Łatwo było to sobie wyobrazić: siedzieli przykryci kocem pod wiejskim niebem pełnym gwiazd, podczas gdy poświata księżyca wydobywała z ciemności delikatny, nawiedzony krajobraz wykopalisk. Niewątpliwie tajemnica i komplikacje tylko przydawały tym spotkaniom romantyczności. Miało to pierwotną, nieodpartą siłę mitu: okrutny ojciec, wołająca o pomoc księżniczka uwięziona w wieży. Wymyślili sobie własny zaginiony świat, a Damienowi musiał się on wydawać piękny.
– Albo czasami przychodziła na wykopaliska, przyprowadzała Jessicę, a ja je oprowadzałem. Nie mogliśmy tak naprawdę rozmawiać, bo jeszcze ktoś by zauważył, ale przynajmniej się widywaliśmy… A wtedy, w maju – uśmiechnął się lekko, wpatrując w ręce, był to nieśmiały, skryty uśmiech – no właśnie, pracowałem na pół etatu, robiłem kanapki w barze. I zaoszczędziłem tyle, że mogliśmy wyjechać na cały weekend. Pojechaliśmy pociągiem do Donegal i zatrzymaliśmy się w małym hoteliku, wpisaliśmy się do rejestru, jakbyśmy byli małżeństwem. Rosalind powiedziała rodzicom, że spędzi weekend u Karen, będzie się uczyć do egzaminów.
– I co poszło nie tak? – W głosie Cassie znów usłyszałem napięcie. – Czy Katy się o was dowiedziała?
Damien spojrzał na nią zaskoczony.
– Co? Nie. Matko, nie. Naprawdę uważaliśmy.
– W takim razie co? Dokuczała Rosalind? Młodsze siostry potrafią być męczące.
– Nie.
– Rosalind była zazdrosna o uwagę, jaką poświęcano Katy? Co?
– Nie! Rosalind taka nie jest, cieszyła się sukcesem Katy! A ja bym nikogo nie zabił tylko… nie jestem… nie jestem nienormalny!
– Ani agresywny – wtrącił Sam i rzucił mu przed nos kolejny stos papierów. – To są wywiady na twój temat. Twoi nauczyciele doskonale pamiętają, że trzymałeś się z dala od bójek, żadnych nie wszczynałeś. Czy to się zgadza?
– Chyba tak.
– W takim razie zrobiłeś to dla jaj? – wtrąciła Cassie. – Chciałeś zobaczyć, jak to jest kogoś zabić?
– Nie! O co…
Sam obszedł szybko stół i pochylił się nad Damienem.
– Koledzy z wykopalisk mówią, że George McMahon cię dręczył, tak jak zresztą wszystkich, ale tylko ty jeden się na niego nie złościłeś. Więc co takiego zdenerwowało cię do tego stopnia, że zabiłeś małą dziewczynkę, która nigdy cię nie skrzywdziła?
Damien skulił się, przyciągnął brodę do klatki piersiowej i potrząsnął głową. Zbyt szybko go podeszli, zbyt mocno nacisnęli i właśnie go tracili.
– Hej. Popatrz na mnie. – Sam pstryknął palcami przed twarzą Damiena. – Czy ja wyglądam jak twoja mamusia?
– Co? Nie. – Ale ponieważ się czegoś takiego nie spodziewał, dał się złapać, żałośnie spojrzał do góry.
– Doskonale. Ponieważ ja nie jestem twoją mamusią, to nie jest jakaś drobnostka, z której się wywiniesz dąsami. To bardzo poważna sprawa. W środku nocy wyciągnąłeś z domu niewinną dziewczynkę, uderzyłeś ją w głowę, udusiłeś i patrzyłeś, jak umiera, wsadziłeś jej trzonek… – Damien wzdrygnął się gwałtownie – a teraz twierdzisz, że zrobiłeś to bez powodu? Masz zamiar to samo powiedzieć sędziemu? I myślisz, że jaki wyrok dostaniesz?
– Nie zrozumiecie! – zawołał Damien. Głos mu się załamał, jakby chłopak znów miał trzynaście lat.
– Wiem, że nie, ale chciałabym. Pomóż mi zrozumieć, Damien. – Cassie pochyliła się do przodu i chwyciła jego dłonie, zmuszając go, by na nią spojrzał.
– Nie rozumiecie! Niewinna dziewczynka? Wszyscy myślą, że taka była, że Katy to jakaś święta, zawsze myśleli, że jest idealna, ale tak nie było! Tylko dlatego, że była dzieckiem, nie znaczy… I tak byście mi nie uwierzyli, gdybym wam powiedział o rzeczach, które robiła, nawet byście nie uwierzyli.
– Ja uwierzę – odparła Cassie. – Bez względu na to, co powiesz, w tej pracy widywałam już gorsze rzeczy. Uwierzę ci. Zobaczysz.
Damien był czerwony na twarzy, ręce mu się trzęsły.
