Mathew Reilly - Strefa 7

Здесь есть возможность читать онлайн «Mathew Reilly - Strefa 7» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa 7: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa 7»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ponowne spotkanie czytelników z bohaterem Stacji lodowej porucznikiem Shanem Schofieldem. Do tajnej podziemnej bazy Sił Powietrznych w stanie Utah, zwanej Sferą 7, gdzie amerykańska armia prowadzi badania nad śmiercionosnymi wirusami, przybywa z inspekcją prezydent USA. Goście nie zdają sobie sprawy, że miejsce to jest w rękach generała-renegata, który pragnie policzyć się z prezydentem i przechwycić władzę w kraju. Generał grozi zdetonowaniem ładunków jądrowych w największych miastach Ameryki, dzięki dostępowi do czarnej walizeczki prezydenta kontroluje cały amerykański arsenał nuklearny. Ochroną szefa państwa zajmuje się osobiście Shan Schofield. Tylko on jest zdolny przeciwstawić się rzeszom doborowych komandosów. W labiryncie podziemnych tuneli, hangarów i laboratoriów rozpoczyna się śmiercionośny pojedynek…

Strefa 7 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa 7», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Drugi tandem z pary gonionej przez Mózgowca nie mógł jednak zwolnić.

Przemknął jak pocisk między dwiema pozostałymi łodziami i pomknął odnogą prowadzącą na zachód.

Helikoptery również straciły koordynację. Jednemu udało się zawisnąć nieruchomo w powietrzu, a dwa pozostałe zaczęły latać chaotycznie nad skrzyżowaniem kanałów, przecinając sobie nawzajem drogę i mijając się o centymetry. Aby powrócić do szyku bojowego, musiały odlecieć na bok.

Tego właśnie potrzebował Schofield.

Teraz mógł dogonić uciekinierów.

Mózgowiec był mniej więcej osiemdziesiąt metrów przed skrzyżowaniem kanałów.

Widział całe zamieszanie, ruszający ponownie wodolot i unieruchomiony tandem.

Jego uwagę przykuł wodolot, który wirował na wodzie, próbując wjechać do odpowiedniego kanału.

Schofield dotarł do skrzyżowania w chwili, gdy wodolot skręcił na południe. Tuż za nim jechał Mózgowiec.

– Płynę za wodolotem, sir! – Widzę! – odparł Schofield.

Sam też zamierzał podążyć za wodolotem, ale nagle jego uwagę zwrócił jakiś ruch po prawej stronie. Odwrócił się i popatrzył na prowadzący na zachód kanał.

Znikał w nim właśnie jeden z południowoafrykańskich tandemów.

Był to ten sam tandem, który przed chwilą – nie mogąc się zatrzymać – przemknął między unieruchomionymi na chwilę dwoma południowoafrykańskimi łodziami. Dziwne, ale nawet nie próbował zawrócić, by wesprzeć wodolot.

Oczywiście!

W wodolocie nie było chłopca!

Był w tandemie.

W TYM tandemie.

– O, nie… – jęknął Schofield na widok łodzi Mózgowca, znikającej za zakrętem w pogoni za wodolotem.

Łódź Mózgowca płynęła szybko.

Bardzo szybko.

Wkrótce znalazła się na wysokości wodolotu. Obie jednostki gnały obok siebie wąskim kanałem jak samochody wyścigowe, które wyrwały się spod kontroli, a dwa penetratory leciały nad nimi i wściekle je ostrzeliwały.

– Mózgowiec… szysz… nie… – rozległ się w słuchawkach urywany głos Schofielda, ale z powodu hałasu łopat wirników, silników i strzelaniny młody komandos nie mógł zrozumieć, o co chodzi dowódcy.

Kazał Herbiemu podprowadzić tandem jak najbliżej pędzącego wodolotu, a sam wstał z fotela.

Obserwował pędzący obok wodolot – widział zamontowane na dziobie dwie przecinające wodę płetwy, ale ponieważ szyby kabiny były przyciemnione, nie mógł zajrzeć do jej wnętrza.

Wziął w końcu głęboki wdech i przeskoczył na wąski występ biegnący wokół wodolotu.

– …gowiec!…noś…tamtąd!

Słowa Schofielda były kompletnie niezrozumiałe.

Mózgowiec złapał za uchwyt, wystający z dachu kabiny wodolotu. Nie bardzo wiedział, czego się może spodziewać. Możliwe, że zaraz otworzą się drzwi, ktoś wyskoczy i zacznie do niego strzelać… nic takiego jednak nie nastąpiło.

Nieważne, pomyślał i skoczył szczupakiem na przedni pokład Wodolotu. Błyskawicznie przetoczył się po nim i strzelił w przednią szybę kabiny. Rozprysnęło się szkło, a kiedy dym się rozwiał, można było zajrzeć do środka.

Dziwne…

Kabina była pusta.

Mózgowiec wdrapał się do niej…

…i stwierdził, że drążki sterujące poruszają się same, prowadzone przez komputerowy antyimpedancyjny system nawigacyjny, nakazujący łodzi odsuwać się od wszystkich obiektów – w tym także od innych łodzi i skalnych ścian.

