Minęło dwadzieścia długich minut, po czym wreszcie otworzyły się drzwi. Weszła Rachel Walling. Zamknęła drzwi i bez słowa usiadła naprzeciw Boscha.
– Przepraszam, Harry, byłam w taktycznym.
– Cholera jasna, Rachel. Przetrzymujecie już gliniarzy wbrew ich woli?
Wyglądała na zaskoczoną.
– Co ty wygadujesz?
– Co ty wygadujesz? – powtórzył kpiąco Bosch. – Twój partner mnie tu zamknął.
– Kiedy weszłam, nie było zamknięte. Sam spróbuj.
Bosch zbył te bajeczki machnięciem ręki.
– Daj spokój. Nie mam czasu na komedie. Co się dzieje ze śledztwem?
Zacisnęła usta, jak gdyby zastanawiała się, jak odpowiedzieć.
– Przede wszystkim to, że ty i twój departament biegacie jak zgraja złodziei u jubilera i rozwalacie każdą gablotę w zasięgu ręki. Nie potraficie odróżnić szkiełek od brylantów.
Bosch skinął głową.
– Czyli już wiesz o Raminie Samirze.
– A kto nie wie? Mówili już w wiadomościach. Co tam się stało?
– Koncertowo spieprzyliśmy sprawę. Ktoś nas wrobił. Ktoś wrobił BBK.
– Zdaje się.
Bosch pochylił się nad stołem.
– Ale to coś znaczy, Rachel. Ludzie, którzy nasłali BBK na Samira, wiedzieli, kim jest i że będzie łatwym celem. Podstawili pod jego domem samochód Kentów, bo wiedzieli, że to łykniemy.
– Mogli też w ten sposób wziąć rewanż na Samirze.
– Jak to?
– Przez parę lat w CNN dolewał oliwy do ognia. Być może uważali, że szkodzi ich sprawie, bo daje wrogowi twarz, podsyca gniew Amerykanów i utwierdza ich w determinacji.
Bosch nie zrozumiał.
– Zdawało mi się, że celowo wywoływali poruszenie. Przecież uwielbiali tego faceta.
– Może. Trudno powiedzieć.
Bosch nie był pewien, co miała na myśli. Ale kiedy nachyliła się nad stołem, nagle zobaczył, jaka jest wściekła.
– Pogadajmy lepiej o tobie, o tym, jak sam koncertowo wszystko spieprzyłeś, zanim jeszcze znaleziono ten samochód.
– O czym tym mówisz? Staram się wyjaśnić sprawę zabójstwa. To mój…
– Tak, wyjaśnić sprawę zabójstwa kosztem narażenia na niebezpieczeństwo całego miasta, próbując z oślim, egoistycznym uporem…
– Przestań, Rachel, myślisz, że nie wiem, jakie zagrożenie wchodzi w grę?
Pokręciła głową.
– Chyba nie wiesz, skoro ukrywasz przed nami kluczowego świadka. Nie rozumiesz, co robisz? Nie masz pojęcia, dokąd prowadzi śledztwo, bo musisz melinować świadków i z zaskoczenia spuszczać manto agentom.
Bosch odsunął się, wyraźnie zdumiony.
– Tak powiedział Maxwell, że spuściłem mu manto z zaskoczenia?
– Nieważne, co powiedział. Próbujemy opanować sytuację, która może się skończyć katastrofą, i zupełnie nic nie rozumiem z tego, co wyprawiasz.
Bosch pokiwał głową.
– To logiczne – powiedział. – Jeżeli wyłączacie kogoś z jego własnego śledztwa, nic dziwnego, że nie wiecie, co robi.
Uniosła ręce, jak gdyby chciała zatrzymać pędzący pociąg.
– Dobra, skończmy z tym. Pogadajmy spokojnie, Harry. O co ci chodzi?
Bosch popatrzył na nią, po czym przeniósł spojrzenie na sufit. Obejrzał rogi pokoju i utkwił wzrok w jej oczach.
– Chcesz pogadać? To chodźmy się gdzieś przejść.
Nie wahała się ani chwili.
– W porządku – odrzekła. – Chodźmy na spacer. A potem dasz mi Mitforda.
Walling wstała i podeszła do drzwi. Bosch zauważył, jak rzuciła przelotne spojrzenie na kratkę przewodu wentylacyjnego na przeciwległej ścianie, co potwierdziło jego podejrzenia, że obserwowało ich oko kamery.
Otworzyła drzwi, a w korytarzu czekał Brenner w towarzystwie drugiego agenta.
– Idziemy na mały spacer – poinformowała go Walling. – Sami.
– Bawcie się dobrze – odparł Brenner. – My tymczasem będziemy próbowali znaleźć cez, może uratujemy życie paru osobom.
