James Patterson - Podmuchy Wiatru

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Podmuchy Wiatru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podmuchy Wiatru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podmuchy Wiatru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Doktor Frannie O’Neill spotyka w lesie niedaleko szpitala dziewczynkę. Jedenastolatka jest zadziwiająco silna i inteligentna. Ale nie to wprawia Frannie w największe zdumienie… Kilka dni później lekarkę odwiedza agent FBI. Kieruje śledztwem w sprawie szokujących eksperymentów genetycznych prowadzonych w tajnym laboratorium.

Podmuchy Wiatru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podmuchy Wiatru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na tę okazję wystroiłam się w batystową koszulę i czyste dżinsy. Schludne, dość starannie wyprasowane ciuchy – rzecz nie do pomyślenia. Skropiłam się nawet perfumami Hermes, które kiedyś kupiłam w Aspen. A w ręku trzymałam butelkę niezłego pinot noir.

Bardzo, bardzo to dziwne. Jak można iść z butelką wina w gościnę do własnego domu?

Kiedy Kit Harrison otworzył drzwi, od razu zwróciłam uwagę na trzy rzeczy: jego gładko ogoloną twarz, schludnie przycięte włosy i zapach starego dobrego mydła Ivory.

– Kto ci ściął włosy? – spytałam.

– Co, nie podoba ci się moja nowa fryzura? – powiedział i nachmurzył się.

Zdziwiłam się, że jest tak drażliwy na tym punkcie. To do niego nie pasowało. Ten facet ciągle mnie czymś zaskakiwał. Na początku za ostro się z nim obeszłam, ale on zadziwiająco dobrze to zniósł.

– Byłem w zakładzie fryzjerskim Bob’s Hair Joint. W mieście – wyjaśnił Kit. – Aż tak źle wyglądam?

– Nie, skąd. Szczerze mówiąc, wyglądasz świetnie. Bob Hatfield odwalił kawał dobrej roboty.

– Dzięki – odparł Kit i obdarzył mnie tym swoim uśmiechem a la Tom Cruise w filmie Jerry Maguire, szelmowskim i nieśmiałym zarazem. Wziął ode mnie wino, otworzył zamaszystym gestem butelkę i napełnił dwa kieliszki.

– To ty świetnie wyglądasz – powiedział. – Słowo daję.

– Dziękuję. – Teraz to ja byłam nieśmiała i delikatna. W moim własnym domu.

Kit podał mi kieliszek z mojego własnego kompletu, kupionego, jeśli pamięć mnie nie zawodziła, w Marshall Fields’ w Chicago. Upiłam mały łyk wina, po czym podeszłam do lodówki i wyjęłam parę kostek lodu.

– Chcesz rozcieńczyć tego sikacza – powiedział Kit, szczerząc zęby w uśmiechu. – I dobrze. Lepiej, żeby sytuacja nie wymknęła się nam spod kontroli.

– Nie o to chodzi. Zawsze pijam wino z lodem – skłamałam. Kiedyś lubiliśmy z Davidem sobie poszaleć, czy to w Boulder, czy tu, w Bear Bluff, czy w Denver. Dobrze nam się żyło. Przynajmniej przez pewien czas.

Dzisiaj po raz pierwszy od półtora roku byłam w tym pokoju z mężczyzną i wszystko wokół przypominało mi Davida; półki uginające się od książek, tapczan, akwarele na ścianach, przedstawiające w przygaszonych barwach pejzaże północnego Wisconsin. Tak wiele godzin strawiłam na rozmyślaniach o bezsensownym zabójstwie mojego męża. Odczuwałam pewien niepokój, ale nie mogłam zdradzić tego Kitowi. Dawało mi się też we znaki lekkie poczucie winy, choć nie było po temu żadnego powodu. A może…?

Zaczęłam wesoło trajkotać o lisicy, którą uratowaliśmy z sideł, o tym, jak sobie radzi, a kiedy temat się skończył, zapytałam, czy mogę pomóc w przygotowaniu kolacji.

– Myślę, że mam wszystko pod kontrolą. W każdym razie dziękuję – powiedział. Jak się okazało, w kuchni nie tyle miał wszystko pod kontrolą, co sprawował niepodzielną władzę; ujarzmiał piersi kurczaka, fasolkę z czosnkiem, pieczone na grillu czerwone ziemniaki i sałatkę z soi. Zapach tego wszystkiego sprawiał, że mój język stawał na tylnych łapach i służył.

Kit był odwrócony plecami do mnie. Całe szczęście. Odetchnęłam głęboko. Sama się dziwiłam, czemu jestem taka nerwowa, podekscytowana, czemu targają mną tak silne uczucia.

Wyjmując sztućce z szuflady, niechcący otarłam się o tyłek Kita. Twardy, umięśniony, miły w dotyku. Znów wstrzymałam oddech.

– Gdzie się nauczyłeś gotować? – spytałam.

– Wszystko, co umiem, zawdzięczam matce i żonie. Moja matka specjalizowała się we włoskiej kuchni. Potem poszerzyłem swoje kulinarne kwalifikacje i gotowaliśmy z żoną na zmianę. Fajnie było.

