Na rumianym i krągłym jak księżyc obliczu igrał jeszcze uśmiech, ale w oczach odbiło się bezbrzeżne zdumienie. Despota rozłożony na obie łopatki.
Wyczyn ten nie sprawił jednak Ernstowi szczególnej przyjemności, ponieważ gdy tylko minął szok, twarz Góringa zmieniła się w maskę nienawiści.
Fiihrer zdawał się nie zauważać wymiany wymownych spojrzeń. Postukał palcem w kilka dokumentów leżących na biurku.
– Poprosiłem pułkownika o raport na temat badań naszego wojska, które obecnie prowadzi. Dostarczy mi go jutro… – Rzucił ostre spojrzenie Ernstowi, który skinął głową, zapewniając go:
– Oczywiście, Fiihrerze.
– Przygotowując raport, spostrzegł, że ktoś zmienił akta krewnych profesora Keitla i innych osób pracujących dla rządu. Ludzi z zakładów Kruppa, Farben, Siemensa.- Byłem wstrząśnięty – dorzucił Ernst – kiedy się zorientowałem, że sprawa sięga o wiele dalej. Zmieniono nawet akta krewnych i przodków wielu znaczących funkcjonariuszy partii. Fabrykowano informacje głównie w Hamburgu i okolicach. Uznałem za stosowne zniszczyć większość tych kłamliwych materiałów. – Ernst zlustrował Góringa od stóp do głów. – Niektóre dotyczyły bardzo wysoko postawionych osób. Były tam sugestie o romansach z żydowskimi włóczęgami, bękartami i tak dalej.
Góring zmarszczył brwi.
– To straszne. – Zaciskał mocno zęby. Był wściekły nie tylko z powodu porażki, ale także aluzji Ernsta, że w dokumentach ministra również mogła się pojawić wzmianka o żydowskim rodowodzie. – Kto mógł zrobić coś takiego? – Zaczął się nerwowo bawić teczką trzymaną pod pachą.
– Kto? – mruknął Hitler. – Komuniści, Żydzi, socjaldemokraci. Ostatnio zacząłem myśleć o katolikach. Nie wolno nam zapominać, że oni także są przeciw nam. Można łatwo dać się zwieść, gdy skupimy się tylko na powszechnie znienawidzonych Żydach. Ale kto wie? Mamy wielu wrogów.
– To prawda. – Góring znów popatrzył na Ernsta, który spytał, czy może nalać ministrowi kawy lub czekolady.
– Nie, dziękuję, Reinhardzie – padła chłodna odpowiedź. Jako żołnierz Ernst przekonał się już dość dawno, że z całego arsenału najskuteczniejszą bronią jest dobry wywiad. Przede wszystkim pragnął dokładnie poznać plany wroga. Popełnił błąd, zakładając, że budka telefoniczna oddalona o kilka ulic od kancelarii nie jest podsłuchiwana przez szpiegów Góringa. Przez jego nieostrożność minister lotnictwa poznał nazwisko współautora Badań Waltham. Ale na szczęście Ernst – choć wydawał się niezbyt biegły w sztuce intrygi – miał zaufanych ludzi ulokowanych w ważnych miejscach. Człowiek, który regularnie informował Ernsta o tym, co się dzieje w ministerstwie lotnictwa, zameldował mu wczoraj wieczorem – kiedy tylko posprzątał rozbity talerz ze spaghetti i przyniósł ministrowi czystą koszulę – że Góring wydobył na światło dzienne informację o babce Keitla.
Konieczność uczestniczenia w takiej grze napawała go niesmakiem, lecz świadomość ryzyka kazała Ernstowi natychmiast iść do Keitla. Profesor przypuszczał, że babka istotnie może mieć żydowskie pochodzenie, ale od lat nie miał żadnych kontaktów z tą gałęzią rodziny. Przez cały wieczór Ernst i Keitel preparowali dokumenty o żydowskich korzeniach przedsiębiorców i funkcjonariuszy państwowych – czystej krwi Aryjczyków.
Aby wygrać tę bitwę, Ernst musiał tylko dotrzeć do Hitlera przed Góringiem. W sztuce wojennej polegał na pewnym manewrze, który nazywał „uderzeniem błyskawicy”. Było to działanie tak szybkie, by wróg nie miał czasu przygotować obrony, nawet gdyby dysponował większą siłą. I tak pułkownik wczesnym rankiem niemal wdarł się do gabinetu Fiihrera i zdemaskował „spisek”, przedstawiając falsyfikaty akt.
– Dotrzemy do sprawców – rzekł Hitler, odchodząc od biurka, by dolać sobie gorącego kakao i wziąć z talerza kilka sucharków. – Teraz twoja wiadomość, Hermannie. Co takiego odkryłeś?
