John Varley - Czarodziejka

Здесь есть возможность читать онлайн «John Varley - Czarodziejka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Rebis, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czarodziejka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarodziejka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Czarodziejka” jest drugim tomem trylogii (tom pierwszy to „Tytan”, trzeci — „Demon”), będącej powieścią pełną wyobraźni i humoru. Sirocco Jones, Gaby Plauget oraz Robin Dziewięciopalcy odbywają obfitującą w przygody podróż po pełnym egzotycznych stworzeń świecie, rządzonym przez boginię Gaję. Wszechpotężna, lecz samotna Gaja popada w obłęd i wykorzystując swoją władzę, zabawia się istotami zamieszkującymi jej świat.

Czarodziejka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarodziejka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy tytanie wyciągnęły łodzie niedaleko wylotu wąwozu o stromych ścianach, zaczęło padać. Powietrze wypełniały różne dźwięki. Chrisowi przywodziły na myśl ogromny wodospad albo długie fale, bijące o brzeg.

— Aglaja — powiedziała Gaby, pomagając Chrisowi i tytanii wyciągnąć czółno na brzeg. — Raczej jej nie zobaczycie, jeśli chmury się nie rozejdą.

— Co to jest Aglaja?

Podczas gdy Gaby opisywała pracę trzech pomp rzecznych, tytanie rozebrały łodzie. Praca postępowała szybko naprzód. Srebrzysta powłoka została obluzowana i zdjęta z drewnianej ramy, złożona w niewielkie tobołki i umieszczona w sakwach. Zastanawiał się, co zrobią z wręgami, stępkami i deskami pokładu. Wyglądało na to, że je po prostu zostawią.

— Bez problemu zbudujemy nowe łodzie, kiedy będziemy ich potrzebować — wyjaśniła Valiha. — Ale to będzie dopiero wtedy, gdy przepłyniemy Morze Północne i będziemy wędrować po Kriosie.

— To jak przepłyniemy morze? Chwycimy Czarodziejkę za rączkę i pójdziemy piechotą?

Valiha nie raczyła odpowiedzieć.

Ludzie dosiedli wierzchowców i ruszyli w gęstniejący mrok.

— Kiedyś, dawno temu, zbudowałam tę drogę — powiedziała Gaby.

— Naprawdę? A po co? I dlaczego w takim razie jej się nie konserwuje?

Wędrowali jednym z odcinków Autostrady Transgajańskiej, którą Gaby przyjechała do Sklepu z Melodiami. Tytanie na zmianę przebijały drogę wśród splątanych pnączy.

— Jednym z wyjaśnień jest właśnie widok Obój z maczetą w ręce. Wszystko rośnie tu dość szybko, więc utrzymanie drogi byłoby bardzo pracochłonne i nikt nie chciałby się tym zajmować. Niewielu ludzi pokonało tę drogę w całości.

To był szalony projekt od samego początku. Nikt go nie pragnął za wyjątkiem Gai, ale ponieważ jej życzenia mają tutaj niemal wagę rozkazu, wybudowałam ją.

— W jaki sposób?

— Przeważnie przy pomocy tytanii. Kiedy budowałam mosty, przewoziłam sterowcem po kilkaset sztuk. Kiedy prowadziłam prace niwelacyjne i kładłam asfalt…

— Asfalt? Chyba żartujesz.

— Wcale nie. Kiedy widoczność będzie lepsza, zobaczysz go w niektórych miejscach. Gaja chciała jednopasmową nawierzchnię, dostatecznie szeroką, by mógł nią przejechać wóz szeroki na dwa metry i ze spadkiem nie większym niż 10 procent. Postawiliśmy 57 mostów wiszących na linach i 122 na podporach. Wiele z nich ciągle stoi, ale trzeba się dobrze zastanowić, czy na nie wchodzić. My nie będziemy mieli wyboru.

Gaby mówiła już przedtem o autostradzie. Stwierdził, że pewnie dla jakiegoś powodu chciała o niej mówić, ale potrzebowała zachęty. Wyszedł jej więc naprzeciw.

— Nie chcesz chyba powiedzieć, że… że przewoziłaś asfalt sterowcami? Powiedziałaś przecież, że nie mogę zbliżać się do ognia, a poza tym… poza tym musiało być tego asfaltu sporo?

— Bo było. Nie, Gaja dała nam coś, kilka rzeczy, które znacznie ułatwiły pracę. Niezbyt przyjemnych, co prawda. Był na przykład stwór wielkości tyranozaura, który pożerał drzewa. Miałam do dyspozycji pięćdziesiąt takich monstrów. Wyżarły przesiekę poprzez las, zostawiając za sobą olbrzymie kupy miazgi drzewnej. Myślę, że zdolne były strawić tysięczną część tego, co pożerały, pochłaniały więc ogromne ilości drzew. Było jeszcze coś i przysięgam ci, że nie łżę. Bestia wielkości wagonu metra, która zjadała miazgę drzewną, wydalając asfalt. Nie wyobrażasz sobie tego zapachu. Nie był to dobry, czysty asfalt, który jak sobie przypominam, też za ładnie nie pachnie. To… to gówno było nasycone estrami i ketonami i Bóg wie czym jeszcze. Wyobraź sobie zdechłego przed trzema tygodniami wieloryba. I to tylko jako namiastkę. Na szczęście nikt nie musiał przebywać zbyt blisko tych wszystkich rzeczy. Młyny drzewne, jak nazwaliśmy naszych pożeraczy drewna, nie były specjalnie mądre, ale za to posłuszne. Poza tym można je było tak wyćwiczyć, by pożerały tylko drzewa spryskane odpowiednią substancją zapachową. Posuwaliśmy się przodem, wyznaczając trasę, a za nami te tartaki. Potem przenosiliśmy się do tyłu i układaliśmy miazgę drzewną na projektowanej trasie. Później wkraczały destylatory, to znaczy stwory asfaltowe. Ustawialiśmy je na wstędze miazgi, a one ruszały do roboty. Wtedy nie trzymaliśmy się bliżej niż dziesięć kilometrów pod wiatr. Niebezpieczeństwo zabłądzenia „asfaltowców” było niewielkie, ponieważ żywiły się wyłącznie miazgą drzewną. Zresztą nawet nie każdą miazgą drzewną, a jedynie materiałem, który przeszedł przez żołądek „tartaków”. Miały mózg ślimaka.

