Jedyny wyjątek stanowił brat Henrika, Gustav, którego zabrała choroba płuc, gdy miał trzydzieści siedem lat. Henrik wyjaśnił, że Gustav zawsze był chorowity i chodził własnymi ścieżkami, trochę na obrzeżach rodziny. Nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci.
Pozostali, którzy również umarli młodo, odeszli z przyczyn innych niż choroba. Richard poległ jako ochotnik podczas fińskiej wojny zimowej, mając zaledwie trzydzieści trzy lata. Gottfried, ojciec Harriet, utonął na rok przed jej zaginięciem. A sama Harriet była tylko szesnastoletnią dziewczyną. Mikael zanotował uderzającą symetrię. Właśnie w tej gałęzi rodziny dziadek, ojciec i córka ulegli nieszczęśliwym wypadkom. Po Richardzie pozostał tylko Martin, który skończywszy pięćdziesiąt pięć lat, w dalszym ciągu był bezdzietnym kawalerem, chociaż, według informacji Henrika, związanym w kobietą mieszkającą w Hedestad.
Martin miał osiemnaście lat, gdy zniknęła jego siostra. Należał do tej nielicznej grupy krewnych, których z pewnością można było skreślić z listy osób potencjalnie zamieszanych w zaginięcie. Tamtej jesieni mieszkał w Uppsali, gdzie właśnie zaczął naukę w klasie maturalnej. Miał uczestniczyć w zjeździe rodzinnym, ale przybył na miejsce dopiero późnym popołudniem i tym samym znalazł się po „złej" stronie mostu. Tymczasem jego siostra zniknęła jak kamfora.
Mikael zanotował jeszcze dwie osobliwości w drzewie rodowym Vangerów. Wyglądało na to, że małżeństwa zawierano na całe życie. Nikt nie rozwiódł się ani nie zawarł ponownego związku, nawet jeżeli współmałżonek zmarł w młodym wieku. Mikael zastanawiał się, na ile to statystycznie częste zjawisko. Cecilia od wielu lat żyła w separacji, ale – o ile Mikael wiedział – ciągle jako mężatka.
Drugą osobliwością było geograficzne rozproszenie męskiej i żeńskiej strony. Potomkowie Fredrika, do których należał również Henrik, tradycyjnie odgrywali wiodącą rolę w przedsiębiorstwie i osiadali albo w Hedestad, albo w jego pobliżu. Natomiast krewni z odgałęzienia Johana, którzy produkowali żeńskie następczynie, zawierali małżeństwa i przeprowadzali się do innych części kraju; mieszkali głównie w Sztokholmie, Malmó i Góteborgu albo za granicą. Przyjeżdżali do Hedestad tylko na wakacje albo ważniejsze spotkania koncernu. Jedynym wyjątkiem była Ingrid Vanger, której syn mieszkał w Hedestad i piastował funkcję redaktora naczelnego w lokalnym dzienniku.
Jako prywatny śledczy Henrik sądził, że „motywu leżącego u podstaw morderstwa" można by szukać w strukturze przedsiębiorstwa. Ponieważ od początku przedstawiał Harriet jako osobę szczególną, ktoś – krzywdząc dziewczynę – mógł chcieć skrzywdzić samego Henrika. A może Harriet weszła w posiadanie jakiejś drażliwej informacji dotyczącej koncernu i tym samym stała się dla kogoś zagrożeniem. Mimo że były to tylko luźne spekulacje, Henrikowi udało się w ten sposób zidentyfikować grono trzynastu osób, które uważał za „szczególnie interesujące".
Wczorajsza rozmowa z Henrikiem wyjaśniła też inną rzecz. Już od pierwszej chwili starzec wyrażał się o swojej rodzinie w tak pogardliwych słowach, że mógł sprawiać wrażenie dziwaka. Mikael zastanawiał się nawet, czy podejrzenia patriarchy wobec rodziny nie odebrały mu rozsądku, ale teraz zaczynał rozumieć, że Henrik dokonał naprawdę zadziwiająco trzeźwej oceny.
Z wolna ukazywał się bowiem obraz rodziny, która – znajdując się w pomyślnej sytuacji socjalno-bytowej – pod wieloma względami była najwyraźniej rodziną dysfunkcjonalną.