Nagle w uszach Mózgowca zabrzmiał głos Schofielda:

– Mózgowiec, wynoś się stamtąd! Wodolot to pułapka! Wodolot to pułapka!

W ciszy, która po chwili zapadła, Mózgowiec usłyszał głośne buczenie, sygnalizujące koniec jego życia.

Sekundę później wodolot eksplodował i wszystkie okna wyprysnęły na zewnątrz.

Impet wybuchu był tak silny, że tandem Herbiego został przewrócony jak zabawka. Rozpędzona łódka sunęła jednak dalej – dnem do góry – po czym uderzyła w skalny brzeg i znieruchomiała.

Pogięty wrak stał bez ruchu, a wokół niego opadały krople wody.

Schofield zamierzał właśnie ruszyć w pościg za południowoafrykańskim tandemem, który uciekł z pola walki, kiedy wodę wokół niego rozerwał nagle grad pocisków.

Strzelał do niego czwarty, ostatni południowoafrykański tandem.

Schofield popłynął na wschód – z powrotem, kanionem prowadzącym do krateru z kamiennym ostańcem pośrodku.

Zanim zdążył się zastanowić, co ma dalej robić, wokół jego łódki trysnęły dwie równoległe linie jeszcze większych gejzerów. Pociski padały tak blisko, że bryzgi wody ochlapywały mu twarz.

Zaatakował go trzeci helikopter, unoszący się nad skrzyżowaniem kanałów i obracający się wściekle w powietrzu w poszukiwaniu łodzi z Kevinem. Czarne sześciolufowe działko typu Vulcan głośno ryczało, wypluwając z siebie długie jęzory żółtych płomieni.

Schofield dodał gazu i skręcił ostro w lewo, by oddalić się od penetratora, ale oddaliło go to także od łodzi, w której jego zdaniem uprowadzono Kevina. Podążył za południowoafrykańskim tandemem, który wracał do krateru.

Właśnie tę łódź postanowił także ścigać penetrator. Opuścił nos i wystrzelił do przodu jak szarżujący nosorożec, a z jego rur wydechowych trysnęły snopy iskier.

Tandem Schofielda mknął po wodzie, jego kadłub ledwie dotykał jej powierzchni; gonili południowoafrykańską łódź wijącym się kanionem, czując cały czas obecność unoszącego się nad nimi penetratora.

– Jakieś pomysły?! – wrzasnął Book II.

– Jasne! – odkrzyknął Schofield. – Nie daj się zabić! Penetrator ponownie otworzył ogień i kolejne dwie linie wodnych gejzerów wystrzeliły z wody po bokach pędzącej motorówki.

Schofield znów ostro skręcił w lewo – tak gwałtownie, że prawy kadłub katamarana uniósł się nad wodę – dokładnie w chwili, gdy seria pocisków przecięła wodę pod nim.

W tym samym momencie z kadłuba helikoptera wypadły dwie torpedy.

Kiedy Schofield je ujrzał, strach rozszerzył mu oczy.

– Cholera…

Torpedy jedna po drugiej wpadły z pluskiem do wody i sekundę później dwie linie bąbelków ruszyły w kierunku tandemów.

Jedna z nich mknęła prosto na łódź Schofielda.

Schofield skręcił w prawo, w kierunku przedziwnie ukształtowanego głazu, wystającego nad wodę tuż przy prawym brzegu kanionu. Jego łagodnie skośnie wznoszący się wierzch wyglądał jak pochylnia…

Torpeda doganiała ich.

Tandem Schofielda śmigał jak strzała. Book II zrozumiał, co Schofield zamierza.

Motorówka uderzyła w głaz w chwili, gdy torpeda znalazła się pomiędzy silnikami i…

…oba dzioby łodzi uniosły się w powietrze, a oba kadłuby zaczęły – drapiąc i chrobocząc – sunąć po skale i nagle – ZZZUMMM! – niczym przelatujący przez beczki samochód kaskadera, tandem przeskoczył głaz, dokładnie w chwili, gdy torpeda eksplodowała po jego drugiej stronie, posyłając w niebo tysiące kamiennych kawałków, które rozłożyły się za uciekającą łodzią w kształt wachlarza.

Oba kadłuby plasnęły o wodę i pomknęły dalej.

Schofield spojrzał przed siebie. Tandem przed nim właśnie skręcał ostro w lewo, kierując się ku tunelowi, odchodzącemu w głąb lewej ściany kanionu.

Wykonał ten sam manewr, bo druga torpeda goniła ich jak głodny krokodyl.

Południowoafrykański tandem zniknął w tunelu.

Sekundę później to samo zrobił katamaran Schofielda. Torpeda skręciła za nimi.

Oba tandemy – z zapalonymi reflektorami – gnały tunelem z prędkością ponad 150 kilometrów na godzinę, co sprawiało, że szare ściany wokół nich rozmazywały się w niewyraźne pasy. Czuli się, jakby jechali superszybką kolejką górską w wesołym miasteczku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa 7»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa 7» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa 7»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa 7» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x