Leff Lindsay - Dylematy Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Leff Lindsay - Dylematy Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dylematy Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dylematy Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdzie się podział Mroczny Pasażer, drugie ja Dextera, wewnętrzny głos, który szepce mu do ucha z tylnego siedzenia i od czasu do czasu przesiada się za kierownicę, żeby zwieźć go do parku rozrywki, o jakim się nikomu nie śniło? Czy Dexter ma teraz sam wymierzać swoją sprawiedliwość innym potworom pechowcom, którzy wpadli w ręce jego, nie policji? Jak ma wybierać spośród och, jakże licznych w Miami kandydatów, tych, którzy najbardziej sobie zasłużyli na miejsce w jego skromnym panteonie? Dexter zostaje sam z bolesną świadomością, że bez Mrocznego Pasażera nawet jego niepośledni talent ma swoje granice… tym bardziej, że tropi go tajemniczy prześladowca.

Dylematy Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dylematy Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— No, kurwa, czas najwyższy — burknęła Debora.

— Na kostce jest bransoletka — mówił Vince. — Z platyny, więc się nie stopiła. — Podniósł oczy na Deborę i obdarzył ją swoim okropnie sztucznym uśmiechem. — Jest na niej imię Tammy.

Debora zmarszczyła brwi i spojrzała w stronę bocznych drzwi galerii. Stał tam policjant, a z nim wysoki mężczyzna w marynarce z kory i muszce, który patrzył na nią niepewnie.

— Ten to kto? — spytała Vince'a.

— Profesor Keller. Uczy historii sztuki. Znalazł ciało.

Wciąż zasępiona, Debora wstała i skinęła na mundurowego, żeby przyprowadził profesora.

— Profesorze…?

— Keller. Gus Keller — odparł profesor. Był przystojnym mężczyzną po sześćdziesiątce z czymś podobnym do szramy po pojedynku na lewym policzku. Nie wyglądał, jakby miał zemdleć na widok ciała.

— Znalazł pan zwłoki — zagaiła Debora.

— Tak jest. Szedłem obejrzeć nową wystawę… sztuka Mezopotamii, nawiasem mówiąc, bardzo ciekawa… i zobaczyłem to w zaroślach. — Zmarszczył czoło. — Chyba jakąś godzinę temu.

Debora skinęła głową, jakby już to wszystko wiedziała, nawet to o Mezopotamii, co było standardową policyjną sztuczką obliczoną na zachęcenie ludzi, by dorzucili więcej szczegółów, zwłaszcza jeśli mają małe co nieco na sumieniu. Na Kellera to nie podziałało. Czekał na następne pytanie, a Debora próbowała jakieś wymyślić. Jestem słusznie dumny z mojej w bólach zdobytej sztucznej umiejętności zachowania się w towarzystwie i nie chciałem, żeby cisza stała się niezręczna, więc odchrząknąłem, a Keller na mnie spojrzał.

— Co może nam pan powiedzieć o tej ceramicznej głowie? — spytałem. — Z artystycznego punktu widzenia. — Debora przeszyła mnie wzrokiem, ale może to przez zazdrość, że ja wymyśliłem to pytanie, nie ona.

— Artystycznego? Niewiele — powiedział Keller, patrząc na głowę byka leżącą przy zwłokach. — Wygląda jak zrobiona w formie, a potem wypalona we względnie prymitywnym piecu. Może nawet dużym piekarniku. O wiele ciekawsza jest z historycznego punktu widzenia.

— Jak to ciekawsza? — żachnęła się Debora.

Wzruszył ramionami.

— Cóż, nie jest doskonała, ale ktoś próbował odtworzyć bardzo stary stylizowany wzór.

— Jak bardzo stary? — dociekała. Keller uniósł brew i wzruszył ramionami, jakby zadała niewłaściwe pytanie, ale odpowiedział mimo to.

— Sprzed trzech, czterech tysięcy lat.

— Rzeczywiście bardzo stary — podsunąłem uczynnie i oboje tak na mnie spojrzeli, że poczułem się w obowiązku dodać coś choć trochę inteligentnego: — Az której części świata pochodzi?

Keller skinął głową. Znów byłem inteligentny.

— Z Bliskiego Wschodu. Podobny motyw występuje w Babilonii, a nawet wcześniej w okolicach Jerozolimy. Głowa byka prawdopodobnie ma związek z kultem jednego z dawnych bóstw. Wyjątkowo paskudnego.

— Molocha — powiedziałem. Gardło mnie bolało, kiedy wymawiałem to imię.

Debora wpiła się we mnie wzrokiem, teraz już stuprocentowo pewna, że coś przed nią ukrywałem, ale kiedy Keller zaczął mówić, ponownie spojrzała na niego.

— Zgadza się. Moloch lubił ofiary z ludzi. Zwłaszcza dzieci. To był standardowy układ: ty składasz dziecko w ofierze, on gwarantuje ci obfite plony czy zwycięstwo nad wrogami.

