Kiedy już odpowiedziała na niezliczone pytania dotyczące Krimakowa, to sama chciała się czegoś dowiedzieć.
– Co z tym szkieletem, Tyler? Czy mają już wyniki testów DNA? Czy to Melissa Katzen?
– Nic nie wiem. – Tyler wzruszył ramionami. – Wszyscy uważają, że to ona. Ale to nieistotne. Ważne jest teraz to, co dotyczy nas. Kiedy się tu sprowadzisz, Becky?
– Kiedy się sprowadzę? Nie, Tyler. Przyjechałam tylko, żeby zobaczyć się z Samem i spakować swoje rzeczy.
– Rozumiem. – Tyler skinął głową. – Odnalazłaś ojca, więc chcesz być przy nim, ale zanim stąd wyjedziesz musimy ustalić datę naszego ślubu. Myślisz, że on też chciałby się tu przeprowadzić, żeby być blisko ciebie, kiedy się pobierzemy?
Odłożyła widelec. Nastąpiło jakieś okropne nieporozumienie. Chciała uniknąć konfrontacji, lecz nie miała wyjścia. Sam przestał jeść i słuchał uważnie.
– Tyler, strasznie mi przykro, jeśli źle mnie zrozumiałeś. Ty i Sam jesteście moimi bliskimi przyjaciółmi, którzy są mi bardzo drodzy. Jestem ci wdzięczna za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś, za wsparcie i zaufanie, ale nie mogę być twoją żoną. Bardzo mi przykro, ale nie traktuję ciebie w ten sposób.
Sam siedział bez ruchu, trzymając w rączce na wpół ogryzione żeberko.
– Powinniśmy chyba przeprowadzić tę rozmowę, kiedy Sam pójdzie już spać, nie uważasz? – Zmusiła się do uśmiechu.
– Dlaczego? To dotyczy również jego. Becky, on chce, żebyś była jego matką. Powiedziałem mu, że przyjedziesz tu, żeby zostać już na zawsze.
– Porozmawiamy o tym później. Tyler, proszę cię. Sam wbił wzrok w talerz. Był bardzo blady.
– Dobrze – zgodził się Tyler. – Położę go na kanapie w M łonie. Sam, co o tym myślisz?
Sam nie powiedział, co o tym myśli.
– Zaraz wracam, Becky.
Wziął Sama na ręce i wyniósł go z kuchni. Becky zadrżała Wydało jej się nagle, że w domu jest chłodno. Zastanawiała się, czy Samowi nie będzie zimno pod jednym kocem, czy się najadł, czy Tyler wytarł mu palce.
Co ma teraz zrobić? Czy to jej coś się pomyliło? Czyżby dała Tylerowi jakąś fałszywą nadzieję? Wiedziała, że jest zazdrosny o Adama, więc już wcześniej zaczęła się wycofywać ze zbyt częstych kontaktów i zbyt przyjacielskich stosunków. A mimo to źle ją zrozumiał, mimo to wierzył, że ona chce zostać jego żoną. Jak to możliwe? Nie zrobiła przecież niczego, co mogłoby go naprowadzić na taki pomysł. W dodatku do swoich planów używał Sama, a to było nikczemne.
Sam. Z nim działo się coś bardzo złego, do czego, jak przypuszczała, przyczyniło się również porwanie przez Krimakowa. Nagle usłyszała kroki Tylera. Cóż, nie ma rady, musi szybko zakończyć tę sprawę, a także pomyśleć, w jaki sposób pomóc chłopcu. Sherlock podała jej nazwisko bardzo dobrego dziecięcego psychologa w B angor. Od tego rozpocznie rozmowę.
Ale Tyler pozbawił ją szansy rozpoczynania jakiejkolwiek rozmowy.
– Kocham cię, Becky – powiedział, stając w drzwiach.
Nie, Tyler, nie. Uśmiechnął się tylko, lecz ten zmysłowy uśmiech zmroził ją do szpiku kości.
– Pokochałem cię już tego dnia, kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem w college'u w Dartmouth. Byłaś taka zagubiona Nie przypominała sobie tego spotkania.
– Nie kochałeś mnie, Tyler. Spotykałeś się z wieloma dziewczynami w college'u. Ożeniłeś się z Ann, matką Sama Kochałeś ją.
Wszedł do kuchni i usiadł przy stole, naprzeciwko niej.
– Kochałem ją przez jakiś czas, ale ona mnie opuściła. Chciała nawet zabrać Sama, tylko że na to nie pozwoliłem.
– Przykro mi, że źle oceniłeś sytuację, Tyler. Proszę cię, uwierz mi. Jestem twoją przyjaciółką i mam nadzieję, że zawsze tak będzie. Nie chciałabym stracić z oczu Sama.
