Philip Pullman - Zorza Północna

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja „Zorzy północnej” – pierwszego tomu trylogii pt. „Mroczne materie” – rozgrywa się we wszechświecie podobnym do naszego, ale jednocześnie różniącym się od niego pod wieloma względami.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.

Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dziewczynka, ubrana w nieprzemakalny płaszcz z wielkim kapturem zakrywającym jej jasne włosy, szła między Ojcem Coramem i sternikiem. Wszystkie trzy dajmony były czujne – obserwowały ulice za zakrętem, oglądały się za siebie, słuchały najlżejszych kroków.

Na szczęście byli jedynymi ludźmi w polu widzenia. Wszyscy obywatele Colby przebywali w domach, prawdopodobnie sączyli jenniver, siedząc obok włączonych piecyków. Troje podróżników nie dostrzegło nikogo na drodze do doku, a pierwszym napotkanym osobnikiem był pilnujący bram Tony Costa.

– Dzięki Bogu, że dotarliście – odezwał się cicho, przepuszczając ich. – Właśnie słyszeliśmy, że zastrzelono Jacka Verhoevena, a jego łódź zatonęła. Nikt nie wiedział, gdzie jesteście. John Faa stoi już na pokładzie i chce zaraz wyruszać.

Lyra uznała, że statek jest wspaniały: miał pomost dla sternika, komin śródokręcia, wysoko położony forkasztel i duży żuraw masztowy nad przykrytym brezentem włazem. Żółte światło połyskiwało w iluminatorach i na mostku, białe – na szczycie masztu. Na pokładzie trzech czy czterech mężczyzn pracowało przy czymś, czego dziewczynka nie mogła dostrzec.

Wbiegła na statek drewnianym trapem, wyprzedziwszy Ojca Corama; na pokładzie z ciekawością rozejrzała się dokoła. Pantalaimon od razu zmienił się w małpę i wspiął na dźwig, Lyra jednak sprowadziła go z powrotem na dół, Ojciec Coram bowiem chciał, aby weszli do wnętrza, czyli – jak to się mówi na statku – pod pokład.

Dziewczynka pokonała kilka schodków w dół – nazywano je „zejściem pod pokład” – i znalazła się w małej salce, gdzie John Faa rozmawiał cicho z Nicholasem Rokebym, Cyganem odpowiedzialnym za statek.

John Faa nigdy niczego nie robił pospiesznie. Lyra czekała, aby się przywitać, on jednak skończył najpierw dyskusję na temat przypływu i dowodzenia statkiem, a dopiero później odwrócił się do nowo przybyłych.

– Dobry wieczór, przyjaciele – zagaił. – Biedny Jack Verhoeven nie żyje, pewnie już słyszeliście. A jego chłopców schwytano.

– My także mamy smutne nowiny – odparł Ojciec Coram i opowiedział o spotkaniu z latającymi złymi duchami.

John Faa potrząsnął swoją majestatyczną głową, ale nie zganił ich.

– Gdzie teraz jest ten stwór? – spytał.

Ojciec Coram wyjął puszkę po tytoniu i postawił na stole. Dobiegło z niej wściekłe bzyczenie. Stworzenie tak szalało w puszce, że powoli zaczęła się poruszać po drewnianym blacie.

– Słyszałem o tych diabelskich mechanizmach, ale nigdy żadnego nie widziałem – powiedział John Faa. – Nie ma sposobu, by je ujarzmić i zawrócić z drogi, wiem to na pewno. Nie ma też sensu obciążać go ołowiem i wrzucać do oceanu, ponieważ pewnego dnia puszka przerdzewieje, zły duch wydostanie się na zewnątrz i dosięgnie Lyry, gdziekolwiek dziewczynka będzie. Nie, musimy go zatrzymać i być bardzo czujni.

Jako że Lyra była jedyną przedstawicielką swojej płci na pokładzie (ponieważ John Faa po długim zastanawianiu zdecydował się jednak nie zabierać kobiet), miała kabinę tylko dla siebie. Szczerze mówiąc, nie była to szczególnie wspaniała kabina, lecz pomieszczenie niewiele większe niż szafa z koją i włazem (tak nazywano iluminator). Cały swój niewielki dobytek dziewczynka zmieściła w szufladzie pod koją i przejęta wybiegła z kajuty, aby się pochylić nad barierką i obserwować, jak Anglia znika w dali (niestety większa część lądu zniknęła wcześniej we mgle).

Jednak pędząca woda, podmuchy wiatru, światła statku, mocno jarzące się w ciemnościach, warkot silnika, zapachy soli, ryb i spirytusu węglowego same w sobie były wystarczająco podniecające. Nie minęło wiele czasu, a już kolejne doznania zaczęły towarzyszyć tamtym, statek bowiem zaczął huśtać. Ocean Niemiecki był wzburzony. Kiedy zawołano Lyrę na dół na kolację, stwierdziła, że jest mniej głodna, niż sądziła, i niebawem zdecydowała, że dobrze byłoby położyć się do łóżka, choćby przez wzgląd na Pantalaimona, ponieważ biedne stworzenie czuło się bardzo nieswojo.

I tak zaczęła się podróż Lyry na Północ.

