Francis Dick - Zagrożenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Douglas to "doradca w przypadku porwania", jak sam określa, pracujący zawsze w cieniu. Bo jedynie tak pomoże ofiarom kidnapingu i tym, do których porywacze zwracają się o okup. Gdy młoda włoska dżokejka, Alessia Cenci, zostaje uprowadzona, Douglas zaczyna pertraktacje. jako fikcyjny szofer ojca Alessi jedzie z nim potajemnie złożyć okup – co budzi sprzeciw szefa miejscowej policji, który wolałby bez skrupułów rozprawić się z bandytami…

Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Często tak bywa, że ofiary porwań zaczynają darzyć swoich porywaczy sympatią – powiedziałem. – To nic niezwykłego. Zupełnie jakby człowiek nie potrafił żyć bez przyjaznego kontaktu z innymi. W zakładach karnych więźniowie i strażnicy często utrzymują przyjacielskie relacje. Kiedy terroryści biorą większą grupę zakładników, niektórzy z nich zaprzyjaźniają się z jednym lub nawet kilkoma spośród swoich oprawców. Bywa, że zakładnicy błagają policjantów spieszących im na pomoc, aby nie robili krzywdy porywaczom. Nie wolno ci, nie powinnaś obwiniać siebie za to, że chciałaś, aby ten człowiek z mikrofonem cię polubił. To całkiem normalne. Zwyczajne. A jaka była jego reakcja?

Przełknęła ślinę: – Mówił do mnie… moja droga.

– Moja droga – powtórzyłem z emfazą. – Nie miej wyrzutów sumienia. Jesteś całkiem normalna. Zachowałaś się zwyczajnie, wszyscy próbują zaprzyjaźnić się ze swymi porywaczami i jeżeli im się to uda, to tym lepiej dla nich.

– Jak to? – Te słowa, choć stłumione, były pełne pasji.

– Ponieważ wrogość rodzi wrogość. Ofiara, która zdoła wzbudzić sympatię porywacza, jest o wiele bardziej bezpieczna. Jest mniejsze prawdopodobieństwo, że taki człowiek zechce ją skrzywdzić… i staje się o wiele ostrożniejszy… robi, co może, aby ofiara nie zobaczyła jego twarzy… Porywaczom trudno jest zdobyć się na zabicie ofiary, którą polubili.

Zadrżała.

– A co się tyczy tego, że wchodzili, aby patrzeć na ciebie, gdy spałaś… może przyglądali ci się z życzliwością… przyjaźnie… Może chcieli upewnić się, że nic ci nie jest, bo przecież nie mogli tego zrobić, kiedy czuwałaś.

Sam nie miałem pewności, czy wierzę w to, co właśnie powiedziałem, ale brzmiało to całkiem przekonująco. Co się tyczy reszty – była to szczera prawda.

– Ci chłopcy tutaj, to nie porywacze – powiedziałem.

– Nie, oczywiście, że nie.

– To po prostu inni mężczyźni. Pokiwała głową, ale wciąż się do mnie tuliła.

– To nie ich oczy ci się śnią.

– Nie. – Westchnęła głęboko.

– Nie musisz jeździć na powrózku, dopóki sama nie będziesz na to gotowa. Popsy dopilnuje, aby na Downs czekał na ciebie wierzchowiec. – Przerwałem. – Nie przejmuj się, jeżeli jutro znów będziesz czuła się wzburzona. To, że znasz powód pojawienia się pewnych doznań, nie oznacza, że one już więcej nie powrócą.

Przez chwilę stała w milczeniu, wreszcie powoli uwolniła się z mego uścisku i nie patrząc na mnie, rzekła: – Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. Gdyby nie ty, byłabym teraz w domu wariatów.

– Któregoś dnia – powiedziałem łagodnie – przyjadę na Derby i będę oklaskiwał twój triumf.

Uśmiechnęła się i wsiadła do land rovera, ale ja zamiast zawrócić, pojechałem dalej na teren ćwiczeń.

– Dokąd mnie wieziesz? – spytała.

– Donikąd. Po prostu tutaj. – Zatrzymałem wóz i zaciągnąłem hamulec.

Na trawiastym stoku widać było rozstawione przeszkody, stacjonaty i oksery. Nie wysiadłem z samochodu.

– Rozmawiałem z Pucinellim – powiedziałem.

– Och.

– Odnalazł drugie miejsce, gdzie przetrzymywano cię przez kilka ostatnich dni.

– Och. – Cichy szept, ale pozbawiony nuty paniki.

– Czy mówi ci coś nazwa hotel Vistaclara? Zmarszczyła brwi, zamyśliła się i pokręciła głową.

– Znajduje się wysoko w górach – odparłem. – Za niewielką wioską o nazwie Viralto, o której mi niedawno wspominałaś. Pucinelli znalazł tam złożony zielony namiot na stryszku nad starą stajnią.

