Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przy Blasku Księżyca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przy Blasku Księżyca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spokojny, żyjący w harmonii ze światem malarz, Dylan O'Conner, pewnego wieczoru zostaje napadnięty przez zagadkowego człowieka, który w pokoju motelowym aplikuje mu tajemniczy zastrzyk.
Wkrótce dowiaduje się, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo – musi uciekać przed bezwzględnymi mordercami, którzy nie cofną się przed niczym, by wyeliminować każdego, kogo obłąkany "doktor" dostał w swoje ręce.
Towarzyszy mu młodszy brat cierpiący na autyzm oraz Jilly, dziewczyna próbująca swoich sił jako komik na estradach Południowego Zachodu, której również wstrzyknięto tajemniczą substancję. Muszą stawić czoło nie tylko pościgowi, ale także dziwnym, niepojętym zmianom, jakie zaczynają w nich zachodzić pod wpływem zastrzyku.
Wbrew własnej woli stają się uczestnikami wydarzeń, które na pozór nie mają żadnego związku z grożącym im niebezpieczeństwem.
Wydaje się, że chory Shepherd będzie im utrudniał ucieczkę… ale czy rzeczywiście?

Przy Blasku Księżyca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przy Blasku Księżyca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na widok białoskrzydłego spektaklu goście wykrzyknęli, jak gdyby był to zaplanowany występ przed ceremonią zaślubin, a ponad ich głosami dał się słyszeć srebrzysty śmiech kilkorga uradowanych dzieci.

– Zaczyna się – oznajmiła Jilly, a na jej przybrudzonej krwią twarzy odmalowało się przerażenie.

Stado zataczało koła pod sklepieniem kościoła, polatując od rodziny panny młodej do rodziny pana młodego i z powrotem, przesuwając się równocześnie w głąb nawy głównej.

Jeden z młodzieńców wprowadzających gości wykazał się refleksem i ruszył na koniec nawy głównej, przebiegł pod rusztowaniem, przez otwarte drzwi do ogrodzonego przejścia, przypuszczalnie zamierzał otworzyć podwójne drzwi wejściowe, aby skrzydlaci intruzi mieli którędy uciec.

Jak gdyby synchronizując lot z dźwiękami hymnu i błogosławiąc zebranych, ptaki wzbiły się do lotu, potem zanurkowały i zatoczyły łuk od prezbiterium do przeciwległej ściany nawy głównej. Przyciągane powiewem świeżego powietrza i blaskiem słonecznym nieprzesączonym przez witraże, gołębie skierowały się w stronę otwartych drzwi i wyleciały z kościoła, zostawiając po sobie tylko kilka świetliście białych piórek, które polatywały w powietrzu.

Jilly z początku wpatrywała się jak urzeczona w piórka unoszone ciepłym prądem, lecz po chwili nagle skierowała wzrok na szczyt rusztowania stojącego pod wschodnią ścianą nawy głównej.

– Tam, na górze.

Wierzchołki wszystkich łukowatych okien znajdowały się około dwudziestu stóp nad posadzką kościoła. Szczyt rusztowania sięgał dwie stopy wyżej, aby robotnicy mieli swobodny dostęp do pasa rzeźbionego i malowanego gipsu szerokości trzech stóp, który zaczynał się około dwudziestu czterech stóp nad podłogą.

Górna platforma robocza, na której w ciągu tygodnia prowadzili prace remontowe rzemieślnicy i robotnicy, miała mniej więcej pięć stóp szerokości, czyli prawie tyle, co środkowe przejście między ławkami, i była zbudowana z kawałków sklejki zamocowanych do poziomych rur, które stanowiły zwieńczenie rusztowania. Nie widzieli, kto może się czaić na tym odizolowanym od reszty kościoła wzniesieniu, ponieważ rusztowanie było za wysokie, a pod sklepieniem nie paliły się lampy używane przez robotników i panował mrok.

W ścianie nawy głównej naprzeciw ołtarza nie było okien, jednak ciągnął się wzdłuż niej fryz, a także rusztowanie. Dziesięć stóp dalej, tuż po lewej ręce Shepherda, znajdowała się wbudowana w rusztowanie drabina: rurkowe szczeble pokrywała gęsto rowkowana guma.

Dylan podszedł do drabiny, dotknął szczebla nad swoją głową i natychmiast poczuł dotyk śladu psychicznego złych ludzi, jak nagłe ukłucie skorpiona.

Jilly, która razem z nim pospieszyła do drabiny, musiała dostrzec okropną zmianę w wyrazie jego twarzy i oczu.

– O Boże, co?

– Trzech – powiedział, odrywając dłoń od szczebla, kilkakrotnie wyginając i zaciskając palce, jak gdyby chciał się pozbyć mrocznej energii, która wczepiła się w jego rękę jak pijawki. – Fanatycy. Chorzy z nienawiści. Chcą zabić cały orszak, księdza i tylu gości, ilu się da.

Jilly odwróciła się w stronę ołtarza. – Dylan!

Podążając za jej wzrokiem, ujrzał księdza i dwóch ministrantów, którzy zjawili się już w prezbiterium i schodzili ambitem od ołtarza w stronę balustrady.

