Francis Dick - Zagrożenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Douglas to "doradca w przypadku porwania", jak sam określa, pracujący zawsze w cieniu. Bo jedynie tak pomoże ofiarom kidnapingu i tym, do których porywacze zwracają się o okup. Gdy młoda włoska dżokejka, Alessia Cenci, zostaje uprowadzona, Douglas zaczyna pertraktacje. jako fikcyjny szofer ojca Alessi jedzie z nim potajemnie złożyć okup – co budzi sprzeciw szefa miejscowej policji, który wolałby bez skrupułów rozprawić się z bandytami…

Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy przeszkadzałoby ci – spytałem – gdybym pojechał tam z tobą?

Uśmiechała się wciąż do przyglądających się nam koni. – Wręcz przeciwnie.

– Kiedy?

– W środę.

Pomyślałem o grafiku w firmie. – Załatwione – powiedziałem.

Garry Clayton z miną męczennika, choć bez większych oporów, zgodził się pełnić za mnie dyżur od czwartej do północy.

Pojechałem wcześnie do Lambourn, aby zabrać stamtąd Alessię; po krótkiej przerwie na kawę i wysłuchawszy kilku skądinąd miłych słów od Popsy, wyruszyliśmy w trzygodzinną podróż do Brighton.

– Ktoś mógł mnie tam podwieźć – rzuciła Alessia. – Nie musiałeś aż tak bardzo nadkładać drogi.

– Jasne – odparłem.

Westchnęła, choć bez cienia żalu. – Na pewno do Brighton wybiera się pół tuzina trenerów i dżokejów z tej okolicy.

– No i dobrze.

– Któryś z nich mógłby odwieźć mnie z powrotem. Spojrzałem na nią z ukosa. – Sam cię odwiozę, chyba że, ma się rozumieć, nie życzysz sobie tego.

Nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko. Jechaliśmy do Brighton i rozmawialiśmy o rzeczach, na które wcześniej nie starczyło czasu lub nie było nastroju – o tym, co lubimy i czego nie lubimy, o rozmaitych miejscach, książkach, osobach.

Pomyślałem, że po raz pierwszy mam okazję oglądać ją w sukience, pomijając oczywiście długą koszulkę, w którą przebrałem ją, gdy była nieprzytomna.

Oczyma duszy mimowolnie ujrzałem ją nagą i muszę przyznać, że było to całkiem miłe wspomnienie. Na wyjazd do Brighton założyła skromną sukienkę koloru kawy z mlekiem, a spod krótkich kędziorków wystawały duże złote kolczyki.

Powrót Alessi na tor powitany został z taką radością i ciepłem, jakich się chyba nie spodziewała, wszyscy, którzy ją ujrzeli, z miejsca uśmiechali się i ściskali tak mocno, jakby chcieli pogruchotać jej wszystkie kości.

Przedstawiała mnie wielu osobom, które jednak zdawały się mnie w ogóle nie zauważać. Oczy wszystkich skierowane były na nią, przyglądały się jej z zaciekawieniem, ale i czułością. Ci ludzie szczerze ją lubili.

– Alessia! Super!

– Alessia! Fantastycznie! – Alessia! Cudownie… wspaniale… byczo… ekstra…!

Nie miała wątpliwości, że właściciele koni Mike’a Nolanda zauważą jej ponowne pojawienie się na wyścigach. Co najmniej cztery szeroko uśmiechnięte pary zapewniły ją, że gdy tylko wróci do formy, z przyjemnością ujrzą ją dosiadającą któregoś z ich wierzchowców. Mike Noland, potężny, pięćdziesięcioletni mężczyzna, nie owijając w bawełnę, powiedział, że jego zdaniem już najwyższy czas, aby porzuciła skoczki Popsy i zaczęła jeździć na dwulatkach, a mijający nas dżokeje, ubrani w kolorowe jedwabne stroje, na które patrzyłem z zaciekawieniem, Witalija z niekłamaną radością i zadowoleniem.

– Cześć, Alessia, co słychać?

– Jak tam samopoczucie?

– Fajnie, że wróciłaś.

– Wciągaj buty do konnej jazdy, Cenci.

Ich pozytywne nastawienie wiele dla niej znaczyło. Zauważyłem, że wahanie i niepewność, przepełniające ją w drodze do Brighton, słabły z minuty na minutę, zastąpione spokojem i pewnością siebie. Czuła się tu jak w domu.

Mimo to, wciąż nie próbowała się ode mnie uwolnić, raz po raz zerkała, by sprawdzić, czy jestem blisko, i nie postąpiła nawet kroku naprzód, o ile nie byłem u jej boku. Ktoś mógłby uznać to za zwykłą grzeczność, gdyby nie to, co wydarzyło się wcześniej.

