9.15
Rachel zerkała ukradkiem z przedniego siedzenia na Christiana Knolla. Pędzili na południe autostradą E-533; pół godziny temu wyruszyli z Monachium na południe. Przez przyciemnione szyby volvo widziała urwiste szczyty wyłaniające się zza mgły: śnieg bielił się wysoko na skalnych graniach, stoki pokryte były bujną zielenią jodeł i modrzewi.
– Tu jest naprawdę pięknie – powiedziała zachwycona.
– Wiosna to najlepsza pora na wizytę w Alpach. Czy to twój pierwszy pobyt w Niemczech?
' Przytaknęła.
– Jestem pewien, że bardzo ci się tu spodoba.
– Ty pewnie wiele podróżujesz?
– Nieustannie.
– A gdzie mieszkasz na stałe?
– Mam mieszkanie w Wiedniu, ale rzadko w nim bywam.
– Moja praca wiąże się z rozjazdami po całym świecie.
Przyglądała się bacznie swemu enigmatycznemu szoferowi. Miał szerokie i muskularne barki oraz długie i mocne ramiona. Znów ubrany był na sportowo. Koszula w kratę, dżinsy, buty do kostek oraz delikatny zapach wody kolońskiej. Był pierwszym Europejczykiem, z którym rozmawiała tak długo. Może to ją fascynowało. Bo z pewnością rozbudził jej zainteresowanie.
– W notatce KGB stwierdzono, że masz dwójkę dzieci.
– A mąż? – zapytał Knoll.
– Były mąż. Jesteśmy rozwiedzeni.
– W Ameryce to sprawa powszednia.
– Co tydzień w sądzie przeprowadzam co najmniej setkę takich rozpraw.
Knoll pokiwał z niedowierzaniem głową.
– To prawdziwa hańba.
– Chyba ludzie nie potrafią już żyć razem.
– Czy twój małżonek także jest prawnikiem?
– Jednym z najlepszych.
Volvo śmignęło z ogromną prędkością lewym pasem.
– Zdumiewające. To auto rozwija prędkość ponad stu sześćdziesięciu kilometrów na godzinę.
– Nawet około dwustu – odparł Knoll. – Teraz pędzimy ponad sto pięćdziesiąt.
– U nas tak nie można.
– Czy jest dobrym ojcem? – zapytał Knoll.
– Mój były? Och, tak. Bardzo dobrym.
– Lepszym ojcem niż mężem?
Dziwne były te jego pytania. Nie widziała jednak powodu, by mu nie odpowiedzieć. Powierzchowna znajomość bez kontynuacji pozwalała na nieco większą wylewność; mogła się wygadać, nie mając mu za złe wtrącania się w jej sprawy osobiste.
– Nie powiedziałabym tak. Paul jest naprawdę dobrym człowiekiem. Większość kobiet byłaby zachwycona, mając go za męża.
– Dlaczego ty nie byłaś?
– Nie powiedziałam, że nie byłam. Po prostu nie mogliśmy się na co dzień porozumieć.
Knoll usłyszał w jej głosie zażenowanie.
– Nie mam zamiaru wścibiać nosa w nie swoje sprawy.
– Po prostu interesują mnie ludzie. Nie mając domu, stałego adresu ani korzeni, chciałbym po prostu wiedzieć, jak żyją zwykli ludzie. To tylko ciekawość. Nic ponadto.
– W porządku. Nie czuję się urażona – odparła; na kilka chwil jednak zamilkła. Potem znów podjęła rozmowę: – Muszę zadzwonić i powiedzieć Paulowi, gdzie się zatrzymałam. On opiekuje się naszymi dziećmi.
– Możesz to zrobić wieczorem.
– Nie był zachwycony tym, że tu przyjechałam. On i mój ojciec byli zdania, że powinnam się trzymać od tego z dala.
– Rozmawiałaś o tym z ojcem przed śmiercią?
– Ależ skąd. Zostawił mi list razem z testamentem.
– Więc dlaczego się tu wybrałaś?
– Po prostu poczułam, że muszę to zrobić.
– Rozumiem doskonale. Bursztynowa Komnata jest rzeczywiście niezwykłym skarbem. Ludzie szukają jej od zakończenia wojny i wciąż nie tracą nadziei.
– Tak właśnie słyszałam. Ale na czym polega jej niezwykłość?
– Trudno to wytłumaczyć. Zwykle sztukę każdy człowiek odbiera po swojemu. Natomiast Bursztynowa Komnata, co ciekawe, poruszała wszystkich jednakowo. I to jest w niej najbardziej fascynujące. Pisano o niej już w dziewiętnastym oraz na początku dwudziestego wieku. Wszyscy podzielali opinię, że jest przecudowna. Proszę sobie wyobrazić komnatę, której wszystkie ściany są wyłożone bursztynem…
– Mogę sobie to wyobrazić.
