James Grippando - Prawo Łaski

Здесь есть возможность читать онлайн «James Grippando - Prawo Łaski» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo Łaski: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Łaski»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Ludzie zebrali się o zmroku, aby czuwać całą noc. Była pełnia, ale po północy gęste chmury skryły niebiosa – z żalu albo przeciwnie, obojętności – chciały zasłonić wszechogarniający wzrok. Za sześć godzin ciemności ustąpią, skończy się wyczekiwanie. Wschodzące słońce obleje czerwienią sosny, palmy i całą północno-wschodnią Florydę. Wtedy, punktualnie o siódmej, Raul Fernandez zostanie stracony".

Prawo Łaski — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Łaski», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Z całym szacunkiem, panie gubernatorze, zwracam panu uwagę, że musi pan odpowiedzieć na pytanie. Mam jednocześnie obowiązek uprzedzić pana, że może pan skorzystać z prawa do odmowy zeznań na podstawie przepisu piątej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która stanowi, że można odmówić zeznań, jeśli obciążałyby one zeznającego. Ma pan więc trzy możliwości do wyboru – odpowiedzieć: tak, odpowiedzieć: nie, bądź skorzystać z przysługującemu panu prawa. Pytanie brzmi: czy zabił pan Eddy'ego Gossa?

Czas jakby stanął w miejscu. Wszyscy obecni zdawali sobie sprawę, że to najważniejsze pytanie w całym procesie.

Harold Swyteck siedział wyprostowany, spokojny i nad podziw opanowany, jak na człowieka, który stoi w obliczu decyzji o śmierci lub życiu. Jeśli odpowie „tak", to skłamie i wyprowadzą go stąd w kajdanach. Odpowiedź „nie" byłaby zgodna z prawdą, ale jednocześnie oddaliłby podejrzenia wobec siebie, a przez to zmniejszyłby szansę Jacka na uwolnienie od winy i kary. Z kolei odwołanie się do praw wynikających z piątej poprawki do konstytucji też miało poważne konsekwencje. Po pierwsze oznaczało nieodwołalny kres kariery politycznej, po wtóre groziło postawieniem go w stan oskarżenia za zabójstwo Eddy'ego Gossa. Z drugiej jednak strony stanowiło gwarancję uniewinnienia Jacka, a w tej chwili to chciał uzyskać. Wybór był więc oczywisty.

– Odmawiam odpowiedzi na pytanie – oznajmił – na tej podstawie, że mogłaby ona świadczyć przeciwko mnie!

Sala eksplodowała, jak od uderzenia bomby.

– Cisza! – sędzia energicznie zastukała młotkiem. Prokurator wpatrywał się w świadka, ale już bez ognia w oczach. Wiedział, że sprawa jest skończona.

– W tej sytuacji – rzekł – oskarżenie nie ma więcej pytań.

– Świadek jest wolny – oznajmiła sędzia.

Gubernator wstał, spojrzał na przysięgłych, przeniósł wzrok na syna. Nie był pewien, co wyrażał wzrok ławników, nie miał natomiast wątpliwości, że w oczach Jacka dostrzegł to, czego zawsze pragnął, to zaś dało mu dość siły, aby przejść z dumnie podniesioną głową przez całą salę, od podium dla świadków do wyjścia – najdłuższe sześćdziesiąt metrów w całym jego życiu.

– Czy obrona pragnie jeszcze kogoś wezwać? – sędzia wróciła do procedury.

Manny wstał wolno, czując pokusę, jaka zwykle rodzi się u wszystkich obrońców na pewnym etapie postępowania procesowego, aby na fotelu dla świadków posadzić oskarżonego. Ale zeznania Giny Terisi nie pozostawiały właściwie żadnego wyboru, a co ważniejsze – gubernator w istocie załatwił całą sprawę.

– Nie, Wysoki Sądzie, obrona zakończyła swoje przesłuchania.

– Czy zabierze pan głos, panie McCue? – sędzia zwróciła się do prokuratora.

Oskarżyciel spojrzał na zegarek.

– Pani sędzio, jest prawie pierwsza, zeznania gubernatora zaszokowały chyba wszystkich, także mnie. Nie jestem przygotowany do wygłoszenia polemiki. Wnoszę o ogłoszenie przerwy do jutra rana.

Był to dość niezwyczajny wniosek i sędzia skrzywiła się z niezadowoleniem.

– Jak pan chce – zgodziła się niechętnie – ale w tej sytuacji proszę, aby obie strony były gotowe do wygłoszenia przemówień końcowych. Nie życzę sobie dalszych opóźnień. Ogłaszam przerwę do jutra, do godziny dziewiątej – zamknęła posiedzenie uderzeniem młotka o pulpit.

– Proszę wstać, Sąd idzie! – zawołał woźny, co spowodowało taki sam skutek, jakby krzyknął: „Pożar, ratuj się kto może!" Wszyscy rzucili się do wyjścia, wymieniając uwagi, komentując sensacyjne wydarzenia. Dziennikarze ruszyli hurmem, jedni do telefonów, aby przekazać wiadomości do redakcji, inni do obrońcy i prokuratora, prosząc o wypowiedzi, a jeszcze inni pobiegli za gubernatorem. Nieliczni przyjaciele, a wśród nich Mike Mannon i Neal Goderich, pośpieszyli uścisnąć dłoń Jacka, jakby wyrok był już pewny.