Samych wyścigów widziałem niewiele, podobno zresztą jak ona, z uwagi na gromadę ludzi, którzy chcieli zamienić z nią choćby kilka słów, a popołudnie przynajmniej w moim mniemaniu dobiegło końca z chwilą, gdy po czwartej gonitwie z głośników dobiegł mnie oschły komunikat:

– Pan Andrew Douglas proszony jest do biura dyrektora toru wyścigów konnych. Powtarzam. Pan Andrew Douglas proszony jest do biura dyrektora toru wyścigów konnych.

Alessia z markotną miną powiedziała, że mnie tam zaprowadzi, i dodała, że tego rodzaju komunikaty nie muszą oznaczać złych wieści.

– Mam nadzieję, że nie chodzi o… tatę. Bo Popsy poprosiłaby o wezwanie ciebie… aby oszczędzić mi strachu i nerwów.

Szybko dotarliśmy na miejsce, kwitując kolejne nie kończące się serdeczne powitania zdawkowymi uśmiechami. Niepokój Alessi narastał z każdym krokiem, kiedy jednak znaleźliśmy się u celu, dyrektor osobiście uwolnił ją od dręczących przeczuć.

– Tak mi przykro, panie Douglas – rzekł do mnie. – Obawiam się, że mam dla pana przykrą nowinę. Czy zechciałby pan zadzwonić pod ten numer…? – Podał mi świstek papieru. – Pańska siostra miała groźny wypadek. Naprawdę bardzo mi przykro.

Alessia szepnęła cichutko: – Och – jakby nie bardzo wiedziała, czy ma się cieszyć, czy smucić, a ja pocieszającym gestem położyłem dłoń na jej ramieniu.

– Tam jest aparat, z którego będzie pan mógł swobodnie rozmawiać – rzucił dyrektor, wskazując niewielką niszę w głębi pomieszczenia. – Proszę z niego skorzystać… To doprawdy wspaniale, panno Cenci, móc znów panią zobaczyć. Cieszę się, że pani wróciła.

Pokiwała lekko głową i pospieszyła za mną na drugi koniec pokoju.

– Tak mi przykro… – rzekła.

Pokręciłem głową. Nie mam siostry. Na świstku zanotowany był numer do firmy. Wybrałem go. Słuchawkę podniósł Gerry Clayton.

– To ja, Andrew – powiedziałem.

– Dzięki Bogu. Musiałem nielicho nakłamać, żeby cię wywołali.

– Co się stało? – spytałem z narastającym zdenerwowaniem. Milczał przez chwilę, po czym spytał: – Czy ktoś może usłyszeć, o czym mówimy?

– Tak.

Dyrektor jednym uchem przysłuchiwał się rozmowie, Alessia zaś słuchała oboma. Dwie lub trzy inne osoby bacznie mi się przyglądały.

– W porządku. Nie oczekuję komentarza z twojej strony. Na plaży w West Wittering porwano chłopca. To jakaś godzina jazdy od Brighton, wzdłuż wybrzeża. Pofatyguj się tam, pronto, i porozmawiaj z matką chłopca, dobrze?

– Gdzie ona jest? – spytałem.

– W hotelu Breakwater, przy Beach Road, nieomal wychodzi z siebie. Obiecałem jej, że przyślemy tam kogoś w ciągu dwóch godzin, i powiedziałem, żeby się trzymała. Jest w strasznym stanie, histeryzuje, nie liczyłbym na jej pomoc. Dzwonił Hoppy z Lloydsa, ojciec dziecka skontaktował się z nimi i został skierowany do nas. Kazałem ojcu czekać przy telefonie. Tony Vine już do niego jedzie. Możesz zapisać numer?

– Tak, zaczekaj. – Sięgnąłem po notes i pióro. – Dyktuj. Podał mi numer do ojca dziecka. – Nazywa się John Nerrity. -

Przeliterował dla mnie nazwisko. – Chłopiec ma na imię Dominic, matka – Miranda. Matka z synem byli w hotelu sami, wyjechali na wakacje, ojciec miał w domu jakieś pilne sprawy. Zapisałeś wszystko?

– Tak.

– Nakłoń ją do współpracy z policją.

– Dobrze.

– Oddzwonisz później? Przykro mi, że zepsułem ci dzień na wyścigach.

– Pojadę tam natychmiast.

– Połamania nóg.

Podziękowałem dyrektorowi i opuściłem jego gabinet w towarzystwie skonsternowanej i mocno zaniepokojonej Alessi.

– Muszę jechać – rzuciłem przepraszającym tonem. – Czy ktoś będzie mógł cię odwieźć do Lambourn? Może wrócisz z Mikiem Nolandem?

Mimo iż wcześniej sama o tym wspomniała, teraz ta perspektywa najwyraźniej ją przeraziła. Gwałtownie pokręciła głową. W jej oczach dostrzegłem wyraz paniki.

– Nie – odrzekła. – A może mogłabym pojechać z tobą? Proszę… Nie będę ci przeszkadzać. Obiecuję. Może udałoby mi się pomóc jakoś… twojej siostrze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagrożenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Francis Dick - Dowód
Francis Dick
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Zagrożenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x