— Skoro tak, tegoroczne zbiory powinny być rekordowe — zauważyłem, ale żadne z nich jakoś nie uznało mojej uwagi za godną choćby lekkiego uśmiechu. Cóż, człowiek robi, co może, żeby wnieść trochę humoru na ten ponury świat, a jeśli inni nie doceniają jego starań, ich strata.

— Po co palić ciała? — rzuciła Debora.

Keller uśmiechnął się przelotnie, jak profesor wdzięczny za pytanie z sali.

— To klucz do całego rytuału. Wielki posąg Molocha z głową byka służył za piec.

Pomyślałem o Halpernie i jego „śnie”. Czy wiedział o Molochu wcześniej, czy było to coś, co zobaczył tak, jak ja usłyszałem tę muzykę? A może Debora od początku miała rację i rzeczywiście stał przed tym posągiem i zabił dziewczyny, choć teraz wydawało się to zupełnie nieprawdopodobne?

— Piec — powiedziała Debora, a Keller skinął głową. — I wrzucają do niego ciała? — spytała z niedowierzaniem.

— Jeszcze lepiej — mówił Keller. — Poprzez rytuał dawali ludziom cud. Tak naprawdę odstawiali bardzo pomysłową szopkę, to wszystko. Ale stąd właśnie wzięła się nieprzemijająca popularność Molocha; bo to było przekonujące, raz, i fascynujące, dwa. Posąg miał ręce wyciągnięte w stronę wiernych. Wkładało się w nie ofiarę, a on jakby ożywał i ją pożerał; ręce powoli podnosiły delikwenta do ust.

— I wrzucały do pieca — dodałem, bo znudziło mi się tylko przysłuchiwać — przy dźwiękach muzyki.

Debora dziwnie na mnie spojrzała, a ja uprzytomniłem sobie, że nikt dotąd słowem nie wspomniał o muzyce, ale Keller tym się nie przejął.

— Otóż to — odparł. — Trąby, bębny, śpiew, wszystko bardzo hipnotyczne. Z wielkim finałem w chwili, kiedy bóg podnosił ofiarę i wrzucał sobie do ust. Stamtąd wpadała do pieca. Żywcem. To raczej mało przyjemne.

Wierzyłem Kellerowi — sam słyszałem to ciche, odległe dudnienie bębnów i dla mnie też nie było to zbyt przyjemne.

— Czy ktoś nadal czci tego jak mu tam? — spytała Debora.

Keller pokręcił głową.

— O ile wiem, od dwóch tysięcy lat już nie.

— Jak to, do cholery — palnęła. — Czyli kto za tym stoi?

— Nie mówimy tu o jakiejś tajemnicy — wyjaśnił profesor. — To całkiem nieźle udokumentowany kawałek historii. Każdy mógł trochę poszperać w źródłach i znaleźć dość informacji, żeby zrobić coś takiego.

— Ale po co? — drążyła Debora.

Uśmiechnął się uprzejmie.

— Tego to ja nie wiem.

— To na cholerę mi to wszystko? — rzuciła oskarżycielsko, jakby obowiązkiem Kellera było uchylenie odpowiedzi na to pytanie.

Obdarzył ją życzliwym, profesorskim uśmiechem.

— Trochę wiedzy nie zaszkodzi — powiedział.

— Na przykład — dodałem — teraz wiemy, że gdzieś musi być duży posąg byka z piecem w środku.

Debora gwałtownie odwróciła twarz do mnie.

Nachyliłem się ku niej.

— Halpern — szepnąłem. Zamrugała i poznałem po niej, że sama jeszcze na to nie wpadła.

— Myślisz, że nie śnił?

— Nie wiem, co myśleć — przyznałem. — Ale jeśli ktoś odstawia tę szopkę z Molochem na serio, czemu nie miałby użyć odpowiedniego sprzętu?

— Szlag by to — mruknęła. — Ale gdzie ukryć coś takiego?

Keller odkaszlnął z pewną delikatnością.

— Obawiam się, że to jeszcze nie wszystko — powiedział.

— To znaczy? — Debora wpatrywała się w niego z napięciem.

— Cóż, trzeba by też ukryć zapach. Swąd smażonego ludzkiego ciała. Długo się utrzymuje i raczej się go nie zapomina. — Mówił z lekkim zakłopotaniem i na koniec wzruszył ramionami.

— Czyli szukamy gigantycznego, śmierdzącego posągu z piecem w środku — rzuciłem radośnie. — Coś takiego chyba nietrudno znaleźć.

Debora przeszyła mnie spojrzeniem i znów nie mogłem nie być lekko zawiedziony jej prostolinijnym podejściem do życia — zwłaszcza że jeśli Mroczny Pasażer nie będzie grzeczny i nie wyjdzie z kryjówki, niemal na pewno dołączę do niej jako stały rezydent Krainy Ponuractwa.

— Profesorze Keller — odezwała się i odwróciła się do mnie plecami. Teraz jej biedny braciszek czuł się już zupełnie opuszczony. — Czy w całej tej byczej historii jest coś jeszcze, co mogłoby nam pomóc?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dylematy Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dylematy Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dylematy Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dylematy Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x