David Shobin - Dostawca

Здесь есть возможность читать онлайн «David Shobin - Dostawca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dostawca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dostawca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Supernowoczesny szpital. Przykład nieograniczonych niemal możliwości współczesnej medycyny. Nikt jednak nie potrafi wyjaśnić tajemniczych zgonów na oddziale noworodków. Doktor Brad Hawkins usiłuje rozwiązać zagadkę. Dokonuje szokującego odkrycia. I przekonuje się, że następną ofiarą może być on sam…

Dostawca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dostawca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Brad żałował teraz, że bardziej nie zainteresował się farmakologią, ale cóż, w tej sytuacji musiał zgadywać. Wyjął kilka ampułek i fiolek, po czym przeniósł ich zawartość do strzykawki o pojemności pięciu centymetrów sześciennych. Otrzymał w ten sposób silną mieszankę maziconu, efedryny i narcanu. Nie miał pojęcia, ile wynosi normalna dawka ani czy to cholerstwo w ogóle zadziała.

Michael przyglądał się, jak ojciec zawiązuje mankiet na bicepsie Milawe.

– Mogę i ja go o coś spytać?

– Masz coś konkretnego na myśli, chłopie?

– Chcę się dowiedzieć, dlaczego zrobił krzywdę Nbele.

– Też jestem tego ciekaw – powiedział Brad, czując nawrót gniewu. -Najpierw jednak muszę go trochę ocucić. Michael, przerażony, zrobił krok do tyłu.

– Tato, nie budź go!

– Nie bój się, nigdzie nam nie ucieknie.

Brad poklepał przedramię Milawe, powodując rozszerzenie naczyń krwionośnych. Znalazł wystającą żyłę w zgięciu łokcia i podłączył kroplówkę.

Następnie podczepił do niej strzykawkę i zaczął powoli wciskać tłok. Co pewien czas szczypał Milawe i klepał go w policzek. Po mniej więcej trzech minutach Murzyn poruszył się. Brad sprawdził puls – był mocno przyspieszony – i źrenice, które zaczynały się zwężać. Potem, zanim Milawe zdążył się ocknąć, Brad zamienił strzykawki, podłączając do kroplówki brevital.

Ostrożnie wcisnął tłok. Pod wpływem środków pobudzających Milawe powoli zaczął wracać do przytomności. Zamrugał powiekami, po czym szybko popatrzył w lewo i w prawo. Już odwracał głowę w stronę Brada, kiedy zaczął działać brevital. W oczach Nuru pojawił się błysk złości, ale zaraz znów zasnuła je mgła. Brad zdjął rękę ze strzykawki.

– Pora się obudzić – powiedział i klepnął Milawe w policzek. – Mam do ciebie parę pytań.

Mężczyzna burknął coś pod nosem.

Michael na wszelki wypadek trzymał się od niego z daleka.

– Boję się, tato.

– Wiem, Mikey. Ale on nie wstanie, wierz mi. Chcę tylko, żeby się trochę ocknął.

Odpowiednio dozując brevital, mógł utrzymywać Milawe w stanie pół-przytomności, między jawą a snem. Uważnie przyglądał się jego twarzy. Pod pewnymi względami brevital działał jak alkohol. Powodując rozluźnienie wszelkich zahamowań, rozwiązywał język. Objawem tego, że lek zaczyna działać, był euforyczny uśmiech. Mięśnie twarzy Milawe powoli się napinały, aż wreszcie wykrzywił usta w radosnym grymasie. Już czas.

– Słyszy mnie pan, panie Milawe?

Mężczyzna z widocznym wysiłkiem wydął wargi.

– Kurwa…

– A, to rozumiem. Teraz zadam ci kilka pytań, dobrze?

– Pytań – wymamrotał Milawe.

– Jak się nazywasz?

Wydawało się, że znalezienie odpowiedzi kosztuje go mnóstwo wysiłku, jakby jego mózg pracował na mocno zwolnionych obrotach.

– Nuru Milawe – wykrztusił wreszcie.

– Widzisz, jakie to łatwe? Następne pytanie. Po co przywiozłeś tu Mi-chaela Hawkinsa?

Powoli, zacinając się, Milawe odpowiedział na wszystkie zadane mu pytania. Brad musiał umiejętnie dozować brevital, zwiększając dawkę, gdy było to konieczne, i przerywając zastrzyk, gdy mężczyzna zaczynał tracić przytomność. Słuchał jego wyjaśnień z narastającą wściekłością. Musiał wytężyć całą siłę woli, by oprzeć się pokusie podania mu śmiertelnej dawki.

Nuru wyjaśnił, że przywiezienie tu Michaela było jego pomysłem. Za resztę odpowiada Britten.

– A skąd ty właściwie znasz doktora Brittena?

– Kości – powiedział Nuru. – Britten… kolekcjoner.

– I to on wpadł na pomysł, by zabić te dzieci?

