Lee Child - Bez Pudła

Здесь есть возможность читать онлайн «Lee Child - Bez Pudła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Pudła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Pudła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jack Reacher samotnie wędruje po kraju. Nie ma pracy, dokumentów, stałego adresu. Ale nigdy nie odwraca się od kogoś, kto prosi o pomoc. Teraz zaś pewna kobieta zwraca się do niego, bo potrzebuje wsparcia w nowej pracy.Czym się zajmuje? Ochroną wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Przed ludźmi, którzy grożą mu śmiercią.I tak Reacher, zbrojny jedynie w szczoteczkę do zębów i ubranie, które ma na sobie, wkracza do niezwykle ekskluzywnego klubu w sercu waszyngtońskich kręgów władzy: siedziby amerykańskiej Secret Service. W grze o życie z upartymi biurokratami i tajemniczym bezwzględnym zabójcą musi wykorzystać swoją wrodzoną inteligencję, łajdacki urok i instynktowną skłonność do starannie kontrolowanej przemocy.Bez Pudła to kolejny thriller Lee Childa, błyskotliwa, romantyczna i trzymająca w napięciu opowieść o Jacku Reacherze, bohaterze twardym, fascynującym, brutalnym i obdarzonym iście zwierzęcym magnetyzmem.

Bez Pudła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Pudła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Armstrong tu jedzie – oznajmił. – Jest zdenerwowany, niespokojny i chce porozmawiać ze wszystkimi, którzy byli tam wczoraj.

* * *

Zostawili Swaina w bibliotece i wrócili do sali konferencyjnej. Stuyvesant zjawił się minutę później. Nadal miał na sobie strój do golfa, na jego butach wciąż widzieli ślady krwi Froelich, czarne, zaschnięte zacieki wzdłuż szwów. Sprawiał wrażenie bliskiego wyczerpania i zdruzgotanego psychicznie. Reacher widywał już wcześniej podobne

reakcje. Gość radzi sobie świetnie przez dwadzieścia pięć lat, po czym pewnego strasznego dnia wszystko wali się w gruzy. Może to sprawić samobójczy zamach bombowy, katastrofa helikoptera, przeciek tajemnic państwowych, atak morderczego szału na przepustce. A potem rusza machina konsekwencji i jedno pociągnięcie pióra przekreśla wspaniałą, pełną pochwał karierę, bo ktoś musi być winny. Czasem to po prostu kwestia pecha, ale nie można tego napisać w oficjalnym raporcie komisji śledczej.

– Nie będzie nas zbyt wielu – powiedział Stuyvesant. -Dałem większości ludzi dwadzieścia cztery godziny wolnego i nie zamierzam ich tu ściągać tylko dlatego, że nasz podopieczny cierpi na bezsenność.

Pięć minut później do środka weszło jeszcze dwóch mężczyzn. Reacher poznał jednego z nich, snajpera z dachu. Drugim był agent pilnujący kolejki w schronisku. Ze znużeniem pozdrowili obecnych skinieniami głowy, po czym zniknęli w poszukiwaniu kawy. Wrócili z plastikowymi kubkami dla wszystkich.

Obstawa Armstronga wyprzedzała go niczym ochronny pęcherz. Gdy od budynku dzielił go kilometr, agenci przekazali meldunek; drugi, gdy dotarł do garażu. Zameldowano, kiedy wsiadł do windy. Potem jeden z agentów ochrony pierwszy wszedł do recepcji i sprawdził, czy jest bezpieczna. Pozostała dwójka wprowadziła Armstronga. Procedura powtórzyła się przy drzwiach sali konferencyjnej. Pierwszy agent wszedł do środka, rozejrzał się, przemówił do mankietu i Armstrong przemknął obok niego do sali.

Przebrał się w codzienny strój, który zdecydowanie do niego nie pasował: sztruksy, wzorzysty sweter i zamszową kurtkę. Idealnie zgrane kolory, sztywny, nowiutki materiał.

Patrząc na niego, Reacher po raz pierwszy wyczuł nutkę fałszu, zupełnie jakby Armstrong, zamiast sięgnąć po pierwszą rzecz z brzegu szafy, zadał sobie pytanie: jak powinien ubrać się wiceprezydent? Teraz pozdrowił wszystkich z powagą i usiadł u szczytu stołu. Nie odzywał się, wyglądał na zakłopotanego. Cisza stawała się coraz głośniejsza, wręcz niezręczna.

– Jak się czuje pana żona? – spytał snajper.

Idealnie wyważone pytanie, pomyślał Reacher. Zachęcało do rozmowy o uczuciach innych osób. To zawsze łatwiejsze niż mówienie o własnych. Kryła się też w nim porozumiewawcza nuta, jakby mówili: wszyscy tu wiemy, jak wygląda sytuacja, więc pomówmy o kimś, kto stoi obok. A także: teraz ma pan okazję podziękować nam za to, że ocaliliśmy jej tyłek. Jej i pana.

– Jest bardzo wstrząśnięta – odparł Armstrong. – To było

straszne. Chcę, żebyście wiedzieli, jak ogromnie jej przykro. Szczerze mówiąc, miała do mnie poważne pretensje.

Twierdzi, że nie powinienem tak was narażać.

Idealna, uprzejma odpowiedź, pomyślał Reacher. Można na nią zareagować tylko w jeden sposób: to nasza praca.

