– Spójrz – rzekł Savich cicho, ruchem głowy wskazując koronę najbliżej rosnącej palmy. – Kamera. No, ale można się było tego spodziewać. Wcale nie przypuszczałem, że nasz gospodarz ucałuje nas na powitanie i pozwoli nam bezkarnie kręcić się po swojej posiadłości. Założę się, że cały ten teren jest naszpikowany mikrofonami.
– I co z tego? – rzucił Ramsey. – Będę musiał poprosić Milesa, by pokazał mi sprzęt, który tu mają. Ta kamera wygląda na drobiazg naprawdę najwyższej jakości.
– Myślisz, że Mason Lord zatrudnia do ochrony kobiety?
– Nie – odparł Ramsey. – Każdy, ale nie Mason Lord. On z pewnością nie należy do tych, którzy chętnie i bez uprzedzeń przyjmują do pracy kobiety. Widziałem, jak patrzy na żonę. Miał w oczach żądzę i coś w rodzaju absolutnej satysfakcji, że należy wyłącznie do niego. Jestem trochę zdziwiony, że uznał za stosowne się z nią ożenić, ale może chce mieć syna. – Ramsey pokręcił głową. – A może musiał się z nią ożenić, żeby pójść z nią do łóżka. Eve robi wrażenie bardzo bystrej osoby…
– Chyba masz rację – mruknął Savich.
– Jeśli zaś chodzi o Molly, to całkiem dobrze radzi sobie z ojcem. Kiedy przyjechaliśmy tutaj, bardzo się go bała. Umierała ze strachu, że będzie musiała wrócić do roli bezradnej małej dziewczynki, która nie może nic zrobić bez pomocy tatusia, ale wystarczyła jedna obraźliwa uwaga z jego strony, aby Molly pokazała rogi.
– Rozumiem, że poparłeś ją, prawda?
– Tak, chociaż na początku nie znałem graczy. Nie zdawałem sobie sprawy, że Mason wolałby umrzeć, niż ustąpić. A jednak się wycofał, Savich.
– Tylko ślepy mógłby nie zauważyć, co Mason myśli o swojej córce. Jezu, dziewczyna musiała mieć naprawdę trudne dzieciństwo. Mam nadzieję, że facet nie zacznie manifestować swojego męskiego szowinizmu w obecności Sherlock, bo ona rozerwie go na strzępy.
– Z pewnością by to zrobiła. Dobrze wybrałeś, Savich. Sherlock bardzo mi się podoba. Jest twarda, inteligentna i najwyraźniej szaleje za tobą.
– Ramsey, co tu się tak naprawdę dzieje?
Ramsey podniósł się powoli. Był już prawie suchy, a plecy właśnie zaczynały go boleć. Wiedział, że godzina ćwiczeń zostanie okupiona ostrym bólem, ale na razie wcale tego nie żałował. Chwycił ręczników kolorze starego złota i zarzucił na ramiona. Tkanina była bardzo miękka i na pewno bardzo droga. Potrząsnął głową i rogiem ręcznika starannie wytarł twarz.
– Co się tu dzieje? – powtórzył, osuszając lewe ucho. – Wiem nie więcej niż ty, Savich. Znalazłem się za blisko wydarzeń i za bardzo interesuje mnie los ich uczestników. Wiem jedno – podłożyć bombę w tym mercedesie mógł tylko ktoś, kto tu mieszka lub pracuje. Nikt z zewnątrz nie zdołałby tego zrobić, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. I naturalnie nikt nie ma zamiaru się do tego przyznać. Ciekawe, co zamierza Mason Lord.
– Ile wiesz o Molly?
Ramsey podniósł ciemne brwi, zaskoczony nie tyle pytaniem, ile powagą brzmiącą w głosie Savicha.
– Wiem, że stara się za wszelką cenę chronić Emmę – powiedział powoli. – Wiem, że jest odważna i twarda jak Sherlock. Że potrafi skupić się na jednej sprawie i nie zwracać uwagi na resztę. Że ma piękne włosy, rude, podobnie jak Sherlock, lecz o zupełnie innym odcieniu. Przypominają barwą niebo o zachodzie słońca, które kiedyś widziałem na zachodnim wybrzeżu Irlandii.
Savich milczał. Odwrócił wzrok, żałując, że sprawy nie ułożyły się inaczej. Cóż mógł na to wszystko poradzić…
– Wiesz, że pewnego lata, kiedy miała dwanaście lat, podobno pozwoliła, aby jej młodszy brat utonął? – odezwał się w końcu.
Ramsey upuścił ręcznik. Spojrzał na Savicha i zdecydowanie potrząsnął głową.
