Francis Dick - Zagrożenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Douglas to "doradca w przypadku porwania", jak sam określa, pracujący zawsze w cieniu. Bo jedynie tak pomoże ofiarom kidnapingu i tym, do których porywacze zwracają się o okup. Gdy młoda włoska dżokejka, Alessia Cenci, zostaje uprowadzona, Douglas zaczyna pertraktacje. jako fikcyjny szofer ojca Alessi jedzie z nim potajemnie złożyć okup – co budzi sprzeciw szefa miejscowej policji, który wolałby bez skrupułów rozprawić się z bandytami…

Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Spalone szczątki łodzi stanowiły główny obiekt zainteresowania garstki osób, które wciąż jeszcze pozostały na plaży, a powracająca fala opływająca kadłub miała już ponad dwa centymetry wysokości. Podszedłem tam, jak gdyby nigdy nic, i podobnie jak inni gapie, brodząc po kostki w wodzie, zajrzałem do wnętrza spalonej jolki.

Łódź była wykonana z włókna szklanego i stopiła się pod wpływem ognia. Na tym, co z niej pozostało, nie było widać żadnych numerów rejestracyjnych ani nazwy i choć maszt zrobiony z aluminium przetrwał pożogę i wciąż dumnie wznosił się ku niebu jak wielki wykrzyknik, to żagiel, na którym z pewnością musiały znajdować się jakieś oznaczenia, walał się spalony dookoła. Wśród tych zwęglonych szczątków mogły znajdować się istotne dla śledztwa ślady i materiały dowodowe, ale przypływ był nieubłagany.

– Czy nie powinniśmy wciągnąć jej wyżej, na żwir? – zapytałem, zwracając się do mężczyzny, który podobnie jak ja brodził po kostki w wodzie.

Wzruszył ramionami. – To nie nasza sprawa.

– Czy ktoś już powiadomił policję? – ciągnąłem.

Znów wzruszenie ramion. – Skąd mam wiedzieć?

Przeczłapałem przez wodę, by podejść do szczątków z drugiej strony, i zagadnąłem innego, bardziej odpowiedzialnego, sądząc z wyglądu, obywatela, ale on także pokręcił głową, mamrocząc pod nosem, że jest już spóźniony, i ostatecznie dwóch mocno zbudowanych chłopaków, którzy podsłuchali, o czym mówię, zaoferowało się, że mogą mi pomóc.

Byli silni i pogodni. Dźwigali, ciągnęli, naprężali mięśnie, ale żaden z nich ani przez chwilę się nie skarżył. Kil łodzi przesunął się po piasku, żłobiąc w nim głęboką bruzdę, ale w końcu udało nam się dociągnąć resztki łodzi na skraj żwirowej plaży, gdzie, jak powiedzieli obaj chłopcy, nie docierała już fala przypływu.

– Dzięki – rzuciłem z uśmiechem.

Wyszczerzyli się do mnie. Staliśmy przez chwilę z rękoma na biodrach, podziwiając wyniki naszej pracy, po czym chłopcy zgodnie stwierdzili, że muszą już iść, bo spóźnią się na kolację. Pobiegli wzdłuż plaży, a ja pozbierałem łopatkę, wiaderko i wszystkie rzeczy Mirandy, po czym zaniosłem je na górę, do jej pokoju.

Ani ona, ani Alessia nie były w dobrym stanie i zauważyłem, że zwłaszcza Alessia ucieszyła się z mego powrotu. Uściskałem ją czule, a do Mirandy powiedziałem: – Musimy powiadomić policję.

– Nie. – Była przerażona. – Nie… Nie…

– Mhm. – Pokiwałem głową. – Proszę mi wierzyć, tak będzie najlepiej. Ludzie, którzy uprowadzili Dominica, nie chcą go zabić, tylko zwrócić go pani całego i zdrowego w zamian za pewną sumę pieniędzy. Niech pani o tym nie zapomina. Policja może nam bardzo pomóc, a my zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby porywacze nie dowiedzieli się, że zawiadomiliśmy biuro śledcze. Zajmę się tym. Policja będzie chciała wiedzieć, co miał na sobie Dominic w chwili uprowadzenia, dobrze byłoby również, gdyby miała pani jego zdjęcie.

Próbowała protestować, ale bez większego przekonania. – John mówił… żebym była cicho, dość już narobiłam kłopotów…

Podszedłem do telefonu i ponownie wybrałem numer jej męża. Także tym razem odebrał Tony.

– To ja, Andrew – powiedziałem.

– Och. – Napięcie zniknęło z jego głosu – spodziewał się porywaczy.

– Pani Nerrity zgodziła się powiadomić policję za wyraźnym przyzwoleniem męża.

– Wobec tego do dzieła. On zdaje sobie sprawę, że bez tego nie zdołamy mu pomóc. Najwyraźniej… nie chce… abyśmy zostawili go samego. Podjął tę decyzję w chwili, gdy usłyszał dźwięk telefonu.

