– Jedyna rzecz, której jestem absolutnie pewien, to jakość twojego nasienia, Molly.
Kiedy się roześmiała, w jej głosie usłyszał smutek i ulgę. Potem nachyliła się i pocałowała go w ramię. Zasnął szczęśliwy, że ma je obie obok siebie.
– Mason Lord.
– Mam człowieka, który zajmuje się moimi sześcioma samochodami i mieszka na terenie posiadłości. Może Gunther faktycznie powiedział coś w jego obecności. Przyślę go do pana.
– Byłbym rad, gdyby pańscy ludzie okazali nieco większą chęć współpracy – mruknął O’Connor.
Mason Lord zmierzył go chłodnym spojrzeniem, unosząc brwi. Potem wstał i bez słowa wyszedł z salonu.
– Przychodzi panu do głowy ktoś jeszcze, sędzio Hunt?
– Dokładnie pamiętam moment wybuchu samochodu – powiedział Ramsey powoli. – W takiej chwili umysł działa inaczej, nie przyjmując do wiadomości, że coś takiego dzieje się naprawdę. Rejestruje obrazy niczym efekty specjalne filmu sensacyjnego. Dopiero potem prawda dociera do nas w całej okazałości. Widziałem, jak Louey wybiegł zza krzaków i gwałtownym szarpnięciem otworzył drzwiczki. Miał na sobie niebieską koszulę z krótkim rękawem, był bez marynarki. Wyglądał na śmiertelnie przerażonego.
– Przeszukaliśmy już dokładnie teren wokół tych krzewów – oświadczył O’Connor. – Ale rozejrzymy się tam ponownie. Coś jeszcze?
Ramsey potrząsnął głową.
– Pytałem Masona o Rule’a Shakera, ale nie miał mi o nim wiele do powiedzenia.
– Nie spodziewałabym się niczego innego – odezwała się Molly. Ramsey nagle przypomniał sobie pocałunek, którym w nocy musnęła jego ramię. Szkoda, że nie pocałowała mnie w usta, pomyślał. Powtórzył Savichowi, co Molly powiedziała mu o swoim młodszym bracie, Teddym. Savich zapatrzył się w dal, pogrążony we własnych myślach, i w końcu skinął głową.
– Chodzi o to, że Shaker nigdy by nie pozwolił, aby cokolwiek naprowadziło nas na jego trop, szczególnie w sprawie o morderstwo – oświadczył detektyw O’Connor. – Nawet jeżeli to on odpowiada za śmierć Loueya Santery, nie mamy żadnych szans, aby ustalić związek między nim i tym zabójstwem. Mamy nakazy sądowe, dzięki którym dokładnie przyjrzymy się jego działalności finansowej, sprawdzimy więc, czy coś wskazuje na jego kontakty z Santerą i na rodzaj tych powiązań. Policjanci z Las Vegas informują, że Shaker staje teraz na głowie, by niczym nie narazić się wymiarowi sprawiedliwości. Nawet urząd podatkowy nie ma do niego żadnych zastrzeżeń. – O’Connor podniósł się z krzesła i spojrzał na Molly. – Bardzo mi przykro, ale nadal nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto porwał pani córeczkę. Nie daje mi to spokoju, ale… Molly krótko skinęła głową.
– Jeżeli nasze przypuszczenia są słuszne, to Emmie nic już nie grozi z tego prostego powodu, że Louey nie żyje. Trudno mi będzie żyć z tą świadomością, ale chyba nie mam innego wyjścia. Dzięki Bogu, że Emma jest bezpieczna. Chciałabym tylko dostać w ręce tego potwora, który ją porwał, wykorzystał i bił. Och, dużo bym za to dała… Oby przez całą wieczność smażył się w piekle za to, co jej zrobił…
– Dopiero zaczynamy dochodzenie, pani Santera – powiedział O’Connor, ujmując dłoń Molly. – To naprawdę dopiero początek.
Ton jego głosu nie wydał się Molly pełen nadziei. Po wyjściu O’Connora z roztargnieniem rozejrzała się dookoła.
– Muszę zająć się organizacją nabożeństwa żałobnego w intencji Loueya – rzuciła. – Jestem to winna Emmie, w końcu Louey był jej ojcem.
Obie z Sherlock wyszły z salonu, rozmawiając przyciszonym głosem.
– Zostaliśmy tylko my dwaj – rzekł Ramsey. – Czuję się przygnębiony.
– Miles jeszcze nie przyniósł kawy – zauważył Savich. – Jak twoje plecy?