– Tak – wybełkotał Nuru. – Powiedziałem mu o roztoczach… wiedział, że pracuję przy respiratorach. Dzieci… powiedział, że są za kosztowne.

Nuru obrócił głowę i jego powieki zaczęły się podnosić. Brad ostrożnie wstrzyknął mu kolejną dawkę brevitalu.

– Robisz wszystko, czego on zażąda, tak? Dlaczego?

– Pieniądze – wydusił Nuru. – Załatwiłem też Schuberta. Brad nie posiadał się ze zdumienia.

– Schuberta? To znaczy, że Schubert został zamordowany? Nuru radośnie wyszczerzył zęby i pokiwał głową.

– Ale dlaczego zabiłeś własnego kuzyna? – spytał Brad. Na usta Nuru wypłynął półprzytomny uśmiech.

– Zasłużył sobie.

– A co z moim synem? Jak długo zamierzałeś go tu więzić?

– Do skutku…

Na te słowa Michael wybuchnął płaczem. Brad ścisnął jego dłoń, próbując dodać mu otuchy. Plan Brittena był przerażający. Milawe to tylko dobrze opłacany chłopiec na posyłki, pozbawiony skrupułów morderca, ale Britten… Zasięg tego spisku był porażający.

Uzyskawszy wszystkie odpowiedzi, Brad przyciągnął syna do siebie, utulając go w cieple swoich ramion.

– Weź to.

Morgan spojrzała na dwie zielone kapsułki leżące na dłoni Morrisona.

– Po co?

– Bo nie chcemy, żebyś nam przeszkadzała – powiedział. – Sprawiłaś już dość kłopotów. Jeśli masz pójść z nami, zrobisz to na moich warunkach!

– Co to za tabletki?

– Dzięki nim przez jakiś czas będziemy mieli cię z głowy. – Podał jej proszki i dał szkocką do popicia.

Morgan miała dość pokornego wykonywania ich poleceń. Kiedy połknie te tabletki, będzie niezdolna do jakiegokolwiek działania, a tym bardziej do stawiania oporu. Rzuciła okiem w stronę korytarza, by sprawdzić, czy nie kręci się tam Britten, po czym wzięła szklankę whisky. Ledwie jednak zacisnęła na niej palce, chlusnęła alkoholem w twarz Morrisona i obróciła się na pięcie, ruszając do wyjścia.

Morrison przewidział jej reakcję. Uchylił głowę, dzięki czemu nie został oblany, i wysunął nogę. Morgan potknęła się i runęła na podłogę. Morrison jakby nigdy nic podniósł szklankę i nalał następną solidną porcję alkoholu. Potem z pobłażliwym uśmiechem pomógł Morgan wstać i ponownie wyciągnął tabletki i szklankę w jej stronę.

Wściekła na siebie za swoją nieporadność, Morgan niechętnie wzięła proszki. Przyjrzała im się dokładnie, obracając je w dłoni. Zorientowała się, że jest to jakaś pochodna etchlorowinolu, silnego leku nasennego. Popularny wśród studentów, został odrzucony przez większość lekarzy z powodu toksyczności. Dwie siedemsetpięćdziesięciomiligramowe kapsułki w połączeniu z alkoholem mogły ją uśpić na wiele godzin.

Patrząc hardo na Morrisona, Morgan wzięła szkocką i wrzuciła tabletki do ust, po czym zręcznie wsunęła je językiem w zagłębienie obok górnych zębów trzonowych. Pociągnęła łyk whisky, zakaszlała, po czym wypiła do dna, oddając Morrisonowi pustą szklankę.

– Pycha.

Morrison wpatrywał się w nią nieprzeniknionym wzrokiem.

– Mam nadzieję, że nie próbujesz robić mnie w konia?

– Uważasz mnie za idiotkę?

– Otwórz usta – powiedział. – Podnieś język. Morgan wykonała polecenie.

– I co, zadowolony? – Obrzuciła go lodowatym spojrzeniem i szybko odeszła na bok, żeby nie zdążył zmienić zdania.

– No dobrze, ruszaj. – Pchnął ją mocno w plecy.

Morgan weszła do drugiego pokoju. Britten wyciągnął rękę.

– Gotowa, moja droga? Daniel dał ci coś, żebyś się odprężyła?

– Odprężyła? – powiedziała. – Te dwie tabletki zwaliłyby konia z nóg.

– Przyda ci się trochę odpoczynku. Chodź – rzucił Britten i ruszył w stronę drzwi. – Pojedziemy moim wozem.

Siąpił drobny deszcz. Morgan usiadła z tyłu, a Morrison i Britten z przodu. Wiedziała, że gdyby wzięła te tabletki na czczo, rozpuściłyby się i dostały do krwiobiegu po około kwadransie. Czuła w ustach gęstą, rozpływającą się żelatynę. Kiedy nabrała pewności, że Morrison i Britten patrzą na drogę, wypluła klejące kapsułki na dłoń.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dostawca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dostawca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dostawca»

Обсуждение, отзывы о книге «Dostawca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x