James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wszedł do numeru z września 1997 roku i znów poczuł się zbity z tropu. Poprzedni użytkownik okazał zainteresowanie pracą pod tytułem: Belgijskie i piemonckie bydło o podwójnych mięśniach.

Bydło? Przestał pisać i zamyślił się nad dziwacznym artykułem.

– Frannie. Chodź tu na chwilę – powiedział, nie odrywając oczu od ekranu.

Pokazał jej wszystko, co robił do tej pory, a potem wrócił do ostatniego artykułu.

– O co chodzi z tym bydłem? Dlaczego ktoś stąd miałby być tym zainteresowany? Rozumiesz coś?

– Trochę – odparła Frannie. Doczytała artykuł do końca i powtórnie przestudiowała najważniejsze fragmenty. Zastanowiła się nad tym, co właśnie sobie przyswoiła. – A niech mnie… – wykrztusiła wreszcie. – Chyba już wiem. W każdym razie mam szaloną teorię. Chcesz jej wysłuchać?

Kit skinął głową.

– W tym artykule jest mowa o zmutowanym krowim genie. Komuś udało się wytworzyć podwójne mięśnie piersiowe u krów. A teraz wyjaśnię ci moją teorię. Otóż wydaje mi się, że w ten sam sposób można było rozbudować mięśnie piersiowe Max na tyle, by utrzymywały jej ciężar, a zarazem skrzydła. Mamy przed sobą częściową odpowiedź na pytanie, w jaki sposób ją stworzono.

ROZDZIAŁ 84

Przez kilka minut przeglądaliśmy z Kitem pliki w komputerze, ale nie znaleźliśmy już nic interesującego. Ruszyliśmy więc w dalszą wędrówkę po „Szkole”. Ci aroganccy, całkowicie amoralni ludzie, których tu zatrudniono, w żywe oczy drwili ze wszystkiego, co dla mnie było święte. Marzyłam o tym, by stanąć oko w oko z jednym z nich i udusić go gołymi rękami.

Stanęliśmy przed zamkniętymi drzwiami oznakowanymi złowieszczo wyglądającą metalową tabliczką z napisem: TYLKO DLA AUTORYZOWANEGO PERSONELU. Kit bez wahania wyważył je silnym kopnięciem.

– Wstęp wolny – mruknął.

Natychmiast rozległo się wycie alarmów, dobiegające ze wszystkich stron. Weszliśmy do środka. Ohydny smród ludzkich fekaliów owionął nas niczym cuchnąca chmura. Ciemności zalegające pomieszczenie rozpraszał blask bijący od jarzących się linii pełznących przez niewidoczne ekrany monitorów.

Wymacałam włącznik światła i salę zalała jasna poświata.

Pracując ze zwierzętami zetknęłam się z wieloma przypadkami ludzkiego okrucieństwa i zaniedbania. Ale to, co ujrzałam w tej chwili, było nieporównanie bardziej przerażające.

Znajdowaliśmy się w sali przywodzącej na myśl oddział intensywnej terapii dziecięcej. Stało tu mnóstwo nowoczesnej aparatury do podtrzymywania życia, a także kilkanaście małych łóżek. Wszystkie urządzenia były bardzo kosztowne.

Powoli potrząsnęłam głową. To chyba jakiś koszmar. Starałam się powstrzymać łzy, ale przychodziło mi to z trudem. Spojrzałam na Kita. Był blady jak ściana.

W łóżeczkach leżały martwe i umierające dzieci. Gdziekolwiek spojrzeć, leżały ofiary szwankujących układów: krwionośnego, oddechowego bądź moczowego. Donośny pisk dobywający się z elektronicznych urządzeń miał sygnalizować personelowi medycznemu wszelkie problemy, a tych było co niemiara; puste kroplówki, wyłączone wentylatory i aparaty do dializy. Małych pacjentów pokrywały skrzepnięte wymiociny i odchody.

Wreszcie zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam przestać. Kit przygarnął mnie do siebie. Wzięłam kilka głębokich oddechów, by odzyskać panowanie nad sobą.

– Musimy coś dla nich zrobić – szepnęłam. – Nie możemy ich tak zostawić. Nie mogę.

– Wiem, wiem – odparł. – Zrobimy, co się da, Frannie.

Ściany pokoju pomalowane były na jasnożółty kolor, a pod sufitem biegł szlak przedstawiający cudaczne postacie z filmów rysunkowych. Wesołe obrazki sprawiały, że sala robiła jeszcze bardziej przygnębiające wrażenie. Na tablicy wiszącej obok lodówki wisiały wykonane kredkami rysunki, a do ścian poprzyczepiano nalepki z uśmiechniętymi buziami. To mnie dobiło. Po prostu dobiło. Zmusiłam się, by zajrzeć do pierwszego łóżeczka. Moim oczom ukazała się wymachująca rączkami mała, najwyżej kilkumiesięczna dziewczynka, pozbawiona twarzy.