– Co? A, w porządku. Wczoraj przed snem wziąłem dwie aspiryny.
– Nie chciałem mówić tego przy Molly, ale naprawdę nie dysponujemy bogatą bazą danych – rzekł Savich. – MAXINE zgadza się z detektywem O’Connorem. Także uważa, że najprawdopodobniej za całą sprawą stoi Rule Shaker z Las Vegas. Niestety, MAXINE potrzebuje faktów, a tych nam brakuje.
– Ale jesteście tutaj i nie masz nawet pojęcia, jak mnie to cieszy. Chodźmy wystarać się o kawę.
– Pomyślałem sobie, że w tej sytuacji Sherlock i ja możemy właściwie polecieć do Paryża – powiedział Savich. – Mamy jeszcze pięć dni urlopu. – Roześmiał się. – Założę się, że Mason Lord z radością się nas pozbędzie.
– Mam nadzieję, że uda się wytropić faceta, który porwał Emmę.
– Jestem pewien, że O’Connor nie próbował jedynie pocieszyć Molly. Nikomu nie podoba się, że taki zboczeniec pozostaje na wolności. Nie odpuścimy sobie tej sprawy. Liczę, że najgorsze jest już za nami.
Ramsey i Molly byli w jego pokoju, on przy oknie, ona przy drzwiach. Był wczesny ranek i w domu panowała jeszcze cisza. Na łóżku leżała otwarta walizka, do połowy wypełniona spakowanymi rzeczami.
– Więc jednak wyjeżdżasz?
Wzruszył ramionami i przeniósł wzrok na walizkę.
– Tak, chyba tak. Nie mogłem spać i doszedłem do wniosku, że czas zacząć się pakować. – Przerwał, przez chwilę obydwoje milczeli. – Wiesz, że próbowałem napisać powieść? Mam wrażenie, że było to jakiś milion lat temu…
– Nie, nie miałam pojęcia.
– Właśnie dlatego pojechałem do tego domu w Górach Skalistych. Wziąłem bezpłatny urlop na pięć miesięcy. Musiałem uciec przed całym tym szaleństwem, znaleźć schronienie przed dziennikarzami. Któregoś dnia rano jakiś facet wetknął przez okno łeb do mojej łazienki, kiedy się goliłem. O mały włos nie poderżnąłem sobie gardła. Wtedy zdecydowałem, że wyjadę z miasta. Postanowiłem napisać powieść, o której myślałem przez cały ubiegły rok.
– O czym chciałeś pisać?
– Główny wątek dotyczy procesu sądowego, bohaterem książki ma być sędzia federalny. Dość dobrze znam tę dziedzinę i miałbym parę rzeczy do powiedzenia na ten temat.
– Rozumiem. Więc chcesz wrócić do Kolorado i pisać?
– Chyba tak. – Próbował urwać nitkę wystającą z jego jasnoniebieskiego swetra. Ani na chwilę nie opuszczała go myśl o jej pocałunku. – Zastanawiałem się, kiedy wy obie wrócicie do Kolorado.
– Na razie w ogóle o tym nie myślałam. Dopiero zaczynam ogarniać to wszystko, co nam się przydarzyło. Jestem gotowa przyjąć do wiadomości, że odpowiedzialność za to ponosi ten straszny Rule Shaker z Las Vegas, ale nie mogę zapomnieć o istnieniu potwora, który skrzywdził Emmę. Sądzę, że do końca życia nie uwolnię się od strachu przed nim. Mam sporo pieniędzy i chyba część z nich poświęcę na odszukanie tego drania…
Rzuciła Ramseyowi niepewne spojrzenie, zupełnie jakby się obawiała, że zacznie ją do tego zniechęcać.
– Na twoim miejscu zrobiłbym to samo – powiedział. – Kiedy wrócę do domu, spróbuję ci pomóc. Pedofile działają w specyficznych siatkach i zwykle znają się nawzajem, przynajmniej ze słyszenia. Mam kilkoro przyjaciół, którzy spędzają dużo czasu przy komputerze. Zobaczymy, może uda im się coś znaleźć. – Ramsey westchnął. – Savich dopilnuje, aby terenowe biura FBI również nie zapomniały o porywaczu Emmy. On także nie jest zadowolony z tego stanu sprawy.
Molly spuściła głowę, wbijając wzrok w miękki dywan pod stopami.
– Chyba powinnam ci jeszcze raz podziękować, Ramsey. Emma będzie za tobą tęskniła.
Spojrzał na nią, na ciemne cienie pod jej oczami i pasemko piegów na grzbiecie nosa.
Читать дальше