David Shobin - Dostawca

Здесь есть возможность читать онлайн «David Shobin - Dostawca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dostawca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dostawca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Supernowoczesny szpital. Przykład nieograniczonych niemal możliwości współczesnej medycyny. Nikt jednak nie potrafi wyjaśnić tajemniczych zgonów na oddziale noworodków. Doktor Brad Hawkins usiłuje rozwiązać zagadkę. Dokonuje szokującego odkrycia. I przekonuje się, że następną ofiarą może być on sam…

Dostawca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dostawca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Michael patrzył w okno.

Brad pragnął go zawołać, jednak byłoby to zbyt ryzykowne. Szybko odchylił głowę. Był ciekaw, czy Michael go poznał. Pod zasnutym ciężkimi burzowymi chmurami niebem panowały nieprzeniknione ciemności. Szczęście w nieszczęściu, pomyślał Brad, że chłopiec żyje i nic mu nie jest.

Nawet gdyby Michael go zauważył, na pewno nie dałby tego po sobie poznać. Był zbyt inteligentny, by się zdradzić. Brad zdawał sobie jednak sprawę, że nie może już dłużej zwlekać. Mikey był cały i zdrowy, ale kto wie, jak długo jeszcze. f; I co teraz zrobić? Mógłby spróbować wejść przez drzwi frontowe, ale pewnie są zamknięte. Z drugiej strony, gdyby podkradł się niezauważony od tyłu i uderzył Milawe w tył głowy kolbą strzelby… Burza nie ustawała. Brad był przemoknięty do suchej nitki. Porywisty, wilgotny wiatr szalał wśród drzew, a krople deszczu waliły w dach. Oparłszy lufę strzelby o parapet, Brad położył torbę na ziemi. Ostrożnie otworzył okno. Michael nie spał już od kilku minut. Leżał nieruchomo z zamkniętymi oczami. Widział na własne oczy, co ten potężny mężczyzna zrobił Nbele, i był przerażony, że to samo spotka i jego. Jeśli będzie udawał, że śpi, może zły człowiek zostawi go w spokoju.

Usta miał czymś zaklejone. Dobrze, że mógł oddychać. W jego nozdrza uderzył jakiś dziwny, a mimo to znajomy zapach, taki sam, jak na placu zabaw, kiedy kręciły się tam starsze chłopaki. Michael powolutku otworzył oczy. Mężczyzna siedział w fotelu i palił fajkę. Michael ostrożnie rozejrzał się po pokoju, zwracając uwagę na wszystkie szczegóły. Jego wzrok spoczął na przedmiocie wiszącym na ścianie za fotelem. Chłopiec zmrużył oczy, usiłując zobaczyć go wyraźniej. Kiedy uświadomił sobie, co to takiego, serce zamarło mu w piersi.

Był to szkielet, z palcem wyciągniętym w jego stronę.

Michael wybałuszył oczy z przerażenia. Nie mógł oderwać wzroku od czarnych oczodołów, które zdawały się patrzeć prosto na niego. Szkielet miał około metra dwadzieścia wysokości i był częściowo ukrzyżowany. Jego stopy zachodziły na siebie, przebite dużym gwoździem, a lewa dłoń została przytwierdzona do prymitywnego drewnianego krzyża. Kościsty palec prawej ręki zdawał się wskazywać Michaela oskarżycielskim gestem.

Przez kilka przerażających minut chłopiec nie mógł oderwać oczu od tego makabrycznego widoku. W końcu, kiedy wreszcie przekonał sam siebie, że przecież ten szkielet jest nieżywy, odwrócił się w stronę okna.

Za spływającymi po szkle strugami wody widoczny był zarys ludzkiej głowy. Minęła chwila, zanim Michael rozpoznał twarz, którą widział już tyle razy, pochyloną nad swoim łóżkiem.

Twarz jego taty.

Po chwili zniknęła, równie niespodziewanie, jak się pojawiła. Michael nie wiedział, co robić. Miał ochotę zerwać się i pobiec do ojca, ale coś nakazało mu nie ruszać się z miejsca.

Michael zamknął oczy. Czy to wszystko mu się przyśniło? Wsłuchał się w donośną melodię burzy, świst wiatru wśród krokwi, nieustające dudnienie deszczu, huk piorunów. Po kilku sekundach uchylił powieki. Nie widział nic prócz lejących się z nieba strug wody. W oknie znów pojawiła się znajoma sylwetka.

Dygocząc ze strachu, Michael patrzył, jak jego ojciec bezskutecznie próbuje otworzyć okno. Wśród szumu deszczu dało się słyszeć ciche skrzypienie. Nagle po niebie przeleciała błyskawica i niemal od razu rozległ się ogłuszający huk. Michael zobaczył oświetloną od tyłu sylwetkę ojca, zmagającego się z oknem.

