James Grippando - Prawo Łaski

Здесь есть возможность читать онлайн «James Grippando - Prawo Łaski» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo Łaski: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Łaski»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Ludzie zebrali się o zmroku, aby czuwać całą noc. Była pełnia, ale po północy gęste chmury skryły niebiosa – z żalu albo przeciwnie, obojętności – chciały zasłonić wszechogarniający wzrok. Za sześć godzin ciemności ustąpią, skończy się wyczekiwanie. Wschodzące słońce obleje czerwienią sosny, palmy i całą północno-wschodnią Florydę. Wtedy, punktualnie o siódmej, Raul Fernandez zostanie stracony".

Prawo Łaski — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Łaski», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ruszył do drzwi, zatrzymał się na progu.

– Ale gdybym nie zadzwonił przed pierwszą…

– Nic nie mów Harry. – Łzy napłynęły jej do oczu. – Nawet nie myśl o tym.

– Zadzwonię – obiecał solennie i wyszedł.

Bardziej z poczucia obowiązku, niż z przekonania do tego typu stroju, Jack nałożył dżinsy i koszulkę polo – typowy letni „uniform" pracowników Instytutu Wolności. Poklepał Czwartka po grzbiecie i wyszedł z domu. W samochodzie zastanawiał się, czy nie złożyć rezygnacji. Nie zachodził do biura od trzech tygodni, od początku procesu Gossa, więc teraz zatrzymał się w drzwiach i popatrzył uważnie na otoczenie. Spędził tu cztery lata. Na środku niewielkiego holu stało metalowe biurko recepcjonistki. Ostre światło jarzeniówek wyławiało wszystkie plamy z zadeptanego dywanu. Pod gołymi, bielonymi ścianami stało kilka krzeseł, każde z innego kompletu. Recepcjonistka w widocznej ciąży pełniła także funkcje sekretarki Instytutu. Więcej personelu nie było. Za jej biurkiem widniało czworo drzwi do tyluż małych pomieszczeń bez okien – pożal się Boże „gabinetów" czworga adwokatów zatrudnionych w Instytucie. Jeszcze dalej znajdowała się kuchnia ze starymi gratami, gdzie jadało się kanapki, rozmawiało i przyjmowało interesantów, gdzie – krótko mówiąc – skupiało się całe życie.

– Zwycięstwo! – zakrzyknęli chórem wszyscy obecni, gdy Jack wkroczył do kuchni. Troje adwokatów z uśmiechem od ucha do ucha ustawiło się w triumfalnym ordynku wokół stolika wyłożonego plastikiem: Brian – opalony blondyn, typ sportowca – równie sprawny na desce surfingowej jak na sali sądowej; Ewa – wieczna śmieszka – dzięki niej żaden z nich nie oszalał do końca, jedyna paląca fajkę kobieta, jaką Jack w życiu znał; no i Neil Goderich, który dwadzieścia osiem lat temu zakładał Instytut. Nosił wtedy długie włosy związane w kitkę na karku. Kitki już nie miał, ale ciągle jeszcze nie zapinał kołnierzyka pod krawatem. Nie dlatego, że miał taki nonszalancki styl, ale dlatego, że od czasu, kiedy po raz ostatni zafundował sobie koszulę, utył o parę dobrych numerów i wszystko zrobiło się przyciasne.

Koledzy z drużyny, cali w uśmiechach, wyciągnęli butelkę perlistego trunku za całe sześć dolarów. Strzelił korek.

– Nasze gratulacje! – zawołał Neil, napełniając cztery nie domyte filiżanki po kawie.

Wznieśli toast, Jack uśmiechał się z wdzięcznością. Nie dzielił nastroju zwycięstwa, ale doceniał gest. Uważał ich za przyjaciół od początku, od czterech lat, od kiedy zgłosił się do Instytutu na wstępną rozmowę i przekonał, że są jeszcze na świecie ludzie uczciwi, z charakterem i zasadami. Byli na tyle szczerzy, że bez żadnych skrupułów oświecili syna znanego polityka, iż pojęcie „politycznej uczciwości" jest po prostu wewnętrznie sprzeczne. Jack cenił ich charakter i właśnie dlatego trudno mu było odejść. Teraz jednak pojął, że już czas.

– Wspaniała robota – nie szczędził pochwał Neil, a za nim reszta.

– Dziękuję wam – odparł Jack, mając nadzieję, że skończą wreszcie z tym poklepywaniem po plecach. – Jestem wam wdzięczny, ale… chcę skorzystać z okazji, że jesteśmy tu wszyscy i powiedzieć… – Przerwał na sekundę i patrząc im w oczy dokończył z lekkim westchnieniem: -… że była to moja ostatnia sprawa. Odchodzę z Instytutu.

Wrażenie było takie, jakby z szampana uleciały raptem wszystkie bąble.

Jack odstawił filiżankę i bez słowa poszedł do swego gabinetu. Koledzy spojrzeli po sobie. Oświadczenie było brutalne, ale też Jack nie miał ochoty niczego wyjaśniać, niczego tłumaczyć. Sobie zresztą też. Nie miał żadnych planów ani propozycji nowej pracy, więc sam też nie pojmował, skąd ta nagła decyzja.

Zajął się pakowaniem swoich rzeczy, przeglądał papiery i akta. O jedenastej przyszedł Neil Goderich.

