James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Drugi z kluczy pasował do zamka w drzwiach długiej szarej metalowej szafki stojącej obok biurka. W środku stały litrowe butelki, na pierwszy rzut oka szczelnie pozamykane.

Wziął pierwszą z nich oznakowaną napisem: WIEKI i obejrzał ją pod światło.

W ciemnym płynie unosiło się kilkanaście embrionów nie większych od kulek.

Kit przez chwilę obawiał się, że nie wytrzyma nerwowo. Tu, w schludnym gabinecie jakiegoś ważniaka. Odwrócił się i odetchnął ciężko. Uspokoiwszy się nieco, powtórnie obejrzał embriony.

Ludzkie, pomyślał. Małe martwe dzieci w szafce? A niech ich szlag!

Zmusił się, by obejrzeć dokładnie główki i miniaturowe palce embrionów, kołyszące się w płynie. Żołądek podszedł mu do gardła.

Kit wyciągnął z szafki następny słój, trzymając go ostrożnie w dwu rękach. Ten oznakowany był napisem: WIEK2. Zawierał embriony, niemal identyczne jak w poprzednim pojemniku. WIEK3 i WIEK4 niczym nie różniły się od dwóch poprzednich słojów.

Szafka wypełniona była po brzegi pojemnikami zawierającymi embriony tak do siebie podobne, że Kit nie potrafił ich rozróżnić.

Wziął do ręki trzeci klucz i włożył go do zamka szafki stojącej po lewej stronie biurka. Rozległ się cichy trzask i Kit wysunął górną szufladę.

W środku znajdowały się alfabetycznie poukładane dokumenty: korespondencja wewnątrzbiurowa, brudnopis pracy bez tytułu.

Druga szuflada zawierała pisma medyczne z lat osiemdziesiątych oraz wycinki ze „Spiegla” i jeden z londyńskiego „Timesa”.

W głębi dolnej szuflady Kit znalazł notatniki wypełnione różnymi wzorami i danymi, opisanymi naukowym żargonem. To wszystko było irytująco niezrozumiałe, ale na pierwszy rzut oka wydawało się ważne. Kit postanowił wziąć ze sobą kilka mniejszych notatników.

Przeglądając dokumenty, Kit nagle poczuł się nieswojo. Tu było za cicho. Dlaczego laboratorium zostało opuszczone? Porzucone? Czemu pozostawiono tu dzieci-ptaki?

Embriony w butlach nie żyły już od dłuższego czasu. Niektóre z rysunków upstrzone były odchodami much. We wszystkich rękopisach roiło się od przypisów, znaczków i skreśleń, jakby ich autorzy zaczynali pracę nad nimi, przerywali ją, zaczynali od nowa, po czym rezygnowali.

A jak to wszystko wiązało się z Max i czwórką innych dzieci? Tych, które pozostawiono na pastwę losu w klatkach, zagłodzone i leżące we własnych odchodach? Tych, które prawdopodobnie miały zostać uśpione?

Kit usłyszał za sobą jakiś dźwięk i odwrócił się. To była tylko Frannie. Chciał od razu powiedzieć jej wszystko.

– Chodź i rzuć okiem na to, co znalazłem. Powiedz, co o tym sądzisz.

ROZDZIAŁ 82

Arogancja tych ludzi jest absolutnie zdumiewająca. To przekracza ludzkie pojęcie – rzuciłam ze złością. Łapczywie oglądałam rysunki porozwieszane na ścianach.

Kit wyrzucił na podłogę dokumenty z pudła. Podniósł kilka przewiązanych sznurkiem plików, by podzielić się ze mną swoim odkryciem.

– To pudło jest pełne rysunków i szkiców skrzydeł. Wszelkiego rodzaju. Tu powstawały projekty. Niesamowite, co?

– To są raczej nowe wersje niż projekty – powiedziałam, przeglądając rysunki. – Człowiek, który to projektował, bawi się w Boga.

– To ta grupa z Bostonu i Cambridge, wygnańcy z M.I.T. Uznają tylko zasady, które sami ustalili. Zawsze tak robili. Anthony Peyser wierzy, że stoi ponad nami wszystkimi i ponad prawem. Spójrz na to.

Pokazał mi kilka pism do pracowników. U dołu każdego z nich widniały odręcznie wypisane inicjały A.P… Anthony Peyser.

Zaczęłam się usilnie zastanawiać, czy którykolwiek z moich znajomych mógł być owym doktorem Peyserem. Nikt nie pasował do tej roli, a zetknęłam się z większością lekarzy i naukowców pracujących w tej okolicy. David znał ich wszystkich. Gdzie Peyser mógł się ukrywać? Czy to jego gabinet? Czy on był tym tajemniczym projektantem?

