– Ten człowiek. Reynolds. – Spojrzała na niego z poważną miną.
– Chyba mnie zobaczył. I poznał.
– Nie wydaje mi się. Syreny było słychać, jeszcze zanim zapukałeś.
– Naprawdę?
– Chyba tak.
Kathryn… Zielone oczy, jasne jak moje, krótkie różowe paznokcie, warkocz spięty czerwoną gumką, pierścionek z perłą na palcu i błyszcząca muszla na szyi. Przekłute uszy, ale bez kolczyków. Widział ją w wyobraźni w najdrobniejszych szczegółach. Czuł nawet obecność policjantki obok siebie. Balon w środku zaczął pęcznieć.
– Ta policjantka. Z nią możemy mieć kłopot.
– Opowiedz mi o niej.
Pell pocałował ją, wędrując dłonią po jej wystającym kręgosłupie, przez pasek stanika, wsuwając palce za spodnie, gdzie poczuł dotyk delikatnej koronki.
– Nie tutaj. Wejdźmy do środka. Opowiem ci o niej w pokoju.
Mam już tego dosyć – oznajmiła Linda Whitfield, wskazując telewizor, w którym wciąż powtarzano wiadomości o Pellu.
Samantha przyznała jej rację.
Linda poszła do kuchenki, zaparzyła herbatę i bezkofeinową kawę, po czym przyniosła do salonu kubki, mleko, cukier i ciastka. Rebecca wzięła kawę, ale odstawiła ją na bok, dalej sącząc wino.
– Ładnie mówiłaś przy kolacji – powiedziała Sam.
Linda głośno zmówiła modlitwę, najwyraźniej improwizowaną. Samantha nie była religijną osobą, lecz wzruszyły ją słowa Lindy, która modliła się o spokój dusz ludzi zamordowanych przez Daniela Pella i ich rodzin, wyrażała wdzięczność za możliwość spotkania z siostrami i prosiła o szczęśliwe rozwiązanie tej przykrej sytuacji. Nawet Rebecca – stalowa magnolia – wyglądała na wzruszoną.
Gdy Sam była mała, żałowała często, że rodzice nie zabierają jej do kościoła. Nie interesowało jej żadne konkretne miejsce, ale wiele jej koleżanek chodziło z rodzinami do kościoła, więc widocznie była to rzecz, którą córka może robić wspólnie z rodzicami. Zresztą ona ucieszyłaby się, nawet gdyby zabrali ją tylko do supermarketu albo na lotnisko, gdzie mogliby przyglądać się startującym i lądującym samolotom, jedząc hot dogi kupione w samochodzie zaparkowanym przy ogrodzeniu jak Ellie i Tim Schwimmerowie z sąsiedniego domu ze swoimi staruszkami.
Samantho, bardzo chciałabym jechać z tobą, ale dobrze wiesz, jakie to ważne zebranie. Nie chodzi tylko o Walnut Creek. Ta sprawa może mieć wpływ na cały okręg Contra Costa. Ty też mogłabyś z czegoś zrezygnować. Świat nie kręci się wokół ciebie.
Ale dość już tego, nakazała sobie Samantha.
Podczas kolacji rozmawiały na mało istotne tematy: o polityce, pogodzie, swojej ocenie Kathryn Dance. Teraz Rebecca, która wypiła sporo wina, próbowała skłonić Lindę do zwierzeń i dowiedzieć się, co takiego przytrafiło się jej w więzieniu, że stała się tak religijna, ale ona, podobnie jak Samantha, wyczuła w jej głosie prowokacyjny ton i zbywała pytania ogólnikami. Z trzech kobiet Rebecca zawsze była najbardziej niezależna i wciąż tak samo brutalnie szczera jak kiedyś.
Linda opowiedziała jednak o swoim codziennym życiu. Prowadziła w dzielnicy ośrodek kościelny – Samantha wywnioskowała, że była to darmowa jadłodajnia – i pomagała bratu i bratowej wychowywać ich przybrane dzieci. Z rozmowy i widoku jej sfatygowanego ubrania jednoznacznie wynikało, że Linda z trudem wiąże koniec z końcem. Mimo to twierdziła, że pod względem duchowym ma „bogate życie”, powtarzając to kilka razy.
– W ogóle nie rozmawiasz z rodzicami? – spytała Sam.
– Nie – odrzekła cicho Linda. – Mój brat raz na jakiś czas się z nimi kontaktuje, aleja nie. – Samantha nie była pewna, czy w jej głosie dominuje nuta złości czy smutku. (Przypomniała sobie, że ojciec Lindy startował w jakichś wyborach zaraz po jej aresztowaniu i przegrał – kiedy w reklamach jego konkurenta pojawiła się sugestia, że jeśli Lyman Whitfield nie potrafi dopilnować przestrzegania prawa i porządku we własnej rodzinie, to nie może dobrze służyć społeczeństwu).