– Będziesz jego matką, więc nie stracisz go z oczu. Od czasu, jak jego matka odeszła, stał się cichy i zamknięty w sobie.
– Napijesz się jeszcze kawy?
– Chętnie.
Nie spuszczał z niej wzroku, kiedy parzyła kawę.
– Opowiedz mi o Ann – poprosiła.
Chciała odwrócić jego myśli od siebie, chciała, żeby przypomniał sobie kobietę, którą kochał. Dlaczego Ann go opuściła? Dlaczego nie zabrała ze sobą Sama? Przecież był jej dzieckiem, a nie jego.
– Była piękna – powiedział po chwili milczenia. – Była żoną faceta, który rzucił ją, kiedy dowiedział się, że jest w ciąży. Poznaliśmy się przypadkiem. Nie mogła sobie poradzić z nakrętką do wlewu benzyny, więc jej pomogłem. Potem poszliśmy do restauracji. Po dwóch miesiącach byliśmy już po ślubie.
– Co się później wydarzyło? Nie odpowiadał.
– Kawa gotowa – powiedziała po dłuższej chwili i napełniła filiżanki.
– Początkowo była szczęśliwa, a potem już nie. – Wzruszył ramionami. – Odeszła. I to wszystko, Becky. Posłuchaj, przysięgam, że będziesz ze mną szczęśliwa. Nigdy nie przyjdzie ci na myśl, żeby odejść. Możemy mieć własne dzieci. Sam jest dzieckiem Ann.
– Wychodzę za Adama.
Rzucił w nią filiżanką. Zerwał się od stołu.
– Nie, nie wyjdziesz za tego cholernego łobuza! Jesteś moja, rozumiesz? Jesteś moja, ty przeklęta suko!
Kawa nie była już bardzo gorąca, ale trochę ją jednak bolało, bo oblał jej szyję i całą bluzkę.
Skoczył do niej z rozpostartymi ramionami.
– Tyler, nie!
Uciekała, on jednak blokował dostęp do drzwi. Mogłaby zbiec do piwnicy, ale wtedy znalazłaby się w pułapce. Nagle przypomniała sobie, że były tam drzwi do ogrodu, przez które wnoszono niegdyś drewno do kominków. Podbiegła do drzwi piwnicy, otworzyła je i zamknęła za sobą na klucz. Przycisnęła kontakt; rozbłysła wisząca na drucie żarówka. Słyszała jak Tyler szarpie drzwi, wrzeszczy i obrzuca ją najgorszymi wyzwiskami.
Zbiegła po drewnianych schodach. Zerknęła na ścianę, pod którą znalazła związanego i zakneblowanego Sama, potem na tę, z której wypadł szkielet po tej strasznej burzy.
Nagle rozległ się trzask rozlatujących się drzwi. Tyler był już na schodach.
Szarpała zardzewiały skobel na drzwiach do ogrodu. Dlaczego nie może ich otworzyć?
Usłyszała z tyłu jego kroki, już na betonie. Skobel ani drgnął. Była w pułapce. Odwróciła się. Tyler stał za nią i uśmiechał się dziwnie.
– W zeszłym tygodniu zabiłem te drzwiczki gwoździami. -To wyjście było niebezpieczne. Dziecko mogłoby je otworzyć,, nie wiedząc, że za nimi jest ostry spadek. Mogłoby zrobić sobie krzywdę.
– Tyler – powiedziała, nakazując sobie spokój. – Co się j dzieje? Dlaczego tak się zachowujesz? Dlaczego jesteś na mnie – wściekły?
– Jesteś taka sama jak one wszystkie, Becky – powiedział mentorskim tonem, nie podnosząc głosu. – Miałem nadzieję, że jesteś inna, że nie jesteś taką wiarołomną suką jak Ann, która chciała mnie porzucić, zabrać Sama i odjechać gdzieś daleko.
– Dlaczego chciała cię opuścić?
– Uważała, że ją zadręczam, ale to oczywiście był tylko jej wymysł. – Wzruszył ramionami. -Kochałem ją, chciałem, żeby była szczęśliwa, ale ona zaczęła się ode mnie oddalać. Nie potrzebowała wcale tych wszystkich przyjaciół, którzy jej tylko zabierali czas i odciągali j ą ode mnie. Któregoś dnia powiedziała mi, że już dłużej tego nie zniesie i że musi mnie opuścić.
– Nie zniesie czego?
– Nie wiem. Dawałem jej i Samowi wszystko, czego tylko zapragnęła. Chciałem mieć ją tylko dla siebie, żeby wciąż była przy mnie, żeby nikt inny nie zabierał jej czasu. Przez chwilę było dobrze, a potem już nie chciała ze mną być.
Читать дальше