To zbiło mnie nieco z tropu. Nie przyszło mi do głowy, że on może być żonaty, jakoś nie potrafiłam zobaczyć go w roli męża. Matka Włoszka? Nic o mnie nie wiesz, mówił.

– Moja żona nie żyje – powiedział wtedy Kit.

– Przykro mi. – Mówiłam szczerze. Wzruszył mnie tym, że gotował dla niej. David nigdy by na coś takiego się nie zgodził.

– Tak. Minęły już prawie cztery lata. – Na jego twarzy wyrył się ból. Kochał ją. To było oczywiste.

– Co się wtedy stało, Kit? A może wolisz o tym nie mówić?

– Nie, teraz już mogę – powiedział i uśmiechnął się z przymusem. – Od czasu do czasu nawet lubię zgrywać męczennika.

– Surowo się oceniasz, co?

– Może i tak. To był wypadek. Katastrofa samolotu – wyjaśnił tak cichym głosem, że ledwie go słyszałam. Zupełnie, jakby mówił do siebie. – Moja żona i dwaj synkowie. – Westchnął i na moich oczach o mało co się nie rozkleił.

W domku było tak cicho, że skwierczenie kurczaka i uderzenia wiatru we framugi okienne brzmiały niemal jak eksplozje. Chciałam wziąć Kita w ramiona, dać mu trochę ciepła, sprawić, żeby ból i smutek zniknęły z jego niebieskich oczu.

– Miałem zawieźć ich do Nantucket. Wakacje z rodziną, ciągle odkładane. Ten wyjazd im się należał. Nagle okazało się, że muszę jeszcze trochę popracować. Najważniejsza dla mnie była, no wiesz, kariera. Polecieli tam samolotem beze mnie. – Spuścił oczy. – Między Rhode Island i Nantucket samolot spadł do wody. To było dziewiątego sierpnia dziewięćdziesiątego czwartego roku.

– Tak mi przykro – powiedziałam.

Kiedy przypomniałam sobie, jak traktowałam Kita Harrisona, ogarnęło mnie głębokie poczucie winy. Od samego początku byłam dla niego niesprawiedliwa i teraz tego żałowałam.

ROZDZIAŁ 42

Kit nie zamierzał rozpamiętywać przeszłości; ja również, przynajmniej przez ten jeden wieczór. Przez następne półtorej godziny rozmawialiśmy całkiem rozluźnieni i często wybuchaliśmy radosnym śmiechem. Dobrze się czułam w jego towarzystwie, imponował mi swoją wiedzą z różnych dziedzin: Cosi fan tutte, muzyka rockabilly, wychowywanie dzieci, zawodowa liga hokeja, literatura faktu, beletrystyka, antyki i tak dalej, i tak dalej.

Jego życiorys też był dość interesujący. To, co powiedział o sobie, wystarczyło, żeby mnie zaintrygować. Jego ojciec pochodził z Irlandii i był kierowcą autobusu w Bostonie; matka Włoszka pracowała zaś jako pielęgniarka w szpitalu dziecięcym. Obecnie rodzice mieszkali w Vero Beach na Florydzie i było im tam jak w raju. Kit miał czterech braci, jak stwierdził: „Wszyscy byli mądrzejsi i przystojniejsi ode mnie”. Studiował w Holy Cross College w Worcester, w stanie Massachusetts, a potem przeniósł się na wydział prawa w Dartmouth, jakoś tak się złożyło”. Następnie trafił na uniwersytet w Nowym Jorku. Później przyszła praca w FBI. Jak się okazało, Kit jest agentem FBI, który przyjechał do Kolorado na urlop.

Czułam jednak, że coś przemilczał, ale mogłam się mylić, a poza tym, czemu miałby mówić mi o sobie wszystko tylko dlatego, że zaczęliśmy się do siebie odzywać.

– Zróbmy sobie przejażdżkę w świetle księżyca – powiedziałam, kiedy skończyliśmy jeść; lepszej kolacji nie dostałabym w większości drogich restauracji w Denver. Nie miałam ochoty wracać już do domu. – Kiedyś zapraszałeś mnie do Clayton na drinka. Pojedźmy tam dzisiaj. Ja stawiam.

Kit uznał, że to dobry pomysł, pojechaliśmy więc jego jeepem do „Villa Vittoria”. To całkiem przytulna knajpka, w której zblazowani tubylcy i jeszcze bardziej zblazowani turyści żyją ze sobą w stosunkowo dobrej komitywie.

Tego wieczoru jeden ze starszych kelnerów grał na pianinie i śpiewał, jeśli tak to można nazwać. Dobrze znałam Angelo: był to przemiły człowiek, doskonały kelner, ale beznadziejny wokalista. Powiązania rodzinne z właścicielem restauracji w pewnym stopniu pozwalały zrozumieć, dlaczego w te wieczory, kiedy knajpa świeciła pustkami, dopuszczano go do pianina.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podmuchy Wiatru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podmuchy Wiatru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James PATTERSON - Cross Fire
James PATTERSON
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Podmuchy Wiatru»

Обсуждение, отзывы о книге «Podmuchy Wiatru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x