Francis Dick - Zagrożenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Douglas to "doradca w przypadku porwania", jak sam określa, pracujący zawsze w cieniu. Bo jedynie tak pomoże ofiarom kidnapingu i tym, do których porywacze zwracają się o okup. Gdy młoda włoska dżokejka, Alessia Cenci, zostaje uprowadzona, Douglas zaczyna pertraktacje. jako fikcyjny szofer ojca Alessi jedzie z nim potajemnie złożyć okup – co budzi sprzeciw szefa miejscowej policji, który wolałby bez skrupułów rozprawić się z bandytami…

Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– I uwierzył mu pan? – spytałem.

– Niestety tak. Pytaliśmy wszędzie, w każdym domu. Zahaczyliśmy nawet kilkoro dzieci. Nikt nic nie wiedział, nie dowiedzieliśmy się niczego istotnego. Ale…

– Ale…? – powtórzyłem z naciskiem.

– Spojrzałem na mapę – rzekł, ziewając. – Viralto leży przy bocznej drodze, która nie prowadzi nigdzie indziej. Jeśli jednak ktoś minie zakręt do wioski i pojedzie dalej, znajdzie się na trasie wiodącej w góry i choć nie jest to wymarzony szlak, aby przekroczyć nim Apeniny, można tego dokonać i dotrzeć aż do Firenze. Niedaleko Viralto jest rezydencja, dawny zamek przebudowany obecnie na hotel. Może signorina nie usłyszała całej wypowiedzi… może ktoś chciał powiedzieć, że co najmniej godzina drogi do Viralto, a stamtąd jeszcze kawałek, do miejsca, do którego zmierzali? Ja jutro… – przerwał z westchnieniem.

– Jutro nie mam służby, a mimo to zamierzam trochę popracować. Pojadę do tego hotelu i przemknę przezeń jak sirrocoi

– Może wystarczy, jeśli wyśle pan tam kilku swoich ludzi – zaproponowałem.Po dłuższej przerwie odparł z powagą: – Wydałem ścisłe zalecenie, że nikt nie może nawet kiwnąć palcem w tej sprawie bez mojej wiedzy i nadzoru.

– Ach, tak.

– Wobec tego może zadzwonię jutro, jeśli to nie problem.

– Jutro będę pod tym numerem od czwartej aż do północy – poinformowałem go, nie ukrywając wdzięczności. – Potem proszę kręcić śmiało na mój telefon domowy.

Wsobotę rano Popsy zadzwoniła do mnie, akurat gdy kręciłem się po mieszkaniu, starając się nie dostrzegać rzeczy, które domagały się, abym niezwłocznie się nimi zajął.

– Coś się stało? – spytałem, zaniepokojony tonem, jakim się ze mną przywitała.

– Poniekąd. Potrzebuję pańskiej pomocy. Może pan przyjechać?

– Natychmiast czy może być jutro? Mam dyżur od czwartej.

– W sobotę po południu? – wydawała się zdziwiona.

– Niestety tak.

Zawahała się. – Alessia nie pojechała wczoraj na powrózku, ponieważ bolała ją głowa.

– Ach, tak… a dziś?

– Dziś po prostu nie miała ochoty. Widzi pan – rzekła nagle – powiedziałabym, że na samą myśl o tym ogarniają przerażenie… Ale dlaczego? Przecież widział pan, jak trzyma się w siodle i jak płynnie wtedy pojechała? – W jej głosie słychać było wyraźną nutę rozdrażnienia i szczerego zatroskania. Kiedy nie odpowiedziałem od razu, zapytała z naciskiem: – Jest pan tam jeszcze?

– Tak zamyśliłem się tylko – powiedziałem. – Nie ulega wątpliwości, że nie przeraziły ją konie ani jazda konna. Może bać się… sam nie wiem, jak mam to wyrazić… zamknięcia… niemożności ucieczki… podczas jazdy na powrózku. To trochę jak klaustrofobia, mimo iż jest się na otwartej przestrzeni. Może właśnie dlatego nie chciała wcześniej pojechać na powrózku, ale sama, dosiadając konia wtedy, w Downs, czuła się wyśmienicie.

Zamyśliła się nad tym przez chwilę, po czym rzekła: – Może ma pan rację. Wczoraj na pewno miała kiepski nastrój… większość dnia przesiedziała w swoim pokoju, unikała mnie.

– Popsy… proszę jej nie przymuszać. Jest jej pani bardzo potrzebna, ale ona przede wszystkim oczekuje pani obecności, bez żadnych nacisków. Niech jej pani nie każe jeździć na powrózku, dopóki sama się na to nie zdecyduje. Proszę jej powiedzieć, że wszystko gra, że cieszy panią jej towarzystwo i że może robić, co zechce. Co pani na to? Potrafi się pani na to zdobyć? Powie jej to pani? Obiecuję, że przyjadę jutro z samego rana.

