– Kiedy mogę się z tobą spotkać, Evans? Spieszy mi się.
– Przyjeżdżam do Sydney pojutrze, ale może złapałbym jakiś wcześniejszy samolot…
– Tak.
– Hm…
– Kiedy możemy…
– Cicho, Birgitto, myślę. No dobrze, słuchaj uważnie. Jutro wieczorem, o ósmej. Idź na Darlinghurst Road. Zatrzymaj się przy Hungry Johnie po lewej i rozejrzyj za czarnym holdenem z przydymionymi szybami. Jeśli go tam nie będzie do wpół do dziewiątej, możesz wracać do domu. Tylko pamiętaj o tym, żeby pokazać mi swoje włosy.
– Ostatni raz? Cóż, Kristin zadzwoniła do mnie nagle pewnej nocy. Chyba była trochę pijana. Skrzyczała mnie, nie pamiętam już za co. Pewnie za to, że zniszczyłem jej życie. Często twierdziła, że bliscy jej ludzie popsuli coś, co tak wspaniale zaplanowała.
– Tak bywa z dziewczynkami, które w dzieciństwie za dużo same bawiły się lalkami – przerwała mu Birgitta.
– Może. Ale jak już mówiłem, nie pamiętam, o co chodziło. Sam nie byłem trzeźwy.
Harry uniósł się na łokciach na piasku i popatrzył na morze. Fale napływały, bieliły się na szczytach i piana na moment zawisała w powietrzu, a potem, połyskując w słońcu jak potłuczone szkło, opadała na skały przy Bondi Beach.
– Ale później raz się z nią widziałem. Odwiedziła mnie w szpitalu po wypadku. W pierwszej chwili wydawało mi się, że śnię, kiedy otworzyłem oczy i zobaczyłem, że siedzi przy łóżku. Blada, prawie przezroczysta. Była tak samo piękna jak wtedy, gdy ujrzałem ją po raz pierwszy.
Birgitta uszczypnęła go w fałdkę tłuszczu na boku.
– Przesadzam? – spytał Harry.
– Nie, mów dalej. – Leżała na brzuchu i się śmiała.
– Co to ma znaczyć? Oczekuję od ciebie bodaj odrobiny zazdrości, kiedy opowiadam ci w taki sposób o swojej dawnej dziewczynie. Nie rozumiesz? A ty co? Z im większymi szczegółami przedstawiam ci swoją romantyczną przeszłość, tym bardziej ci się to podoba.
Birgitta popatrzyła na niego zmrużonymi oczami znad ciemnych okularów.
– Z przyjemnością odkrywam, że mój gliniarz macho miał jakieś życie uczuciowe, chociaż ten etap ma już za sobą.
– Za sobą? A jak nazwiesz to, co jest teraz?
Roześmiała się.
– To dojrzały, przemyślany wakacyjny romans, z zachowaniem odpowiedniego dystansu i z odpowiednią ilością seksu, żeby wart był zachodu.
Harry pokręcił głową.
– To nieprawda, Birgitto, dobrze o tym wiesz.
– Wiem, wiem, ale to w porządku, Harry. Teraz już w porządku. Przez krótką chwilę miałam tylko trudniejszy okres. Opowiadaj dalej! Jak się zanadto roznamiętnisz w szczegółach, dam ci znać. W dodatku odwdzięczę ci się opowieścią o swoim byłym chłopaku. – Z zadowoloną miną obróciła się na ciepłym piasku. – To znaczy o byłych chłopakach.
Harry otrzepał jej z piasku białe plecy.
– Pewna jesteś, że się nie spalisz? To słońce i twoja skóra…
– To pan mnie smarował, panie Hole.
– Nie wiem tylko, czy faktor słoneczny jest dostatecznie wysoki. No dobrze, zapomnijmy o tym. Po prostu nie chcę, żebyś się spaliła.
Harry popatrzył na jej wrażliwą na słońce skórę. Kiedy poprosił ją o przysługę, zgodziła się natychmiast, bez chwili wahania.
– Daj już sobie spokój, tatuśku, i opowiadaj!
Wentylator nie działał.
– Cholera, przecież jest nowy! – Wadkins walił w tył urządzenia, na zmianę włączając je i wyłączając. Bez skutku. Wentylator był teraz niemym kawałkiem aluminium i martwej elektroniki.
– Zostaw to, Larry! – burknął w końcu McCormack. – Poproś Laurę, żeby załatwiła jakiś nowy. Jest D-day i mamy na głowie ważniejsze rzeczy. Larry?
Wadkins zirytowany odstawił wiatrak.