Linda wyznała, że spotyka się z mężczyzną ze swojego kościoła. Określiła go jako „miłego”, dodając, że pracuje w Macy’s. Nie wdawała się w szczegóły, a Samantha zaczęła się zastanawiać, czy Linda naprawdę z nim chodzi, czy po prostu są przyjaciółmi.
Rebecca o wiele chętniej opowiadała o swoim życiu. Inicjatywa Kobiet działała świetnie, zatrudniając czworo pracowników na pełnym etacie, a Rebecca mieszkała w apartamentowcu wychodzącym na morze. Mówiąc o życiu uczuciowym, opowiedziała im o swoim ostatnim chłopaku, architekcie krajobrazu, prawie piętnaście lat starszym od niej, ale przystojnym i dosyć zamożnym. Rebecca zawsze chciała wyjść za mąż, gdy jednak poruszyła temat ich wspólnej przyszłości, Samantha domyśliła się, że coś stoi im na przeszkodzie i jej partner zapewne nie zakończył jeszcze poprzedniego związku (jeżeli w ogóle wystąpił o rozwód). Rebecca wspomniała też o innych chłopakach.
Samantha poczuła się odrobinę zazdrosna. Po wyjściu z więzienia zmieniła tożsamość i przeprowadziła się do San Francisco, mając nadzieję wtopić się w anonimowy tłum mieszkańców wielkiego miasta. Unikała towarzystwa, obawiając się, że jakiś szczegół zdradzi jej prawdziwą tożsamość albo że mimo operacji plastycznych ktoś ją rozpozna.
W końcu zaczęła jej doskwierać samotność i Sam wyszła do ludzi. Trzeci chłopak, z którym się spotykała, Ron Starkey, był inżynierem elektrykiem, absolwentem Stanforda. Sympatyczny, nieśmiały, nieco zagubiony – klasyczny kujon. Niezbyt ciekawiła go jej przeszłość; właściwie nie interesowało go nic poza lotniczymi urządzeniami nawigacyjnymi, filmami, restauracjami i ostatnio ich synem.
Większość kobiet nie przepada za tym typem osobowości, lecz Samantha uznała, że dla niej będzie w sam raz.
Pobrali się po pół roku, a rok później urodził się Peter. Sam była zadowolona. Ron okazał się dobrym ojcem, człowiekiem, na którym mogła polegać. Żałowała tylko, że nie poznała go kilka lat później, gdy zdążyłaby trochę więcej przeżyć i doświadczyć po czasie spędzonym w Rodzinie i w więzieniu. Uważała, że skutkiem spotkania z Danielem Pełłem była wielka dziura w jej życiu, której nigdy nie będzie potrafiła wypełnić.
Linda i Rebecca usiłowały namówić Samanthę, by opowiedziała im o sobie. Odmówiła. Nie chciała zdradzać komukolwiek, a zwłaszcza tym kobietom, żadnych szczegółów życia Sarah Starkey. Gdyby tajemnica wyszła na jaw, Sam nie miała wątpliwości, że Ron by ją zostawił. Kiedy z płaczem „przyznała się” do defraudacji, zerwał z nią na kilka miesięcy; gdyby się dowiedział, że przez tyle lat go okłamywała, nie mówiąc nic o swoim związku z Danielem Pellem, natychmiast wyszedłby z domu – zabierając ze sobą syna – i już nigdy by nie wrócił.
Linda znów podsunęła jej talerz z ciastkami.
– Nie, dziękuję – rzekła Samantha. – Już nie mogę. Od dawna nie zjadłam tyle na kolację.
Linda usiadła obok, chrupiąc herbatnika.
– Och, Sam. Zanim przyjechałaś, opowiadałyśmy Kathryn o naszej wielkanocnej kolacji. Ostatniej Wielkanocy razem. Pamiętasz?
– Czy pamiętam? Było fantastycznie.
To rzeczywiście był wspaniały dzień. Siedzieli przed domem przy stole, który zrobiła z Jimmym Newbergiem ze znalezionego na plaży drewna. Mnóstwo jedzenia, świetna muzyka sącząca się z oplatanego siecią kabli, skomplikowanego zestawu stereo dzieła Jimmy’ego. Malowali pisanki, wypełniając dom wonią gorącego octu. Samantha pomalowała wszystkie na niebiesko. Jak oczy Daniela.
Читать дальше