Kiedy wreszcie doszedł już do siebie i miał jasny umysł, uśmiechnął się, kiedy go dotknęła, a gdy usłyszał jej szept: „Kocham cię, tatusiu”, przymknął oczy, żeby nie widziała jego łez.
– Kocham cię – powtórzyła, całując go w policzek. Już jesteśmy razem. Wiem, że kochasz Adama jak syna, ale cieszę się, że on nie jest twoim synem, bo nie mogłabym wyjść za niego za mąż.
– Jeśli choć raz się przez niego popłaczesz, zabije go.
– Sama go zabiję.
– Becky, dziękuję, że powiedziałaś mi o przechowalni w Nowym Jorku, gdzie są rzeczy twojej mamy.
A więc słyszał, co do niego mówiła.
– Jak mówiłam, to początek drogi.
– Tak. – Thomas uśmiechnął się do córki. – Całkiem dobry początek.
Adam chodził po szpitalnym korytarzu; był w fatalnym humorze. Bolało go ramię, bolały go plecy, czuł się bezradny i bezużyteczny, i tak narzekał na swoją sytuację, aż Becky roześmiała się głośno.
– Strasznie marudzisz, ale jesteś w dobrej formie. Mój ojciec też dobrze się czuje, więc jadę do Riptide odwiedzić Sama.
– Nie. – Adam oparł się o ścianę. – Nie chcę, żebyś tam jechała sama. Nie ufam McBride'owi.
– Przecież nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo, Adamie. Nie jadę odwiedzić Tylera, tylko zobaczyć, co się dzieje z Samem. Nie zapominaj, że Krimakow porwał go przeze mnie. To ja naraziłam to dziecko na tak traumatyczne przeżycia.
– To nie była twoja wina, tylko Krimakowa. Zaczekaj jeszcze kilka dni, a pojadę z tobą.
– Ledwie chodzisz, więc musisz zostać, żeby całkowicie wyzdrowieć. Możesz w tym czasie uzgodnić ze swoją rodziną datę ślubu, bo oni zupełnie nie mogą dojść do porozumienia.
– Przysięgam, że zmienię te zielone kafelki. – Adam roześmiał się. – Nie masz nic przeciwko temu, żeby wyprowadzić się z Nowego Jorku i zamieszkać tu, blisko twojego taty? Czy on będzie odbudowywał dom?
– Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Będę tu mieszkać, ale zmień kafelki. Tutaj jest wielu łudzi, dla których mogę pisać przemówienia. Zbiję majątek. Nie wolno ci już flirtować z pielęgniarkami, bo jesteśmy zaręczeni.
Na końcu korytarza ukazała się Sherlock.
– Chodźmy obejrzeć CNN – powiedziała, podchodząc do nich. – Za chwilę wystąpi Gaylan Woodhouse, który wygłosi przemówienie w imieniu prezydenta.
Nieoczekiwanie stałam się bohaterką, pomyślała, patrząc w telewizor. Ktoś nawet zrobił jej zdjęcie na płonącym dachu. Stała tam w białej nocnej koszuli, mierząc do Krimakowa z pistoletu.
– A niech mnie… – powiedziała Becky.
– Cieszę się, że mogłam cię poznać, Becky – powiedziała Sherlock – i cieszę się, że zostałaś bohaterką. Kiedy Adam i twój ojciec wyjdą z tego lazaretu, to będziecie przychodzić do nas na grilla. Mówiłam ci, że Savich jest wegetarianinem? Kiedy robimy grilla, on piecze sobie kolby kukurydzy. Czy uzgodniliście już datę ślubu i czy uroczystość odbędzie się w tym pięknym prezbiteriańskim kościele, do którego od lat należą twoi teściowie?
– Jeszcze nie – odrzekła Becky. – Stałam się sławna, więc może kościoły zaczną współzawodniczyć między sobą o to, w którym weźmiemy ślub?
– Możesz napisać książkę i dostać dużą kasę.
– Byle szybko – powiedział Savich, podchodząc do nich. -W dzisiejszych czasach sława jest ulotna. Jeszcze tydzień, Becky, a nikt nie będzie pamiętał twojego nazwiska.
Następne go dnia Becky poleciała do Portland, wypożyczyła forda escorta i pojechała do Riptide. Tym razem wiało od oceanu, więc nie było takiego upału. Pierwszą osobą, którą spotkała, był szeryf Oaffney. Przywitał ją chmurną miną, – Witam, panno Matlock – mruknął, obrzucając ją groźnym spojrzeniem.