Nuru usłyszał podejrzany dźwięk, charakterystyczne skrzypienie drewna. Przechylił głowę, odłożył fajkę i zaczął nasłuchiwać. Nagle zrobiło się jasno jak w dzień i usłyszał przeraźliwy huk. Nuru skrzywił się. Kątem oka zauważył jakiś ruch. Odwracając się, spostrzegł uniesioną głowę chłopca, wpatrzonego w okno. Nuru skierował wzrok w tamtą stronę.

Bradowi od huku dzwoniło w uszach. Próbował otworzyć okno dwiema rękami, ale nic to nie dawało. Framuga musiała być wypaczona. Próbował sprawdzić, w którym miejscu się zacięła, ale nieustający deszcz zalewał mu oczy, o mało go nie oślepiając. Obawiał się, że za bardzo hałasuje, ale było już za późno, by dać za wygraną.

Brad rozłożył ręce i oparł je na framudze, w miejscu, gdzie wydawała się najsolidniejsza, po czym pchnął ją z całej siły. W pierwszej chwili okno nawet nie drgnęło, ale zaraz zaczęło ustępować. Brad, zachęcony, zmusił się do jeszcze większego wysiłku, zamknął oczy, twarz nabiegła mu krwią, aż wreszcie…

W tej samej chwili rozległ się brzęk tłuczonego szkła i deszcz odłamków uderzył w twarz Brada. Jego szyja znalazła się w żelaznym uścisku, a nogi oderwały się od ziemi. Brad zmusił się, by otworzyć oczy, i zobaczył twarz Nuru Milawe.

W oknie ziały dwie poszarpane dziury, przez które przeszły pięści Milawe. Potężny, naćpany mężczyzna trzymał Brada za szyję i dusił obiema rękami. Jego ciemną twarz wykrzywiał grymas wściekłości, spomiędzy rozchylonych warg wyłaniały się zaciśnięte zęby. Brad widział jak przez mgłę białka jego oczu, poprzecinane cienkimi żyłkami.

Próbował podjąć walkę, ale nie mógł złapać tchu. Silne palce Milawe ściskały jego tchawicę. Po chwili zaczęło mu brakować tlenu. Podskakiwał jak kukiełka, od czasu do czasu dotykając ziemi czubkami butów. Dwiema rękami próbował oderwać palce Milawe od swojej szyi, ale napastnik był za silny.

Brad błyskawicznie tracił wzrok. Widział wszystko jak przez celownik optyczny – to, co w środku pola widzenia, było wyraźne, a natomiast wszystko po bokach tonęło w ciemnościach. Nieoczekiwanie dla samego siebie pomyślał o Michaelu. Tyle miał mu do powiedzenia, ale zabrakło na to czasu.

Widział przed sobą pełną nienawiści twarz Milawe. Zaczęło mu dzwonić w uszach, co świadczyło, że ustał przepływ krwi przez tętnicę szyjną. Wisząc bezradnie w strugach padającego deszczu, powoli zapadał się w ciemność.

Nagle rozległ się mrożący krew w żyłach krzyk. Brad zdołał dostrzec wśród szybko ogarniającego go mroku profil Milawe i obnażone zęby. Nagle poczuł, że jedna z duszących go dłoni zwalnia uścisk, i dotknął nogami ziemi. Chwiejąc się, próbował odzyskać równowagę. Nie mógł złapać tchu. Milawe wciąż trzymał go drugą ręką za szyję, boleśnie wbijając kciuk w zagłębienie nad mostkiem. Wszystko zaczęło tonąć w czerni.

Rozmyślając gorączkowo, Brad przypomniał sobie o strzelbie do usypiania zwierząt. Nie zważając na miażdżący uścisk, szybko opuścił ręce. Przez chwilę wymachiwał nimi w powietrzu i wydawało mu się, że potrącił i przewrócił strzelbę. Kiedy już miał stracić nadzieję, palcami wymacał chłodną lufę.

Błagając los o choćby łyk powietrza, Brad podniósł strzelbę. Przekładał ją z jednej ręki do drugiej, aż poczuł pod prawą dłonią spust, a lewa spoczęła na kolbie. Resztkami sił wbił lufę w okno, mierząc w głowę Milawe. Ciężki jak z ołowiu palec spoczął na spuście. Padł strzał.

I nagle duszący ucisk ustał. Brad zatoczył się do tyłu, półprzytomny, i ciężko upadł na ziemię. Spojrzał przymrużonymi oczami w okno, ale nie dość, że były zalane deszczem, to jeszcze wirowały przed nimi tysiące punkcików.

Zaciągnięte ciężkimi chmurami niebo przecięła kolejna błyskawica, która oświetliła na chwilę Milawe, wciąż stojącego w oknie. Mężczyzna nieporadnie próbował wyrwać strzykawkę z szyi. Na jego twarzy malował się wyraz wściekłości i zaskoczenia. Potem niebo znów pociemniało i rozległ się grzmot.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dostawca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dostawca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dostawca»

Обсуждение, отзывы о книге «Dostawca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x