Philip Pullman - Zorza Północna

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja „Zorzy północnej” – pierwszego tomu trylogii pt. „Mroczne materie” – rozgrywa się we wszechświecie podobnym do naszego, ale jednocześnie różniącym się od niego pod wieloma względami.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.

Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Od tej chwili niedźwiedź poruszał się nieco wolniej i Lyra nadal mogła obserwować niebo, aż jej oczy znowu zaszkliły się lodowatymi łzami i przestała widzieć niezliczone czarownice lecące na północ. W końcu Iorek Byrnison zatrzymał się i powiedział:

– Oto wioska.

Spojrzeli w dół poprzecinanego szczelinami, urwistego zbocza, na skupisko drewnianych domów położonych obok rozległego, niezwykle płaskiego zaśnieżonego obszaru, który Lyra uznała za zamarznięte jezioro. Drewniany pomost potwierdził jej domysły. Dziewczynka i niedźwiedź znajdowali się nie dalej niż o pięć minut drogi od tego miejsca.

– Co chcesz zrobić? – spytał niedźwiedź.

Lyra ześlizgnęła się z jego grzbietu i stwierdziła, że nie może ustać na nogach. Twarz miała zesztywniała z zimna, a nogi drżące, przywarła jednak do futra Iorka i trwała tak w bezruchu, póki się trochę nie rozgrzała.

– W tej wiosce jest dziecko, duch albo coś w tym rodzaju – wyjaśniła. – Może zresztą coś innego, nie wiem na pewno. Chcę pójść, znaleźć go i, jeśli zdołam, zabrać do Lorda Faa i pozostałych. Myślałam, że to duch, jednak czytnik symboli powiedział mi coś, czego nie zrozumiałam.

– Jeśli znajduje się na dworze – zauważył niedźwiedź – lepiej, żeby miał kryjówkę.

– Nie sądzę, aby był martwy… – ciągnęła Lyra, chociaż wcale nie była tego taka pewna. Aletheiometr dał jej jakąś przedziwną, a w dodatku alarmującą odpowiedź. Jestem przecież córką Lorda Asriela, pomyślała z dumą. A kto znajduje się pod moimi rozkazami? Potężny niedźwiedź. Jakże mogłabym w takiej sytuacji odczuwać strach?

– Chodźmy się rozejrzeć – zaproponowała.

Wspięła się ponownie na grzbiet zwierzęcia, a ono ruszyło w dół zbocza: Iorek nie biegł już, raczej kroczył majestatycznie. Psy z wioski wyczuły nadejście obcych i zaczęły wściekle ujadać. Renifery w zagrodzie kręciły się nerwowo, ich rogi uderzały o ogrodzenie niczym suche kije. W bezwietrznym powietrzu każdy dźwięk było słychać na sporą odległość.

Kiedy dotarli do pierwszych domów, Lyra rozejrzała się w prawo i w lewo, z trudem wpatrując się w półmrok, ponieważ Zorza już zbladła, a do wzejścia księżyca pozostało jeszcze dużo czasu. Tu i tam, pod grubo pokrytymi śniegiem dachami migotało światło, a dziewczynce wydawało się, że za niektórymi szybami widzi blade twarze. Wyobraziła sobie, jak bardzo zdziwieni są ci ludzie, patrzący na dziecko jadące na wielkim niedźwiedziu.

W środku małej wioski, obok pomostu i śnieżnych kopców – zapewne wyciągniętych na brzeg łodzi – znajdował się pusty plac. Ujadanie psów było tak ogłuszające, że zdaniem Lyry obudziło wszystkich mieszkańców. Nagle otworzyły się drzwi i z domu wyszedł mężczyzna z karabinem w ręku. Jego dajmona w postaci rosomaka, strącając śnieg, wskoczyła na stertę drew obok drzwi.

Lyra natychmiast zsunęła się z grzbietu niedźwiedzia i stanęła między mężczyzną a Iorkiem Byrnisonem. Pamiętała, że to właśnie ona przekonywała niedźwiedzia, że nie będzie mu potrzebny pancerz.

Mężczyzna odezwał się słowami, których dziewczynka nie zrozumiała. Na szczęście Iorek odpowiedział w tym samym języku. Mężczyzna wydał z siebie cichy okrzyk strachu.

– Sądzi, że jesteśmy diabłami – przetłumaczył Lyrze niedźwiedź. – Co mam mu odpowiedzieć?

– Powiedz, że wprawdzie my nie jesteśmy diabłami, ale mamy przyjaciół, którzy nimi są. I że szukamy… dziecka, dziwnego dziecka.

Gdy Iorek przełożył jej słowa, mężczyzna wskazał jakieś odległe miejsce po prawej stronie i szybko coś dodał.

– Pyta, czy przybyliśmy zabrać to dziecko – wyjaśnił niedźwiedź – ponieważ oni się go boją. Próbowali je stąd wywieźć, ale ciągle wraca.

