Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak, oczywiście – potwierdziła Lis i odwiesiła słuchawkę. A potem zadzwoniła do biura szeryfa w Ridgeton.

– Ach witam panią, pani profesor – powiedziała urzędniczka z szacunkiem. Miała ona córkę w klasie Lis, a rodzice uczniów starali się zwracać do nauczycieli tak samo uroczyście jak ich dzieci. – Jak pani znosi burzę? – spytała. – Okropna, prawda?

– Jakoś sobie radzimy. Słuchaj, Peg, jest tam gdzieś Stan?

– Nie. Nie ma tu żywej duszy. Wszyscy wyszli. Nawet Fred Berthol-der, a on ma ciężką grypę. Nie odwołali tego koncertu rockowego, chociaż powinni byli to zrobić. Da pani wiarę? Mnóstwo tych młodych jest teraz w kłopocie. Naprawdę, co za pomieszanie z poplątaniem.

– Czy były jakieś wiadomości ze szpitala w Marsden? Na temat Hru-beka?

– A co to za jeden?

– To ten, który uciekł dziś wieczorem.

– Aha, to on. Wie pani, Stan dzwonił na policję przed samym wyjściem i pytał o niego. On jest w Massachusetts.

– Hrubek jest w Massachusetts?

– Tak.

– Jesteś tego pewna?

– Nasi chłopcy ścigali go aż do granicy stanu, a potem musieli się wycofać. Teraz pościg prowadzą ci z Massachusetts. Oni są w tym naprawdę dobrzy, chociaż brak im poczucia humoru. Tak mówi Stan.

– Czy oni…? Czy oni go znaleźli?

– Nie wiem. Burza dotrze tam za jakąś godzinę czy półtorej, więc nie sądzę, że sprawa złapania jakiegoś ogłupiałego od prochów świra jest dla nich najważniejsza. Chociaż nie wiem, może to tylko ja tak uważam, a oni nie. Oni mogą nie mieć sympatii dla świrów, zwłaszcza takich z innego stanu. Ale już tak poważnie, wie pani, pani profesor, ja chciałam z panią porozmawiać o tej ocenie, o tym dostatecznym z minusem, który dostała Amy…

– Porozmawiamy o tym w przyszłym tygodniu, dobrze?

– Oczywiście. Tylko widzi pani, Irv jej bardzo pomagał, a on bez przerwy czyta. On się zna na literaturze, i to nie na takiej taniej. Czytał Ostatniego Mohikanina, zanim z tego zrobili film.

– W przyszłym tygodniu, co?

– Oczywiście. Dobranoc, pani profesor.

Lis odwiesiła słuchawkę i wyszła do Portii, która sącząc colę, stała na małej werandzie przy kuchni. Atchesonowie rzadko przyjmowali tu gości. Słońce nie docierało do werandy, a widok na ogród zasłaniały tu prawie całkowicie wysokie jałowce.

– Jakie to ładne – powiedziała Portia, przesuwając dłonią po barierce rzeźbionej w kwiaty, winogrona i liście. Powiał wiatr, przynosząc w stronę domu lodowatą mgiełkę deszczu, i obie siostry wycofały się nagle do wnętrza.

– A rzeczywiście, ty tego jeszcze nie widziałaś.

Lis natknęła się na tę balustradę gdzieś w głębi stanu, kiedy przejeżdżała koło jakiegoś rozbieranego właśnie domu. Uznała, że musi ją mieć i, nie zastanawiając się długo, włożyła pewną sumę w ciężkie łapy kierownika ekipy rozbiórkowej. Była to prawdopodobnie transakcja nielegalna, bo kierownik odwrócił się do niej plecami, kiedy ona zabierała delikatne rzeźby, których zamontowanie tutaj, na werandzie, kosztowało ją kolejne dwa tysiące dolarów.

Jej przyjaciele dziwili się, dlaczego tak misternie rzeźbiona balustrada ozdabia taką niepozorną werandę. Jednak rzeźby były często podziwiane przez samą Lis, która spędzała tu wiele nocy na szezlongu ściągniętym w to miejsce z myślą o szczególnie ciężkich atakach bezsenności. Weranda była otwarta z trzech stron. W wietrzne noce, kiedy Lis leżała pod kocami, docierały do niej świeże powiewy, a w czasie deszczu odgłos bębniących kropel działał na nią jak hipnoza. Lis często tu przychodziła, nawet w te noce, podczas których Owena nie było w domu. Przypuszczała, że jest to dość niebezpieczne. Jednak osoba cierpiąca na bezsenność dla snu gotowa jest poświęcić wiele, nawet własne bezpieczeństwo.

– Słyszałam twoją rozmowę – powiedziała Portia. – Samochód, który mógłby nas podholować, nie przyjedzie.

– Ano nie.

– A możemy się tam dostać pieszo?

