– Czyli potwierdzasz, że bił chłopców?
Kiwnęła głową.
– Najwięcej obrywał Billy.
Spostrzegłem, że opieram się na stole, i usiadłem prosto.
– Dlaczego?
– Myślę, że z dwóch powodów. Po pierwsze, Billy odnosił mniej sukcesów, a Win uważał to za wyzwanie dla swojej władzy rodzicielskiej. Nie rozumiał, że po tym, co Billy przeszedł w dzieciństwie, wszystko przychodzi mu z trudem. Uważał, że na złość jemu przynosi ze szkoły złe stopnie czy przegrywa w zawodach sportowych.
A więc tak postępował człowiek gorąco zapewniający, że Billy nie jest zły, tylko chory, i dlatego potrzebuje pomocy. Dzięki temu mogłem się jednak przekonać, że Darwin Bishop ma przynajmniej dwa oblicza.
– A jaki jest ten drugi powód, że twój mąż bił właśnie Billy’ego? – zapytałem. Twój mąż. Także wtedy, gdy ja wypowiadałem te słowa, brzmiały one dla mnie równie źle jak w jej ustach.
– Billy nie należy do pokornych. Żadnego poddawania się. Żadnych przeprosin. Żadnych obietnic poprawy – nawet po tym, jak podpalił dom. Ten upór najwyraźniej jeszcze bardziej złościł Darwina. Nikt nigdy nie śmiał mu się przeciwstawić. – Spuściła wzrok. – Łącznie ze mną.
Postanowiłem opowiedzieć jej, czego się dowiedziałem od Billy’ego.
– Kiedy odwiedziłem Billy’ego w Payne Whitney, pokazał mi swoje plecy.
– Mnie nie pozwala na nie spojrzeć. Ukrywa je przede mną.
– Całe są pokryte ranami. Powiedział mi, że ojciec bił go pasem.
Wzdrygnęła się.
– Było tak, prawda? – zapytałem. – Billy nie kłamał?
Kiwnęła głową.
– Czy chłopcy kryli się nawzajem? – spytałem.
– Nie – odparła. – Nie potrafili się porozumieć. Każdy chodził własnymi drogami. Zawsze myślałam, że to dlatego, że Garret został zaadoptowany jeszcze podczas pierwszego małżeństwa Darwina. Chłopcy spotkali się, gdy Garret miał siedem, a Billy sześć lat. Poza tym sądzę, że Garret wolał trzymać się z dala od Billy’ego i jego wybryków. Nie chciał się narazić na kłopoty.
– Albo na lanie pasem – dodałem.
– Tak.
– Darwin powiedział Northowi Andersonowi, że Billy sam się poranił.
– To absurd – zaprzeczyła. Znów spojrzała mi prosto w oczy. – Posłuchaj. W jakiejś mierze chciałabym, żeby Billy trafił na resztę życia do więzienia za to, co zrobił. – Widać było, że stara się zapanować nad głosem. – Chciałabym, żeby w tym stanie obowiązywała kara śmierci. – Gwałtownie oddychała i falowały jej piersi. – Zabito mi dziecko.
– Rozumiem.
– Nic nie rozumiesz.
Miała rację. Nic nie powiedziałem.
– Przyszłam na to spotkanie, ponieważ czuję, że nie tylko Billy jest winny temu, co się stało, nawet jeśli to on zabił moją córkę. Część winy ponosi mój mąż. I ja także, dlatego, że nic nie zrobiłam w sprawie agresji Wina. – Odczekała kilka sekund, żeby się uspokoić. – Mój mąż i Billy wdali się w okropną walkę, z której żaden nie chciał się wycofać. Źle, że tak się stało. Zwłaszcza gdy chodzi o chłopca z taką przeszłością jak Billy. Myślę, że dlatego zabił Brooke. Tak naprawdę chciał skrzywdzić Wina.
To, co powiedziała, niesamowicie pasowało do teorii, którą przedstawiłem Billy’emu w szpitalu. Dawało również odpowiedź na inne moje pytanie: Julia Bishop nie uważała, że jej mąż jest odpowiedzialny za śmierć dziecka. Nie byłem wcale pewny, czy będzie skłonna rozważyć propozycję wywiezienia Tess z domu. Postanowiłem powoli wysondować, co o tym sądzi.
– Widziałem artykuł w magazynie „New York” opublikowany po waszym ślubie. Na zdjęciu jechaliście ferrari Piątą Aleją. Wyglądaliście na bardzo szczęśliwych.
– Też mi się tak wtedy wydawało – stwierdziła Julia.
