– Niech no ten kanalia wpadnie mi w ręce – mruknął Cesar, zerkając podejrzliwie na karteczkę, którą Muńoz trzymał za sam róg, jak pionka, którego nie wie, gdzie postawić. -Jeśli to ma być żart, to stanowczo przekroczył granicę śmieszności…
– To nie jest żart – zaoponowała Julia. – Zapomniałeś o biednym Alvarze?
– Zapomnieć? – Antykwariusz podniósł fifkę do ust i wypuścił gwałtownie dym. – Bardzo bym sobie tego życzył!
– A jednak to ma sens – odezwał się Muńoz.
Popatrzyli na niego. Nieświadom wrażenia własnych słów szachista stał nad szachownicą oparty o blat, nadal trzymając karteczkę w palcach. Nie zdjął jeszcze płaszcza, a jego niedogolony podbródek w świetle padającym przez witraż nabrał niebieskiego odcienia, podobnie jak wyraźnie podkrążone od niewyspania, zmęczone oczy.
– Przyjacielu – w głosie Cesara można było wyczuć jednocześnie uprzejme niedowierzanie i nieco ironiczny szacunek. – Szczere gratulacje, jeśli zdoła pan odnaleźć sens w tym zamieszaniu.
Muńoz wzruszył ramionami, nie zwracając uwagi na słowa antykwariusza. Był już pochłonięty nowym problemem, zaszyfrowanym na karteczce:
Wb3(?)… d7-d5+
Jeszcze przez chwilę Muńoz przypatrywał się na przemian to zapisowi, to sytuacji na szachownicy. Następnie przeniósł wzrok najpierw na Cesara, potem na Julię.
– Ktoś – owo “ktoś” przyprawiło dziewczynę o dreszcz, jakby gdzieś blisko otwarto niewidzialne drzwi – chyba interesuje się partią rozgrywaną na tym obrazie… – przymknął oczy i przytaknął głową, może zgadzając się z jakichś niejasnych powodów z motywacją tajemniczego pasjonata. – Kimkolwiek jest, zna przebieg rozgrywki i wie bądź też podejrzewa, że rozpracowaliśmy jej zagadkę wstecz. Sam proponuje pójść naprzód, kontynuować grę, wychodząc od sytuacji przedstawionej na obrazie.
– Pan żartuje – powiedział Cesar.
Zapadło krępujące milczenie. Muńoz wpatrywał się uważnie w antykwariusza.
– Ja nigdy nie żartuję – rzekł wreszcie, jakby zastanawiał się wcześniej, czy wypada mu użyć takiego sformułowania. – Tym bardziej gdy w grę wchodzą szachy – stuknął palcem wskazującym w karteczkę. – Zapewniam pana, że on ma dokładnie taki zamiar: ciągnąć dalej partię od momentu, w którym zostawił ją malarz. Niech państwo spojrzą na szachownicę:
– …Widzą państwo – Muńoz pokazał świstek. – Wb3(?)… d7-d5 +. “Wb3” oznacza, że białe przesuwają wieżę z b5 na pole b3. Znak zapytania w nawiasie interpretuję jako jego sugestię pod naszym adresem. To pozwala się domyślać, że my gramy białymi, a przeciwnik czarnymi.
– Pasuje jak ulał – skomentował Cesar. – Równie nikczemne, jak on sam.
– Nie wiem, czy to nikczemne, czy nie, wiem, że właśnie tak postąpił. Mówi nam: “ja gram czarnymi i proponuję wam ruch wieży na b3”… Rozumieją państwo? Jeśli podejmujemy wyzwanie, musimy zagrać tak, jak nam sugeruje, choć moglibyśmy wybrać posunięcie lepsze. Na przykład zbić czarnego piona na b7 pionem z a6… Albo białą wieżą z b6… – Tu zamilkł na chwilę, jakby jego myśl jęła automatycznie ogarniać kombinacje wynikające z właśnie zaproponowanego przezeń ruchu. Po chwili zamrugał oczami i z widocznym wysiłkiem powrócił do rzeczywistości. – Nasz przeciwnik uznał za pewnik, że przyjmiemy jego warunki i ruszymy białą wieżę na b3, żeby chronić naszego króla przed atakiem czarnego hetmana z prawej strony i jednocześnie grozić matem czarnemu królowi na a4 przy wsparciu drugiej białej wieży i białego skoczka… Z tego wszystkiego wnoszę, że lubi ryzyko.
Julia śledziła słowa Muńoza, patrząc na szachownicę. Teraz podniosła na niego wzrok. Była przekonana, że wyczuła w głosie szachisty ślad podziwu dla nieznanego gracza.