– Kiedy zjawiłeś się u nas – zaczął bez większych wstępów – zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście znajdziesz tu swoje miejsce.

– Ja też – rzekł Jack, pakując książki do kartonów.

Neil uśmiechnął się ze smutkiem, jak rodzice żegnający dziecko udające się po raz pierwszy w świat. Przysiadł na biurku obok góry spakowanych już kartonów.

– Szczerze powiem, że nie zatrudnilibyśmy nikogo takiego jak ty – ciągnął głaszcząc się po siwiejącej brodzie – kto bardziej nadaje się do jakiejś wielkiej kancelarii dla bogaczy (tak przynajmniej wynikało z twoich dokumentów). Wiesz, co mam na myśli? Firmy prawnicze, w których bardziej dbają o honoraria i procenty niż o zasady.

– Więc dlaczego mnie przyjęliście?

– Bo twoim ojcem był Harold Swyteck – odparł Neil z niewyraźnym uśmiechem. – Nadarzyła się nam więc wymarzona okazja, aby wyciąć numer przyszłemu gubernatorowi, który zapowiadał policyjne rządy. Pomyśl tylko, jego syn staje się obrońcą długowłosych hippisów, którzy przeżyli swoje pokolenie.

– Mieliście więc ten sam pomysł co ja – Jack też się zaśmiał.

– Tak właśnie przypuszczałem – Neil nagle spoważniał. – Gdy zjawiłeś się u nas, czułem, że masz dość swojego starego i tego, że narzuca ci swoją wolę, a Instytut to była prawdziwa ucieczka. Dalej niż tu uciec się nie dało.

Jack nie odpowiedział. Nigdy z Neilem nie rozmawiali o ojcu, ale to, co Neil mówił teraz, sposób, w jaki postrzegał jego stosunki z ojcem, dotykały sedna.

Neil pochylił się nieco, złożył ręce, jak zawsze, gdy miał powiedzieć coś poważnego.

– Widzisz, Jack, czytam gazety, oglądam telewizję i dobrze wiem, że dobierają się do ciebie za Gossa. Wiem też, że niechętna prasa może zaszkodzić kampanii wyborczej gubernatora. Nie wykluczam, że na tym tle masz poczucie winy… być może – tego też nie wykluczam – stary naciska na ciebie, żebyś się wycofał z Instytutu. Być może – jak powiadam – ale to nie moja sprawa. Coś jednak ci powiem. Otóż masz nieprawdopodobny talent, jesteś naprawdę zdolny i wiem też, że nie przymykasz oczu na nędzę, narkotyki, bezdomnych i w ogóle na wszystko, co sprawia, że młodzi ludzie stają się przestępcami. Nie jesteś taki jak ci, co się na to godzą pod warunkiem, że tak zwany system wymiaru sprawiedliwości pozwala im mścić się, bo tak pojmują sprawiedliwość. Otóż nasz Instytut odbiera im możliwość dokonania zemsty, wyklucza to ich pojęcie sprawiedliwości i to jest słuszne, tak powinno być i ty też postępowałeś słusznie.

Jack westchnął i odwrócił wzrok. W przeciwieństwie do Neila zawsze miał wątpliwości, nie potrafił tak jednoznacznie stwierdzać, że coś jest dobre, a coś złe. Owszem, wierzył w wyższe cele, ufał, że w każdym uniewinniającym wyroku potwierdzają się prawa człowieka i obywatela, ale w przypadku Eddy'ego Gossa to nie wystarczało. Żeby go bronić dzień po dniu, potrzebne było jeszcze coś: pasja, całkowite oddanie sprawie, coś, od czego zaczynają się wszelkie rewolucje. Tymczasem on – Jack – raz tylko czuł ogarniającą go pasję. Wtedy, gdy ojciec wydał nakaz egzekucji Raula Fernandeza, a Fernandez był przecież niewinny.

– Przykro mi, Neil, ale te szczytne cele już do mnie nie przemawiają. Być może nie złożyłbym rezygnacji, gdyby przyszło mi bronić jakiegoś zwykłego zabójcy, faceta, który okazałby przynajmniej cień skruchy. Nie chodzi o niewinnego, zauważ, ale o kogoś, kto potraktowałby zwolnienie jako szansę na rozpoczęcie nowego życia, a nie okazję do nowej zbrodni. Tymczasem wszyscy moi klienci są tacy jak Goss. Przykro mi, że muszę cię rozczarować, ale nie daję już rady, a nie chcę być hipokrytą.

Neil pokiwał głową. Rozumiał Jacka, choć się z nim nie zgadzał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo Łaski»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Łaski» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Grippando - Blood Money
James Grippando
James Grippando - Found money
James Grippando
James Grippando - A King's ransom
James Grippando
James Grippando - Born to Run
James Grippando
James Grippando - Afraid of the Dark
James Grippando
James Grippando - Leapholes
James Grippando
James Grippando - The Abduction
James Grippando
James Grippando - Money to Burn
James Grippando
James Grippando - When Darkness Falls
James Grippando
James Grippando - Beyond Suspicion
James Grippando
James Grippando - Last Call
James Grippando
James Grippando - Hear No Evil
James Grippando
Отзывы о книге «Prawo Łaski»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Łaski» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x