– Czy przed ślubem wiedziałaś coś o nim?
– O wiele więcej dowiedziałam się po ślubie. Dlaczego pytasz?
– Wspomniał ci o swojej przeszłości kryminalnej?
– Tak. Ale nie przywiązywałam do tego większej wagi. Wiedziałam, że ma problemy z alkoholem.
Wychodzić za mężczyznę, który bił swoją pierwszą żonę po pijanemu i na trzeźwo, i nie przywiązywać wagi do jego przeszłości kryminalnej – to wydawało się dość osobliwe.
– Co właściwie ci powiedział?
– Podobno wdał się w jakąś bójkę podczas zabawy. Było to, o ile się nie mylę, na początku lat osiemdziesiątych. Prasa wywlokła tę sprawę, gdy Wina aresztowano za jazdę po pijanemu.
Potrząsnąłem głową.
– Chodziło o coś innego. Dotarłem do jego danych na temat karalności. Sąd uznał, że twój mąż znęcał się nad swoją poprzednią żoną, Lauren, jak również naruszył zakaz zbliżania się do niej. Dostał rok więzienia. Tak to wygląda.
Popatrzyła na mnie, jakbym żartował. A potem widząc, że nie żartuję, nachyliła się do mnie i zapytała z niedowierzaniem:
– Naprawdę? Nie miałam o tym pojęcia. – Ukryła twarz w dłoniach. – Ależ byłam głupia.
Pomyślałem, że to dobry moment, aby jej podsunąć pomysł wywiezienia Tess do dziadków.
– Julio, wciąż sobie zadaję pytanie, czy to na pewno Billy zabił Brooke.
Podniosła wzrok.
– Co masz na myśli?
– Billy twierdzi, że nie skrzywdził siostry.
– Oczywiście. Do innych okropnych rzeczy, które zrobił, także się nie przyznawał.
– Czyli nie masz żadnych wątpliwości, że jest winny.
– No, nie.
Postanowiłem skoczyć na głęboką wodę.
– Czy to możliwe, że twój mąż ma z tym coś wspólnego?
Spojrzała na mnie z ukosa.
– Twierdzisz, że Win mógł to zrobić?
– Mówię jedynie, że nie wszystko jest dla mnie jasne. Darwin od dawna znęcał się nad rodziną – nad tobą, Billym i Garretem. A także nad swoją pierwszą żoną.
Julia wydawała się nad czymś głęboko zastanawiać.
– Tylko on spośród osób będących wtedy w domu znęcał się nad rodziną – naciskałem.
– Nigdy nie chciał bliźniaczek – przyznała z osłupieniem. Odrobinę się rozluźniłem, gdyż pomyślałem, że teraz zastanowi się nad wywiezieniem Tess w bezpieczne miejsce.
– Opowiedz mi o tym.
– Win nigdy nie chciał mieć dzieci. To znaczy biologicznych. Kiedy zaszłam w ciążę, naciskał na mnie, żebym ją przerwała. Omal go nie posłuchałam. – Spojrzała na stół, przywołując wspomnienia. – Zastanawiam się, czy nie spotyka mnie za to kara.
– Okazałaś wielki hart ducha. Nie wiem, za co miałabyś być karana.
– Tak bardzo pragnęłam mieć dziecko. – Zagryzła wargi.
Odczekałem kilka sekund.
– Dlaczego Darwin nie chciał mieć dzieci? – zapytałem.
– Podobno ma to coś wspólnego z wojną w Wietnamie – odparła, unosząc głowę. – Nie chce mówić, co go tam spotkało. Twierdzi jedynie, że po tych strasznych rzeczach, jakich się tam napatrzył, nabrał przekonania, że to nie w porządku wobec dzieci sprowadzać je na ten świat. – Przewróciła oczami. – Trochę to trąci frazesem.
– Nie wierzysz mu?
– Nie.
– A jaki, twoim zdaniem, jest prawdziwy powód?
– Chodzi o to, że Win chce być panem siebie. Nie potrafi się zaangażować uczuciowo w związek. Jak myślę, boi się, że gdyby urodził mu się syn lub córka – nie mówiąc już o bliźniaczkach – za bardzo zbliżyłby się do mnie lub dzieci. Z dziećmi adoptowanymi, nawet gdy je bardzo kochamy, nie łączą nas więzy krwi. To nie to samo. – Umilkła na chwilę. – Jestem dla niego kimś w rodzaju konkubiny i guwernantki, a nie żoną i matką. W tych rolach zyskałabym zbyt dużo władzy.
Читать дальше