– Świetnie. Zaczekaj. – Odwróciłem się do Mirandy: – Pani mąż mówi, że możemy powiadomić policję. Czy chce z nim pani pomówić?

Pokręciła machinalnie głową.

– W porządku – powiedziałem do Tony’ego. – Bierzmy się do roboty, zadzwonię jeszcze później.

– Co miał na sobie chłopiec? – zapytał.

Powtórzyłem to pytanie Mirandzie, a ona, tłumiąc szloch, odparła, że czerwone kąpielówki. Małe, czerwone kąpielówki. Nie miał bucików ani koszulki… było gorąco.

Tony chrząknął i rozłączył się, ja zaś niespiesznie poprosiłem Mirandę, aby coś na siebie włożyła i wyszła ze mną do samochodu. Pełna wątpliwości, wahania i trwogi, mimo wszystko wykonała moje polecęnie i niedługo wyszła z hotełu, w chustce i okularach przeciwsłonecznych, mając z jednej strony Alessię, a z drugiej mnie. Wsiadła do samochodu z tyłu, obok Alessi, a ja wcisnąłem się za kierownicę i pojechaliśmy w stronę Chichester.

Dłuższy, zgoła zbędny objazd i kilka sprytnych manewrów upewniło mnie, że nikt nas nie śledzi, i w końcu, zatrzymując się tylko raz, by zapytać o drogę, zaparkowałem wóz w pobliżu komendy głównej policji, ale w bocznej ulicy, tak by nasze auto nie rzucało się w oczy.

Na posterunku poprosiłem o rozmowę z jednym z wyższych stopniem funkcjonariuszy na służbie i niedługo potem zacząłem tłumaczyć nadinspektorowi i oficerowi z biura śledczego, co się stało.

Pokazałem im moją legitymację i dokumenty, na szczęście jeden z nich słyszał co nieco o naszej firmie i działalności Liberty Market.

Spojrzeli na kartkę przekazaną przez porywaczy i niemal z osłupieniem przeczytali treść pełnej gróźb wiadomości, po czym z wytężoną uwagą wysłuchali relacji o pożarze łodzi.

– Zaraz się tym zajmiemy – rzekł nadinspektor, sięgając po telefon. – Jak dotąd nikt nam tego nie zgłosił.

– Hm… – mruknąłem. – Proszę wysłać tam kogoś w przebraniu człowieka morza. Rozumie pan, o czym mówię – gumiaki na nogach, gruby marynarski sweter. Niech pańscy ludzie nie zachowują się jak policjanci… to mogłoby okazać się śmiertelnie niebezpieczne dla malca.

Nadinspektor cofnął rękę znad słuchawki i zmarszczył brwi. Porwania należały w Anglii do rzadkości i niewielu policjantów miało w związku z nimi jakieś doświadczenia. Powtórzyłem, że Dominicowi grozi śmiertelne niebezpieczeństwo i należy przedsięwziąć niezbędne środki ostrożności, aby zminimalizować zagrożenie.

– Porywacze są napompowani adrenaliną i łatwo ich spłoszyć – powiedziałem. – A wystraszony porywacz jest wyjątkowo niebezpieczny. Najczęściej właśnie gdy grozi im schwytanie, decydują się zabić… i pogrzebać… ofiarę. Dominic jest naprawdę w wielkim niebezpieczeństwie, ale wróci do domu cały i zdrowy, o ile tylko zachowamy szczególną ostrożność.

Po krótkiej chwili funkcjonariusz biura śledczego, mężczyzna mniej więcej w moim wieku, powiedział, że musi skontaktować się ze swoim przełożonym.

– Ile to potrwa? – spytałem. – Pani Nerrity czeka z przyjaciółką na zewnątrz w moim samochodzie i nie sądzę, aby zniosła długie oczekiwanie. Jest cała roztrzęsiona.

Przytaknęli zgodnie. Zadzwonili gdzie trzeba, wyjaśnili, ile było konieczne. Po czym odetchnęli z ulgą, gdy dowiedzieli się, że nadkomisarz Eagler, usłyszawszy co zaszło, powiedział, że za dziesięć minut przyjedzie na posterunek.

Nadkomisarz Eagler był urodzonym tajniakiem. Mimo iż się go spodziewałem, nie zwróciłem baczniejszej uwagi na tego chudego, z pozoru niegroźnego osobnika, kiedy wszedł do pomieszczenia. Miał spore zakola, długie, cienkie włosy i chudą szyję, niknącą pod kołnierzykiem niedoprasowanej koszuli. Jego garnitur wydawał się stary i wyświechtany, a on sam emanował pokorą i skruchą.

Dopiero kiedy dwaj pozostali mężczyźni wyprężyli się na baczność w jego obecności, zrozumiałem, z kim mam do czynienia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagrożenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Francis Dick - Dowód
Francis Dick
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Zagrożenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x