Część druga. Bolvangar

Konsul i niedźwiedź

John Faa zdecydował wraz z innymi mężczyznami, że udadzą się do Trollesundu, głównego portu Laponii. W mieście miały swój Konsulat czarownice, a cygański król wiedział, że bez ich pomocy – a przynajmniej przyjaznej neutralności – nie uda się uratować porwanych dzieci.

Przedstawił swój pomysł Lyrze i Ojcu Coramowi nazajutrz, kiedy choroba morska dziewczynki nieco ustąpiła. Tego dnia słońce świeciło jaskrawo, zielone fale roztrzaskiwały się o dziób statku, a potem cofały, pozostawiając po sobie białe strumienie piany. Lyra wyszła na pokład – dmuchała bryza, a jak okiem sięgnąć morze kołysało się i połyskiwało światłem – i poczuła jedynie niewielkie mdłości. Pantalaimon już wcześniej odkrył, jak przyjemny jest żywot morskich ptaków i zmienił się najpierw w mewę, potem w petrela burzowego; Lyra była więc zbyt zaabsorbowana obserwowaniem ślizgającego się po falach radosnego dajmona, aby zastanawiać się nad własnymi cierpieniami szczura lądowego.

John Faa, Ojciec Coram oraz dwóch czy trzech innych Cyganów siedziało na rufie statku i, grzejąc się w mocnym słońcu, rozmyślało nad następnymi decyzjami

– Zdaje się, że Ojciec Coram zna lapońskie czarownice – odezwał się John Faa. – A jeśli się nie mylę, któraś nawet ma wobec niego pewne zobowiązania.

– Zgadza się, Johnie – przytaknął Ojciec Coram. – Było to wprawdzie przed czterdziestoma laty, ale cóż to znaczy dla czarownicy. Niektóre z nich żyją wielokrotnie dłużej.

– Jakie to zobowiązanie, Ojcze Coramie? – spytaj Adam Stefański, mężczyzna odpowiedzialny za grupę bojową.

– Uratowałem życie pewnej czarownicy – wyjaśnił Ojciec Coram. – Zauważyłem kiedyś, jak spadała, zraniona przez ścigającego ją wielkiego czerwonego ptaka. Nigdy przedtem takiego nie widziałem. Czarownica wpadła w bagno, popłynąłem więc jej poszukać. Gdy ją znalazłem, topiła się. Wciągnąłem ją na pokład mojej łodzi i zastrzeliłem napastnika, który niestety wpadł do wody. Przypominał ptaki z gatunku bąków, tyle że był ogniście czerwony.

Mężczyźni byli przejęci opowieścią Ojca Corama.

– A kiedy wciągnąłem czarownicę do łodzi – opowiadał starzec – przeżyłem ogromny wstrząs, ponieważ ta młoda kobieta nie posiadała dajmona.

Było to równie niezwykłe, jak gdyby powiedział: „Kobieta nie miała głowy”, i wszyscy byli zaszokowani jego słowami. Zadrżeli, a ich dajmony jeżyły się, otrząsały albo skrzekliwie krakały i ludzie musieli je uspokajać. Pantalaimon przytulił się do piersi Lyry; ich serca zabiły zgodnym rytmem.

– Tak mi się przynajmniej zdawało – dodał Ojciec Coram. – Ponieważ spadła z nieba, byłem niemal pewny, że jest czarownicą. Wyglądała dokładnie tak samo jak każda młoda kobieta, tyle że była szczuplejsza i ładniejsza niż większość kobiet, jednak brak dajmona stanowił dla mnie przykrą niespodziankę.

– Czy to znaczy, że czarownice w ogóle nie mają dajmonów? – zapytał inny mężczyzna, nazwiskiem Michael Canzona.

– Przypuszczam, że ich dajmony są niewidzialne – twierdził Adam Stefański. – Może był tam przez cały czas a Ojciec Coram po prostu go nie widział.

– Nie, nie masz racji, Adamie – odrzekł starzec. – Wcale go tam nie było. Czarownice po prostu posiadają moc, która pozwala im oddalać się od własnych dajmonów na o wiele większą odległość, niż udałoby się to nam, ludziom. Jeśli trzeba, mogą wysłać dajmony daleko w każdym kierunku – w chmury albo głęboko w ocean. A ta czarownica, którą uratowałem, była u mnie już ponad godzinę, kiedy jej dajmon w końcu wrócił. Przybył oczywiście dlatego, że poczuł jej strach i ból. Poza tym sądzę, chociaż nigdy tego nie potwierdziła, że wielki czerwony ptak, który ją ścigał i którego zastrzeliłem, był dajmonem innej wiedźmy. Boże! Zadrżałem na samą myśl o tym. Gdybym wiedział, powstrzymałbym moją dłoń, jednak niestety stało się. W każdym razie nie mogło być cienia wątpliwości, że uratowałem czarownicy życie. Wiedziała o tym i dlatego oświadczyła, że jeśli kiedykolwiek będę potrzebował pomocy, mogę ją wezwać. Jakiś czas później pomogła mi, kiedy Skraelingowie postrzelili mnie zatrutą strzałą. Łączyły nas także inne sprawy… Nie widziałem jej od wielu lat, ale na pewno mnie pamięta.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zorza Północna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zorza Północna»

Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x