Zwalisty mężczyzna uśmiechnął się przelotnie do Ernsta, nie chcąc przyjąć do wiadomości porażki. Pokręcił głową i z marsową miną oświadczył:
– Dowiedziałem się o zamieszkach w Oranienburgu. Więźniowie okazują strażnikom wyjątkowy brak szacunku. Obawiam się, czy nie dojdzie do buntów. Radziłbym represje. Surowe represje.
Był to absurd. Obóz koncentracyjny, przebudowany dzięki niewolniczej sile roboczej i przemianowany na Sachsenhausen, był stuprocentowo bezpieczny; nie istniało żadne ryzyko buntu. Więźniowie przypominali trzymane w zagrodzie i pozbawione pazurów zwierzęta. Góring wygłosił to z mściwości, tylko po to, aby złożyć u stóp Ernsta ofiary z niewinnych ludzi.
Hitler zaczął rozważać nowinę, tymczasem Ernst rzucił mimochodem:
– Niewiele wiem o tym obozie, Fiihrerze, ale pan minister ma słuszność. Musimy zrobić absolutnie wszystko, by zapobiec protestom, i
– Ale… wyczuwam jakieś wahanie, pułkowniku – powiedział Hitler.
Ernst wzruszył ramionami.
– Zastanawiam się po prostu, czy nie lepiej będzie zastosować represje dopiero po olimpiadzie. Przecież obóz jest niedaleko wioski olimpijskiej. W mieście są zagraniczni dziennikarze i wyciek takich wiadomości postawiłby nas w niezręcznej sytuacji. Wydaje mi się, że najlepiej będzie na razie utrzymywać istnienie obozu w tajemnicy.
Ernst od razu spostrzegł, że pomysł nie spodobał się Hitlerowi. Zanim jednak Góring zdążył zaprotestować, Fiihrer powiedział:- Zgadzam się, prawdopodobnie to najlepsze wyjście. Zajmiemy się sprawą za miesiąc lub dwa.
Ernst miał nadzieję, że wówczas i on, i Góring zapomną o sprawie.
– Hermannie, pułkownik ma też dla nas lepsze wiadomości. Brytyjczycy bez zastrzeżeń zaakceptowali liczbę naszych okrętów nawodnych i podwodnych, zgodnie z zapisami zeszłorocznego traktatu. Plan Reinharda się powiódł.
– Co za pomyślna wieść – mruknął Góring.
– Ministrze, czy to dokumenty do mojej wiadomości? – Fiihrer, którego uwadze niewiele uchodziło, zerknął na teczkę.
– Nie, Fiihrerze. To nic ważnego.
Hitler znów dolał sobie czekolady i podszedł do modelu stadionu olimpijskiego.
– Panowie, spójrzcie na nowe elementy. Całkiem ładne, nie sądzicie? Powiedziałbym, że eleganckie. Uwielbiam nowoczesne projektowanie. Mussolini jest przekonany, że to on je wymyślił. Ale to oczywiście złodziej, jak nam wszystkim wiadomo.
– Rzeczywiście, Fiihrerze – przytaknął Góring.
Ernst także mruknął coś z aprobatą. Rozradowane oczy Hitlera przywodziły mu na myśl Rudiego, kiedy w zeszłym roku chłopiec z dumą pokazywał dziadkowi skomplikowany zamek z piasku, jaki zbudował na plaży.
– Słyszałem, że wreszcie mają się skończyć upały. Miejmy nadzieję, że tak będzie, przecież mamy dziś sesję fotograficzną. Pułkowniku, włoży pan mundur?
– Chyba nie, Fiihrerze. Jestem teraz przecież tylko cywilnym urzędnikiem. Nie chciałbym wyglądać zbyt ostentacyjnie w towarzystwie moich znakomitych kolegów. – Ernst patrzył na makietę stadionu, powstrzymując się, by nie zerknąć na wymyślny mundur Góringa.
Gabinet pełnomocnika do spraw stabilności wewnętrznej – jak głosiła wypisana surowym gotykiem tabliczka – znajdował się na trzecim piętrze kancelarii. Remont w tej części już się prawie zakończył, a w powietrzu unosił się jeszcze zapach farby, tynku i lakieru.
Paul bez żadnych trudności wszedł do budynku, choć został dokładnie zrewidowany przez dwóch wartowników w czarnych mundurach, uzbrojonych w karabiny z bagnetami. Dokumenty dostarczone przez Webbera przeszły próbę, lecz jeszcze raz zatrzymano go i zrewidowano na trzecim piętrze.
Читать дальше