Walling i Bosch nie odpowiedzieli. Rachel poszła przodem przez korytarz. Kiedy stanęli przed drzwiami windy, Bosch usłyszał za plecami czyjś głos.
– Hej, kolego!
Odwrócił się i w tym momencie ramię Maxwella trafiło go w pierś. Agent przygwoździł go do ściany i unieruchomił.
– Tym razem mamy małą przewagę liczebną, co, Bosch?!
– Przestań! – krzyknęła Walling. – Cliff, przestań!
Bosch złapał go za głowę i zamierzał założyć mu chwyt, żeby sprowadzić go do parteru. Ale rozdzieliła ich Walling, która odciągnęła Maxwella na bok i pchnęła go w głąb korytarza.
– Zabieraj się stąd, Cliff! Wracaj do roboty!
Maxwell zaczął się wycofywać. Ponad ramieniem Walling wycelował palec w Boscha.
– Wypierdalaj z mojego budynku! I więcej się tu nie pokazuj! Walling wcisnęła go do pierwszego otwartego pokoju i zamknęła drzwi. Zamieszanie zwabiło już na korytarz kilku agentów.
– Koniec przedstawienia – oznajmiła Walling. – Wracajcie do pracy.
Wróciła do Boscha i wepchnęła go do windy.
– Nic ci nie jest?
– Boli tylko jak oddycham.
– Sukinsyn! Facet zaczyna się wymykać spod kontroli. Zjechali na poziom garażu i przez wjazd wyszli na Los Angeles Street. Walling skręciła w prawo, a Bosch po chwili się z nią zrównał. Oddalali się od zgiełku autostrady. Walling spojrzała na zegarek, po czym wskazała nowoczesny biurowiec.
– Mają tam niezłą kawę – powiedziała. – Ale nie mam za dużo czasu.
Był to nowy gmach Administracji Ubezpieczeń Społecznych.
– Jeszcze jeden budynek federalny – westchnął Bosch. – Agent Maxwell pewnie sądzi, że też należy do niego.
– Możesz już dać temu spokój?
Wzruszył ramionami.
– Po prostu dziwię się, że Maxwell w ogóle się przyznał, że byliśmy w domu Kentów.
– Dlaczego miałby się nie przyznawać?
– Pomyślałem sobie, że postawiono go przed domem, bo podpadł za jakieś partactwo. Po co miałby się przyznawać i jeszcze bardziej sobie przechlapać?
Walling pokręciła głową.
– Nic nie rozumiesz – powiedziała. – Po pierwsze, Maxwell jest ostatnio trochę podminowany, ale w taktycznym nie ma nikogo, kto by podpadł. To zbyt ważna praca, żeby mieć partaczy w zespole. Po drugie, nie obchodziło go, co kto pomyśli. Uważał, że będzie lepiej, jeżeli wszyscy się dowiedzą, jakimi wy jesteście partaczami.
Spróbował z innej strony.
– Powiedz mi, czy u was wiedzą o tobie i o mnie? Mam na myśli naszą dawną historię.
– Trudno, żeby po Echo Park nie wiedzieli. Ale mniejsza z tym, Harry. To dzisiaj nieważne. Co się z tobą dzieje? Szukamy ilości cezu, która by wystarczyła do zamknięcia lotniska, a ciebie jakby to guzik obchodziło. Patrzysz na to tylko jak na morderstwo. W porządku, zginął człowiek, ale nie o to tu chodzi. To był skok, Harry. Rozumiesz? Chcieli cez i go mają. Dlatego dobrze by było, gdybyśmy mogli porozmawiać z jedynym znanym świadkiem. No więc gdzie on jest?
– Jest bezpieczny. Gdzie jest Alicia Kent? I wspólnik jej męża?
– Są bezpieczni. Wspólnika właśnie przesłuchują, a żona zostanie w taktycznym, dopóki nie będziemy pewni, że wyciągnęliśmy z niej wszystko, co się dało.
– Nie będzie wam mogła pomóc. Nie potrafiła…
– Tu się właśnie mylisz. Już nam bardzo pomogła.
Bosch spojrzał na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
– Jak to? Przecież powiedziała, że nie widziała nawet ich twarzy.
– Nie widziała. Ale słyszała imię. Kiedy ze sobą rozmawiali, usłyszała imię.
– Jakie imię? Przedtem nic o tym nie mówiła.
Walling skinęła głową.
– Dlatego właśnie powinieneś przekazać nam świadka. Mamy ludzi, którzy specjalizują się wyłącznie w przesłuchiwaniu świadków. Umiemy wyciągnąć z nich informacje, których wy nie potrafilibyście wyciągnąć. Jeżeli z nią się udało, z nim też się uda.
Читать дальше