Jeffrey Deaver - Dar języków

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffrey Deaver - Dar języków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dar języków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dar języków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Megan, córka prokuratora Tate'a Colliera, po rozwodzie rodziców nie najlepiej radzi sobie z rzeczywistością. Decyduje się na wizytę u znanego psychiatry, doktora Aarona Matthewsa, ale nigdy nie dociera do jego gabinetu. Przerażeni zniknięciem dziewczyny rodzice wzywają na pomoc policję.
W poszukiwania włącza się błyskotliwy detektyw, który wiele zawdzięcza ojcu Megan. Szybko orientuje się, że nie chodzi o zwykłą ucieczkę z domu. Będzie musiał stawić czoła porywaczowi, który nie zawaha się przed niczym. Rozpoczyna się mrożący krew w żyłach wyścig z czasem i z szaleństwem maniaka religijnego.

Dar języków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dar języków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wokół trumny ciągnęły się ślady stóp.

Nagich stóp starca okrążającego trumnę.

Co kryło jej wnętrze?

Stłumiła krzyk, gdy jęk wiatru dobiegł ponownie z ciemnego korytarza po drugiej stronie kaplicy, jedynego korytarza, do którego nie odważyła się wejść.

Tylko że teraz czuła w głębi duszy, że to nie wiatr. To znowu ten krzyk. Jęk gniewu i groźby.

Cicho: stukanie.

Coraz głośniejsze.

Megan wybiegła z kaplicy i popędziła schodami w korytarz, który wiódł do jej sypialni, a za sobą słyszała chrapliwy jęk starca i stukot jego dziwacznej laski.

Wbiegła do pokoju sąsiadującego z jej sypialnią i zaczęła przeciskać się przez szyb do łazienki. W połowie drogi uświadomiła sobie, że jej pupa jest doskonale widoczna.

Pomocy. Tate, Bett… Mamo, proszę…

Brnęła do przodu, pochlipując. Pięć cali, sześć, stopa, dwie. W końcu chwyciła muszlę klozetową i wysunęła się z szybu, a następnie umieściła metalową płytę na miejscu.

Nasłuchiwała.

Stukot przybliżał się i przybliżał, po czym się oddalił. Usiadła na lodowatej podłodze, przyciskając płytę rękami, aż całkiem zdrętwiały. Potem zwinęła się na podłodze i rozpłakała, modliła się o to, żeby miłosierny anioł śmierci przyszedł do niej we śnie, dotknął jej czoła i zaniósł ją na wieki w czarną spokojną noc.

Rozdział 18

Czekał na nich w słabo oświetlonym gabinecie. Była szósta po południu tego dnia, w którym wszedł w posiadanie przedmiotu swego pożądania.

Aaron Matthews, znany również jako doktor James Peters, usiadł i przyglądał się regałom, zastanawiając się nad zadziwiającą drogą, którą przebył, by zostać psychoterapeutą.

Uciekł z Katedry wśród Sosen po dziesięciu latach nauczania – wraz z kobietą, która została jego żoną – i osiedlił się niedaleko Waszyngtonu. Zaczął pracować jako programista komputerowy (spokojna robota; pracował samotnie i brał nocne dyżury, kiedy tylko się dało) i przez jakiś czas dawał sobie nieźle radę.

A potem pojawiły się pierwsze objawy. Bezsenność, dezorientacja, omamy.

I złość. Zadziwiająca wściekłość. Dostawał napadów szału i zanim się zorientował, co się dzieje, na podłodze leżały dziesiątki potłuczonych naczyń, a żona i syn albo koledzy z pracy patrzyli na niego przestraszeni i zdumieni.

Stracił pracę, stał się drażliwy i wredny, nie potrafił obcować z ludźmi. Żona zaczęła spędzać coraz więcej czasu poza domem, aż wreszcie odeszła od niego. Tylko syn, któremu brakowało pewności jak wszystkim dzieciom i który potrzebował opieki, dotrzymywał mu towarzystwa.

Rozpoczął cotygodniowe, a potem codzienne sesje terapeutyczne, wpadając w bagno klasycznej freudowskiej i jungowskiej psychoanalizy. Jego wynurzenia na kozetkach fascynowały lekarzy; były tak przepełnione archetypowymi wyobrażeniami, podawanymi jego najlepszym kaznodziejskim barytonem, że często przedłużali sesje, byle tylko móc go słuchać. Gdy stan Matthewsa się nie poprawił, wsadzili go w końcu na osiemnaście miesięcy do Szpitala Psychiatrycznego im. Lee w Fairfax.

Przede wszystkim patrz w oczy, dowiedział się Matthews w młodości. A potem słuchaj.

Dobry kaznodzieja musi nauczyć się słuchać. Nigdy nie wygłaszał kazań w gabinetach doktorów Crowna, Sadlera i Bellamy’ego, ale uważnie słuchał lekarzy. Uczył się, jakim oni są typem kaznodziejów. W pokoju leżał nieruchomo w łóżku, a kroplówka dozowała inhibitory MOA, lit lub thorazynę, lub dręczyło go uczucie mrowienia, które zawsze przychodzi po elektrowstrząsach, i wtedy przetrawiał słowa lekarzy. Słuchał również, gdy pacjenci na spacerze zbierali się w grupy i rozmawiali o nim, tak jakby jego nie było, jakby unosił się nad nimi niczym anioł, jakby był kupą szalonego mięsa.

