Tandem był zakotwiczony.
Nagle Schofield dostrzegł jakiś ruch.
Na łodzi.
Przez zasłonę piachu dostrzegł w lewym kadłubie pulchnego, łysego mężczyznę w koszuli z krótkim rękawem. Człowiek ten właśnie wstawał.
Gunther Botha.
Kiedy helikopter Schofielda nadleciał pod osłoną burzy piaskowej, Botha był czymś zajęty i prawdopodobnie dlatego go nie zauważył.
W prawym kadłubie również ktoś był.
Drobna, dziecięca figurka, całkiem nie na miejscu w stanowisku strzeleckim.
Kevin.
Schofield poczuł ogromną ulgę.
Znaleźli go.
Po chwili Schofield zawołał przez zewnętrzne głośniki super stalliona:
– Doktorze Botha, tu piechota morska Stanów Zjednoczonych! Jest pan aresztowany! Proszę przekazać nam chłopca i poddać się!
Botha jakby go nie słyszał. Wyrzucił za burtę coś kanciastego, o metalicznym połysku. Przedmiot plusnął w wodę i natychmiast zatonął.
Co on robi? – zastanawiał się Schofield.
Odwrócił się do Booka.
– Otwórz rampę załadunkową i opuść się do łodzi.
Tył wielkiego helikoptera zaczął zbliżać się do motorówki. Schofield stał na otwartej platformie. Był teraz jakieś trzy metry nad powierzchnią wody – w jednej ręce trzymał pistolet, w drugiej mikrofon. Otaczały go rozszalałe chmury piasku.
Uniósł mikrofon do ust.
– Botha, oddaj chłopaka! – zadudnił jego wzmocniony głos.
Ale tamten w dalszym ciągu nie zwracał na niego uwagi. Kevin odwrócił się w fotelu i kiedy ujrzał Schofielda, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Pomachał – po dziecięcemu, całym ramieniem.
Schofield odmachał mu oszczędnym ruchem dłoni.
Zastanawiał się, co zamierza Botha.
Afrykański naukowiec miał na plecach sprzęt do nurkowania. Rzucił Kevinowi zakrywającą całą twarz maskę nurka i szybkimi gestami kazał mu ją założyć.
Schofield zmarszczył czoło. Sprzęt do nurkowania?
Bez względu na to, co Botha chce zrobić, nadszedł czas, by go powstrzymać, pomyślał.
Uniósł pistolet i właśnie zamierzał strzelić w motorówkę Bothy, by ściągnąć na siebie jego uwagę, gdy zupełnie niespodziewanie gdzieś w górze rozległ się głośny łoskot i tylny wirnik jego super stalliona rozpadł się na kawałeczki.
Ogon helikoptera odłamał się jak sucha gałąź i spadł do wody, a maszyna zaczęła wściekle wirować, oddalając się od motorówki Bothy.
Pozbawiony ogona super stallion zaczął gwałtownie opadać ku wodzie.
Book II ściskał drążek, ale nie mógł uratować helikoptera, który bujał się ostro na boki i mknął nosem naprzód ku wodzie.
Schofieldem gwałtownie rzuciło i stracił równowagę; na szczęście udało mu się przytrzymać obciągniętego płótnem fotelika.
Helikopter uderzył w wodę.
W górę wytrysnął gigantyczny gejzer.
Dziób potężnej maszyny wbijał się coraz głębiej i głębiej, aż w końcu cała się zanurzyła i dopiero po dziesięciu sekundach wielki kadłub wypłynął na powierzchnię.
Book II wcisnął klawisz awaryjnego wyłączania wszystkich systemów i silniki natychmiast zamarły. Łopaty wirnika powoli zwalniały obroty.
Do przedziału ładunkowego zaczęła wlewać się woda.
Nie wpływała przez otwartą rampę załadunkową, która była tak skonstruowana, że w przypadku wodowania unosiła się tuż nad powierzchnią, ale przez luk awaryjny, którym Schofield i Book II wtargnęli do helikoptera.
Super stallion przez jakiś czas po awaryjnym lądowaniu może utrzymywać się na wodzie, ponieważ jednak ich maszyna miała otwarty luk w podłodze kadłuba, od razu zaczęła tonąć. Schofield pobiegł do kokpitu.
– Co to było? Coś nas trafiło!
– Wiem – odparł Book II i skinął głową, wskazując na zewnątrz. – To chyba oni.
