– Stało się jeszcze coś – rzekł Joe.
– Mów.
– Guy Novak wciąż przejeżdża koło mojego domu. Zwalnia i się gapi. Myślę, że to przeraża Dolly i Allie.
– Od kiedy?
– Robi to już od tygodnia.
– Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
– Nie sądziłem, że to ważne. Myślałem, że przestanie.
Nash zamknął oczy.
– A dlaczego teraz myślisz, że to ważne?
– Ponieważ dziś rano Dolly naprawdę się zdenerwowała, kiedy to zrobił.
– Guy Novak przejechał dziś pod waszym domem?
– Tak.
– I uważasz, że w ten sposób próbuje was nękać?
– A jak byś to nazwał?
Nash potrząsnął głową.
– Myliliśmy się od samego początku.
– Jak to?
Jednak nie było sensu wyjaśniać. Dolly Lewiston wciąż otrzymywała e – maile. To mogło oznaczać tylko jedno. Marianne ich nie wysyłała, chociaż tak powiedziała po długich męczarniach.
Robił to Guy Novak.
Nash pomyślał o Cassandrze i swojej obietnicy. Teraz już wiedział, co będzie musiał zrobić, żeby uporać się z tym problemem.
– Jestem głupcem – powiedział Joe Lewiston.
– Posłuchaj mnie, Joe.
Był taki wystraszony. Nash cieszył się, że Cassandra nigdy nie widziała swojego młodszego brata w takim stanie. Pomyślał o tym, jak wyglądała pod koniec. Wypadły jej włosy. Skóra pożółkła. Miała otwarte rany na głowie i twarzy. Przestała panować nad zwieraczami. Czasem ból wydawał się nie do zniesienia, ale kazała mu obiecać, że nie będzie się wtrącał. Wydymała usta i wytrzeszczała oczy, jakby stalowe szpony szarpały ją od środka na strzępy. Pod koniec miała tak owrzodzoną jamę ustną, że nie mogła już mówić. Nash siedział przy niej, patrzył i czuł tylko wściekłość.
– Wszystko będzie dobrze, Joe.
– Co chcesz zrobić?
– Nie przejmuj się tym, dobrze? Wszystko będzie w porządku. Obiecuję.
■ ■ ■
Betsy Hill czekała na Adama w zagajniku za domem.
Ten lasek znajdował się na terenie ich posiadłości, ale nigdy nie chciało im się go uporządkować. Przed kilkoma laty ona i Ron zastanawiali się nad wykarczowaniem go i wykopaniem basenu, lecz koszt takiego przedsięwzięcia byłby spory, a bliźniaczki były jeszcze za małe. Tak więc nigdy do tego nie doszło. Kiedy Spencer miał dziewięć lat, Ron zbudował mu tutaj fort. Dzieciaki bawiły się w nim. Stała tu także stara huśtawka, którą kupili u Searsa. Obie konstrukcje już dawno się rozpadły, ale kiedy Betsy dobrze się przyjrzała, zobaczyła jeszcze porozsypywane gwoździe i zardzewiałe rurki.
Minęło kilka lat i Spencer zaczął przesiadywać tu ze swoimi przyjaciółmi. Kiedyś Betsy znalazła tu butelki po piwie. Zastanawiała się, czy poruszyć ten temat, lecz ilekroć próbowała, on jeszcze bardziej się odsuwał. Był nastolatkiem i napił się piwa. Wielkie rzeczy.
– Pani Hill?
Odwróciła się i zobaczyła stojącego za nią Adama. Przyszedł z drugiej strony, od podwórka Kadisonów.
– Mój Boże – powiedziała. – Co ci się stało?
Twarz miał brudną i spuchniętą. Rękę owiniętą bandażem. I podartą koszulę.
– Nic mi nie jest.
Betsy usłuchała ostrzeżeń Adama i nie zawiadomiła jego rodziców. Bała się stracić szansę. Może źle postąpiła, ale w ciągu kilku minionych miesięcy podjęła tak wiele błędnych decyzji, że jedna więcej wydawała się nieistotna.
Mimo to musiała to powiedzieć.
– Twoi rodzice się niepokoją.
– Wiem.
– Co się stało, Adamie? Gdzie byłeś?
Pokręcił głową. Ten gest nie wiedzieć dlaczego przypomniał Betsy jego ojca. W miarę jak dzieci dorastają, staje się to coraz bardziej widoczne – nie tylko ich zewnętrzne podobieństwo do rodziców, lecz skłonność do takich samych zachowań. Adam był już duży, wyższy od ojca, prawie dorosły.