– Dlaczego pan tak uważa…? Skąd pan może wiedzieć, co tamten lubi, a czego nie?
Muńoz schował głowę w ramiona i przygryzł dolną wargę.
– Nie wiem – odparł z wahaniem. – Każdy gra w szachy zgodnie ze swoją naturą. Chyba kiedyś już to państwu tłumaczyłem. – Położył karteczkę na blacie koło szachownicy. – “D7-d5+” znaczy, że czarne wybrały teraz ruch pionem z d7 na d5 i dają szacha białemu królowi… Ten plusik koło cyfr oznacza szacha. Należy przez to rozumieć: jesteśmy w niebezpieczeństwie. Niebezpieczeństwie, którego możemy uniknąć, zbijając tego piona naszym białym, stojącym na polu e4.
– Tak – powiedział Cesar. – Jeśli chodzi o ruchy na szachownicy, pełna zgoda. Ale nie pojmuję, co to ma wspólnego z nami… Jaki związek może mieć zagranie szachowe z rzeczywistością?
Muńoz zrobił nieokreśloną minę, jakby uważał, że żądają od niego zbyt wiele. Julia zobaczyła, że szukał wzrokiem jej oczu, ale zaraz spojrzał w inną stronę.
– Nie wiem, jaki jest ścisły związek. Może w grę wchodzi ostrzeżenie, może chce nas o czymś uprzedzić… W każdym razie następnym logicznym posunięciem czarnych po zbiciu ich piona na d5 byłby nowy szach białemu królowi skoczkiem z d1 na b2… Jeśli tak, to białe mogą zrobić jeden ruch, żeby uciec spod szacha i zachować pozycję osaczającą wobec czarnego króla: zbić czarnego skoczka białą wieżą. Wieża z pola b3 bije skoczka na b2. Przypatrzmy się teraz położeniu na szachownicy:
Wszyscy troje stali nieruchomo i nie odzywali się, studiowali jedynie nowe ustawienie bierek. Dużo później Julia twierdziła, że w owym momencie, nie rozumiejąc jeszcze całej łamigłówki, przeczuła, że szachownica nie jest już zwykłą mozaiką białych i czarnych kwadratów, że przeistacza się w obraz jej własnego życia. I jak w lustrze rozpoznała dziwnie znajome cechy w tej małej figurce z drewna, symbolizującej białą królową na polu e1, w melodramatycznie groźnej bliskości czarnych bierek.
Ale to Cesar pierwszy się zorientował.
– Boże – to słowo zabrzmiało tak przedziwnie w jego agnostycznych ustach, że Julia aż spojrzała na niego zaniepokojona. Antykwariusz wpatrywał się w szachownicę, zatrzymawszy fifkę kilka centymetrów od ust, jak gdyby to nagłe odkrycie go sparaliżowało.
Julia znowu popatrzyła na szachownicę, czując, jak krew pulsuje jej głucho w nadgarstkach i skroniach. Widziała tylko tę bezbronną białą królową, ale czuła na plecach ciężkie brzemię zagrożenia. Podniosła oczy na Muńoza, licząc na jego pomoc, i zobaczyła, że szachista kręci zadumany głową, a czoło przecina mu głęboka pionowa zmarszczka. Po chwili na jego ustach pojawił się tak dobrze jej znany słaby uśmiech, ale nie było w nim cienia wesołości. Przypominał raczej przelotny grymas niezadowolenia kogoś, kto wbrew sobie musi uchylić kapelusza przed czyimś talentem. I wtedy Julię ogarnął mroczny, silny strach, bo zrozumiała, że Muńoza też można zaskoczyć.
– Co się dzieje? – spytała, nie poznając własnego głosu. Pola szachownicy tańczyły jej przed oczami.
– Ano to się dzieje – odparł Cesar, wymieniając poważne spojrzenia z Muńozem – że ruch białej wieży postawił czarną królową w szachu… Nie mylę się?
Szachista pochylił podbródek na znak, że przyznaje mu rację.
– Tak – dodał po dłuższej chwili. – W tej rozgrywce czarny hetman, wcześniej będący pod osłoną, teraz jest wystawiony na niebezpieczeństwo… – zamilkł. Zapuszczanie się w pozaszachowe interpretacje nie leżało w jego naturze. – Może to oznaczać, że nasz niewidzialny gracz coś nam chce przekazać: że jest przekonany o rozwiązaniu zagadki obrazu. Czarny hetman…
Читать дальше