– Opowiedzcie mi o Helenie Roffe-Martel i Charlesie Martelu – poprosił Max.
– “Z miłą chęcią” – odpowiedziały.
“Charles i Helena Roffe-Martel mieszkają w rezydencji przy Rue Francois Premier 5, Vesinet. Pobrali się 24 maja 1970 w Kościele Maryjnym w Neuilly. Bezdzietni. Pokaźne konto w Credit Lyonnais zapisane na Helenę Roffe-Martel”.
– Proszę o listę wydatków.
– “Już się robi, Max”.
“…rachunek z Librairee Marceau na książki… rachunek od dentysty za usunięcie korzenia… rachunki za szpitale na nazwisko Charles Martel… rachunek za badanie Martela…”
– Jaką lekarz postawił diagnozę?
– “Poczekaj, Max, muszę porozmawiać z innym komputerem… Już mam… rany i stłuczenia na udach i pośladkach”.
– Czy składał wyjaśnienia? – dociekał Max.
– “Niestety, nie” – odparł komputer.
– Kontynuuj więc.
– “…rachunek za parę butów od Pineta… kapelusz u Rosę Yalais… foie gras z Fauchon… Carita beauty salon… przyjęcie na osiem osób w Maximie… męski garnitur od Sulka…”
– Zatrzymaj się – zakomenderował Max. – Coś mi się tu nie zgadza. Wszystkie rachunki są sygnowane przez Helenę Roffe. Interesujące. Towarzystwo o nazwie Belle Paix zakupiło znaczną ilość ziemi. Jednym z współwłaścicieli Belle Paix był Charles Dessain, który posiadał ten sam numer ubezpieczenia co Charles Martel. Ciekawe. Opowiedz mi o Belle Paix – poprosił.
– “…właścicielami są Renę Duchamps i Charles Dessain alias Charles Martel. Na zakupionej ziemi założyli winnicę wartą cztery miliony franków”.
– Skąd Charles wziął pieniądze na swój udział?
– “Z Credit Municipal”.
– Czy winnica przynosi znaczne dochody?
– “Nie… Zbankrutowała”.
Max nie potrzebował więcej informacji. To właśnie komputer zajmujący się ubezpieczeniami zdradził mu tajemnicę o konszachtach Charlesa z Pierre'em Richaudem. Pół godziny później Max wiedział o podrabianiu biżuterii i o tym, że prawdziwe klejnoty zamiast w sejfie Heleny znajdowały się w depozycie Credit Municipal, skąd Charles dostał potrzebne na udział w winiarni dwa miliony franków.
Aż tak bardzo zależało mu na pieniądzach? Ten facet jest zdolny do wszystkiego – ta myśl napawała Hornunga odrazą…
“Zaraz… zaraz, rachunek za buty do wspinaczki górskiej. Założę się, że ten facet tyle wie o alpinizmie, co ja. Mężczyzna tak bardzo zniewolony przez kobietę, że nie pozwalała mu nawet na otwarcie własnego konta, mógłby być zdolny do wszystkiego”.
– Podaj mi więcej szczegółów! – rozkazał.
– “Proszę, Max”.
“…buty do wspinaczki górskiej, rozmiar 36A”
“…a więc były przeznaczone dla kobiety. Helena Roffe… – pomyślał Hornung. – Czy to możliwe, aby…?”
Rue Armengaud była cichą paryską ulicą z rzędem piętrowych prywatnych rezydencji. Jedynie ta pod numerem dwudziestym szóstym wyróżniała się zdecydowanie wyglądem. Miała nowoczesną konstrukcję ze szkła i stali z kamienną podmurówką. Było to jedno z centrów Interpolu.
Detektyw Hornung rozmawiał właśnie z komputerem, znajdującym się w pokoju na parterze, gdy do środka wszedł jeden z urzędników i powiedział:
– Na górze wyświetlają ciekawy filmik. Ma pan ochotę obejrzeć?
– Sam nie wiem. A co to za film?
– Niech pan sam zobaczy.
