Philip Pullman - Zorza Północna

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja „Zorzy północnej” – pierwszego tomu trylogii pt. „Mroczne materie” – rozgrywa się we wszechświecie podobnym do naszego, ale jednocześnie różniącym się od niego pod wieloma względami.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.

Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przy drewnianym stojaku do suszenia ryb kulił się mały chłopiec. Nad nim wisiały rzędem wypatroszone, sztywne jak deski filety. Chłopiec przyciskał do piersi kawałek ryby, równie kurczowo, jak Lyra trzymała Pantalaimona: obiema rękami, mocno, przy sercu. Przytulał kawałek suszonej ryby – ponieważ nie miał dajmona! Grobale odcięli mu go! To właśnie było „rozdzielenie” i tak właśnie wyglądało „oderwane” dziecko.

Szermierka

W pierwszej chwili Lyra chciała odwrócić się i uciec albo zwymiotować. Ludzka istota pozbawiona dajmona była dla niej jak ktoś bez twarzy albo z rozciętymi żebrami i wydartym sercem: było to coś nienaturalnego i niesamowitego, coś, co należało do świata nocnych koszmarów, a nie do codziennego, normalnego życia.

Lyra przytuliła do siebie Pantalaimona. Zakręciło jej się w głowie, poczuła mdłości i zimny pot na ciele.

– Ratter – odezwał się chłopiec. – Macie moją Ratter?

Dziewczynka nie miała wątpliwości, kogo ma na myśli.

– Nie – odparła. Jej głos wyrażał słabość i przerażenie, które odczuwała. Potem spytała: – Jak się nazywasz?

– Tony Makarios – odrzekł. – Gdzie moja Ratter?

– Nie wiem… – zaczęła dziewczynka, po czym z trudem przełknęła ślinę, aby opanować mdłości. – Grobale… – Nie mogła jednak dokończyć zdania, musiała bowiem wyjść z szopy. Usiadła w śniegu – sama, choć oczywiście niezupełnie sama, ponieważ zawsze był z nią Pantalaimon, więc tak naprawdę nigdy nie bywała samotna. Och, gdyby ktoś zabrał go jej, tak jak temu małemu chłopcu odebrano jego Ratter, stałaby się najgorsza rzecz na świecie! Lyra uświadomiła sobie, że szlocha, Pantalaimon także kwilił. Oboje bardzo żałowali półchłopca i współczuli mu. Nagle Lyra wstała.

– Chodź tu! – zawołała drżącym głosem. – Tony, wyjdź. Zabierzemy cię w bezpieczne miejsce.

W rybiarni coś się poruszyło, po czym w drzwiach pojawił się chłopiec; nadal ściskał w dłoni suszoną rybę. Ubrany był dość ciepło – w watowany, pikowany płaszcz ze wzmocnionego jedwabiu węglowego i futrzane buty, które wydawały się zniszczone i nie najlepiej na niego pasowały. Na zewnątrz, w jaskrawszym świetle dochodzącym z bladych smug Zorzy i pokrytej śniegiem ziemi, wyglądał jeszcze bardziej żałośnie niż w środku.

Mieszkaniec wioski, który przyniósł latarnię, odszedłszy na kilka jardów, zawołał coś do nich.

– Mówi, że musisz zapłacić za rybę – wyjaśnił dziewczynce Iorek Byrnison.

Lyra chciała rozkazać niedźwiedziowi, aby od razu zabił mężczyznę, jednak powstrzymała się i powiedziała:

– Zabieramy dziecko na ich prośbę. Niech za to zapłacą tą jedną rybą.

Niedźwiedź przetłumaczył. Mężczyzna wymamrotał coś, ale dłużej się nie spierał. Lyra postawiła latarnię na śniegu, wzięła półchłopca za rękę i podprowadziła go do niedźwiedzia. Malec szedł bezradnie, nie okazując strachu przed ogromnym białym zwierzęciem, które stało tak blisko, a kiedy Lyra pomogła mu się usadowić na grzbiecie Iorka, powiedział jedynie:

– Nie wiem, gdzie jest moja Ratter.

– My również tego nie wiemy, Tony – odparła Lyra. – Ale dowiemy się… I ukarzemy Grobalów. Obiecuje ci, że to zrobimy! Iorku, mogę z nim usiąść?

– Mój pancerz jest o wiele cięższy niż para dzieci – odrzekł tylko.

Dziewczynka wdrapała się więc na grzbiet niedźwiedzia, usiadła za Tonym, i chłopiec przylgnął do długiego sztywnego futra zwierzęcia. Pantalaimon usadowił się wewnątrz kaptura swej pani, ciepły, bliski i przepełniony litością. Lyra wiedziała, że miał ochotę wyciągnąć łapkę i przytulić małe półdziecko, polizać je, pogładzić i rozgrzać, tak jak zrobiłaby dajmona chłopca. Jednak powszechnie obowiązujące tabu uniemożliwiało taki gest.