– Cześć, szeryfie. – Uśmiechnęła się szeroko. Wspięła suną palce i pocałowała go w policzek. -Jestem sławna. Podobno to może trwać nawet cały tydzień. Musi pan być dla mnie miły.
Szeryf Gaffney nie wiedział, co odpowiedzieć na takie powitanie.
– Hmmm – mruknął tylko. – Chcę porozmawiać z panią o tym szkielecie! – zawołał za nią. – Dziś wieczór przyjadę do domu Jacoba Marleya. Będzie tam pani?
– Oczywiście, szeryfie.
Potem natknęła się na Berniego Bradstreeta, wydawcę „Riptide Independent”. Bardzo źle wyglądał.
– Moja żona jest chora – powiedział. – Dobrze, że przynajmniej pani problemy już się skończyły.
Nie wspomniał, że go oszukała, kiedy spotkali się w restauracji, do której zaprosił ją Tyler. Był naprawdę miłym człowiekiem.
Kiedy stukała do drzwi Tylera, słońce już zachodziło. Nikt nie otwierał, samochodu też nie było na podjeździe. Na ulicy Tajnych Agentów panowała cisza.
Gdzie jest Tyler? Gdzie jest Sam?
Nic nie rozumiała. Powiedziała mu wyraźnie, kiedy przyjedzie, i była spóźniona tylko o dziesięć minut. Wjechała na Gościniec Wilczej Jagody i skierowała się do domu Jacoba Marleya. Zapłaciła za wynajem do końca miesiąca, więc nadal dysponowała domem. Miała zamiar spakować resztę swoich rzeczy i oddać klucze Rachel Rayan. Postanowiła poprosić Rachel, która spędzała dużo czasu z Samem, aby przekonała Tylera, żeby zaprowadził go do psychiatry.
Przekręciła klucz w zamku i otworzyła drzwi.
– Witaj, Becky!
W progu stał Tyler, z Samem na ręku, i uśmiechał się do niej.
– Postanowiliśmy zaczekać na ciebie tutaj. Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę. Przygotowałem dla nas szampana, a dla Sama lemoniadę. Kupiłem nawet ciasto z owocami, które tak ci kiedyś smakowało. – Postawił Sama na podłodze. Chłopiec wpatrywał się w nią nieruchomym wzrokiem.
Tyler podszedł do niej i wziął ją w ramiona. Pocałował ją w czubek głowy.
– Masz z powrotem naturalny kolor włosów – powiedział. – Jesteś piękna, Becky. -Pocałował ją znowu i przyciągnął bliżej do siebie. – Byłaś śliczna w college'u, ale teraz jesteś jeszcze piękniejsza.
Próbowała się wyrwać, lecz jej nie puszczał.
Zaczął ją całować. To był namiętny pocałunek, a on chciał koniecznie ją sprowokować, żeby rozchyliła wargi. Sam stał obok, patrząc na nich bez słowa.
– Nie, Tyler, proszę cię nie. – Odepchnęła go, a on szybko się odsunął. Ciężko oddychał i patrzył na nią z pożądaniem.
– Masz rację. Jest tu Sam. Ma już cztery lata i nie powinniśmy się przy nim całować. – Zwrócił się do synka: – Sam, tu jest Becky. Co masz jej do powiedzenia?
Sam nie miał jej nic do powiedzenia. Jego buzia była całkowicie pozbawiona wyrazu. Becky uklękła przed nim i lekko dotknęła palcami jego policzka.
– Cześć, Sam – powiedziała. – Jak się masz, kochanie? Chcę ci coś powiedzieć. Musisz mi uwierzyć, bo nigdy bym ciebie nie oszukała. Ten niedobry człowiek, który cię porwał i zostawił związanego w piwnicy, już nigdy nie powróci. Przysięgam ci. Odszedł na zawsze.
Sam nie odezwał się. Przyciągnęła go do siebie, ale był cały usztywniony.
– Tęskniłam za tobą, Samie. Nie mogłam wcześniej przyjechać, bo mój ojciec i Adam – pamiętasz Adama, prawda? -byli chorzy i leżeli w szpitalu.
– Adam.
Jedno słowo, ale to i tak było bardzo wiele.
– Tak – powiedziała, uradowana. – Adam.
– Z Samem jest wszystko okay, Becky – wtrącił Tyler. -Przywiozłem też żeberka z grilla i wszystkie dodatki. Chcesz teraz jeść?
Siedzieli w kuchni Jacoba Marleya i pili szampana, a Sam lemoniadę. Jedli grillowane żeberka wieprzowe z fasolą i sałatką z kapusty. Ciasto z owocami ze Słodkiego Kącika na Bulwarze Rosiczki stało na kuchennej ladzie.
Читать дальше