W sali projekcyjnej siedziało kilkanaście osób: oficerowie Interpolu, detektywi i paru inspektorów z Surete. Naprzeciw nich, przy ekranie, stał Renę Almedin, sekretarz paryskiego Interpolu i mówił:
– …od kilkunastu lat dochodzą nas wieści o kręceniu krótkich filmików pornograficznych, w których pod koniec ma miejsce brutalne morderstwo. Do tej pory były to jedynie pogłoski. Nie mieliśmy dowodów na istnienie takich filmów z tej prostej przyczyny, że nie pokazywano ich szerokiej publiczności. Były przeznaczone jedynie dla wąskiego grona bogatych obywateli, lubujących się w sadystycznych obrazach. – Almedin otarł pot z czoła i ostrożnie zdjął okulary. – Dwa dni temu – kontynuował – miał miejsce wypadek w Passy. Pod przejeżdżający samochód ciężarowy wpadł pieszy. Zmarł w drodze do szpitala. Dotąd nie udało nam się zidentyfikować tego mężczyzny. Znaleziono przy nim kasetę z filmem, który chciałbym teraz państwu pokazać. – Skinął głową i w sali zgasło światło.
Na ekranie ukazała się w zbliżeniu twarz osiemnastoletniej dziewczyny. Miała jasne włosy, a w ustach trzymała członka klęczącego obok niej łysego mężczyzny. Po chwili mężczyzna rozłożył dziewczynie kolana i wszedł w nią. Potem uniósł wysoko pośladki, aby kamera mogła zrobić kolejne zbliżenie. Hornung nigdy przedtem nie widział twarzy tej dziewczyny, ale zwrócił uwagę na czerwoną kokardkę, widniejącą na jej szyi. Gdzieś już ją widział…
Dziewczyna na ekranie zaczęła krzyczeć:
– Już! Już jest! Szybciej! Szybciej!
Nagle umilkła. Mężczyzna chwycił ją za szyję. Ściskał coraz mocniej, póki wijące się w agonii ciało nie zastygło w bezruchu. Nastąpił kolejny najazd kamery na twarz dziewczyny i film się skończył.
“Ta kokardka… – powtórzył w myślach Hornung. – Podobną miała ta dziewczyna, którą wyłowiono z rzeki w Zurychu”.
Takie same znaleziono również na szyjach dziewcząt wyłowionych z rzek w Londynie, Rzymie, Hamburgu i Paryżu.
– Opisy wyłowionych z wody dziewcząt idealnie do siebie pasują – zauważył Almedin podczas rozmowy z Hornungiem. – Wszystkie mają blond włosy i są młode. Zamordowane zostały w trakcie stosunku płciowego. Były nagie i na szyjach miały czerwone kokardki. Mamy do czynienia z maniakalnym mordercą, który z zimną krwią przygotowuje każdą kolejną zbrodnię.
– Mamy szczęście – przerwał Almedinowi detektyw, który właśnie wszedł do biura. – Tę kasetę, na której znajdował się film, wykonała mała firma z Brukseli. Cała partia była wadliwa, dlatego łatwo można było ją zidentyfikować. Mamy już listę klientów, którzy nabyli kasety.
– Czy mógłbym ją zobaczyć? – poprosił Hornung.
Alec Nichols nie miał ochoty brać udziału w bankiecie. Zjawił się tam jedynie po to, aby dotrzymać towarzystwa Elżbiecie.
Bankiet odbywał się w Glasgow, którego Alec nienawidził.
Przez cały czas od momentu, gdy zjawili się w hotelu, był niespokojny i bolał go żołądek. Jakiś idiota przyrządził haggis, które właśnie on musiał spożyć.
– Nic ci nie jest, Alec?
– Nie, nic – poklepał Elżbietę po ręku i skrzywił się z bólu.
Na bankiecie wszyscy mieli wygłosić referaty. Kiedy przyszła kolej na Nicholsa, podszedł do niego kelner i szepnął:
– Telefon do pana, sir.
Alec wyszedł do recepcji. Podniósł słuchawkę zawieszonego na ścianie telefonu.
– Słucham?
– To nasza ostatnia rozmowa, Nichols. Przygotuj się na najgorsze – powiedział Swinton i rozłączył się.
Rozdział 44
Następnym przystankiem Maxa Hornunga był Berlin. Jego elektroniczni przyjaciele już czekali na niego. Max postanowił rozpocząć od dostojnego Nixdorfa.
– “Co mogę dla ciebie zrobić, przyjacielu?”
– Opowiedz mi o Waltherze Gassnerze.
Po kilku sekundach na zielonym ekranie ukazała się charakterystyka Gassnera zapisana matematycznymi symbolami. Hornung dowiedział się z nich, co Walther jada, jak chodzi ubrany, jakie pije gatunki win i o tym, że kiedyś był instruktorem narciarskim i bawidamkiem oraz że ożenił się z zamożną kobietą, znacznie od siebie starszą.
Читать дальше