James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dzieci pogwizdywały sobie, a ja zupełnie nie mogłam pojąć, dlaczego. Max zdawała się im przewodzić i jak na razie dobrze sobie radziła w tej roli.

Zwróciłam się do Kita.

– Czemu one gwiżdżą?

Potrząsnął głową.

– Nie mam pojęcia.

Nagle Max zaczęła krzyczeć.

– Nadchodzą! To ochrona! Łowcy! Zaufajcie mi. Szybciej! Uciekajcie stąd! Biegiem!

Porwałam dziecko stojące najbliżej – Wendy – i pobiegłam wąską ścieżką wiodącą w głąb lasu.

Kit złapał Ikara i wyszarpnął pistolet z kieszeni; nigdy jeszcze nie czułam takiej ulgi na widok tej strasznej broni. Chłopiec był tak wystraszony, że nie zaprotestował.

– Wendy, spójrz! – krzyknął Peter do swojej siostry. – W górę! – Stał jak wrośnięty w ziemię, nie mogąc oderwać oczu od Max, która wzbiła się w powietrze.

Choć wiele razy już widziałam, jak lata, to i tym razem zaparło mi dech w piersiach, gdy ujrzałam ten cudowny, niezapomniany widok. Wiedziałam, co czuje Peter, ale nie mieliśmy czasu, by gapić się na Max.

– Peter! – krzyknęłam. – Chodź tu! W tej chwili! Rusz się!

Nie puszczając Wendy, i jego wzięłam na ręce. Obydwoje przywarli do mnie. Nie byli ciężcy, ale swoje ważyli.

Ukryłam się w kępie krzaków. Wokół nas rozległy się odgłosy wystrzałów. W grubym pniu stojącego nieopodal drzewa pojawiła się duża, ciemna dziura. Podniosłam dzieci z ziemi i zerwałam się do biegu.

Obejrzawszy się zobaczyłam, jak Max rzuca się z drzewa na jednego z napastników. Miał na sobie brązowo-zielony strój maskujący, jak wielu myśliwych i adeptów survivalu pętających się po tej okolicy. Max runęła na niego całym impetem. Czterdziestokilogramowy ciężar spadający z wysokości czterech metrów przygniótł nieznajomego do ziemi z taką siłą, jakby to nie była dziewczynka, ale stalowy sejf.

Rozległ się trzask łamanych kości. Mężczyzna padł na ziemię i zaczął się wić, wyjąc z bólu. Nie było mi go ani trochę żal.

Na długą chwilę zapadła cisza, niemal równie przerażająca jak odbijający się echem huk wystrzałów. Ilu ludzi nas ścigało? Gdzie byli?

Nagle Kit kucnął, przyjmując pozycję do strzału. Pociągnął za spust. Kolejny strażnik padł na ziemię jak ścięte drzewo, trzymając się za ramię.

Chwyciły mnie mdłości. Byłam niewygodnym świadkiem. Jak my wszyscy.

Nagle ziemia gwałtownie zadrżała. Potężny wybuch wstrząsnął lasem. Z najwyższym trudem udało nam się utrzymać na nogach.

Wydawało się, że powietrze rozwiera się przed nami. Przez las przebiegła fala gorąca. Poczułam dym i serce zamarło w mojej piersi.

Pożar.

Obok nas, z tętentem przemknęły dwa jelenie. Na niebie pojawiły się czarne chmury ptaków. Las nagle zapełnił się przerażonymi zwierzętami i ludźmi.

– „Szkoła”! – krzyknęła Max. – To się stało w „Szkole”.

– Wybuchła bomba – wrzasnął Kit. – Pozbywają się dowodów. Chcą puścić wszystko z dymem. Nie zatrzymujcie się! Biegnijcie dalej! W tej chwili nic nie możemy zrobić.

Zebraliśmy dzieci razem i poganiając je, rzuciliśmy się do dalszej ucieczki. Potykając się, ślizgając i przewracając na ziemię, zsunęliśmy się zboczem wzgórza do małej doliny. Następnie wspięliśmy się z trudem na sąsiednie wzniesienie i znów zbiegliśmy na dół. Uciekaliśmy, dopóki nam starczyło sił, a nawet dłużej.

Pięcioro dzieci, dwoje dorosłych – siedmiu świadków.

ROZDZIAŁ 86

Zatrzymaliśmy się, by odpocząć; znaleźliśmy schronienie pod formacją skalną, która wyglądała tak, jakby niewzruszenie stała w tym miejscu od zarania dziejów. Byliśmy zmęczeni, zasapani i nie mogliśmy wydobyć z siebie głosu. Nasze niedawne skromne zwycięstwo dawało nam tylko chwilę wytchnienia, nic więcej. Uciekliśmy kilku typom z ochrony, i co z tego?