Schofield wyjrzał przez przednią szybę.
Tuż nad wodą po obu stronach motorówki Bothy, zasłaniane przez tumany piachu, unosiły się dwa pozostałe penetratoiy sił powietrznych.
Super stallion tonął przerażająco szybko.
Woda wlewała się z bulgotem przez otwarty luk, rozlewając się szybko po przedziale towarowym i ściągając tylną część helikoptera pod wodę.
W ciągu minuty rampa załadunkowa znalazła się pod powierzchnią, co spowodowało, że woda mogła się wlewać także szerokim tylnym otworem.
Schofield i Book II stali w kokpicie po kostki w wodzie. Nagle tonący wrak przekręcił się gwałtownie w bok.
– Jakieś ryzykowne pomysły? – spytał Book II, łapiąc się jakiegoś występu.
– Żadnych.
Super stallion powoli, ale nieustannie opadał – resztką ogona do dołu.
Schofield wyjrzał przez przednią szybę.
Jeden z penetratorów zbliżył się do motorówki Bothy i zawisł tuż przed nią niczym szykujący się do ataku drapieżnik.
Botha stał wyprostowany i patrzył na czarny helikopter. Zamachał obiema rękami. Wyglądał jak karzeł, próbujący przebłagać ptaka-boga.
Spod prawego skrzydła penetratora wystrzelił nagle stinger, ciągnąc za sobą białą strużkę dymu.
Rakieta trafiła w kadłub, w którym stał Botha, i lewa część motorówki wyskoczyła nad wodę.
Naukowiec zniknął. Pozostał po nim jedynie krąg spienionej wody.
Kadłub z Kevinem został gładko odcięty. Pojedynczy kadłub wraz z resztą łącznika podskakiwał na wodzie, obserwowany przez pilotów penetratora.
Schofield zamarł.
Zabili Bothę!
Jasna cholera!
Ich super stallion był już w trzech czwartych pod wodą – ponad powierzchnię wystawały jedynie końcówki łopat i wypukła przednia szyba kokpitu.
Po chwili drobne fale zaczęły uderzać o szybę.
Cały przedział towarowy wypełniała ciemnozielona woda, która lada moment miała wedrzeć się do kokpitu.
Penetrator opadł niżej nad zniszczonym tandemem i spuszczono z niego specjalną uprząż ratunkową dla Kevina.
– A niech to cholera! – zaklął głośno Schofield.
Super stallion dalej tonął. Ostatnią rzeczą, jaką Schofield ujrzał, zanim przednia szyba została całkowicie zalana falującą wodą, był Kevin – zapięty w uprzęży i wciągany do tylnej części kokpitu helikoptera szturmowego.
Potem wszystko odcięła ciemnozielona zasłona.
Załogi obu penetratorów doskonale wiedziały, kto jest w super stallionie.
Przez ostatnie kilka minut nie dostały odpowiedzi na ani jeden z komunikatów, które przekazywały Lunecie, doprowadził ich jednak do krateru sygnał znajdującego się na pokładzie super stalliona transpondera i dzięki niemu znaleźli Bothę oraz chłopca.
Oba helikoptery unosiły się nad wrakiem, a ich załogi obserwowały, jak pogrąża się w wodzie.
W prowadzącym penetratorze siedział Pyton Willis – dowódca oddziału Charlie. Musiał się upewnić, że super stallion naprawdę zatonął.
Po kokpicie w zielonej toni zniknął koniec łopaty – ostatnia wystająca jeszcze nad powierzchnię wody część maszyny Schofielda.
Kiedy woda wypełniła wnętrze wraka, wypłynęły z niego kłęby pęcherzyków powietrza.
Penetratory czekały.
Willis czekał, aż znikną ostatnie bąbelki. Musiał mieć pewność, że w podwodnej trumnie nie ma już żadnych zapasów powietrza.
Po kilku następnych minutach powierzchnia wody wygładziła się.
Penetratory w dalszym ciągu czekały.
Pozostały na miejscu jeszcze przez dziesięć minut – gdyby ktoś wypłynął, zginąłby od kul.
Nikt się jednak nie pojawił.
W końcu zawróciły i poleciały z powrotem do Strefy 7.
Nikt nie wytrzymałby tak długo pod wodą, nawet w kieszeni powietrznej.
Mowy nie ma.
Shane Schofield – i ktokolwiek jeszcze siedział z nim w maszynie – był bez wątpienia martwy.
Читать дальше