powiedzonek; „wbił jej to do głowy”. Uwielbiał się wymądrzać, palant jeden. A powiedział: „Bóg pomaga tym, którzy pomagają sobie”.

ROZDZIAŁ 106

Zabrano nas jak skazańców w głąb wielkiego domu, rozciągającego się na zboczu góry. Wiedziałam, że został on zbudowany na starej kopalni. W okolicy góry Sugarloaf nie było to niczym niezwykłym. Miejscowe dzieciaki od lat bawiły się w nieczynnych sztolniach. Strażnicy oddzielili mnie i Kita od czwórki skrzydlatych dzieci. Wendy i Peter zaczęli szlochać, ale ludzie z ochrony pozostali niewzruszeni.

– Wszystko będzie dobrze, maleństwa – próbowałam dodać dzieciom otuchy.

– Wcale, że nie. Wiemy o tym – lamentowały maluchy.

Prawdopodobnie miały rację. Niestety, były obdarzone doskonałym instynktem; potrafiły wyczuć zagrożenie i, być może, odgadnąć prawdziwe zamiary niektórych ludzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x