Minęło pięć, potem dziesięć minut, ale nie pojawiał się żaden ze strażników. Przynajmniej na razie.

Kit wdrapał się na wysokie, rozgałęzione drzewo, by rozejrzeć się po okolicy. Byłam pod wrażeniem zwinności, z jaką śmigał w górę i w dół po pniu. Ciągle czymś mnie zaskakiwał.

– Nikogo nie widać – oznajmił. – Ale to o niczym nie świadczy. Wiedzą, że obarczeni dziećmi nie możemy daleko uciec.

Max wyrosła u mojego boku i zaczęła natarczywie klepać mnie w ramię.

– Powinnam nauczyć je latać – powiedziała. – To nie sprawi im trudności, Frannie. Muszę to zrobić. Będzie im łatwiej uciec przed strażnikami. Tak jak mnie.

Dzień chylił się ku końcowi, a ja bałam się o dzieci. Nie wyobrażałam sobie dalszej wędrówki w ciemnościach. Do tej pory las był dla mnie miejscem, w którym znajdowałam schronienie. Teraz zobaczyłam go w zupełnie innym świetle.

– Zmrok zapada szybko – ostrzegłam Max. Nie chciałam jej straszyć, ale liczyłam, że zrozumie, co mam na myśli.

– Na razie nie jest tak źle – odparła. – Wzeszedł księżyc. Proszę, zaufaj mi. Mam wyczucie w tych sprawach. Poza tym w ciemnościach widzimy lepiej od ciebie.

Byłam pełna podziwu dla Max. Zaledwie parą dni temu szarpała się bezradnie w sieci, w którą ją złapaliśmy. Teraz brała na siebie odpowiedzialność za swoich małych uczniów. Ufałam jej osądowi oraz instynktowi.

Czuła, że nadszedł czas, by wypchnąć pisklęta z gniazda. Zapewne miała rację. Cudownie byłoby zobaczyć to na własne oczy.

Pierwszy lot!

ROZDZIAŁ 87

Zebraliśmy się na spłaszczonym wierzchołku skały. Na niebie wisiał srebrzysty księżyc. Wyglądał złowieszczo, niczym kandelabr w scenie otwierającej Upiora w operze. Noc była piękna, ale świadomość grożącego nam niebezpieczeństwa sprawiała, że każdy kształt wyłaniający się z mroku przejmował nas strachem.

– A robi się to tak – powiedziała Max z mocą. – Wszystko zaczyna się w głowie. Musicie wysłać swój umysł w górę, pozwolić mu opuścić ciało. Skrzydła zrobią resztę. Dzisiaj świetnie się zabawimy. Przelecimy przed księżycem, jak te dzieciaki na rowerach w E. T… Pamiętacie tamtą scenę?

– Ekstra! – krzyknął Ikar. – Ja chcę być E.T. Jestem głównym bohaterem. Zamawiam!

Pozostałe dzieci przewróciły oczami, ale nikt nie protestował. Nie mogłam się nadziwić temu, jak silna więź łączy te dzieciaki. Były jak drużyna – a może stado.

Spojrzałam na krzywą wieżę z prążkowanego łupka, wznoszącą się pięć metrów nad ziemią. Była na tyle wysoka, że ktoś, kto miał doświadczenie w lataniu, mógł zeskoczywszy z niej wytworzyć wystarczającą siłę nośną; gdyby jednak mniejszym dzieciom to się nie udało, groził im niebezpieczny upadek. Wstrzymałam oddech. Mimo to miałam pełne zaufanie do Max.

– Obserwujcie mnie! – krzyknęła do pozostałych dzieciaków. – Zapomnijcie o głodzie. Róbcie dokładnie to samo, co ja.

Najpierw zaczęła bić skrzydłami, nie ruszając się z miejsca. Następnie, kiedy powiał nieco silniejszy wiatr – po prostu wyszła poza krawędź skały.

– Oooo! – zawyły dzieci z podziwem. – Ale super! Ooooo! Jak fajnie!

Max przez chwilę bez wysiłku krążyła wokół skały. Spojrzała w dół, by upewnić się, czy oczy wszystkich zwrócone są na nią. Potem przeszła do kolejnej części pokazu.

Wzbiła się ku wierzchołkom drzew. Był to niesamowity widok. Aż ciarki przeszły mi po plecach. Nogi uginały się pode mną. Ale za nic nie chciałabym przegapić tego widowiska.

Kierując się rozsądkiem albo instynktem, Max ograniczyła się do zademonstrowania podstaw latania. Nie wykonywała żadnych skomplikowanych ewolucji, nie popisywała się swoimi umiejętnościami. Z wdziękiem wykonała idealną pętlę, po czym wróciła do swoich małych podopiecznych.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x