– Muzyka była okropna, głupcze, nie gra Marian. Wooten uważa, że każdy dysonans oznacza geniusz, wiecie, jak ci nowocześni artyści, którzy rozsmarowują na płótnie co popadnie. Zanim mnie oskarżysz o perfekcjonizm, Chappy, spójrz, jak ty traktujesz Tony' ego, który tak dobrze prowadzi twój bank.
– Co robił pan potem? – przerwała mu Sherlock, ostentacyjnie ignorując Chappy' ego i patrząc uważnie na Gordona.
– Co potem robiłem? Nic. Pojechałem do domu, to zwykle robią ludzie, którzy chcą iść spać. Jadą do domu. Tak, jak powiedziałem, byłem przygnębiony i zły, bo jakiś maniak zamordował Erin. Cały czas o niej myślałem. Naprawdę do mnie dotarło, że już nigdy więcej jej nie zobaczę i nigdy nie usłyszę, jak gra.
Głos Savicha stał się jeszcze ostrzejszy.
– Proszę nam powiedzieć, o której godzinie wrócił pan do domu i co pan robił.
– Dobrze, dobrze. Wróciłem około w pół do dziesiątej. Przejrzałem pocztę, bo wcześniej nie miałem na to czasu. Obejrzałem wiadomości w telewizji, wypiłem szkocką, poszedłem do łóżka. Próbowałem nie myśleć o Erin. Nie mogłem zasnąć, więc pooglądałem jeszcze trochę telewizję, ale nie mogłem pozbyć się myśli o Erin. A teraz Helen też nie żyje.
– Czy ktoś może to potwierdzić, Gordonie? – spytał Dix.
– Nie, mieszkam sam, jak dobrze wiecie. Pomoc domowa znika przed piątą po południu.
Zapadła cisza, którą przerwała Ruth, przenosząc wzrok z jednego brata na drugiego.
– Jesteście bardzo do siebie podobni. Wybaczcie mi, ale jestem tu nowa i nigdy nie widziałam, żeby bracia traktowali się w taki sposób jak wy. Dlaczego oskarżasz brata o morderstwo, Chappy? Możesz mi to wytłumaczyć?
Chappy roześmiał się, kładąc ręce na brzuchu.
– No, dalej, agentko Ruth, popatrz na tego pompatycznego, afektowanego profesorka! Możesz mnie winić? Ten żałosny kłamca w życiu nie zrobił nic przyzwoitego poza grą na skrzypcach. – Czknął, zakrył dłonią usta i czknął znowu.
– Proszę nie zwracać uwagi na tego zazdrosnego pawiana, agentko – odezwał się Gordon. – Po śmierci naszych rodziców postanowił, że zostanie moim tatą, ale nigdy mu się to nie udało, nie mogłem się doczekać, żeby się od niego uwolnić. Jedyne, co udało mu się w życiu, to zrobić fortunę. – Kiwnął głową w stronę brata. – Mam zamiar pochować cię w trumnie wypełnionej banknotami jednodolarowymi, Chappy, niech dotrzymują ci towarzystwa.
– Zamień je na tysiąc dolarowe, to może coś z tego będzie, ty tani łajdaku – powiedział Chappy, kopiąc nogą w stronę brata.
Ruth odchrząknęła.
– A mimo wszystko przyjechał pan tutaj, doktorze Holcombe, kiedy nie wiedział pan, co ze sobą zrobić.
– Prawda jest taka, że mimo iż przez całe życie muszę znosić tego nadętego osła, lubię jego kawę. – Zasalutował do brata filiżanką.
Marian Gillespie nie otworzyła drzwi, stanął w nich młody mężczyzna. Miał bose stopy, ubrany był w dżinsy i szarą koszulkę z napisem „Stanislaus”.
– Tak? Kim jesteście?
Dix uśmiechnął się i postąpił krok do przodu, wpychając chłopaka z powrotem do domu.
– Jestem szeryf Noble. A ty kim jesteś?
– Hej…
– Kim jesteś?
– Sam Moraga.
– To dom profesor Marian Gillespie. Co ty tu robisz?
– Marian daje mi prywatne lekcje – odpowiedział chłopak i ziewnął szeroko.
– Z jakiego przedmiotu?
– Gram między innymi na klarnecie. Wczoraj wieczorem przyszedłem późno, bo doktor Holcombe, jej ojciec, był tutaj i nie mogła się go pozbyć przed dziewiątą.
– Widziałeś, jak doktor Holcombe wyjeżdżał?
– Tak, widziałem. Jeździ srebrnym mercedesem, myśli, że jest lepszy od nas, wieśniaków.
– Gdzie jest doktor Gillespie? – spytał Dix.