Do nawy głównej weszli bocznymi drzwiami dwaj młodzi mężczyźni w smokingach i ruszyli w stronę środkowego przejścia. Pan młody i pierwszy drużba.

– Musimy ich ostrzec – powiedziała Jilly.

– Nie. Jeżeli zaczniemy krzyczeć, nie będą wiedzieli, kim jesteśmy i mogą nie zrozumieć, o co nam chodzi. Nie zareagują od razu – a bandyci zareagują. Otworzą ogień. Nie zabiją panny młodej, ale trafią pana młodego i mnóstwo gości.

– W takim razie musimy wejść na górę – odparła, chwytając się drabiny, jakby zamierzała wspiąć się na rusztowanie. Zatrzymał ją, kładąc jej dłoń na ramieniu.

– Nie. Pamiętaj o wibracjach. Całe rusztowanie zacznie się trząść. Poczują, że wchodzimy. Będą wiedzieli, że idziemy. Shepherd stał w zupełnie niezwykłej dla siebie pozie: nie pochylał głowy, nie garbił się i nie gapił w podłogę, ale z zadartą głową przyglądał się polatującemu piórku.

Stając między bratem a piórkiem, Dylan spojrzał mu prosto w oczy.

– Shep, kocham cię. Kocham cię… i chcę, żebyś się skupił. Odrywając wzrok od piórka i zatrzymując go na Dylanie, Shep powiedział:

– Biegun północny.

Przez chwilę Dylan stał skonsternowany, dopóki nie zorientował się, że Shep powtarza jedną z odpowiedzi Jilly na jego monotonnie powtarzane pytanie „Gdzie jest lód?".

– Nie, bracie, daj spokój z biegunem północnym. Skup się, tu i teraz.

Shep mrugał oczami jak gdyby zdziwiony.

Obawiając się, że brat zamknie oczy i wycofa się do bezpiecznego kąta w swoim umyśle, Dylan powiedział:

– Szybko, musisz nas natychmiast zabrać stąd tam. – Wskazał posadzkę pod ich stopami. – Stąd. – Potem wskazał na szczyt rusztowania stojącego z tyłu nawy głównej, a drugą ręką odwrócił głowę Shepa w tym kierunku. – Na tę platformę, tam. Stąd tam, Shep. Stąd tam.

Skończył się hymn powitalny. Ostatnie dźwięki organowe odbijały się głuchym echem od sklepień i kolumnad.

– Stąd? – spytał Shep, pokazując posadzkę między nimi. – Tak.

– Tam? – spytał Shep, pokazując platformę roboczą nad ich głowami.

– Tak, stąd tam.

– Stąd tam? – powtórzył Shep, marszcząc w zdumieniu czoło. – Stąd tam, bracie.

– Niedaleko – rzekł Shep.

– Rzeczywiście, skarbie – zgodziła się Jilly. – Niedaleko i wiemy, że potrafisz dokonać o wiele większych rzeczy, składać o wiele dalej, ale w tej chwili wystarczy, żebyś złożył nas stąd tam.

Gdy wybrzmiały ostatnie tony hymnu, na parę sekund zapadła cisza sięgająca najdalszych zakątków kościoła i nagle organista zaczął grać „Oto panna młoda".

Dylan spojrzał na środkowe przejście między ławkami i w odległości mniej więcej osiemdziesięciu stóp ujrzał piękną młodą kobietę wychodzącą z ogrodzonego przejścia przed drzwiami, której towarzyszył przystojny młodzieniec w smokingu. Przeszli pod rusztowaniem, minęli chrzcielnicę ze święconą wodą i znaleźli się w nawie głównej. Kobieta była ubrana w błękitną suknię i błękitne rękawiczki i trzymała mały bukiet kwiatów. Druhna wsparta na ramieniu drużby. Poważni i skupieni na tempie kroków, szli w klasycznym przerywanym rytmie orszaku panny młodej.

– Tutam? – zapytał Shep.

– Tutam – przytaknął zniecierpliwiony Dylan. – Tutam! Goście podnieśli się z miejsc i odwrócili, by obserwować wejście panny młodej. Orszak z pewnością zupełnie przykuje ich uwagę i prawdopodobnie nikt, może z wyjątkiem jednej dziewczynki z warkoczami, nie zauważy zniknięcia trzech postaci z odległego zacienionego kąta.

Palcami jeszcze wilgotnymi od krwi Jilly, Shepherd znów sięgnął po jej rękę.

– Poczuj, jak to działa, cała zupełność wszystkiego.

– Stąd tam – przypomniała mu Jilly.

Gdy weszła druga druhna z towarzyszem, wszystko, co Dylan widział, złożyło się i uleciało.

43

Pod ich stopami rozłożyła się górna platforma rusztowania, która zaskrzypiała i lekko zadrżała, przyjmując na siebie ich ciężar i Dylan zobaczył po prawej stronie rzeźbiony fryz, a po lewej karkołomną przepaść.

Pierwszy z trzech bandytów – brodaty, z rozczochranymi włosami, o wielkiej głowie na chudej szyi – siedział w odległości zaledwie kilku stóp od nich, opierając się o ścianę nawy. Obok niego leżał karabin szturmowy i sześć zapasowych magazynków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przy Blasku Księżyca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przy Blasku Księżyca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca»

Обсуждение, отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x