Opuścili wioskę i ruszyli w górę ku wzgórzu. Mieszkańcy wioski, jawnie okazując strach i ulgę, patrzyli jak mała dziewczynka i wielki biały niedźwiedź zabierają straszliwie okaleczone stworzenie.

Lyra przez jakiś czas odczuwała na przemian mdłości i współczucie; na szczęście zwyciężyła litość i dziewczynka otoczyła ramionami małe, chude ciało chłopca i przez całą drogę podtrzymywała go, aby nie spadł. Powrotna podróż była o wiele trudniejsza, jednak mimo wszystko mijała szybciej, chociaż było bardzo zimno. Iorek Byrnison był niezmordowany, a Lyra dobrze trzymała się na grzbiecie niedźwiedzia. Zmarznięty chłopczyk w jej ramionach był tak lekki, że z łatwością mogła go ochraniać, choć równocześnie wydawał się całkowicie bezwolny, siedział sztywno i bezwładnie.

Od czasu do czasu odzywał się.

– Co powiedziałeś? – spytała w pewnej chwili Lyra.

– Pytam, czy Ratter będzie wiedziała, gdzie jestem?

– Ta-ak, z pewnością. Znajdzie cię albo my znajdziemy ją. Trzymaj się teraz mocno, Tony. Już niedaleko…

Niedźwiedź biegł susami naprzód. Póki nie dogonili Cyganów, Lyra nie miała pojęcia, jak bardzo jest zmęczona. Sanie właśnie zatrzymały się, aby dać odpocząć psom, i nagle Lyrę otoczyli przyjaciele: Ojciec Coram, John Faa, Lee Scoresby. Wszyscy rzucili się gwałtownie, by pomóc jej zsiąść, a później wycofali się w milczeniu, gdy zobaczyli dziecko, które przyjechało z Lyrą. Dziewczynka była tak zesztywniała, że nie mogła nawet rozluźnić ramion, którymi otaczała chłopca, i John Faa łagodnie odciągał od siebie dwoje dzieci, a potem podniósł Lyrę i zdjął z grzbietu niedźwiedzia.

– Na Boga miłosiernego, cóż to jest? – zapytał. – Lyro, dziecko, kogo znalazłaś?

– Wołają na niego Tony – wymamrotała zmarzniętymi ustami. – Odcięto jego dajmonę. Tak właśnie postępują z dziećmi Grobale.

Przerażeni mężczyźni cofnęli się, jednak w tym momencie ku zaskoczeniu znużonej Lyry odezwał się niedźwiedź, strofując wszystkich.

– Wstydźcie się! Pomyślcie, na co ta dziewczynka się poważyła! Nie wiem, czy rzeczywiście jesteśmy o tyle od niej tchórzliwsi, ale nie wypada tak jawnie okazywać strachu. Wstydźcie się.

– Masz rację, Iorku Byrnisonie – oświadczył John Faa i odwrócił się, aby wydać polecenia. – Rozpalcie ognisko i zagrzejcie trochę zupy. Dla obojga. Ojcze Coramie, czy twój szałas jest gotowy?

– Tak, Johnie. Przyprowadźcie Lyrę, aby się ogrzała…

– I chłopca – dodał ktoś inny. – Na pewno może zjeść i ogrzać się, mimo że…

Lyra chciała powiedzieć Johnowi Faa o czarownicach, wszyscy byli jednak bardzo zajęci, a ona straszliwie zmęczona. W ciągu kilku chwil zajaśniało światło latarni, uniósł się dym z płonących drew, postacie spieszyły w różnych kierunkach, a dziewczynka poczuła lekkie uszczypnięcie w ucho zębów gronostaja-Pantalaimona, po czym ocknęła się. O parę cali od swej twarzy dostrzegła niedźwiedzi pysk.

– Czarownice – szepnął Pantalaimon. – Zawołałem Iorka.

– Och, tak – mruknęła Lyra. – Iorku, dziękuję ci że zabrałeś mnie do wioski i z powrotem. Mogę zapomnieć, że miałam powiedzieć Johnowi Faa o czarownicach, więc proszę cię, zrób to za mnie.

Usłyszała, że niedźwiedź się zgadza, a potem ponownie zapadła w zasłużony sen.

Kiedy się obudziła, już prawie nastał świt. Niebo na południowym wschodzie było blade, a powietrze wypełniała szara mgła, w której poruszali się Cyganie; wyglądali jak wielkie duchy. Ładowali sanie i zaprzęgali psy.

Lyra dostrzegła to wszystko z prowizorycznego szałasu ustawionego nad saniami Ojca Corama, gdzie leżała pod stosem futer. Pantalaimon obudził się przed nią i próbował właśnie przybrać postać arktycznego lisa. Potem wrócił do swej ulubionej formy – gronostaja.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zorza Północna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zorza Północna»

Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x