OJCIEC HENRIKA był zimnym i nieczułym człowiekiem, który spłodziwszy dzieci, zrzucił na żonę obowiązek ich wychowywania i dbałości o dobre samopoczucie. Mniej więcej do szesnastego roku życia synowie prawie wcale nie widywali ojca, jeżeli nie liczyć specjalnych okazji rodzinnych, kiedy to mieli być obecni, ale jednocześnie niewidoczni. Henrik nie przypominał sobie, żeby ojciec kiedykolwiek okazał mu miłość, często natomiast słyszał o swoim braku kompetencji i bywał celem miażdżącej krytyki. Kary cielesne należały do rzadkości. Nie były potrzebne. Dopiero o wiele później, już zatrudniony w koncernie, Henrik zyskał szacunek ojca.
Najstarszy syn, Richard, zbuntował się po scysji z ojcem, o której powodach nigdy w rodzinie nie dyskutowano. Wyjechał na studia do Uppsali. Tam też zapoczątkował swoją nazistowską karierę, która wkrótce miała zaprowadzić go do wojennych okopów. Opowiadając wcześniej o Richardzie, starzec nie wspomniał, że bardzo podobną karierę zrobiło jeszcze dwóch jego braci. Zarówno Harald, jak i Greger poszli w ślady pierworodnego i przeprowadzili się do Uppsali. Byli sobie bliscy, Henrik nie wiedział jednak, jak często spotykali się z Richardem. Pewne było natomiast, że przyłączyli się do faszystowskiego ruchu Pera Engdahla Nowa Szwecja. Harald, wierny swojemu przywódcy, towarzyszył mu najpierw w Narodowym Związku Szwecji, później w Szwedzkiej Opozycji i w końcu w Nowoszwedzkim Ruchu, utworzonym już po zakończeniu wojny. Pozostał członkiem organizacji aż do śmierci Pera Engdahla w latach dziewięćdziesiątych, a okresowo bywał jednym z najważniejszych sponsorów wspierających finansowo szwedzki faszyzm.
Jako student medycyny Harald prawie od razu znalazł się w kręgach zwolenników higieny i biologii rasowej. Przez jakiś czas pracował w Szwedzkim Instytucie Biologii Rasowej i jako lekarz był jednym z liderów kampanii na rzecz sterylizacji niepożądanych elementów w społeczeństwie.
Cytat, Henrik Vanger, nagranie 2, 02950: Harald posunął się jeszcze dalej. Był współautorem – na szczęście pod pseudonimem – wydanej w 1937 roku książki Nowa Europa ludów . Dowiedziałem się o tym dopiero w latach siedemdziesiątych. Mam kopię, którą możesz przeczytać. To prawdopodobnie jedna z najohydniejszych książek, które ukazały się w języku szwedzkim. Harald przekonywał nie tylko do sterylizacji, ale również do eutanazji, uśmiercania ludzi, którzy zaburzali jego poczucie estetyki i nie pasowali do wizji doskonałego szwedzkiego plemienia. W tekście napisanym poprawną, akademicką prozą, w tekście zawierającym niezbędne medyczne argumenty występował w obronie masowych mordów. Usuńmy kaleki. Nie pozwólmy rozpleniać się Lapończykom; mają w sobie mongolskie naleciałości. Psychicznie chorzy potraktują śmierć jako wyzwolenie, prawda? Rozwiązłe kobiety, włóczędzy, Cyganie, Żydzi – sam możesz sobie wyobrazić! W fantazjach mojego brata Oświęcim równie dobrze mógłby znajdować się w prowincji Dalama.
Greger Vanger został po wojnie nauczycielem, a wkrótce dyrektorem liceum w Hedestad. Henrik żył w przekonaniu, że jego brat nie należał do żadnej partii i że porzucił idee nazizmu. Ale kiedy w 1974 roku, po jego śmierci, przejrzał pozostałą po nim korespondencję, dowiedział się, że w latach pięćdziesiątych Greger przyłączył się do politycznie nic nieznaczącej, ale kompletnie idiotycznej sekty o nazwie Nordycka Partia Rzeszy, NPR. Był jej członkiem do samej śmierci.
Cytat, Henrik Vanger, nagranie 2, 04167:
Trzech moich braci było więc chorych psychicznie w kwestii polityki. Jak bardzo chorzy byli pod innymi względami?
Jedynym bratem, który w oczach Henrika zasługiwał na jakąś dozę łaski, był chorowity Gustav, który zmarł na płuca w 1955 roku. Gustav nie zajmował się polityką i uchodził za odsuniętą od świata duszę artystyczną. Był zupełnie niezainteresowany biznesem czy karierą w rodzinnym przedsiębiorstwie.
– Zostało was dwóch, ty i Harald. Dlaczego twój brat wrócił do Hedeby? – zapytał Mikael.
Читать дальше