A on zawsze słuchał.

I przechowywał w pamięci wszystko, co usłyszał od lekarzy (dobry kaznodzieja musi wykształcić znakomitą pamięć: pamiętać, kto spośród zgromadzonych grzeszył, czym, jak często i – przede wszystkim – ile zamierza zapłacić za odkupienie).

Podczas tych godzin spędzanych u terapeutów Matthews miał wrażenie, że naprawdę równolegle odbywają się dwie sesje: jedna między lekarzem a nim oraz druga – prawdziwa – między dwoma Aaronami Matthewsami.

– Powiedzmy, że jesteś świadkiem katastrofy lotniczej albo wypadku samochodowego – mówił lekarz. – Jak zareagujesz?

– To zbyt przerażające, żeby wyrazić to słowami. – Krzywił się. A równocześnie wyobrażał sobie, jak chodzi od ciała do ciała, z radością wycinając języki ofiarom.

– Co sądzisz o swoim ojcu?

– To porządny człowiek. Trochę trudny, ale porządny. Sól ziemi w młodości. Żałuję, że nie mogłem zrobić więcej, żeby mu pomóc. Starość, rozumie pan.

– On zniknął, prawda? Po tym jak zaatakował tę dziewczynę i uciekł?

– Nigdy więcej go nie widziałem. Modliliśmy się o jego zbawienie.

Tymczasem prawdę chował głęboko w duszy.

Coraz więcej czasu spędzał w szpitalnej bibliotece, gdzie przeczytał od deski do deski trzecie wydanie „Kompendium diagnostyczno-statystyczne chorób psychicznych”, które pochłonęło go podobnie jak niegdyś Biblia. Następnie przeszedł do „Psychopatologii życia codziennego” Freuda. Przed wypisaniem pochłonął sporo książek: „Antyspołeczne zachowania dorosłych”, „Natura i wychowanie a kształtowanie się umysłowości przestępczej”, „Psychologia rozwojowa”, tom 5: „Patologia”, a także „Problemy rozwojowe w wieku kształtowania intymności (9-11 lat)”.

– Powiedz mi, Aaronie – zwrócił się raz do niego lekarz – co sądzisz o tym, że ojciec zatrudnił cię w tym obozie odnowy religijnej?

Zniszczył mnie, a nie zatrudnił, pomyślał chytrze Matthews, ale odpowiedział inaczej.

– Myślę, że dostrzegł mój talent i jestem mu za to bardzo wdzięczny.

– To bardzo dojrzała postawa, Aaronie. Nadzwyczaj dojrzała. To znak, że jesteś na najlepszej drodze do wyzdrowienia.

– Nie trzeba dodawać, że było mi bardzo ciężko dojść do tego przekonania – dodał szczerze pacjent. – To było bardzo bolesne, jak pan z pewnością wie. – Do oczu napłynęły mu łzy, co dla lekarza było dodatkowym dowodem na to, jak ciężkie przeżycia miał za sobą pacjent.

Pewnej nocy, wiedziony impulsem, wymknął się ze słabo strzeżonego szpitala i poderwał jakąś kobietę w barze. Uwiódł ją, wykonał szybki numerek i leżeli razem przez całą noc, rozmawiając, rozmawiając i rozmawiając. Mówił swoim łagodnym barytonem i kierował rozmowę na jej poczucie niepewności, lęki i rozczarowania – a ona otworzyła się przed nim bez zastrzeżeń, nie zdając sobie sprawy z tego, że pod pozorem pocieszenia podgrzewał te uczucia, przemieniał je w niewybaczalny grzech, zwracał je przeciwko niej. Do rana zdołał ją przekonać, że jest całkowicie bezwartościowa. Dwie godziny później policyjna grupa specjalizująca się w samobójstwach zdjęła ją z mostu. Matthews był niepocieszony. Gdyby przyjechali pięć minut później, mogła stać się jego pierwszą ofiarą.

Aaron Matthews był kaznodzieją duszy religijnej, a teraz stał się kaznodzieją duszy świeckiej: psyche. Bóg nie umarł, ale przeniósł swoją siedzibę z serca do umysłu. Tak więc po wypisaniu ze szpitala Matthews zrobił to, co robią wszyscy wielcy amerykańscy przedsiębiorcy. Wywiesił szyld i kusił klientów.

Karany w różnych stanach grzywnami za wykonywanie praktyki bez zezwolenia, przenosił się gdzie indziej i zaczynał od nowa. Fikcyjny doktor James Peters zawsze miał mnóstwo pacjentów, ponieważ ludzie zrobią wszystko, zapłacą dowolną sumę każdemu, kto naprawdę będzie ich słuchał, każdemu, kto będzie do nich mówił, każdemu, kto będzie wyjaśniał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dar języków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dar języków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dar języków»

Обсуждение, отзывы о книге «Dar języków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x