Uniosła w górę paralizator.
– Będę cię sprawdzać. Jeżeli jeszcze kiedykolwiek zobaczę cię z jakąś dziewczyną – nie ma znaczenia, czy będzie tutaj dobrowolnie, czy nie – jeżeli w ogóle zobaczę cię z jakąś kobietą…
Jeszcze raz przejechała palcami po szyi.
– A gdybym umarła… gdybym uległa jakiemuś wypadkowi, gdyby przejechał mnie samochód czy coś innego… wtedy kopie filmu automatycznie zostaną rozesłane do gazet. Plus szczegółowy opis tego, jak to jest być twoją podopieczną. I jeszcze jedna rzecz.
Pochyliła się nad nim tak nisko, że ich twarze dzieliło teraz tylko parę centymetrów.
– Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz, zabiję cię. Uwierz mi na słowo.
Bjurman nagle jej uwierzył. W jej oczach z pewnością nie było blefu.
– Nie zapomnij, że jestem wariatką.
Potwierdził.
Przyglądała mu się w zamyśleniu.
– Nie sądzę, żebyśmy zostali przyjaciółmi – oznajmiła poważnym głosem. – Właśnie teraz gratulujesz sobie samemu. Cieszysz się, że jestem wystarczająco tępa, żeby darować ci życie. Czujesz, że nawet jako mój więzień masz kontrolę, bo myślisz, że jeżeli cię nie zabiję, to cię puszczę wolno. Żyjesz nadzieją, że wkrótce odzyskasz nade mną władzę. Prawda?
Pokręcił głową, pełen złych przeczuć.
– Dostaniesz ode mnie prezent, żebyś zawsze pamiętał o naszej umowie.
Uśmiechnęła się krzywo, wdrapała na łóżko i uklęknęła między jego nogami. Bjurman, nie rozumiejąc, o co chodzi, poczuł nagły lęk.
A później zobaczył w jej ręku igłę.
Gdy zaczął rzucać głową i wić się jak piskorz, Lisbeth przycisnęła ostrzegawczo kolanem jego krocze.
– Leż spokojnie. Używam tego sprzętu pierwszy raz w życiu.
Pracowała skoncentrowana przez dwie godziny. Kiedy skończyła, mężczyzna przestał marudzić. Wyglądało na to, że popadł w apatię.
Zeszła z łóżka i przekrzywiwszy głowę, przyglądała się krytycznie swojemu dziełu. Jej uzdolnienia artystyczne były ograniczone. Litery wykoślawiały się w różne strony, nadając całości impresjonistyczny wygląd. Tatuując przesłanie, użyła niebieskiego i czerwonego koloru i dużych liter, którymi w pięciu linijkach pokryła cały brzuch, od brodawek do genitaliów: JESTEM SADYSTYCZNĄ ŚWINIĄ, DUPKIEM I GWAŁCICIELEM.
Zebrała igły i razem z nabojami z tuszem schowała do plecaka. Później poszła do łazienki umyć ręce. Wracając do sypialni, zdała sobie sprawę, że czuje się znacznie lepiej.
– Dobranoc – powiedziała na pożegnanie.
Zanim opuściła mieszkanie, odpięła kajdanki u jednej ręki i położyła kluczyk na brzuchu adwokata. Wzięła ze sobą film i pęk jego kluczy.
KIEDY PO PÓŁNOCY palili na spółkę papierosa, Mikael powiedział, że przez jakiś czas się nie zobaczą. Cecilia zwróciła ku niemu oniemiałą twarz.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
Wyglądał na zawstydzonego.
– W poniedziałek idę na trzy miesiące do więzienia.
Nie potrzebowała dodatkowych wyjaśnień. Przez dłuższą chwilę leżała w milczeniu i nagle zachciało się jej płakać.
DRAGAN ARMANSKI zaczął tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek zobaczy Lisbeth Salander, gdy w poniedziałkowe popołudnie zapukała do jego drzwi. Odkąd na początku stycznia odwołał zlecenie w sprawie Wennerstróma, ślad po niej zaginął. Za każdym razem, gdy próbował do niej dzwonić, albo nie podnosiła słuchawki, albo natychmiast kończyła rozmowę, wyjaśniając, że jest zajęta.
– Masz dla mnie jakąś pracę? – zapytała bez zbędnych wstępów na powitanie.
– Cześć. Fajnie, że się odezwałaś. Myślałem, że umarłaś albo coś.
– Miałam kilka spraw do załatwienia.
– Dosyć często miewasz takie sprawy.
– To był nagły przypadek. Ale teraz wróciłam. Masz dla mnie pracę?
Armanski pokręcił głową.
– Sorry. Akurat teraz nic nie mam.
Salander przyglądała mu się spokojnie.
– Lisbeth, wiesz, że cię lubię i chętnie zatrudniam. Ale nie było cię przez dwa miesiące, a ja miałem masę roboty. Nie można po prostu na tobie polegać. Musiałem porozdzielać te zlecenia między innych i teraz nic nie mam.
– Możesz podgłośnić?