– Pieszo? Iść dwie mile? W takim deszczu i wietrze? – Lis roześmiała się. – Raczej nie.

– A co z Hrubekiem?

– Podobno jest w Massachusetts.

– Więc dlaczego po prostu nie przeczekamy tego wszystkiego? Możemy przecież rozpalić ogień i opowiadać sobie historie o duchach.

Gdyby wyjechały o dwadzieścia minut wcześniej… Lis z gniewem przypomniała sobie Kohlera. Gdyby nie on, byłyby teraz w Gospodzie. Poczuła, że przenika ją dreszcz – bo pomyślała, że to Michael Hrubek wysłał swojego agenta w osobie psychiatry po to, żeby ją zatrzymać.

– No więc jak? – odezwała się Portia. – Zostajemy?

Wiatr zaszeleścił w wierzchołkach drzew. Zabrzmiało to jak syczenie, jak odgłos wydawany przez pociąg elektryczny. Deszcz bębnił o przemoczoną ziemię.

– Nie – powiedziała w końcu Lis – wyjeżdżamy. Bierzmy się za łopaty i odkopmy samochód.

Na dużych przestrzeniach łatwiej jest ścigać zwierzęta niż ludzi. A to z trzech powodów: dlatego, że zwierzęta jedzą, kiedy poczują głód, dlatego, że nie kontrolują wydalania, i dlatego, że nie mogą korzystać z żadnych środków transportu.

Ludzie mogą sobie uważać Michaela Hrubeka za zwierzę, pomyślał Trenton Heck, jednak ja twierdzę, że jak dotąd jego podróż na zachód miała wszelkie cechy podróży cholernie inteligentnej istoty ludzkiej.

Heck był zrozpaczony. Deszcz wyeliminował praktycznie wszelkie zapachy wiszące w powietrzu, a on nie znalazł żadnych śladów Hrubeka. Emil kręcił się od godziny po szosie i przylegających do niej łąkach i nie znalazł niczego.

Potem jednak, tuż koło Cloverton, Heck przekonał się, że wariatowi na chwilę powinęła się noga. Że głód spowodował u niego osłabienie czujności i świadomości, że musi się ukrywać.

Z początku Heck nie zwrócił uwagi na pudło, w jakie pakuje się pączki, leżące na podjeździe koło starej stacji benzynowej. Potem jednak zauważył, że nie jest ono puste. To dowodziło, że nie mogło tu leżeć dłużej niż pół godziny. Bo żaden szanujący się szop nie zostawiłby w spokoju takiego przysmaku na dłużej niż trzydzieści minut.

Kiedy Heck podszedł z Emilem do pudła, pies natychmiast się spiął. Heck wiedział, że nie ma to nic wspólnego z psim zamiłowaniem do cukru i tłuszczu, i przyjrzał się uważnie ziemi. Są! Ślady butów Hrubeka, widoczne na betonie koło pomp. Świetnie! Heckowi serce zabiło mocniej z radości na myśl o tym, że ma takie szczęście. Potem, na zachód od stacji Heck.znalazł następny ślad – w kurzu obok szosy. Z jakiegoś powodu Hrubek trzymał się teraz pobocza i jego ślady były widoczne na mokrej ziemi. Heck i Emil wrócili do samochodu i pojechali na zachód. Trop ciągnął się wzdłuż szosy jedynie na przestrzeni jakichś stu jardów, a potem skręcał gwałtownie, przecinając szosę i kierując się prosto w stronę długiego podjazdu czy też prywatnej drogi.

Heck zatrzymał samochód i założył uprząż Emilowi. Tym razem również trzymał psa na krótkiej lince w obawie przed pułapkami. Pies natychmiast poczuł zapach i obaj puścili się przez zarośla. Emil był w siódmym niebie. Sierść lśniła mu w deszczu, płuca wypełniły się chłodnym powietrzem, ukochany pan szedł za nim, a on sam ciałem i duszą oddawał się robieniu tego, do czego Pan Bóg go stworzył.

Biegnąc, Heck przypomniał sobie poprzedniczkę Emila, sukę imieniem Sally.

Sally była inteligentniejsza od Emila, biegała szybciej i była bardziej zwinna. Jednak te dwie ostatnie cechy spowodowały jej koniec. Zachorowała na dysplazję stawu biodrowego, będącą przekleństwem dużych psów wykonujących różne prace. Heck posłał sukę na wczesną emeryturę i wydał większą część swoich (i Jill) skromnych oszczędności na operację. Operacja nie udała się i straszną rzeczą było obserwować Sally, młodą inwalidkę, jak wpatruje się w pola, po których niegdyś tak lubiła biegać. Często suka podejmowała żałosne próby ucieczki i Heck musiał ją zawracać, musiał się z nią mocować i brać ją na ręce, przy czym serce pękało mu tak samo jak jej. Choroba pogłębiała się, a wraz z pogorszeniem się stanu wzrastał ból.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x