– Robiła tak, żeby tata denerwował się na Rosalind i Jessicę. Cały czas, ciągle się bały. Wymyślała różne rzeczy: że Rosalind była dla niej niedobra albo że Jessica ruszała jej rzeczy, a on jej zawsze wierzył, Rosalind usiłowała mu kiedyś powiedzieć, że to nieprawda, próbowała chronić Jessicę, ale po prostu, po prostu…
– Co zrobił?
– Pobił je! – zawył Damien. Szarpnął głową i przekrwionymi oczami wpatrzył się w Cassie. – Pobił je! Pogrzebaczem rozbił Rosalind głowę, a Jessicę rzucił o ścianę tak, że złamała rękę, robił, Jezu, robił im takie rzeczy, a Katy na to patrzyła i śmiała się! – Wyrwał ręce z dłoni Cassie i wściekłym ruchem otarł z twarzy łzy. Z trudem łapał oddech.
– Czy Jonathan Devlin odbywał stosunki seksualne ze swoimi córkami? – cicho zapytała Cassie. Miała szeroko otwarte oczy.
– Tak. Tak. Ze wszystkimi. Katy… – Skrzywił się. – Katy to lubiła. Przecież to chore, nie? Jak ktoś może…? To dlatego była jego ulubienicą. Nienawidził Rosalind, bo ona… nie chciała… – Zacisnął zęby na ręce i rozpłakał się.
Dotarło do mnie, że od wstrzymywania oddechu zaczyna mi się kręcić w głowie, poczułem, że za chwilę mogę zwymiotować. Oparłem się o chłodną szybę i koncentrowałem na oddychaniu głęboko. Sam znalazł chusteczkę i podał ją Damienowi.
Wprawdzie ja wykazałem się nieprawdopodobną głupotą, jednak Damien uwierzył w każde jej słowo. Czemu nie? Co tydzień gorsze rzeczy można przeczytać w gazetach, o zgwałconych niemowlętach, dzieciach głodzonych w piwnicach, noworodkach z wyrwanymi kończynami. Czemu miałby nie uwierzyć w złą siostrę, która znęca się nad kopciuszkiem?
I chociaż niełatwo się do tego przyznać i ja chciałem w to wierzyć. Przez sekundę prawie mi się udało. To miało sens, tak dużo wyjaśniało, prawie wszystko. Lecz w przeciwieństwie do Damiena widziałem karty lekarskie, wynik z sekcji. Jessica złamała rękę, spadając z drabinek, przy piętnastu świadkach, Rosalind nigdy nie miała rozbitej głowy, Katy zmarła jako dziewica. Oblał mnie zimny pot.
Damien wydmuchał nos.
– Rosalind na pewno nie było łatwo mówić ci o tym – łagodnie dodała Cassie. – To bardzo odważne z jej strony. Czy próbowała jeszcze komuś o tym opowiedzieć?
Pokręcił głową.
– Groził, że ją zabije. Byłem pierwszą osobą, jakiej zaufała na tyle, by o tym mówić. – W jego głosie dał się słyszeć jakby zachwyt, zachwyt i duma, a pod łzami i czerwienią, która oblewała mu twarz, ledwo widoczny trwożliwy blask. Przez chwilę wyglądał jak jakiś rycerz, który wyrusza na poszukiwania świętego Graala.
– A kiedy ci o tym opowiedziała? – spytał Sam.
– Kawałkami. Jak sama pani mówiła, nie było to dla niej łatwe. Nie zająknęła się na ten temat aż do maja… – Damien zaczerwienił się jeszcze bardziej. – Kiedy nocowaliśmy w tym hoteliku. Całowaliśmy się. A ja próbowałem dotknąć jej… piersi. Rosalind zrobiła się wściekła i odepchnęła mnie, powiedziała, że ona taka nie jest, i trochę mnie zaskoczyła… nie spodziewałem się, że będzie z tego robiła taką sprawę, no nie? Chodziliśmy ze sobą od miesiąca, wiem, że nie miałem żadnego prawa, żeby… ale… w każdym razie byłem zaskoczony, ale Rosalind zdenerwowała się, że się na nią wścieknę. No i… opowiedziała mi o tym, co jej robi ojciec. Żeby mi wyjaśnić, dlaczego tak się zdenerwowała.
– A ty co na to? – zapytała Cassie.
– Powiedziałem, że musi się wyprowadzić! Chciałem, żebyśmy wynajęli sobie mieszkanie, znaleźlibyśmy pieniądze; ja miałem w planach wykopaliska, a Rosalind mogłaby zatrudnić się jako modelka, jakiś facet z dużej agencji modelek ją zauważył i powtarzał, że może zostać supermodelką, tylko że jej ojciec nie pozwalał… Nie chciałem, żeby tam w ogóle kiedykolwiek wracała. Ale się nie zgodziła. Powiedziała, że nie może zostawić Jessiki. Ile odwagi wymaga zrobienie czegoś takiego? Wróciła tam tylko po to, by chronić siostrę. Nigdy wcześniej nikogo takiego nie znałem.
Читать дальше