Kit usiadł przy komputerze. Wystukał coś na klawiaturze i na ekranie monitora pojawił się katalog.

– Uruchomiłem kilka losowo wybranych plików. Komputer ani razu nie zażądał wpisania hasła. Zupełnie jakby ktoś zostawił szeroko otwarte drzwi. Dlaczego? Klucze do szuflad wisiały na tablicy ogłoszeń i… dlaczego?

– Nie pytaj mnie. Sama tego nie pojmuję. Jeszcze.

Spojrzałam na stos notatników leżących na podłodze. Człowiek, który sporządził te notatki, doskonale posługiwał się cienkopisem. Rysunki wykonane były z dbałością o anatomiczne szczegóły, ale dało się w nich wyczuć rękę artysty. Czy doktor Anthony Peyser pracował w tym gabinecie? Takie miałam wrażenie. A.P. tu był.

Wzięłam do ręki jeden z rysunków ułożonych na stosie przede mną. Przedstawiał on małego chłopca, niemowlę, z sercem wyrastającym poza klatkę piersiową, sercem wręcz olbrzymim. Obejrzałam uważnie ten szkic. Dobitnie pokazywał, dlaczego korzyści z inżynierii tkankowej wciąż pozostawały problematyczne. Nikt nie wiedział, w jaki sposób kontrolować wzrost komórek.

Ale nawet gdyby ten poważny problem został rozwiązany, to od wykształcania organów ludzkich u zwierząt laboratoryjnych do wyposażania dzieci w skrzydła była daleka droga. A w przypadku Max nie chodziło tylko o to, że miała skrzydła. Cały jej układ sercowo-płucny był ptasiego pochodzenia, co zdawało się wskazywać, że wszystko w niej zostało od początku do końca zaprojektowane.

Myśli przemykały mi przez głowę z prędkością miliona kilometrów na godzinę. Czułam, że jeszcze chwila, a kompletnie postradam zmysły. Cały świat został wywrócony do góry nogami. Ktoś usiłował zanegować wszystko, w co nauczyliśmy się wierzyć i co zaakceptowaliśmy.

Niczego nie bierz za dobrą monetę. Kwestionuj wszystko. Do tego to się sprowadzało. Ewolucja miała przebiegać po myśli człowieka.

Rozważałam bulwersujące możliwości, których wcześniej nawet nie śmiałam sobie wyobrazić. Jedno skrzydlate dziecko mogło powstać w wyniku pomyłki natury, ale teraz, kiedy zobaczyłam pozostałe cztery, musiałam przyjąć do wiadomości, że podejmowane są świadome próby stworzenia nowej istoty. I, z pomocą Boga albo wbrew Niemu, komuś się to udało. Ktoś wziął na siebie rolę Boga.

Co ci ludzie stworzyli?

ROZDZIAŁ 83

Kit zawzięcie pracował przy komputerze. Jak wielu młodszych wiekiem agentów FBI, znał się na tym co nieco. Nawet lubił komputery i potrafił sobie z nimi poradzić. Znalazł i uruchomił netscape. W miejscu na adres internetowy wpisał: about:global.

Na ekranie pojawiła się lista wszystkich stron, które użytkownik komputera odwiedził w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Kit szybko ją przejrzał. Podobne czynności wykonywał w czasie śledztwa, które prowadził przed wyjazdem z Bostonu.

Jego uwagę zwrócił adres: www.ncbi.nbm.n.h.gov. Krył się pod nim Genebank, prowadzony przez rząd rejestr wszystkich poznanych sekwencji genów.

Odszukał wszystkie najważniejsze słowa zaznaczone na czerwono; nimi właśnie zainteresował się poprzedni użytkownik. Takich terminów było kilka. Kit najpierw sprawdził „taksonomię”. Potem kliknął myszą na słowo „drzewo”. Następnie w miejscu przeznaczonym na termin, którego komputer ma szukać w sieci, wpisał łacińską nazwę rodziny ptaków: Aves.

Ktoś zaglądał pod: Apopidae (jerzyki), Laridae (mewy), Columbidae (gołębie) oraz Hirundinidae (jaskółki).

Krąg poszukiwań zawężał się coraz bardziej.

Kit wrócił do listy about:global. Następnie wszedł na stronę Laboratorium w Cold Spring Harbor. Rzucił okiem na kilka artykułów, po czym zajrzał pod: Publikacje DSHL – Badania Genomu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x