Z brzuszka dziewczynki wychodziła sonda do karmienia, ale połączony z nią zbiornik był pusty. Delikatnie położyłam dłoń na główce dziecka. Zielona linia na monitorze kontrolującym pracę serca podskoczyła.

Dziewczynka była świadoma mojej obecności.

– Cześć, dziecinko – wyszeptałam. – Cześć, słodziutka.

Otworzyłam lodówkę, a następnie szafkę. Znalazłam bandaże, rurki i strzykawki, ale nigdzie nie było jedzenia.

Zdesperowana, podbiegłam do drugiego łóżeczka. Leżący tam nie żył, a jego ciało ulegało rozkładowi. Miał głowę wielkości piłki do siatkówki i mięśnie dziecka cztero – czy nawet pięcioletniego.

– Biedactwo.

Wyciągnęłam wtyczkę z monitora, wyszarpnęłam cewnik z głowy maleństwa. Następnie przykryłam twarz chłopczyka kocem.

W trzecim łóżeczku znalazłam kolejne martwe dziecko, które wyglądałoby najzupełniej normalnie, gdyby nie skóra, porozrywana w wielu miejscach; rosła za wolno w porównaniu z tempem rozwoju kości.

Powieki dziecka były wywrócone na drugą stronę; jego nic nie widzące, wytrzeszczone oczy wpatrywały się we mnie. Przed śmiercią, której przyczyną najprawdopodobniej była posocznica, maleństwo musiało przejść niewiarygodne cierpienia. W czwartym łóżeczku leżały bliźnięta zrośnięte biodrami. Jedno już umarło, a ponieważ organy wewnętrzne były wspólne dla obydwojga, drugie wkrótce również czekała śmierć.

Delikatnie położyłam dłoń na chłodnym policzku żyjącego jeszcze dziecka. Malec otworzył oczy.

– Cześć, malutki. Jak się masz.

Bez leków i sprzętu medycznego nic nie mogłam dla niego zrobić. Zapłakana, ruszyłam dalej.

Przy następnym łóżku zwisała rurka do dializy, do której niegdyś podłączona była mała istota o małpich rysach twarzy, niedożywiona, odwodniona i znajdująca się w stanie śpiączki.

Wszędzie wokół leżały dzieci tak zdeformowane, że trudno w to uwierzyć. Jeśli przeczucie mnie nie myliło, największą tragedią było to, iż rozwinęły się ze zwyczajnych ludzkich zygot. Te dzieci mogły być całkowicie normalne, ale zostały poddane mutacji. Tutaj prowadzono eksperymenty na ludziach, i to na wielką skalę.

Kit chodził od łóżka do łóżka, odłączając przewody elektryczne i rurki. Nic więcej nie mogliśmy dla tych dzieci zrobić.

Nagle w laboratorium zjawiła się Max. Bałam się, że ten makabryczny widok wywoła u niej szok. Chciałam jej tego oszczędzić, ale było już za późno. W jej oczach pojawił się smutek, ale i zrozumienie.

– Oni uśpili te dzieci – wyszeptała. – Robią to ze wszystkimi wadliwymi egzemplarzami. Zawsze tak było. Teraz już wiesz.

„Oni”! Kimkolwiek byli – nienawidziłam ich ze wszystkich sił. Zacisnęłam pięści.

– Trzeba się stąd wynieść – powiedział Kit. – Oni muszą tu wrócić. Nie zostawią tak tego wszystkiego, bo ktoś mógłby to znaleźć.

Spojrzałam na Kita.

– Ani żadnych świadków.

ROZDZIAŁ 85

Max, reszta dzieci, Kit i ja mknęliśmy przez las, pośród strzelistych jodeł, jakbyśmy bawili się w dziwaczną wersję chowanego. My musieliśmy się ukryć, a „Oni” wkrótce na pewno wyruszą, aby nas znaleźć. Byliśmy świadkami potwornych zbrodni.

Otaczające nas góry i lasy wyglądały pięknie jak nigdy. Cóż za ironia losu! Przez gałęzie przedzierało się lekko przyćmione światło słoneczne. Sójki i muchołówki ćwierkały wesoło. Słychać było szelest liści poruszanych lekkim wiatrem, który niósł woń sosen. Ale wszystko wydawało się tak przerażające, jak nieoczekiwana wyprawa do głębin Hadesu. Poznaliśmy straszną prawdę – a przynajmniej jej część.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x