Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dekalog dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dekalog dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter, przystojny i czarujący potwór, wciąż trzyma się swojej zasady: morduje tylko innych morderców. Nikt nie podejrzewa, że wzorowy pracownik policyjnego laboratorium nocami staje się katem twórczym wirtuozem zbrodni. Nikt, poza jednym wścibskim policjantem. Ciekawski sierżant to pierwszy problem naszego bohatera. Drugi to utalentowany rywal, przy którym metody pracy Dextera wydają się dziecinną zabawą…

Dekalog dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dekalog dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Muszę zadać pani kilka pytań — powiedziała Deborah, a Lazaro przetłumaczył.

Ariel po prostu kiwnęła głową, nie przerywając swoich ciekawych wywodów.

— Nawet u Castro nie dzieją się takie rzeczy — powiedziała. — Tak, zabijają ludzi. Albo wsadzają na Wyspę Sosnową. Ale nigdy czegoś takiego. Nie na Kubie. Tylko w Ameryce — dodała.

— Czy kiedykolwiek widziała pani sąsiada? — przerwała jej Deborah. — Człowieka, który to zrobił? — Ariel przez chwilę przyglądała się uważnie Deborah. — Muszę to wiedzieć — powiedziała Deb. — Będzie kolejny, jeśli go nie znajdziemy.

— Dlaczego to właśnie pani mnie pyta? — zdziwiła się Ariel za pośrednictwem syna. — To nie jest zawód dla kobiety. Piękna kobieta, taka jak pani, powinna mieć męża. Rodzinę.

El victimo proximo est novio de mi hermana — wyjaśniłem. — Kolejną ofiarą jest chłopak mojej siostry.

Deborah spiorunowała mnie wzrokiem, Ariel tylko westchnęła:

— Ach. — Następnie mlasnęła językiem i pokiwała głową. — Cóż, nie wiem, co mogę wam powiedzieć. Owszem, widziałam tego człowieka, może ze dwa razy. — Wzruszyła ramieniem, a Deborah niecierpliwie się nachyliła. — Zawsze w nocy, nigdy z bliska. Był mały, bardzo niski. I chudy. W wielkich okularach. Nic więcej nie wiem. Nigdy nie wychodził, zachowywał się bardzo spokojnie. Czasem słyszeliśmy stamtąd muzykę. — Uśmiechnęła się lekko i dodała:

— Tito Puente. — A Lazaro niepotrzebnie powtórzył:

— Tito Puente.

— Ach — powiedziałem, a oni popatrzyli na mnie. — To miało zagłuszać hałas — dodałem, nieco skrępowany całym tym zainteresowaniem.

— Czy miał samochód? — zapytała Deborah, a Ariel się nachmurzyła.

— Furgonetkę. Jeździł starą, białą furgonetką bez okien. Była bardzo czysta, ale miała wiele plam od rdzy i wgnieceń. Widziałam ją kilka razy, ale zazwyczaj zostawiał samochód w garażu.

— Nie sądzę, żeby widziała pani tablice rejestracyjne? — zapytałem, a ona popatrzyła na mnie.

— Ależ pamiętam — odparła i uniosła rękę, dłonią do przodu. — Nie zauważyłam całego numeru, to się zdarza tylko na starych filmach. Ale wiem, że to była rejestracja florydzka. Żółta tablica z rysunkiem przedstawiającym dziecko — powiedziała, przerwała i popatrzyła na mnie gniewnie, bo zacząłem chichotać. Nie było to właściwe zachowanie i nie robię tego często, ale rzeczywiście chichotałem i nie potrafiłem powstrzymać śmiechu. Deborah też popatrzyła na mnie ze złością.

— Co w tym takiego cholernie śmiesznego? — zapytała.

— Tablica rejestracyjna — wyjaśniłem. — Przepraszam, Debs, ale mój Boże, nie wiesz, co to jest żółta tablica rejestracyjna z Florydy? A ten facet ma taką i robi to, co robi… — Z trudem przełknąłem, żeby powstrzymać kolejny atak śmiechu, ale musiałem zaangażować do tego całą swoją samokontrolę.

— W porządku, do cholery, co takiego śmiesznego jest w żółtych tablicach rejestracyjnych?

— To numer specjalny, Deb — odparłem. — Głosi: WYBIERZ ŻYCIE.

A potem, wyobrażając sobie doktora Danco obwożącego po okolicy wijące się ofiary, nasycającego je chemikaliami i przycinającego je perfekcyjnie, żeby wszystko przeżyły, boję się, że znowu zachichotałem.

— Wybierz życie — powiedziałem.

Naprawdę chciałem się spotkać z tym facetem.