– Wszystko gotowe, sir. Będziemy mieć w okolicy trzy samochody. Panna Enquist zostanie wyposażona w nadajnik radiowy, żebyśmy w każdej chwili wiedzieli, gdzie się znajduje, i w mikrofon, żebyśmy mogli ocenić sytuację. Plan jest taki, że zabierze White'a do siebie do domu, gdzie będziemy już czekali we trzech, Holy, Lebie i ja, odpowiednio w szafie w sypialni, na balkonie i w korytarzu przy mieszkaniu. Jeżeli coś się stanie w aucie albo pojadą gdzie indziej, ruszą za nimi trzy samochody.
– A taktyka?
Yong poprawił okulary.
– Jej zadanie to skłonienie go do powiedzenia czegoś o morderstwach, sir. Zaszantażuje go, mówiąc, że pójdzie na policję z tym, co o jego zwyczajach erotycznych opowiedziała jej Inger Holter. Kiedy White poczuje, że ona się nie ugnie, może się na coś zdecyduje.
– Jak długo czekamy z wejściem?
– Dopóki nie będziemy mieć konkretnych dowodów na taśmie, a w najgorszym razie do chwili, gdy ją zaatakuje.
– Ryzyko?
– Akcja oczywiście nie jest pozbawiona ryzyka, ale uduszenie człowieka wymaga czasu. Przez cały czas będą nas od niego dzielić sekundy.
– A jeśli on ma broń?
Yong wzruszył ramionami.
– O ile wiemy, byłoby to bardzo nietypowe zachowanie, sir.
McCormack wstał i zaczął swoją wędrówkę po niewielkim pomieszczeniu. Przypominał Harry'emu starego tłustego lamparta, którego jako dziecko widział w zoo. Zwierzę miało tak małą klatkę, że przednia polowa ciała musiała skręcać, zanim tylna zakończyła poprzedni zakręt. W przód i w tył, w przód i w tył.
– A jeśli będzie domagał się seksu, zanim coś powie? Albo zanim coś się stanie?
– Ona odmówi. Powie, że zmieniła zdanie. Ze tak tylko mówiła, aby go nakłonić do załatwienia jej morfiny.
– A potem pozwolimy mu odejść?
– Nie będziemy robić plusku, dopóki nie będziemy mieli pewności, że możemy go zwinąć.
McCormack nakrył górną wargę dolną.
– Dlaczego ona się zgodziła?
Zapadła cisza.
– Ponieważ nie lubi gwałcicieli i morderców – powiedział wreszcie Harry po dłuższej przerwie. – Zwłaszcza gdy zabijają ludzi, których zna.
– A poza tym?
Tym razem przerwa była jeszcze dłuższa.
– Ponieważ ja ją o to poprosiłem – oświadczył w końcu Harry.
– Mogę ci przeszkodzić, Yong?
Yong Sue z uśmiechem uniósł głowę znad komputera.
– Jasne, stary.
Harry opadł na krzesło. Pracowity Chińczyk dalej stukał w klawiaturę, jednym okiem patrząc na ekran, a drugim na niego.
– Dobrze by było, gdyby to mogło zostać między nami, Yong, ale straciłem wiarę.
Yong przestał stukać.
– Uważam, że Evans White to ślepy tor – ciągnął Harry.
– Dlaczego?
– Trochę trudno to wyjaśnić, ale o paru rzeczach nie potrafię przestać myśleć. Andrew próbował mi coś powiedzieć w szpitalu. I wcześniej też.
Harry urwał, więc Yong skinieniem głowy zachęcił go do dalszego mówienia.
– Próbował dać mi do zrozumienia, że rozwiązanie leży bliżej, niż mi się wydaje. Mam wrażenie, że sprawcą jest oso ba, której Andrew z jakiegoś powodu nie mógł zwinąć sam. Że potrzebował do tego kogoś z zewnątrz. Na przykład mnie. Norwega, który wpada tylko na chwilę i wraca następnym samolotem. Tak właśnie myślałem, kiedy uznałem, że mordercą jest Otto Rechtnagel, i że Andrew chciałby, aby zatrzymał go ktoś inny, ponieważ był jego bliskim przyjacielem. W głębi ducha jednak uważałem, że coś tu się nie zgadza. Teraz już rozumiem, że Andrew nie chodziło o niego, tylko o kogoś innego. Yong chrząknął.
– Wcześniej o tym nie wspominałem, Harry, ale zareagowałem, kiedy Andrew przyszedł z tą rewelacją o świadku, który ponoć widział Evansa White'a w Nimbin w dniu, kiedy popełniono morderstwo. Teraz przyszło mi do głowy, że Andrew mógł mieć inny powód, by odciągnąć uwagę od White'a, a mianowicie to, że White miał na niego haka. Wiedział, że Andrew jest heroinistą. Mógł go wykopać z policji i wsadzić do więzienia. Nie podoba mi się ta myśl, ale czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że Andrew i White mogli w tej sprawie się umówić?
Читать дальше