– Co?
– Radio.
… czasopisma „Millennium". Informację o tym, że Henrik Vanger zostaje udziałowcem firmy i członkiem zarządu „Millennium", podano do wiadomości tego samego dnia, w którym wydawca Mikael Blomkvist zaczyna odbywanie trzymiesięcznej kary więzienia za zniesławienie finansisty Hansa-Erika Wennerstróma. Redaktor naczelna czasopisma Erika Berger w trakcie konferencji prasowej oznajmiła, że po odbyciu kary Mikael Blomkvist powróci na zajmowane wcześniej stanowisko.
– O kurza dupa – powiedziała Lisbeth tak cicho, że Armanski dostrzegł tylko ruch warg.
Nagle podniosła się i ruszyła w kierunku drzwi.
– Poczekaj. Dokąd idziesz?
– Do domu. Muszę sprawdzić kilka rzeczy. Jak będziesz coś miał, to zadzwoń.
WIADOMOŚĆ O TYM, że „Millennium" zostało zasilone przez Henrika Vangera, była o wiele większym wydarzeniem, niż Lisbeth oczekiwała. Internetowe wydanie popołudniówki „Aftonbladet" zawierało dłuższą informację agencyjną, w której – podsumowując karierę przemysłowca – stwierdzano, że jego ostatnie publiczne wystąpienie było pierwszym od ponad dwudziestu lat. Fakt, że został akcjonariuszem właśnie tego czasopisma, wydawał się równie nieprawdopodobny jak przypuszczenie, że Peter Wallenberg i Erik Penser nagle pojawią się w roli współudziałowców w ETC czy sponsorów „Ordfront Magasin".
Wydarzenie było tak sensacyjne, że w wieczornym wydaniu wiadomości „Rapport" pojawiło się jako news numer trzy, któremu poświęcono całe trzy minuty. Przeprowadzono wywiad z siedzącą w redakcji Eriką Berger. Nagle afera Wennerstróma znów stała się gorącym tematem.
– W ubiegłym roku zrobiliśmy poważny błąd, w rezultacie którego oskarżono nas o zniesławienie. Oczywiście ubolewamy z tego powodu… i przy najbliższej okazji jeszcze do tej historii powrócimy.
– Co ma pani na myśli, mówiąc o powrocie do tej historii? – zapytał reporter.
– To, że w swoim czasie opublikujemy naszą wersję zdarzeń, czego tak naprawdę nigdy nie uczyniliśmy
– Ale przecież mieli państwo szansę zrobić to w trakcie procesu.
– Zdecydowaliśmy się nie ujawniać wszystkich szczegółów. Ale oczywiście w dalszym ciągu będziemy zajmować się dziennikarstwem śledczym.
– Czy to oznacza, że obstają państwo przy tej wersji historii, która doprowadziła do oskarżenia?
– Pozostawiam to pytanie bez komentarza.
– Po zapadnięciu wyroku sądowego zwolniła pani Mikaela Blomkvista z pracy.
– To zupełnie nie tak. Proszę przeczytać nasze oświadczenie prasowe. Mikael Blomkvist potrzebował czasu na ochłonięcie, na odizolowanie się i odpoczynek. Pod koniec roku powróci na stanowisko wydawcy.
Kamera ślizgała się po redakcji, podczas gdy reporter w błyskawicznym tempie informował o faktach z historii „Millennium". Przedstawił czasopismo jako nietuzinkowe, ale dość agresywne. Mikael Blomkvist nie mógł udzielić komentarza, ponieważ właśnie rozpoczął odbywanie kary w więzieniu Rullaker, nad niewielkim jeziorem w jamtlandzkich lasach, około dziesięciu kilometrów od Ostersundu.
Lisbeth zdołała jednak zauważyć w rogu ekranu, że w drzwiach redakcji mignął przez moment Dirch Frode. Zmarszczyła brwi i przygryzała w zamyśleniu dolną wargę.
TO BYŁ niezbyt obfitujący w newsy poniedziałek i w wiadomościach o dziewiątej poświęcono Henrikowi Vangerowi cztery minuty. Rozmawiano z nim w studiu telewizyjnym w Hedestad. Stwierdziwszy na początku, że po dwóch dekadach milczenia przemysłowiec Henrik Vanger znów stanął w świetle jupiterów, przedstawiono jego życie w biało-czarnych obrazach, na których między innymi pojawiał się w towarzystwie Tage Erlandera, a w latach sześćdziesiątych otwierał fabrykę za fabryką. Później kamera przeniosła się do studia, w którym bohater dnia siedział wygodnie rozparty na kanapie, z nogą założoną na nogę. Miał na sobie żółtą koszulę, wąski zielony krawat i luźną ciemnobrązową marynarkę. Nie uszło niczyjej uwagi, że wyglądał jak chudy i podstarzały strach na wróble. Ale mówił jasnym, pewnym głosem. I absolutnie nie owijał w bawełnę. Reporter zaczął od pytania, co skłoniło Vangera do zostania akcjonariuszem gazety.
Читать дальше