Wróciliśmy do samochodu w milczeniu. Deborah wsiadła i telefonicznie przekazała opis furgonetki kapitanowi Matthewsowi, a on zgodził się wydać list gończy. Kiedy rozmawiała z kapitanem, ja się rozglądałem. Ładnie wypielęgnowane podwórka, najczęściej wykładane kolorowymi kamykami. Kilka rowerków dziecięcych przymocowanych łańcuchami do frontowych ganków, a w tle Orange Bowl. Miłe sąsiedztwo, żeby tu mieszkać, pracować, mieć rodzinę — albo odrąbywać ludziom ramiona i nogi.

— Wsiadaj — powiedziała Deborah, przerywając moje marzenia o sielance. Wsiadłem i odjechaliśmy. W pewnej chwili, gdy staliśmy na czerwonych światłach, Deb spojrzała na mnie i powiedziała:

— Fajny czas sobie wybrałeś, żeby się pośmiać.

— Doprawdy, Deb — odparłem. — To jest pierwszy ślad osobowości tego faceta. Wiemy, że ma poczucie humoru. Sądzę, że to wielki krok naprzód.

— Jasne. Może uda nam się go złapać w kabarecie.

— Złapiemy go, Deb — zapewniłem, chociaż ani ona, ani ja nie wierzyliśmy w moje słowa. Tylko chrząknęła. Światła zmieniły się, a ona nacisnęła na gaz, jakby rozdeptywała jadowitego węża.

Jechaliśmy w dużym ruchu z powrotem do domu Deb. Poranne korki już się kończyły. Na rogu Flaglera i ulicy Trzydziestej Czwartej jakiś samochód wjechał na chodnik i walnął w latarnię przed kościołem. Obok samochodu, między dwoma wrzeszczącymi na siebie mężczyznami, stał policjant. Na krawężniku siedziała zapłakana dziewczynka. Ach, te czarowne rytmy kolejnego magicznego dnia w raju.

Kilka chwil później skręciliśmy w Medina i Deborah zaparkowała swój samochód obok mojego, na podjeździe. Wyłączyła silnik i przez chwilę oboje po prostu siedzieliśmy, nasłuchując trzasków stygnącego motoru.

— Cholera — powiedziała.

— Zgadzam się.

— Co teraz robimy? — zapytała.

— Śpimy — odparłem. — Jestem zbyt zmęczony, żeby myśleć.

— Uderzyła oburącz w kierownicę.

— Jak ja mam spać, Dexterze? Wiedząc, że Kyle jest… — Znów uderzyła w kierownicę. — Cholera — dodała.

— Furgonetka się znajdzie, Deb. Wiesz przecież. Baza danych wyrzuci wszystkie białe furgonetki z tablicami WYBIERZ ŻYCIE, a list gończy to tylko kwestia czasu.

— Kyle nie ma czasu — odparła.

— Istoty ludzkie potrzebują snu, Debs — powiedziałem. — Ja też.

Furgonetka kuriera zapiszczała na zakręcie i zatrzymała się z brzękiem przed domem Deborah. Kierowca wyskoczył z małą paczuszką i podszedł do drzwi frontowych.

— Cholera — zaklęła po raz ostatni i wysiadła z wozu, żeby odebrać przesyłkę.

Zamknąłem oczy i posiedziałem troszkę dłużej, oddając się marzeniom, co zdarza mi się zamiast logicznego myślenia, kiedy jestem bardzo zmęczony. To chyba naprawdę był zmarnowany wysiłek; nic mi nie przychodziło do głowy poza pytaniem, gdzie zostawiłem buty do biegania. Ponieważ moje nowe poczucie humoru najwyraźniej nadal obijało mi się po głowie, wydało mi się to śmieszne, a ku memu ogromnemu zdumieniu usłyszałem słabiutkie echo dobiegające od strony Mrocznego Pasażera. Co w tym takiego śmiesznego? — zapytałem. — Czy to dlatego, że zostawiłem buty u Rity? Oczywiście, nie odpowiedział. Biedaczyna, pewnie do tej pory się dąsał. A jednak zachichotał. Czy jest coś jeszcze, co byłoby śmieszne? — zapytałem znowu. Ale nadal nie było odpowiedzi; zaledwie słabe uczucie oczekiwania i głodu.

Kurier zagrzechotał i z rykiem odjechał. Właśnie miałem zamiar ziewnąć, przeciągnąć się i przyznać, że moje precyzyjnie dostrojone moce mózgowe zrobiły sobie przerwę, kiedy usłyszałem coś w rodzaj wymiotnego jęku. Otworzyłem oczy i podniosłem wzrok. Zobaczyłem, jak Deborah robi chwiejny krok i siada na chodniku przed domem. Wysiadłem i szybko do niej podszedłem.

— Deb? — zapytałem. — Co się stało?

Rzuciła paczuszkę i ukryła twarz w dłoniach, wydając przy tym więcej dziwnych dźwięków. Przykucnąłem obok niej i podniosłem paczuszkę. Było to małe pudełko, rozmiarów opakowania na zegarek. Podważyłem przykrywkę. W środku znalazłem torebkę z zamkiem błyskawicznym, a w torebce ludzki palec.

Palec z dużym, błyszczącym różowiutko pierścieniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x