– Tak, tak i jeszcze raz tak – odparła z westchnieniem. – Naprawdę bardzo ją lubię. A pan niech przyjedzie na lunch i pokaże, jaki z pana magik. Proszę nie zapomnieć czarodziejskiej różdżki…

Pucinelli zadzwonił późnym wieczorem – miał wieści dobre, złe i nijakie.

– Signorina miała rację – rzucił na wstępie z zadowoleniem w głosie. – Zabrano ją właśnie do tego hotelu w okolicy Viralto. Skonsultowaliśmy się z kierownikiem. Twierdzi, że o niczym nie wie, ale pozwolił nam przeszukać wszystkie zabudowania, obecnie magazyny i spiżarnie, a dawniej kwatery dla służby oraz stajnie dla koni pociągowych i innych zwierząt gospodarskich. Na piętrze w jednej ze stajni znaleźliśmy namiot! – Zamilkł na chwilę, by dodać swoim słowom dramatyzmu, a ja mu pogratulowałem. – Był zwinięty – kontynuował – ale kiedy go rozłożyliśmy, okazało się, że jest właściwych rozmiarów. Zielone, płócienne ściany, szary spód, dokładnie tak, jak powiedziała signorina Cenci. Podłoga na strychu była z drewna, wkręcono w nią haki, żeby można było rozbić namiot. Bo w tym domu na przedmieściach, to rozbito namiot, przymocowując chyba haki do mebli…

– Mhm – rzuciłem zachęcająco.

– Stajnia znajduje się na tyłach hotelu, po drugiej stronie niedużego podwórza, w niewielkim oddaleniu od hotelowej kuchni. Całkiem możliwe, że signorina Cenci poczuła zapach świeżo pieczonego chleba… hotel ma własną piekarnię.

– Wspaniale – mruknąłem.

– Nie do końca. Nikt jej tam nie widział. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Większość przybudówek stanowią magazyny, jest tam mnóstwo rozmaitych rzeczy, przechowuje się tam także mięso i warzywa… chłodnia jest naprawdę olbrzymia… furgonetki codziennie dowożą produkty do spiżarni. Myślę, że signorina mogła zostać przywieziona do hotelu w jednej z tych furgonetek i nikt nie zwrócił na nią większej uwagi. Na tyłach hotelu jest tyle przybudówek i podwórek… garaże, składziki na sprzęt ogrodowy, magazyny z rzeczami i meblami, które nie są aktualnie używane, stajnie, gdzie składuje się dawne wyposażenie zamku – stare kuchnie, wanny, jest tego tyle, że można by zapełnić miejskie wysypisko śmieci. Można by ukrywać się tam przez miesiąc. Nikt by pana nie znalazł.

– Zatem portret pamięciowy i zdjęcia porywaczy nic nie pomogły? – spytałem.

– Niestety, nikt nie zna tego człowieka. Nikt nie widział wcześniej tych dwóch, których zamknęliśmy. Nikt nic nie wie. – Wydawał się zmęczony i zawiedziony.

– Tak czy owak, ma pan namiot. I nie ulega wątpliwości, że jeden z porywaczy musiał nieźle znać ten hotel, ponieważ stryszek nad stajnią nie jest miejscem, które znajduje się przypadkiem.

– To prawda – przyznał. – Niestety, w Vistaclara przebywa wielu gości i jest tam liczna obsługa. Jeden z porywaczy mógł tam kiedyś mieszkać lub pracować.

– Vistaclara… czy to nazwa tego hotelu? – spytałem.

– Tak. Kiedyś w stajni trzymano konie, ale kierownik mówił, że to przestało się opłacać, za mało ludzi ma ochotę na przejażdżkę wśród wzgórz, wolą raczej pograć w tenisa.

Konie… – pomyślałem mimochodem.

– A kiedy z hotelu usunięto te konie? – spytałem.

– Jeszcze zanim nastał nowy kierownik. Mogę go zapytać, jeśli pan chce. Twierdzi, że stajnie były puste, gdy zaczynał tu pracę jakieś pięć lat temu. Od tej pory nie trzymają koni. I niczego w stajniach nie przechowują w nadziei, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy znów będzie się opłacało urządzać przejażdżki konne dla turystów.

– Pony trekking?

– Co takiego?

– Przejażdżki na kucykach po wzgórzach. Bardzo popularne w niektórych częściach Wielkiej Brytanii.

– Och – mruknął bez entuzjazmu. – Tak czy owak, byli tam niegdyś stajenni i instruktor jazdy konnej, ale teraz ich miejsce zajął trener tenisa… który, nawiasem mówiąc, nie rozpoznał żadnego z porywaczy.

– To duży hotel? – spytałem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagrożenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Francis Dick - Dowód
Francis Dick
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Zagrożenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x