Po dwóch czy trzech tygodniach, kiedy trujące substancje ulotniły się, wkraczałam z ekipą 40 — 50 tytanii z wielkimi walcami do ubijania masy. I tyle. Autostrada. Oczywiście, przy całej swojej głupocie czasami asfaltowce trochę się gubiły, na przykład wtedy, gdy zostawiliśmy gdzieś po boku resztki miazgi drzewnej. Wtedy blokowały się i zawodziły niczym dwustutonowy szczeniak. Ciągnęliśmy losy, by wyznaczyć tego, kto pójdzie naprowadzić je na właściwy szlak. Zdarzyło się to kilkakrotnie i ten, kto wyciągnął los, musiał sporo przejść, możesz mi wierzyć. Potem i to rozwiązałam.

— W jaki sposób?

— Znalazłam tytanie, która dostała mieczem w twarz w czasie wojny z aniołami — powiedziała Gaby z wyraźnym zadowoleniem. — Przy tej okazji przecięli jej nerwy i zupełnie nie czuła zapachów. Szła tam i prowadziła bestię na sznurku. Kiedy było po wszystkim, byłam tak wdzięczna, że namówiłam Rocky, aby na następnym Karnawale przyznała jej zadnie macierzyństwo.

Oczywiście, nie na całej długości jest twarda nawierzchnia. Byłoby to głupsze niż zwykle, nawet jak na tutejsze warunki. Nie ma sensu asfaltowanie piasku pustyni czy lodu. Takie tereny zajmują jedną trzecią powierzchni Gai. Tutaj wyznaczaliśmy tylko drogę i pozostawialiśmy po drodze stacje. Gdy kiedykolwiek znajdziesz się w opałach i trafisz do chaty z napisem „Spółka Budowlana Plauget” nad drzwiami, będziesz wiedział, kto ją postawił.

— Jak zatem przeciągacie wozy po lodzie? — spytał Chris.

— Co? Och, tak samo jak wy. Nie chcę powiedzieć, że wielu ludziom udało się z taborem przebyć całą Drogę Transgajańską. Po prostu przesiadasz się na sanie i jedziesz zamarzniętym Ophionem na terenie Tei. Zresztą jest to bodaj jedyna droga przez góry. Okeanos jest jednym wielkim zamarzniętym morzem, gładkim i płaskim, a więc z jazdą nie ma problemu, jeśli w ogóle cokolwiek może tam przebiegać bezproblemowo. Na terenie pustynnym musisz sobie radzić, jak umiesz. Wybudowaliśmy kilka oaz.

Chris dostrzegł dziwny wyraz na twarzy Gaby. Trochę złośliwy, ale przede wszystkim szczęśliwy. Wiedział, że z przyjemnością wspominała dawne czasy, dlatego bardzo niechętnie zadał kolejne pytanie. Po chwili jednak pomyślał, że przede wszystkim właśnie dlatego to opowiadała.

— Dlaczego ją zbudowałaś?

— Co?

— Po co to wszystko? Sama powiedziałaś, że nie ma zapotrzebowania na drogę. Nikt jej nie konserwuje i nie ma też na niej ruchu. Po co ją było budować?

Gaby podniosła się ze swojej zwykłej pozycji i spojrzała do tyłu, opierając się na grzbiecie Psałterium. Chris nie mógł się przyzwyczaić do tej pozycji. Lubił wiedzieć, dokąd zmierza. Problem polegał jednak na tym, że tytanie były zbyt wysokie i zbyt szerokie w piersiach, by można było spoza ich korpusu obserwować trasę.

— Robiłam to dlatego, że tak mi poleciła Gaja, a raczej, bo mnie do tego najęła. Już ci mówiłam.

Tak. Mówiłaś również, że nie była to miła robota.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czarodziejka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarodziejka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
John Varley
John Varley - Opzioni
John Varley
John Varley - Lo spacciatore
John Varley
libcat.ru: книга без обложки
John Varley
John Varley - Tytan
John Varley
John Varley - Titano
John Varley
John Varley - Naciśnij Enter
John Varley
libcat.ru: книга без обложки
John Varley
libcat.ru: книга без обложки
John Varley
libcat.ru: книга без обложки
John Varley
Отзывы о книге «Czarodziejka»

Обсуждение, отзывы о книге «Czarodziejka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x