– Nie – powiedział. – O nie. Nigdy w to nie uwierzę, Savich. Molly na pewno nie zrobiła czegoś takiego.
– Sherlock znalazła to w wycinkach prasowych sprzed piętnastu lat. Przykro mi, jeśli uważasz, że Sherlock wsadza nos w nie swoje sprawy, ale Sherlock jest profesjonalistką i sprawdza wszystkie poszlaki.
– Nie mam nic przeciwko temu, żeby Sherlock policzyła wszystkie moje znamiona, jeżeli dojdzie do wniosku, że ma to jakieś znaczenie dla śledztwa, ale mówię ci, że to musiał być wypadek. Wypadek, nic innego. Molly nie byłaby w stanie spokojnie patrzeć na śmierć kogoś, kto jest jej bliski. Dotyczy to nawet ojca, który, jak sam zauważyłeś, jest niezłym draniem.
Savich wzruszył ramionami.
– Oczywiście przeprowadzono dochodzenie, ale wyniki nie były jednoznaczne. Jeśli wierzyć ogólnie przyjętej opinii, Molly nienawidziła brata, ponieważ ojciec otwarcie go faworyzował. Nie ukrywał, że uważa chłopaka za swego spadkobiercę i jedynie na nim mu zależy. Sam powiedziałeś, że Mason źle traktuje córkę i zupełnie się z nią nie liczy. Może masz rację, może rzeczywiście ożenił się z Eve dlatego, że chce mieć drugiego syna… Mason i jego pierwsza żona, Alicia, rozwiedli się, gdy Molly miała osiem lat, a jej brat sześć – ciągnął Savich. – Molly wyjechała z matką do Włoch, gdzie zamieszkała w domu swojej babki, chłopiec został z ojcem. Zginął w czasie wakacji, które Molly spędzała u ojca. Kiedy miała osiemnaście lat, rozpoczęła naukę w Vassar. Po pierwszym roku wyprowadziła się z akademika do ojca. Nie możesz po prostu odrzucić takiej możliwości, Ramsey. Molly Santera ma za sobą smutną przeszłość. Być może jest niewinna, ale po śmierci brata wiele osób poważnie powątpiewało w jej niewinność. Nie wolno nam tego lekceważyć.
– Sugerujesz, że Molly miała coś wspólnego z porwaniem Emmy? – zapytał Ramsey.
– Nie, w to nie wierzę, ale śmierć Loueya… Może jednak to on miał paść ofiarą zamachu…
– Słuchaj, Savich, Molly rozwiodła się z tym durniem. Nie miała żadnego motywu, rozumiesz? Poza tym, skąd mogła wiedzieć, że Louey spróbuje ucieczki? To było spontaniczne – facetowi puściły nerwy i rzucił się do samochodu.
Savich wstał. Spojrzał Ramseyowi prosto w oczy.
– A jeśli Molly przekonała go, że jej ojciec go zabije? Może powiedziała mu, że najlepiej będzie, jeżeli się zmyje i pozwoliła zabrać podstawiony przez Gunthera wóz… Nie możesz wykluczyć takiej możliwości, Ramsey. Zastanów się. Nikt z nas nie zna dobrze tych ludzi. Nie wmiataj śmieci pod dywanik tylko dlatego, że podziwiasz tę damę i jej piękne włosy…
Ramsey czuł, jak serce dziko tłucze się o żebra, zupełnie jakby próbowało wyrwać się z klatki. Plecy bolały go coraz bardziej. Nie wierzył w przypuszczenia Savicha. Znał się na ludziach i potrafił dobrze ocenić charakter nawet słabo znanej osoby. Widział Molly w kryzysowych sytuacjach. Nie wahała się, nie cofała, nie załamywała rąk.
– Molly nie miałaby zielonego pojęcia, jak skonstruować bombę – powiedział głośno. – Musiałaby więc wynająć kogoś, kto by to zrobił, i to w bardzo krótkim czasie. To wyjątkowo mało prawdopodobna wersja wydarzeń, Savich.
– Molly jest córką Masona Lorda, ale może masz rację, może to ty ją właściwie oceniasz. Spotkaliście się niedawno, ale chyba rzeczywiście zdążyłeś ją dobrze poznać. – Savich westchnął i potarł kark. – Z drugiej strony, właśnie ona mogłaby bez wielkiego trudu wprowadzić niepostrzeżenie kogoś na teren posiadłości ojca. I skąd właściwie wiesz, że nie umie skonstruować bomby?
Ramsey tylko popatrzył na niego w milczeniu i pokręcił głową. Potem odwrócił się i odszedł. Plecy bolały go tak, że mało nie oszalał.
Читать дальше