Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dekalog dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dekalog dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter, przystojny i czarujący potwór, wciąż trzyma się swojej zasady: morduje tylko innych morderców. Nikt nie podejrzewa, że wzorowy pracownik policyjnego laboratorium nocami staje się katem twórczym wirtuozem zbrodni. Nikt, poza jednym wścibskim policjantem. Ciekawski sierżant to pierwszy problem naszego bohatera. Drugi to utalentowany rywal, przy którym metody pracy Dextera wydają się dziecinną zabawą…

Dekalog dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dekalog dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Najwyraźniej nie pamiętała, że Kyle wcale nie okazał się taki dobry. W rzeczy samej to nic nie zrobił poza tym, że dał się złapać i odciąć sobie palec. Ale nie wydawało mi się dyplomatyczne komentować, czy rzeczywiście był taki dobry, powiedziałem więc po prostu:

— Hm, przyjmijmy, że ten nowy facet wie coś, czego my nie wiemy.

Deborah parsknęła pogardliwie.

— To nie sztuka — burknęła. — Zadzwonię, kiedy dotrze na miejsce. — Rozłączyła się, a ja przygotowałem się do pracy.

17

O dwunastej trzydzieści Deborah wytropiła mnie w moim ustroniu w laboratorium kryminalistycznym i rzuciła na biurko kasetę z taśmą. Podniosłem na nią wzrok; nie wyglądała na szczęśliwą, ale to nie nowość.

— Z mojej automatycznej sekretarki w domu — powiedziała. — Posłuchaj.

Uniosłem wieczko w moim odtwarzaczu i wsunąłem taśmę, którą cisnęła Deb. Nacisnąłem klawisz „play”; taśma głośno bipnęła, a potem usłyszałem nieznany mi głos.

— Sierżant, hm, Morgan. Zgadza się? Tu mówi Dan Burdett, z hm… Kyle Chutsky mówił, że powinienem do pani zadzwonić. Już wylądowałem, jestem na lotnisku i zatelefonuję do pani w sprawie spotkania, kiedy dojadę do hotelu, który mieści się… — Rozległ się szelest i rozmówca najwyraźniej odsunął komórkę od ust, gdyż jego głos zrobił się słabszy. — Co? Och, hej, to miło. W porządku, dziękuję. — Jego głos znów przybrał na sile. — Właśnie spotkałem waszego kierowcę. Dziękuję, że kogoś podesłaliście. W porządku, zadzwonię z hotelu.

Deborah sięgnęła nad biurkiem i wyłączyła magnetofon.

— Nikogo nie wysyłałam na lotnisko! — wrzasnęła. — Kapitan Matthews też jest pewien, że nikogo nie wysyłał. Dexter, czy ty wysyłałeś kogoś?

— W mojej limuzynie zabrakło benzyny — powiedziałem.

— No to dupa blada! — rozzłościła się na dobre, a ja musiałem się zgodzić z jej analizą.

— Tak czy siak — powiedziałem — przynajmniej wiemy, jaki dobry jest ten następca Kyle’a.

Deborah opadła na składane krzesło przy biurku.

— Cholera — zaklęła. — A Kyle jest… — Przygryzła wargę i nie dokończyła zdania.

— Mówiłaś już o tym kapitanowi Matthewsowi? — zapytałem. Pokręciła głową. — Cóż, będzie musiał do nich zadzwonić. Niech przyślą kogoś innego.

— Jasne, świetnie. Przyślą kogoś innego, komu może uda się dojść do punktu odbioru bagażu. Cholera, Dexter.

— Musimy im powiedzieć, Debs — powiedziałem. — Przy okazji, kto to są ci oni? Czy Kyle mówił ci, dla kogo pracuje?

Westchnęła.

— Nie. Żartował, że pracuje dla OGA, ale nie wyjaśnił mi, dlaczego to takie śmieszne.

— Hm, kimkolwiek są, powinni wiedzieć. — Wyciągnąłem kasetę z odtwarzacza i położyłem przed nią, na biurku. — Muszą coś z tym zrobić.

Deborah nie ruszała się przez chwilę.

— Skąd mam to przeczucie, że już coś z tym zrobili, a tym czymś był Burdett? — zapytała. Potem zabrała taśmę i wyszła z mojego gabinetu.

Trawiłem lunch i popijałem kawę, jedząc ogromne ciastko z wiórkami czekoladowymi, kiedy przyszło wezwanie, żeby zgłosić się na miejsce zabójstwa w rejonie Miami Shores. Z Angelem niespokrewnionym pojechaliśmy na miejsce, gdzie znaleziono ciało — w skorupie rozwalonego i remontowanego domku nad kanałem. Roboty zostały tymczasowo wstrzymane, gdyż właściciel i przedsiębiorca budowlany wzajemnie się pozwali do sądu. Dwóch nastolatków na wagarach zakradło się do domku i znalazło ciało. Trup leżał na grubym plastiku, na stosie sklejki ułożonym na dwóch kozłach do piłowania drewna. Ktoś wziął piłę mechaniczną i elegancko odciął głowę, nogi i ramiona. Całość zostawiono w takim stanie, z kadłubem pośrodku i kawałami ciała leżącymi po prostu o kilka centymetrów od niego.