– To tylko nasza praca – powiedział Stuyvesant. – Nie pan, to kto inny.

– Dziękuję – rzekł Armstrong. – Dziękuję, że jesteście tak łaskawi i że tak wspaniale się dziś spisaliście. Oboje dziękujemy wam z głębi serca. Nie jestem człowiekiem przesądnym, ale czuję się, jakbym był wam coś winien. Jakbym nie mógł uwolnić się od zobowiązań, póki czegoś dla was nie zrobię. Nie wahajcie się zatem, proście. Nieważne o co, oficjalne czy nie, wspólnie bądź indywidualnie. Do końca życia pozostanę waszym przyjacielem.

Nikt się nie odezwał.

– Opowiedzcie mi o Crosetti – poprosił Armstrong. -

Miał rodzinę?

Snajper przytaknął.

– Żonę i syna – powiedział. – Chłopak ma chyba osiem lat. Armstrong odwrócił wzrok.

– Tak mi przykro – mruknął. Cisza.

– Czy mogę coś dla nich zrobić? – spytał.

– Niczego im nie zabraknie – zapewnił Stuyvesant.

– Froelich miała rodziców w Wyoming – rzekł Armstrong. – To wszystko. Nie miała męża, braci ani sióstr.

Dziś, po waszej wizycie w Białym Domu, rozmawiałem

z jej rodzicami. Uznałem, że powinienem osobiście przekazać im kondolencje. Pomyślałem też, że przed wystąpieniem telewizyjnym powinienem uzgodnić z nimi, co

powiem. Że bez ich zgody nie wolno mi błędnie przedstawić sytuacji tylko po to, by oszukać spiskowców. Ale spodobał im się pomysł pogrzebu w niedzielę, tak bardzo, że

zamierzają go urządzić. Zatem jednak się odbędzie.

Milczenie. Armstrong wpatrywał się intensywnie w jakiś punkt na ścianie.

– Chcę w nim uczestniczyć – dodał. – Ściśle biorąc, zamierzam w nim uczestniczyć.

– Nie mogę na to pozwolić – uciął Stuyvesant.

Armstrong nie odpowiedział.

– To znaczy zdecydowanie odradzam – poprawił szybko agent.

– Zginęła przeze mnie, chcę być na jej pogrzebie. Tyle przynajmniej mogę zrobić. Chcę na nim przemówić. Chyba powinienem jeszcze raz porozmawiać z jej rodzicami.

– Z pewnością będą zaszczyceni, ale względy bezpieczeństwa…

– Oczywiście szanuję twój osąd – przerwał mu Armstrong – ale ta sprawa nie podlega negocjacjom. Jeśli trzeba, pojadę sam. Może tak byłoby lepiej.

– To niemożliwe – powiedział Stuyvesant.

Armstrong skinął głową.

– Znajdź zatem trzech agentów, którzy zechcą mi towarzyszyć. Tylko trzech. Nie możemy zamienić pogrzebu w cyrk. Przyjedziemy i odjedziemy szybko, niezauważeni.

– Ogłosił to pan w telewizji ogólnokrajowej.

– To nie podlega negocjacjom – powtórzył Armstrong.

– Nie chcę, by cały pogrzeb zamienił się w cyrk. To nie

byłoby uczciwe. Zatem żadnych mediów, żadnej telewizji,

tylko my.

Stuyvesant nie odpowiedział.

– Będę na jej pogrzebie – rzekł z naciskiem Armstrong.

– Zginęła przeze mnie.

– Znała ryzyko – odparł Stuyvesant. – Wszyscy je znamy. Jesteśmy tu dlatego, że sami tego chcemy.

Armstrong przytaknął.

– Rozmawiałem z dyrektorem FBI. Poinformował mnie, że podejrzani uciekli.

– To tylko kwestia czasu – stwierdził Stuyvesant.

– Moja córka przebywa na Antarktydzie. Niedługo będzie tam pełnia lata, temperatura dochodzi do minus trzydziestu stopni. W szczytowym okresie, za tydzień-dwa, osiągnie jakieś minus dwadzieścia dwa. Właśnie rozmawialiśmy przez telefon satelitarny. Mówiła, że wydaje jej się, jakby było niewiarygodnie ciepło. Podobne rozmowy prowadziliśmy rok i dwa lata temu. Wcześniej uważałem to za wspaniały dowód na to, że wszystko jest względne. Nic nie jest aż tak złe, do wszystkiego można przywyknąć. Ale dziś sam już nie wiem. Nie sądzę, abym kiedykolwiek

doszedł do siebie po tym, co się zdarzyło. Żyję tylko dlatego, że zginął ktoś inny. W sali zapadła cisza.

– Ona wiedziała, co robi – powiedział w końcu Stuyvesant. – Wszyscy jesteśmy ochotnikami.

– Była wspaniała, prawda?

– Proszę dać mi znać, kiedy zechce pan poznać jej następcę.

– Jeszcze nie teraz – oznajmił Armstrong. – Może jutro. I popytaj o niedzielę. Trzech ochotników, jej przyjaciół, którzy tak czy inaczej chcieliby tam być.

Stuyvesant milczał. W końcu wzruszył ramionami.

– Dobrze – rzucił.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Pudła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Pudła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bez Pudła»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Pudła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x