– Powiedz mu, że zabierzemy je ze sobą, niech jednak wiedzą, że źle je potraktowali. Gdzie jest dziecko?

Mężczyzna odpowiedział, gestykulując ze strachem. Lyra bała się, że przypadkowo wypali z karabinu, kiedy jednak skończył mówić, natychmiast pospiesznie wrócił do wnętrza domu, zamykając za sobą drzwi. Teraz dziewczynka dostrzegła twarze we wszystkich oknach.

– Gdzie jest to dziecko? – spytała ponownie.

– W rybiarni – odrzekł Iorek, po czym odwrócił się i zaczął biec ku brzegowi jeziora.

Lyra podążyła za nim. Była bardzo zdenerwowana. Niedźwiedź skierował się do wąskiej, drewnianej budy, co jakiś czas podnosząc głowę i węsząc, a kiedy dotarł do drzwi, zatrzymał się i powiedział:

– Jest tu, w środku.

Serce Lyry biło tak szybko, że z trudem mogła oddychać. Podniosła rękę, chcąc zastukać do drzwi, uznała jednak taki gest za absurdalny, toteż głęboko zaczerpnęła powietrza, aby zawołać, ale stwierdziła, że nie wie, co powiedzieć. A w dodatku było tak ciemno! Powinna była zabrać latarnię…

Nie miała wyboru, zwłaszcza że nie chciała, aby niedźwiedź dostrzegł jej lęk – musiała tam wejść. Przypomniała sobie, jak Iorek mówił o pokonywaniu własnego strachu, i postanowiła przezwyciężyć swój lęk. Podniosła skobel ze skóry renifera i mocno pociągnęła, otwierając z trzaskiem przymarznięte drzwi. Odgarnęła nogą śnieg, który zebrał się w progu, i otworzyła drzwi na oścież. Pantalaimon w postaci gronostaja nie był zbyt pomocny, biegał w tę i z powrotem po ścieżce – blady cień na śniegu – i wydawał z siebie ciche piski przerażenia.

– Pan, na miłość Boską! – wrzasnęła. – Zmień się w nietoperza i poszukaj…

Jednak Pantalaimon nie wykonał polecenia ani się nie odezwał. Lyra nigdy nie widziała, żeby zachowywał się w ten sposób, z wyjątkiem jednej sytuacji, kiedy wraz z Rogerem w krypcie w Jordanie włożyli monety z wizerunkami dajmonów do niewłaściwych czaszek. Teraz był jeszcze bardziej przerażony niż jego właścicielka. Natomiast Iorek Byrnison leżał blisko drzwi w śniegu i obserwował całą scenę w milczeniu.

– Wyjdź! – krzyknęła Lyra najgłośniej, jak mogła -. Wyjdź!

Nie odpowiedział jej żaden dźwięk. Dziewczynka otworzyła trochę szerzej drzwi, a zamieniony w kota Pantalaimon wskoczył jej na ramię i, przytulając się do niej lamentował:

– Odejdź! Nie zostawaj tu! Och, Lyra, chodź stąd! Wracajmy!

Próbując go uspokoić, Lyra zdała sobie jednocześnie sprawę z faktu, że Iorek Byrnison wstaje. Odwróciła się, a wtedy zobaczyła biegnącą z wioski postać z latarnią w dłoni. Kiedy osobnik podbiegł na odległość głosu, podniósł latarnię, oświetlając własną twarz: był to starzec o szerokiej, pomarszczonej twarzy i oczach niemal niewidocznych w gąszczu zmarszczek. Jego dajmoną był arktyczny lis.

Mężczyzna odezwał się, a Iorek Byrnison przetłumaczył Lyrze jego słowa:

– Mówi, że nie jest to jedyne takie dziecko. Widział w lesie wiele podobnych. Czasami szybko umierają, czasami nie. Uważa, że ten mały jest wyjątkowo wytrzymały. Mówi, że lepiej byłoby dla niego, gdyby umarł.

– Spytaj, czy mogę pożyczyć latarnię – poprosiła Lyra.

Niedźwiedź przetłumaczył i mężczyzna wręczył dziewczynce latarnię, kiwając energicznie głową. Lyra doszła do wniosku, że przybiegł do nich właśnie w tym celu, i podziękowała mu za fatygę, a on skinął głową i cofnął się, by być daleko od niej, od chaty i od niedźwiedzia. Lyrę uderzyła nagła myśl: a jeśli tym dzieckiem jest Roger? Modliła się z całą mocą, aby tak nie było. Pantalaimon, znowu w postaci gronostaja, przylgnął do niej; małe pazury wbiły się głęboko w płaszcz dziewczynki.

Podniosła wysoko latarnię i zrobiła krok do środka, a wtedy zobaczyła, jaką krzywdę robi dzieciom Rada Oblacyjna i na czym polega ofiara, jaką one składają.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zorza Północna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zorza Północna»

Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x