Philip Pullman - Zorza Północna
Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zorza Północna
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.
Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Iorku – odezwał się aeronauta, wstając leniwie. Pistolet nadal trzymał wycelowany w Burmistrza. – Witam cię.
Niedźwiedź podniósł oczy i warknął krótko, po czym jedną łapą rozdarł ciało foki. Lyra obserwowała zafascynowana, jak zdejmuje skórę i wydziera pasy tłustego mięsa, a następnie naciera nimi cały pancerz, najstaranniej zaś te miejsca, gdzie blachy nachodziły na siebie.
– Jesteś z tymi ludźmi? – spytał niedźwiedź Lee Scoresby’ego podczas pracy.
– Tak. Zdaje mi się, że obu nas zatrudniono, Iorku.
– Gdzie twój balon? – spytała Lyra Teksańczyka.
– Spakowany w dwóch saniach – odparł.- A oto nasz szef.
John Faa, Ojciec Coram i Burmistrz zbliżyli się do nich wraz z czterema zbrojnymi policjantami.
– Niedźwiedziu! – krzyknął Burmistrz wysokim skrzekliwym głosem. – Pozwalam ci odjechać z tymi ludźmi. Pamiętaj jednak, że jeśli pojawisz się ponownie w granicach miasta, nie będzie dla ciebie litości.
Iorek Byrnison nie zwrócił na te słowa najmniejszej uwagi i kontynuował nacieranie pancerza foczym tłuszczem; robił to z taką dokładnością, troską i czułością, że jego stosunek do zbroi skojarzył się Lyrze z jej własnym przywiązaniem do Pantalaimona. W istocie było tak, jak powiedział jej niedźwiedź: pancerz stanowił jego duszę. Burmistrz i policjanci wycofali się, a pozostali ludzie powoli odwracali się i rozchodzili, chociaż kilku zostało na swoich miejscach.
John Faa przyłożył dłonie do ust i zawołał:
– Cyganie!
Wszyscy byli gotowi do drogi. Od chwili gdy skończyli przeładunek, oczekiwali na sygnał do wyjazdu. Sanie były przygotowane, psy czekały na postronkach.
– Czas wyruszać, przyjaciele – oznajmił John Faa. – Jesteśmy odpowiednio zaopatrzeni i znamy kierunek, w którym powinniśmy się udać. Panie Scoresby, skończył pan załadunek?
– Jestem gotów do drogi, Lordzie Faa.
– A ty, Iorku Byrnisonie?
– Kiedy się przyodzieję – mruknął niedźwiedź.
Skończył oliwić pancerz. Nie chcąc marnować foczego mięsa, chwycił martwe zwierzę w zęby i rzucił je na tył większych sań Lee Scoresby’ego, potem zaczął nakładać pancerz. Widok był zadziwiający, niedźwiedź bowiem z niezwykłą łatwością radził sobie z grubymi prawie na cal warstwami metalu – lekko kołysał poszczególnymi fragmentami i narzucał je na siebie, jak gdyby wkładał jedwabne togi. Założył zbroję w niespełna minutę i w tym czasie ani razu nie zadźwięczał zgrzyt zardzewiałego żelastwa. Pancerz został świetnie naoliwiony. Po niecałych trzydziestu minutach ekspedycja znajdowała się już w drodze na północ. Pędzące pod niebem z milionami gwiazd i mocno połyskującym księżycem sanie kołysały się i stukotały na bruzdach i kamieniach. Gdy dotarli do gładkiego śniegu na obrzeżach miasta, psy chętnie przyspieszyły kroku, a ruch sań stał się szybki i łagodny.
Lyra siedziała z tyłu sań Ojca Corama, opatulona tak dokładnie, że widać jej było tylko oczy. W pewnej chwili szepnęła do Pantalaimona:
– Widzisz Iorka?
– Biegnie obok sań Lee Scoresby’ego – odparł jej dajmon w postaci gronostaja, obejrzawszy się za siebie. Potem ponownie przytulił się do jej kaptura z rosomaczego futra.
Przed podróżnikami, ponad górami na północy, zaczęły się jarzyć i drżeć blade łuki i pętle Zorzy. Lyra dostrzegła je przez na wpół zamknięte powieki i choć senna, poczuła przyjemny dreszcz. Była naprawdę szczęśliwa, że jedzie na Północ, a nad nią wisi Zorza. Pantalaimon walczył z jej sennością, nie udało mu się jednak jej pokonać; w końcu zmienił się w mysz i skulił się wewnątrz kaptura dziewczynki. Doznał nieprzyjemnego wrażenia, którym jednak mógłby się z nią podzielić dopiero po przebudzeniu. Może to była kuna, może złudzenie, a może jakiś niewinny, miejscowy duszek – w każdym razie Pantalaimonowi zdawało się, że coś podąża w ślad za rzędem sań, przeskakując lekko z gałęzi na gałąź rosnących blisko siebie sosen. Dajmon Lyry czuł się nieswojo, ponieważ stworzenie to kojarzyło mu się z pewną małpą.