Jack wiedział, że sprawa jeszcze się nie skończyła, wiedział o tym również Manny i jeszcze ktoś w sali rozpraw, ktoś kto trzymał się z tyłu, przysłaniając łysą czaszkę ciemną peruką i kryjąc twarz w cieniu kapelusza z wielkim rondem.

Ów ktoś spoglądał na Jacka spuchniętym okiem.

– Tak powinno być z Raulem – mruczał do siebie – a nie z tobą, Swyteck. Spojrzał jeszcze raz na Jacka, wyobrażając sobie, jak to niebawem Jack będzie opowiadał o wszystkim swojej pięknej narzeczonej, i po chwili wyszedł z sali z mocnym postanowieniem, że dostarczy rodzinie Swytecków zupełnie nowego tematu do rozmyślań.

45

Parking przed barem Jiggles był zatłoczony – w czwartki zaczynał się ruch w interesie – więc Rebecca musiała poszukać miejsca dla auta na ulicy. Ubrana była w obszerne dżinsy i podkoszulek, jak zwykle w drodze do pracy. W barze znajdowała się garderoba, jedna dla wszystkich dziewcząt, co nie było specjalnie wygodne, ale też zawsze bezpieczniej przebierać się w środku niż prowokować los paradując po parkingu w „służbowym" stroju. Zerknęła na zegarek: dziesięć po dziesiątej. – Kurczę! – zaklęła uświadamiając sobie, że spóźniła się na wieczorną zmianę. Zamknęła auto i ruszyła przez parking, trzymając w jednej ręce torbę z rzeczami, a w drugiej pojemnik z gazem. Na wszelki wypadek.

– Hej, Rebecca! – zawołał ktoś cichym, chrapliwym głosem.

Wystraszyła się. Rebecca to pseudonim, naprawdę miała inaczej na imię, więc ktoś, kto wołał, musiał ją znać wyłącznie z pracy. Przyspieszyła kroku, trzymając gaz w pogotowiu. Wmurowało ją w ziemię, gdy spomiędzy zaparkowanych samochodów wyskoczył raptem jakiś mężczyzna.

– Z drogi! – zawołała grożąc gazem.

– To ja, Buzz – usłyszała w odpowiedzi.

Przyjrzała się uważnie, bo w mroku w wielkim kapeluszu i ciemnych okularach trudno go było rozpoznać.

– Przepuść mnie – zażądała.

– Poczekaj – odezwał się tonem zachęty – mam pewną sprawę.

– Nie tutaj – odmówiła, nerwowo żując gumę – muszę być w robocie o dziesiątej, bo mnie wyrzucą. Jak chcesz, to chodź do środka.

– Nie o to chodzi. Mam propozycję. Musisz mi pomóc.

– Niby dlaczego?

– Dlatego, a zresztą nie chodzi o mnie, ale o Raula.

– O czym ty mówisz? – wzrok jej zabłysnął. To imię coś znaczyło w jej życiu.

– O zemście. Chcę załatwić skurwieli, którzy posłali go na krzesło.

Westchnęła ciężko, a po chwili pokręciła przecząco głową.

– Człowieku, to dawne sprawy, nie wracaj do nich. Raul też nie był w porządku. Traktował mnie jak szmatę, choć nie brałam od niego pieniędzy. Sam sobie winien.

Buzz zezłościł się. Mógłby jej uświadomić, że dla Raula była zwykłą dziwką, ale w ten sposób niczego nie wskóra, więc się opanował.

– Niech ci będzie – wzruszył ramionami – że nie szalałaś za nim, ale jeśli nie dla niego, to zrób to dla szmalu.

Trafił w dziesiątkę. Wzmianka o pieniądzach wyraźnie ją zainteresowała.

– Ile?

– Dziesięć procent mojej działki.

– Znam takie propozycje – skrzywiła się – dziesięć procent od zera to zero.

– Taak? Policz inaczej: dziesięć procent od ćwierci bańki to więcej, niż zarobisz przez całe życie ciągnąc druta facetom.

Spurpurowiała ze złości, ale ciekawość wzięła górę.

– Nie robisz mnie w konia? Skąd chcesz wziąć taki szmal?

– Poważnie mówię, sprawa jest pewna, a od ciebie nie chcę nic wielkiego. Wykonasz jeden telefon i tyle.

– Nie wierzę – powiedziała z wahaniem.

– Uwierzysz, jak ci powiem, że już załatwiłem sześćdziesiąt tysięcy. Mogę ci pokazać. Mam w aucie. A to tylko początek. No jak, wchodzisz w interes?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo Łaski»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Łaski» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Grippando - Blood Money
James Grippando
James Grippando - Found money
James Grippando
James Grippando - A King's ransom
James Grippando
James Grippando - Born to Run
James Grippando
James Grippando - Afraid of the Dark
James Grippando
James Grippando - Leapholes
James Grippando
James Grippando - The Abduction
James Grippando
James Grippando - Money to Burn
James Grippando
James Grippando - When Darkness Falls
James Grippando
James Grippando - Beyond Suspicion
James Grippando
James Grippando - Last Call
James Grippando
James Grippando - Hear No Evil
James Grippando
Отзывы о книге «Prawo Łaski»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Łaski» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x