– Myślę, że to zdjęcie od dawna było na tej pamiątkowej stronie – powiedział Adam. – Nigdy tam nie zaglądam.
– Nie zaglądasz?
– Nie.
– Mogę spytać dlaczego?
– To dla mnie nie jest Spencer. Rozumie pani? Chcę powiedzieć, że nawet nie znam tych dziewczyn, które zrobiły tę stronę. Mam dość pamiątek. Nie muszę tam zaglądać.
– Czy wiesz, kto zrobił to zdjęcie?
– Chyba DJ Huff. Wie pani, nie mam pewności, ponieważ jestem w tle. Mam odwróconą głowę. Jednak DJ załadował wiele zdjęć na tę stronę. Pewnie przesłał wszystkie razem i nawet nie zauważył, że to jest z tamtej nocy.
– Co się stało, Adamie?
Zaczął płakać. Zaledwie kilka sekund wcześniej pomyślała, że jest prawie dorosły. Teraz mężczyzna znikł i wrócił chłopiec.
– Pokłóciliśmy się.
Betsy stała i czekała. Dzieliły ich prawie dwa metry, ale wyczuwała, jak mocno bije mu serce.
– To stąd miał tego siniaka na twarzy – powiedział Adam.
– Uderzyłeś go?
Kiwnął głową.
– Byłeś jego przyjacielem – powiedziała Betsy. – Dlaczego się pobiliście?
– Piliśmy i byliśmy podchmieleni. Pokłóciliśmy się o dziewczynę. Sprawy wymknęły się spod kontroli. Popychaliśmy się i chciał mnie uderzyć. Uchyliłem się i uderzyłem go w twarz.
– O dziewczynę?
Adam spuścił oczy.
– Kto jeszcze przy tym był? – zapytała.
Adam potrząsnął głową.
– To nie ma znaczenia.
– Dla mnie ma.
– Nie powinno. To ze mną się pobił.
Betsy próbowała to sobie wyobrazić. Jej syn. Jej piękny syn w swoim ostatnim dniu na tym świecie, a jego najlepszy przyjaciel uderzył go w twarz. Próbowała powiedzieć to spokojnie, ale nie zdołała.
– Nie rozumiem tego. Gdzie wtedy byliście?
– Mieliśmy być w Bronksie. Jest tam taki klub. Wpuszczają nastolatków.
– W Bronksie?
– Jednak Spencer i ja pobiliśmy się, zanim tam pojechaliśmy. Uderzyłem go i obrzuciłem wyzwiskami. Byłem wściekły. A wtedy on uciekł. Powinienem za nim pobiec. Nie zrobiłem tego. Pozwoliłem mu uciec. Powinienem wiedzieć, co zrobi.
Betsy Hill tylko stała tam, odrętwiała. Przypomniała sobie, co powiedział Ron, o tym, że nikt nie zmuszał ich syna, by kradł z domu wódkę i lekarstwa.
– Kto zabił mojego chłopca? – zapytała.
Jednak wiedziała.
Wiedziała od początku. Szukała wytłumaczenia niewytłumaczalnego i może je znajdzie, lecz ludzkie zachowanie zazwyczaj jest bardziej skomplikowane. Z dwóch braci wychowanych dokładnie w taki sam sposób jeden będzie porządnym człowiekiem, a drugi mordercą. Niektórzy ludzie przypiszą to „wrodzonym uwarunkowaniom”, przewadze natury nad wychowaniem, ale czasem nawet nie to jest powodem – tylko jakieś przypadkowe wydarzenie zmieniające życie, coś niesione z wiatrem, co wpływa na chemiczne przemiany w mózgu, jakiś drobiazg, a potem po tragedii szukamy wyjaśnień i może jakieś znajdujemy, ale to tylko teoretyzowanie po fakcie.
– Powiedz mi co się stało, Adamie.
– Później próbował do mnie dzwonić – rzekł Adam. – Stąd te połączenia w wykazie. Widziałem, że to on. Nie odbierałem. Pozwalałem, by włączała się poczta głosowa. On już był nietrzeźwy. Był przygnębiony i zdesperowany, a ja powinienem to wiedzieć. Powinienem mu przebaczyć. Nie zrobiłem tego. Potem zostawił mi ostatnią wiadomość. Powiedział, że przeprasza i wie, jak z tego wybrnąć. Już wcześniej myślał o samobójstwie. Wszyscy o tym mówimy. Jednak z nim było inaczej. Bardziej serio. A ja się z nim pobiłem. Wyzywałem go i powiedziałem, że nigdy mu nie wybaczę.
Betsy Hill potrząsnęła głową.
– Był dobrym dzieciakiem, pani Hill.
Читать дальше