Zaginiony chłopiec
Podróżowali przez wiele godzin, a potem zatrzymali się na posiłek. W czasie gdy mężczyźni rozpalali ogniska i topili śnieg na wodę, a Iorek Byrnison obserwował, jak Lee Scoresby piecze focze mięso, John Faa odezwał się do dziewczynki:
– Czy jest wystarczająco jasno, abyś mogła odczytać symbole?
Księżyc powoli zachodził. Światło Zorzy było jaskrawsze niż księżycowe, jednak niestałe. Na szczęście dziewczynka miała dobry wzrok. Pogrzebała w futrze i wyjęła czarne aksamitne zawiniątko.
– Tak – odparła. – Zresztą znam już na pamięć położenie większości znaków. O co mam spytać aletheiometr, Lordzie Faa?
– Chcę wiedzieć więcej o sposobach obrony tej ich stacji, Bolvangaru – powiedział.
Dziewczynka poruszyła wskazówki niemal mechanicznie, ustawiając je na hełm, gryfa i tygiel, a następnie skupiła się na skomplikowanym trójwymiarowym diagramie. Igła od razu zaczęła się kołysać, a jej taniec przypominał lot pszczoły niosącej wiadomość do ula. Dziewczynka obserwowała wielką wskazówkę ze spokojem, przekonana, że prędzej czy później odgadnie wszystkie znaczenia; i rzeczywiście po jakimś czasie odpowiedź zaczęła się klarować. Lyra pozwoliła igle jeszcze chwilę potańczyć, aż była pewna, że wszystko właściwie zrozumiała.
– Jest dokładnie tak, jak powiedział dajmon czarownicy, Lordzie Faa. W stacji przebywa grupa Tatarów, którzy jej strzegą, jest też drut pod napięciem. W gruncie rzeczy tamci nie spodziewają się, że ktoś ich zaatakuje. Tak mówi czytnik symboli. Tyle że, Lordzie Faa…
– Co takiego, dziecko?
– Urządzenie mówi coś jeszcze. W dolinie nad jeziorem znajduje się wioska, której mieszkańcy nękani są przez ducha.
John Faa potrząsnął niecierpliwie głową i rzucił:
– To nie ma teraz znaczenia. W tych lasach z pewnością grasuje mnóstwo różnych duchów. Powiedz mi jeszcze o tych Tatarach. Na przykład, ilu ich jest? Jak są uzbrojeni?
Lyra posłusznie spytała aletheiometr i przekazała odpowiedź:
– Jest tam sześćdziesięciu mężczyzn z karabinami; mają też kilka większych dział, coś w rodzaju armat. A także miotacze ognia. A ich dajmony są wilkami. Wszystkie.
Jej słowa wywołały ożywienie wśród starszych Cyganów, którzy brali kiedyś udział w rozmaitych kampaniach.
– Ci z syberyjskich pułków mają za dajmony wilki – zauważył jeden z mężczyzn.
– Nigdy nie spotkałem bardziej zawziętych – powiedział John Faa. – Będziemy musieli walczyć jak tygrysy. Trzeba też zasięgnąć rady niedźwiedzia. Z tego, co wiem, jest przebiegłym wojownikiem.
Lyra zniecierpliwiła się i wtrąciła:
– Ale, Lordzie Faa, ten duch… Sądzę, że to duch jednego z tych dzieci!
– No cóż, nawet jeśli tak jest, Lyro, nie wiem jak moglibyśmy mu pomóc. Sześćdziesięciu syberyjskich strzelców, miotacze ognia… Panie Scoresby, może pan tu podejść na chwilkę?
Aeronauta podszedł do sań, a Lyra w tym czasie wymknęła się do niedźwiedzia.
– Iorku, podróżowałeś już wcześniej tą drogą? – spytała go.
– Raz – odrzekł głębokim, stanowczym głosem.
– Jest tu wioska w pobliżu, prawda?
– Po drugiej stronie wzgórza – odparł, spoglądając na rzadko rosnące drzewa.
– Czy to daleko?
– Dla ciebie czy dla mnie?
– Dla mnie – szepnęła.
– Zbyt daleko. Choć dla mnie całkiem blisko.
– Ile czasu zajęłoby ci dotarcie tam?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zorza Północna»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.