– Bursztyn jest bardzo cenny. Wiesz o nim coś więcej? zapytał Knoll.
– Chyba niewiele.
– To po prostu skamieniała żywica. Jej wiek ocenia się na czterdzieści do pięćdziesięciu milionów lat. Drzewny sok przeobrażający się w kamień w ciągu niezmiernie długiego czasu stał się klejnotem. Starożytni Grecy nazywali go elektronem, czyli „substancją słońca”. Z powodu koloru oraz dlatego, że pocierany wytwarza ładunek elektryczny. Chopin pocierał palcami bursztynowe korale, zanim zasiadł do fortepianu. Bursztyn jest ciepły w dotyku; oprócz tego zapobiega nadmiernemu wydzielaniu potu.
– O tym nie wiedziałam.
– Rzymianie wierzyli, że ludziom urodzonym pod znakiem Lwa bursztyn przynosi szczęście. Natomiast zodiakalnym Bykom zwiastuje kłopoty.
– A więc ja powinnam nosić biżuterię z bursztynu.
– Urodziłam się pod znakiem Lwa.
Uśmiechnął się.
– Jeśli wierzysz w takie bajki… Średniowieczni medycy przepisywali inhalacje z bursztynu na bóle gardła. Opary rozgrzanego jantaru wydzielają intensywną woń, która prawdopodobnie ma właściwości lecznicze. Rosjanie zwą to „zapachem morza”. Oni także… Przepraszam, czy ja cię nie nudzę?
– Ależ skąd! To fascynujące.
– Podobno bursztyny przyspieszają też dojrzewanie owoców. Jest taka arabska legenda o szachu, który polecił swemu ogrodnikowi przynieść na stół świeże gruszki.
– Nie był to jednak sezon na gruszki; pierwsze owoce miały dojrzewać dopiero za miesiąc. Szach groził, że skróci delikwenta o głowę, jeśli ten nie dostarczy mu dojrzałych gruszek. Wtedy nieszczęśnik zerwał kilka owoców i spędził noc na modłach do Allacha. Palił przy tym bursztynowe trociczki. Następnego dnia gruszki były różowe, słodkie i naprawdę dojrzałe. Oczywiście, uznał to za odpowiedź na swoje modły – zakończył opowieść Knoll, po czym wzruszył ramionami. – Nie wiadomo, prawda to czy nie… Ale w oparach z bursztynu jest etylen, który, jak wiadomo, przyspiesza dojrzewanie. Oprócz tego zmiękcza skórę. Egipcjanie stosowali między innymi bursztyn do mumifikowania ciał.
– Moja wiedza na temat bursztynu ogranicza się do wyrobów jubilerskich. Widziałam też kiedyś ilustracje przedstawiające bryłki bursztynu z zatopionymi w nich owadami oraz liśćmi. I to chyba wszystko.
– Dla Francisa Bacona bursztyn był „czymś więcej niż królewskim grobowcem”. Badacze twierdzą, że jantar jest wehikułem czasu. Artyści podpatrują jego przeróżne barwy.
Istnieje ponad dwieście pięćdziesiąt odcieni skamieniałej żywicy. Niebieskie i zielone są najrzadsze; czerwony, żółto – brązowy oraz złoty trafiają się z kolei najczęściej. Powstały całe gildie, które kontrolowały dystrybucję bursztynu.
Bursztynowa Komnata w osiemnastym wieku stanowiła niedościgły wzór tego, co człowiek własnymi rękami potrafi z tego surowca stworzyć.
– Jesteś dobrze zorientowany w tych sprawach.
– To mój fach.
– Samochód zwolnił.
– Zjeżdżamy z autostrady – poinformował Knoll i skręcając, nieco zwolnił. – Odtąd będziemy jechać na zachód drogą lokalną. Już niedługo będziemy w Kehlheim.
Wyprostował kierownicę i zmienił bieg, nabierając ponownie prędkości.
– Dla kogo pracujesz? – zapytała dla odmiany ona.
– Nie mogę powiedzieć. Mój mocodawca nie życzyłby sobie tego.
– Z pewnością jest zamożnym mężczyzną.
– Skąd ten wniosek?
– Skoro każe ci jeździć po całym świecie w poszukiwaniu dzieł sztuki… Nie jest to hobby dla przeciętnie zarabiającego mężczyzny.
Читать дальше