– Nad stajnią? – zdziwiła się.

– Mhm.

Zmarszczyła nos. – Nie czułam zapachu koni.

– Nie ma ich tam od pięciu lat – odparłem. – Mówiłaś natomiast, że czułaś zapach świeżego chleba. W hotelu wypiekają własny chleb. Pytanie brzmi, dlaczego tylko chleb… – zastanawiałem się głośno. – Czemu nie czułaś zapachu innych potraw?

Patrzyła przez przednią szybę na łagodne wzgórza i kotliny przed nami, oddychając głęboko świeżym, rześkim powietrzem, po czym spokojnie bez nerwów i łez wyjaśniła:

– Nocą, kiedy zjadłam już przyniesiony posiłek, jeden z nich przychodził i kazał mi wystawić talerz i wiadro na zewnątrz do przedsionka. Nigdy nie słyszałam, jak się zbliżali, bo stale grała muzyka. Wiedziałam, że są obok dopiero, gdy usłyszałam ich głosy. – Przerwała. – Po przebudzeniu rano znów przychodzili i kazali mi wstawić wiadro do środka… było już wtedy czyste i puste. – Znów przerwała. – Właśnie wtedy w tych ostatnich dniach czułam zapach świeżego chleba. Z samego rana… kiedy kubeł był pusty. – Zamilkła, a potem odwróciła głowę w moją stronę, chcąc ujrzeć moją reakcję.

– Biedactwo – powiedziałem ze współczuciem w głosie.

– Mhm. – Uśmiechnęła się półgębkiem. – To niesamowite, ale… przywykłam do tego. Nie sądziłam, że to możliwe. Ale to przecież była moja własna woń… i po paru dniach przestałam zwracać na to uwagę. – Znów zamilkła na kilka sekund. – Przez kilka pierwszych dni myślałam, że oszaleję. Nie tylko ze strachu, poczucia winy i wściekłości… ale przede wszystkim z nudów. Godzina za godziną, nic, tylko ta cholerna muzyka… nie miałam z kim porozmawiać, nie było nic do oglądania… próbowałam poćwiczyć, ale z dnia na dzień coraz bardziej traciłam formę. Byłam coraz bardziej otumaniona i otępiała, aż w końcu po dwóch, może trzech tygodniach całkiem to sobie odpuściłam. Dni zlewały się ze sobą. Leżałam tylko na materacu z gąbki, zalewana potokiem muzyki, i myślałam o rzeczach, które wydarzyły się w moim życiu, a które teraz wydawały się odległe i nierzeczywiste. Realne były tylko kubeł, talerz z makaronem i polistyrenowy kubek z wodą dwa razy dziennie… a także nadzieja, że mężczyzna z mikrofonem uzna, że zachowuję się jak należy… i mnie polubi.

– No cóż – mruknąłem. – Polubił cię.

– Czemu tak uważasz? – spytała, a ja stwierdziłem, że moje słowa w dziwny sposób ją ucieszyły, mimo wszystko nadal chciała, aby porywacz obdarzył ją sympatią, mimo iż była wolna.

– Sądzę, że gdybyście znienawidzili się nawzajem – rzekłem – nie zaryzykowałby z żądaniem drugiego okupu. Wolałby raczej zwinąć żagle i pozacierać za sobą wszystkie ślady. Wydaje mi się, że nie mógł zdobyć się na to, aby cię zabić… ponieważ cię polubił.

Ujrzałem jej uśmiechnięte oczy i postanowiłem przywrócić ją do rzeczywistości. Nie chciałem, aby zakochała się w swoim oprawcy albo miała o nim mylne wyobrażenie. Nie wyniknęłoby z tego nic dobrego.

– Pamiętaj – powiedziałem – że ten człowiek urządził twojemu ojcu istne piekło i odebrał twojej rodzinie blisko milion funtów. Możemy dziękować Bogu, że porywacz cię polubił, ale to nie czyni go aniołem.

– Och… – wykonała nerwowy, typowy dla Włochów gest obiema rękami. – Dlaczego zawsze jesteś taki… chłodny i rozsądny?

– Miałem szkockich przodków – odparłem. – Byli raczej z tych poważnych i nudnych. Zawsze sprowadzają mnie na ziemię i psują całą zabawę, kiedy ta jedna czwarta mnie, hiszpańskiego pochodzenia, rwie się do flamenco.

Przechyliła głowę na bok i zachichotała. – To najdłuższa wypowiedź na twój temat, jaką miałem okazję od ciebie usłyszeć.

– Kto z kim przestaje… – odpowiedziałem.

– Nie sądzę, że mi uwierzysz – powiedziała, wzdychając głośno, i przeciągnęła się, by rozprostować ścierpnięte kończyny – ale chyba znów zaczynam czuć się w miarę normalnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagrożenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Francis Dick - Dowód
Francis Dick
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Zagrożenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x