I chociaż Mroczny Pasażer chichotał i szeptał mi do ucha urocze, mroczne banialuki, złożyłem to na karb czystej zawiści i przystąpiłem do pracy. Było tam, oczywiście, mnóstwo rozchlapanej krwi, miałem więc nad czym się trudzić. Była nadal bardzo świeża, prawdopodobnie spędziłbym radośnie wydajny dzionek, wykrywając i analizując, gdybym nie usłyszał przypadkiem, jak umundurowany funkcjonariusz, który zjawił się tu pierwszy, rozmawia z detektywem.

— Portfel leżał w tym miejscu, tuż obok ciała — powiedział funkcjonariusz Snyder. — Ma wirginijskie prawo jazdy na nazwisko Daniel Chester Burdett.

— Proszę, proszę — zwróciłem się do szczęśliwie gaworzącego głosu na tylnym siedzeniu mojego mózgu. — To z pewnością wiele wyjaśni, prawda? Znów popatrzyłem na ciało. Chociaż głowa i kończyny zostały usunięte szybko i po barbarzyńsku, to w całym układzie odnalazłem jakąś znajomą elegancję, a Mroczny Pasażer chichotał radośnie na znak zgody. Między tułowiem a każdą z części ciała odstęp był tak precyzyjny, jakby go odmierzono, a cała prezentacja została tak zaaranżowana, jak na lekcję anatomii. Kość biodrowa odłączona była od kości nogi.

— W radiowozie mam tych dwóch chłopaków, którzy to odkryli — powiedział Snyder do detektywa. Odwróciłem się i spojrzałem na nich, zastanawiając się, jak im oznajmić moje nowiny. Oczywiście, mogłem się mylić, ale…

— Skurkowaniec — usłyszałem, jak ktoś zamruczał. Obejrzałem się w miejsce, gdzie kucał Angel bez krewnych. Znów za pomocą szczypczyków podnosił kawałeczek papieru. Stanąłem za nim i zerknąłem mu przez ramię.

Wyraźnym, pajęczym charakterem ktoś napisał: POGUE i przekreślił to prostą linią.

— Co to jest pogne ? — zapytał Angel. — Jego nazwisko?

— To ktoś, kto siedzi za biurkiem i wydaje rozkazy prawdziwym żołnierzom — powiedziałem.

Popatrzył na mnie.

— Skąd to wiesz? — zapytał.

— Oglądam mnóstwo filmów — odparłem.

— Angel znów spojrzał na papier.

— Myślę, że charakter pisma jest ten sam — rzekł.

— Jak przy tamtym — powiedziałem.

— Tym, którego nigdy nie było — stwierdził. — Wiem, byłem tam.

— Wyprostowałem się i nabrałem powietrza, myśląc, jak miło mieć rację.

— Ten też nigdy nie istniał — dodałem i podszedłem do funkcjonariusza Snydera gawędzącego z detektywem.

Detektyw, o którym mowa, był mężczyzną w kształcie gruszki i nosił nazwisko Coulter. Popijał z wielkiej butelki mountain dew i patrzył na kanał przebiegający za podwórkiem.

— Jak pan myśli, za ile poszłoby takie miejsce jak to? — zapytał Snydera. — Nad takim kanałem, półtora kilometra od zatoki, hę? Może jakie pół miliona? Więcej?

— Przepraszam pana, detektywie — przerwałem mu. — Chyba mamy tutaj sytuację. — Zawsze chciałem to powiedzieć, ale nie wyglądało, żebym zrobił wrażenie na Coulterze.

— Sytuację. Oglądał pan Falę zbrodni czy co?

— Burdett to agent federalny — wyjaśniłem. — Musi pan natychmiast zadzwonić do kapitana Matthewsa i powiedzieć mu.

— Muszę! — rzekł Coulter.

— To jest związane z czymś, czego nie wolno nam się tykać — odparłem. — Przylecieli z Waszyngtonu i powiedzieli kapitanowi, żeby się od tego odsunął.

Coulter upił łyk z butli.

— I kapitan się wycofał?

— Jak królik do nory — oznajmiłem.

Coulter odwrócił się i popatrzył na ciało Burdetta.

— Federalny — powtórzył. Upił jeszcze łyk, gapiąc się na odciętą głowę i kończyny. Potem pokręcił głową. — Te chłopaki zawsze rozlatują się na części pod naciskiem. — Wyjrzał przez okno i wyciągnął telefon komórkowy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x