– Wyszła niedawno, powiedziała, że musi napisać maila do tego kompozytora, który przesłał jej jakiś utwór na klarnet. Mówiła, że był świetny. Jest w swoim biurze w szkole.
– Musisz być jedyną istotą ludzką w okolicy, która nie wie, w się stało. Wczoraj w nocy zamordowano Helen Rafferty.
Sam Moraga omal się nie przewrócił. Dix złapał chłopaka za ramię.
– Rozumiem, że ją znałeś.
– Och, człowieku, pewnie, że znałem panią Rafferty. Człowieku, wszyscy giną, nie mogę w to uwierzyć. Ona była miła, nikogo by nie skrzywdziła, zawsze świetnie sobie radziła z tatą Marian… Zamordowana? Była jak matka dla Marian, dla wszystkich studentów. Kto ją zabił?
– Pracujemy nad tym – powiedział Dix. – Rozumiem, że ty i doktor Gillespie sypiacie ze sobą?
Sam Moraga skinął głową.
– Helen nie żyje. Nie mogę tego zrozumieć. To potworne.
Najpierw Erin, teraz Helen. Co się dzieje, szeryfie? – Chodźmy do salonu.
Rozmawiali z Samem Moragą przez następne pół godziny.
Był zdenerwowany obecnością agentów FBI, jąkał się, odpowiadając na ich pytania. Sherlock pomyślała, że pewnie ma marihuanę w domu. Zostawili go siedzącego przy stole w kuchni, w pięknych dłoniach ściskał kubek zimnej kawy.
Dix i Ruth poszli przodem do samochodu, Savich i Sherlock konferowali z tyłu.
– Sam był przerażony waszą obecnością i pewnie myślał, że wzięliście mnie dla żartu – powiedział Dix.
– Dix, wiesz tak samo dobrze jak ja, że Sam nie ma z tym nic wspólnego. Ktokolwiek to robi, jest bystry i jak na razie gra jak prawdziwy profesjonalista.
– Jedźmy do doktor Gillespie – zawołał do Savicha i Sherlock, po czym uśmiechnął się do Ruth. – Chcesz pójść na łyżwy, jak to wszystko się skończy? Staw Honeyluck jest zamarznięty już dwa tygodnie.
– Na łyżwy? Pewnie, z wielką chęcią. Nie jeździłam na łyżwach od lat, ale kiedyś byłam w tym nie zła.
Znaleźli Marie Gillespie w bufecie na drugim piętrze Elankenship Hall. Była sama w wyłożonej pluszem i ciemną boazerią sali, stała przy oknie, popijając kawę z kubka i wpatrując się w pokryte śniegiem wzgórza. Ruth bez trudu odgadła, że ma do czynienia z córką doktora Gordona i bratanicą Chappy'ego. Była wysoka, szczupła, ubrana w pięknie skrojony niebieski kostium i wysokie kozaki. Miała gęste, jasne włosy i ciemne oczy jak Tony.
– Marian – powiedział Dix, stając w drzwiach.
Poderwała głowę, na czoło opadł jej kosmyk długich włosów.
– Dix! Wielkie nieba, przyszedłeś w sprawie Helen, prawda?
Och, Boże, co się dzieje? – Odstawiła kubek na stół, podbiegła do niego i zarzuciła mu ramiona na szyję. – Nie mogę w to uwierzyć, nikt nie mógłby chcieć skrzywdzić Helen. Była dla mnie niemal jak matka, zawsze taka słodka, wysłuchiwała wszystkich moich kłopotów. Pisała do mnie, kiedy byłam w Juilliard, wiedziałeś o tym?
– Tak, Christie mi mówiła, jak byłyście sobie bliskie.
Musimy porozmawiać, Marian. – Dix przedstawił jej agentów FBI.
Poprosiła ich gestem, by usiedli.
– Słyszałam o tych ludziach, którzy usiłowali panią zabić, agentko Warnecki. Potem była biedna Erin i biedny stary Walt McGuffey. Teraz Helen. Kto za tym stoi, Dix? Kto morduje naszych przyjaciół, niszczy to wszystko, na co tak ciężko pracowaliśmy?
– Niedługo się dowiemy, Marian, ale potrzebujemy twojej pomocy.
– Rozmawialiśmy z Samem Moragą w pani domu – powiedział Savich.
Nie wyglądała na zakłopotaną, nawet na zainteresowaną, wzruszyła tylko ramionami.
– Cóż, Sam to wspaniały chłopak, który ma przed sobą świetlaną przyszłość, jeśli skupi się na tym, co dla niego ważne. Zobaczymy. Szybko się uczy, to muszę mu przyznać. I jest pilny.
Читать дальше